Miałam w planach najpierw podsumować zużycia grudnia, a potem pokazać Wam, co takiego dostałam i kupiłam, ale znowu deficyt czasowy się dał o sobie znać, więc niniejszym przygotowuję wpis, który zajmie mi mniej czasu.
W grudniu pojawiło się u mnie MNÓSTWO nowości kosmetycznych i nie tylko. Nic dziwnego - raz, że były Święta i okazja na otrzymanie wymarzonych podarków, a dwa - byłam w Polsce i miałam ze sobą długą listę zakupów, bo sporo rzeczy mi się pokończyło. Zatem, jeśli jesteście ciekawi, co zasiliło moje zasoby kosmetyczne, zapraszam.
Zacznę od prezentów.
Taką niespodzinakę sprawiła mi
Justynka, która zna moją ogromną słabość do czerwonych pomadek oraz gotowych masek, a także wie, iż kremy do rąk schodzą u mnie jak woda (podobnie jak czekoladki, które sama wpałaszowałam w dwa dni):
W Wigilię przyleciałam do Polski i po kilku dniach spotkałam się z moimi Dziewczynami. Tam
Stri uraczyła mnie pysznym sokiem malinowym (genialny dodatek do zielonej herbaty) oraz przepysznym obiadem, a
Kasia zaskoczyła takimi smakołykami:
Zobaczymy, jak sławne Glam Glow się sprawdzą, a puder Innisfree polecany jest przez naprawdę wiele osób (Agato, zobacz, sam do mnie przyszedł) i mam ogromną nadzieję, że i u mnie się sprawdzi.
Z kolei
Justyna uraczyła mnie takimi cudami oraz kartą do Empiku, którą użyłam do zakupienia czekającej na mnie jeszcze księgi "Władcy Polski. Historia na nowo opowiedziana" Beaty Maciejewskiej oraz Mirosława Maciorowskiego. Trzeba sobie odświeżyć polską historię, bo wieeelu faktów już dawno nie pamiętam:
W końcu wypróbuję sławną bazę pod cienie Too Faced!
Mój brat z bratową też zaszaleli. Tylko spójrzcie:
Z racji przerwy semestralnej mojej córci, będę w Polsce w lutym i zostawiłam sobie u rodziców tę paletę. Tym samym, muszę zabrać ze sobą jedynie pędzle i podkład :D Acha, od teściowej mojego brata dostałam maskarę i liner, też z Douglasa, ale zapomniałam je sfotografować.
Na początku stycznia z kolei doszła do mnie ogromna paka od - zgadliście -
Hexxany. Znalazło się w niej mnóstwo idealnie pode mnie dobranych nowości, z których zdecydowana większość od dawna wisiała na mojej prywatnej wish-liście:
Tym samym Dziewczyny dokarmiły moje ciało i duszę, i po prostu rozpieściły do maksimum. Bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo Wam dziękuję :*
***
Mamy za sobą część prezentową, ale przecież, jak już wyżej pisałam, nie obyło się bez zakupów. Oto one.
W grudniu naszła mnie słabość do brokatu i koloru rose gold, co zaowocowało zakupami w Glam Shop:
Są to typowe zachcianki, ale od dawna miałam ochotę wypróbować coś od Hani. Muszę kupić teraz bazę do glitterów, bo bez niej te cienie holograficzne niestety nie dają rady (albo ja nie umiem ich obsłużyć). Turbopigmenty z kolei na razie są OK, ale nie testowałam ich jeszcze porządnie.
Skusiłam się też na pierwsze zakupy w Ministerstwie Dobrego Mydła:
W użyciu mam już olej kokosowy (do włosów córeczki) oraz mydło cynamonowe, i oba kosmetyki są naprawdę super.
Była też oczywiście wyprawa do Rossmanna:
Na liście zakupów był ten peeling Biovax (odkąd odkryłam, jak dobrze mojej skórze głowy robi regularne złuszczanie, będę się trzymać tego zabiegu), sprawdzony płyn do higieny intymnej (czyli Lactacyd, bo mój Rossmann niestety nie sprzedaje Vianka), silikonowe serum na końcówki Isana do wypróbowania, EOS do wypróbowania, micel Botanic Spa Rituals od Bielendy, też do wypróbowania, jakiś żel do mycia twarzy (wybrałam Biotanique) oraz emulsja myjąca Botanic Spa Rituals Bielendy, ale niestety w moim Rossmannie jej nie było, więc wzięłam żel micelarny Biotanique, ale to jednak "nie jest to".
Oczywiście kupiłam ulubieńców do pielęgnacji stóp (maska złuszczająca Exclusive Cosmetics, krem Eveline) oraz dłoni (Isana 5% mocznika, Eveline aksamitne dłonie oraz krem mocznikowy, Kamill z mocznikiem), a także nabyłam kremy do dłoni, których jeszcze nie znam. Jak widać, zima dokopuje mi na tym polu, a jeszcze do tego oparzyłam sobie dłoń i kiedy oparzenie wyschło, nie chce się goić, skóra jest tam mega sucha i ciągle pęka :/
Skończył mi się lakier bazowy oraz zrobiłam sobie zapas ulubionych dezodorantów i antyperspirantów. Nie lubię musieć co chwila kupować takich podstawowych rzeczy ;)
W grudniu Colour Pop miało darmową dostawę na cały świat. Skusiłam się na zakupy, ale paczka, po ponad miesiącu, ciągle jeszcze do mnie nie dotarła, więc niestety nie mogę Wam pokazać zawartości. Mam nadzieję, że nie zaginęła w tranzycie...
Jest co testować, zdecydowanie. Oby jeszcze udało się w miarę regularnie pisać ;)