Dziś opowiem o kosmetyku, który mimo świetnego, w pełni naturalnego składu zupełnie się u mnie nie sprawdził... Szkoda, wielka szkoda, ale czasem tak bywa :/
Krem był dołączony do któregoś z brytyjskich magazynów. Marka Neal's Yard Remedies cyklicznie się w ten sposób promuje na terenie UK. Ten konkretny kremik w ich sklepie internetowym kosztuje 10 funtów/50 ml. Opakowanie wykończyłam w 3 tygodnie.
Produkt zapakowano w odkręcaną (bardzo niewygodne rozwiązanie) tubkę koloru żółto-czarnego. Tubka ma oczywiście kojarzyć się z pszczołami, jako że część dochodu ze sprzedaży kremu idzie ponoć na ratowanie tych pracowitych zwierzątek. Poza tym w składzie kremu znajdziemy miód. Plus za to, że krem był dodatkowo zabezpieczony przed dostępem powietrza i cudzych palców kawałkiem folii.
Krem ma żółtawy kolor i intensywny zapach. Pachnie pomarańczami i jeszcze czymś słodkim (miodem?). Aromat nie jest zły, ale musiałam się do niego przyzwyczaić. W konsystencji krem jest tłusty i zostawia na dłoniach na długi czas tłustą warstewkę, która odbija się na wszystkim, czego się dotkniemy. Wchłania się bardzo długo.

No cóż, produkt nie dla mnie i nie mogę go z czystym sumieniem polecić.