A więc tak. Do dziś miałam w toaletce trzy paletki Sleeka: ukochaną Garden of Eden (moja ulubiona paletka tej marki ever), namiętnie maltretowaną Respect (do tej pory nigdy nie zdenkowałam tylu cieni w jednej paletce, jak w tej) oraz piękną, ale rzadko przeze mnie używaną Vintage Romance. Dlaczego rzadko? Bo cienie idealnie pasujące do mojej urody są w niej pomieszane z cieniami, które dają na mnie efekt ofiary pobicia, i te drugie cienie nieco mnie odstraszały. Postanowiłam, że skoro zużyłam połowę cieni z paletki Respect i nie używam połowy cieni z paletki Vintage Romance, połączę paletki ze sobą, a niepasujące do mnie kolorystycznie cienie powędrują do kosza. Tym samym zrobiłam też troszkę miejsca na toaletce.
Jeśli o paletkę Respect chodzi, zużyłam cienie New Jack Pink, O'Jays, Cameo Cream, Otis Red, Aretha Orange oraz Count Base Beige, a suchą i trudną we współpracy czerń Roberta Black wyrzuciłam. Przy przenoszeniu cieni z paletki Vintage Romance, niechcący uszkodziłam fiolety, a dwa cienie, na których mi najbardziej zależało, czyli miedziany brąz i usytuowaną pod nim czerń z brokatem, doszczętnie się pokruszyły. W sposób nie do odratowania, bo proszek rozsypał się po stole. Szkoda, ale może tak miało być, bo ilościowo zostało mi akurat tyle cieni, że zapełniłam na powrót pustawą paletkę Respect, którą roboczo nazwałam paletą RR (od Respect Romance, ssssmart).
Wizualizując, z tego:
i z tego:
powstało to:
Może nie jest to ogromnej urody paletka (moje nieudolne depotwanie do tego doprowadziło), ale teraz wiem, że nadal będę ją mocno maltretować :)
Poza tym postanowiłam spróbować poeksperymentować z dwoma pomadkami. Jedna, Maybelline Color Whisper 430 Coral Ambition, miała odcień, w którym wyglądałam nad wyraz niekorzystnie. W drugiej, Revlon Super Lustrous Amethyst Shell, nie podobało mi się perłowe wykończenie. Szminki przetopiłam i zmieszałam razem. Rezultat pozytywnie mnie zaskoczył.
Z tego:
i z tego:
powstało to:
Ten eksperyment jak najbardziej uznaję za udany.
Ot, moje próby nadania drugiego życia niektórym kosmetykom. Bardzo często też mieszam ze sobą różne lakiery, jak już znudzi mi się kolor bądź wykończenie. Polecam takie zabawy; czasem efekty są naprawdę zaskakujące!
Szalona Ty:D
OdpowiedzUsuńtak walczę z nudą ;)
UsuńWow ladny kolor pomadki wyszedl i pasuje do ciebie....😊ja polaczylam kiedys pomadke z Barry M z maselkiem Nivea.....szminka byla matowa i bardzo mi wysuszala usta mimo balsamow maselek cuda nie widow....a ze zlamala sie wiec sprubowalam ratowac i udalo sie na jakis czas...
OdpowiedzUsuńtak, dobrze się w tym kolorku czuję :)
Usuńsuper!
O rany, w życiu nie chciałoby mi się tak bawić, ale rozumiem, że dla Ciebie to właśnie bardziej zabawa niż cel sam w sobie? Za to pomysł z połączeniem dwóch palet w jedną uważam za doskonały! następnym razem popracuj nad metodyką i będzie pięknie :) teraz Twoja paleta bardzo mi się podoba! Kurczę, może ja też sobie kiedyś kupię Garden Of Eden? Myślałam, że te zielenie do moich zielono-kolorowych oczu to niekoniecznie, ale z drugiej strony reszta cieni mi się bardzo podoba. A Vintage Romance bardzo lubię, ale też używam rzadko, choć powód jest zupełnie inny: WSZYSTKIEGO MAM ZA DUŻO :D
OdpowiedzUsuńlubię się tak bawić, ale lubię też, kiedy rezultat mi odpowiada ;)
Usuńmoże być trudno, bo te sleekowe wypraski są niezwykle miękkie i podatne na wyginanie, podgrzewane na prostownicy też niewiele pomoglo :(
ja kupiłam tę paletkę właśnie dla nie-zieleni, i są to tak cudowne neutrale, że z przyjemnością po nie sięgam. zieleni na pewno nie zużyję, ale zdarza mi się stoswoać je jako akcenty w makijażu :)
Ciekawe eksperymenty :)
OdpowiedzUsuńdzięki :) może kogoś zainspirują do nadawania kosmetykom drugiego życia ;)
UsuńPomysł z paletką fajny, szkoda, że cienie się zniszczyły, ja przykładam bardzo dużą uwagę do estetyki.
OdpowiedzUsuńjeśli o estetykę chodzi, mogę winić tylko siebie. jestem jednak jedyną użytkowniczką tej palety, nie maluję innych osób, więc tylko ja ją widzę ;)
UsuńBardzo polubiłam Garden of Eden choć początkowo myślałam, że to nie jest paletka dla mnie (zielenie). Kolejną ulubioną jest Respect:) Za to Vintage jakoś nie bardzo umiem uzywać, niby fiolety są dla mnie ok ale... coś mi nie gra.
OdpowiedzUsuńJa ostatnio jak się wzięłam za przesadzanie cieni to... zmasakrowałam doszczętnie cztery Maczki. Także Tobie poszło bardzo dobrze:D
uff :) ciągle mi jednak szkoda tego brąziku z vintage romance... :( no ale to nie Maczek ;) a dla niego jednego nie będę ponownie kupować paletki, po którą do tej pory niezmniernie rzadko sięgałam ;)
Usuńja kocham GoE za nie-zielenie właśnie. cóż za piękne kolorki :) choć zieleni czasem zdarza mi się użyć jako akcent :)
Mnie też te neutralne urzekły w Garden, są przepiękne:) I robię dokładnie tak samo, zieleń jako akcent:)
Usuń:)
UsuńJa też podeszłam do tematu depotowania siłowo i trochę byłam zła, że pozaginały mi się wypraski, ale jednak udało mi się żadnego cienia z dwóch palet nie zniszczyć doszczętnie, a zaledwie parę lekko pokruszyć, ale tak naprawdę lekko, także w sumie... jestem z siebie dumna :D.
OdpowiedzUsuńbrawo!
Usuńteż starałam się nie siłować. to te wypraski są takie miękkie...
No, paletka trochę jak po wojnie, ale liczy są jej zawartość, a nie estetyka! Teraz na pewno będzie o wiele bardziej prkatyczna :).
OdpowiedzUsuńano właśnie! zresztą jestem przyzwyczajona do otwierania tej konkretnej paletki każdego dnia (używam jej niemal codziennie od ponad roku), więc tym bardziej się cieszę, że mam te cienie w jednym miejscu ;)
UsuńSama kiedyś "wyciągałam" cienie i wyglądały podobnie jak Twoje. Jeden nawet cały mi się pokruszył i poleciał do kosza :D
OdpowiedzUsuńmi się dwa pokruszyły :( i to jeszcze te dwa najfaniejsze :(
UsuńPróbowałaś roztapiać paletę na prostownicy? Ja robię tak, że nagrzewam prostownicę, kładę na niej papier do pieczenia i spód paletki w miejscu, z którego chcę wydobyć cień. Po minucie albo dwóch próbuję delikatnie "wypchać" szpilką (czymkolwiek cienkim) wypraski przez stopiony/rozmiękczony spód paletki. Chyba tylko jeden cień mi się przy tym sposobie uszkodził ;) Przekładam tak pojedyncze cienie do własnych palet magnetycznych ;)
OdpowiedzUsuńpróbowałam! wypchać się wyprasek nie dało, ostukiwanie nie pomagało, a klej pod wpływem ciepła nie za bardzo chciał puścić :/
Usuńpomysłowe! :) sama lubię mieszać różne kolory szminek na ustach, natomiast jeszcze ich nie przetapiałam:)
OdpowiedzUsuńale z Ciebie kombinatorka! :) gratuluje pomysłowości :)
OdpowiedzUsuńz cieniami jeszcze bym się mogła pobawić, ale do mieszania pomadek bym się nie wzięła :P
byłam po prostu ciekawa, co wyjdzie z mieszania pomadek :) i jest to fajna zabawa ;)
UsuńAle pomadka wyszła ładnie :)
OdpowiedzUsuńjestem z niej bardzo zadowolona :)
UsuńKolor pomadki wyszedł świetny! Pozytywnie szalona :)
OdpowiedzUsuńi dobrze się nosi :)
UsuńSuper eksperymenty :D
OdpowiedzUsuńdzięki :)
UsuńFajnie, że kombinujesz, życie trzeba sobie ułatwiać :) Szkoda, że te parę cieni ucierpiało.
OdpowiedzUsuńno szkoda, ale teraz przynajmniej będę po resztę dużo częściej sięgać ;)
UsuńA wiesz, że ja swojego Respecta praktycznie całego zużyłam? Tylko czarny i ten buro-brązowy cień jakoś nie poszły u mnie w użytek, ale żeby było śmieszniej te najbardziej jadowite kolory wykorzystałam jako róż :)
OdpowiedzUsuńja zużyłam naprawdę dużo cieni z Respect; a z kolorami, o których wspominasz, zrobiłam tak samo. mieszałam je sobie :)
Usuńczerń z tej paletki była nie do użytku. jakaś taka sucha i pigment nie zostawał na powiece... po buro-brązowy cień sięgam tylko jako akcent :)
Mnie też czasem weźmie na takie przerabianie kosmetyków :). Paletki jednak nie robiłam nigdy na nowo, a to fajny pomysł, bo czasem już nawet nie poszczególne kolory ale zestawienie ich razem powoduje, że mam ochotę częściej sięgać po dane cienie :)
OdpowiedzUsuńwłaśnie chyba dlatego nie sięgalam po vintage romance. przez nie do końca mi pasujące zestawienie :) ale teraz będzie zupełnie inaczej ;)
UsuńNie wpadłabym na przetapianie szminek, a to ciekawe rozwiązanie;)
OdpowiedzUsuńi fajna zabawa :)
Usuńdobry pomysł z tymi szminkami :) chyba sama spróbuję bo mam kilka takich, których właściwości chętnie bym połączyła, żeby stworzyć odpowiednią pomadkę :D
OdpowiedzUsuńpolecam, polecam, rezultaty mogą Cię zaskoczyć :)
UsuńZachęcilaś mnie do eksperymentów :) Lubię czasem stworzyć coś najbardziej odpowiadającego moim upodobaniom :)
OdpowiedzUsuńsuper! bo taki był właśnie zamysł tego wpisu :)
UsuńWow, Twoja paletka ma najładniejsze cienie. Ja mam tylko jedną i tylko dlatego, że wygrałam ją w jakimś rozdaniu. Właśnie sleek Garden of Eden . czasami nawet jej używam ale muszę kupić jakąś bazę bo te cienie szybko przestają mieć tak ładne kolory na mojej powiece jak zaraz po pomalowaniu się.
OdpowiedzUsuńja w ogole nie zabieram się do malowania oczu bez bazy :)
UsuńHeheh - Szalona głowa :) Super pomysły :)
OdpowiedzUsuńdzięki Esku :)
UsuńOooo, efekty na prawdę fajne! :) ja jeszcze nie przetapiałam pomadek - dotychczas wolałam je komuś oddać, ale teraz chyba się skuszę! :)
OdpowiedzUsuńczasem fajnie się tak pobawić :)
Usuń