czwartek, 31 maja 2012

Zużycia majowe (05. 2012)

Zacznę może od małego wyjaśnienia. Wiem, że niektóre z Was lubią posty zużyciowe, inne - nie; nie widzą w nich sensu. Ja należę do pierwszego obozu, ale rozumiem niechęć do tzw. "denka". Chciałabym zaznaczyć, że nie piszę tego typu postów, żeby się chwalić, ale żeby móc skrobnąć parę słów na temat kosmetyków, którym nie poświęciłam osobnej recenzji oraz zostawić Wam odsyłacze do napisanych recenzji, jeśli Wam umknęły, a dany kosmetyk Was zainteresował. 

Ciekawa jestem, jak Wy zapatrujecie się na takie posty :)


***
A przechodząc do zużyć, podzieliłam je na kategorie.

Po pierwsze - kosmetyki, które lubię i do których regularnie wracam (a to chyba najlepsza rekomendacja :))




Po drugie - kolorówka:

  • błyszczyk Rimmela  Vinyl Max, który dostałam od Madamekatarzyny; fajny produkt, ale bardzo niewydajny, zużyłam go w miesiąc
  • podkład Bourjois BioDetox; łączyła nas relacja love-hate, po zużyciu opakowania wiem, że raczej już do niego nie wrócę ze względu na problemy z aplikacją (można sobie poradzić mieszając produkt z innym podkładem lub kremem do twarzy, ale jak dla mnie za dużo z tym zabawy)
  • korektor pod oczy Elf, który dostałam od Urban; bardzo fajny, lekki kosmetyk dla dziewczyn, które nie mają cieni pod oczami
  • chabrowy eyeliner z Wibo, który dostałam od Lady In Purplee; miał świetny kolor, ale niestety wysechł :(
  • tusz do rzęs Multi Action z Essence; fajny i tani produkt; był zdatny do użytku przez jakieś pół roku, co jest świetnym wynikiem


Po trzecie - próbki od Smokyeveningeyes i Hexxany:


Z tego arsenału zaciekawiły mnie trzy mazidła: krem na noc Ava Biorokitnik oraz masła do ciała FlosLeku i Ireny Eris :)



Po czwarte - cała reszta:

  • krem daktylowy Lirene; raczej dla nieproblematycznych dłoni
  • La Rive, Magic Girl EDP; prezent gwiazdkowy od przyjaciółki; nuta głowy: papaja, cytryna, sorbet z mango, miąższ ananasowy / nuta serca: mrożony arbuz, brzoskwinia, kwiat lotosu, hibiskus / nuta bazy: drzewo sandałowe, ambra, piżmo; zapach jest świeży, słodkawy (moja ulubiona kategoria owocowo-kwiatowa), ale w moim odczuciu lepiej pasuje do nastolatki niż kobiety przed 30 ;); jest też bardzo nietrwały, na mojej skórze utrzymywał się tylko przez 2 godziny
  • superskoncentrowane serum antycellulitowe z Eveline; produkt wystarczył mi na około 6 tygodni stosowania raz dziennie; daje intensywny efekt chłodzący; serum jest białe, pachnie mentolowo, wymaga krótkiego masażu podczas aplikacji (żeby się wchłonęło); produkt widocznie ujędrnia i lekko wygładza skórę, ale oczywiście tylko WSPOMAGA walkę z pomarańczową skórką, a nie eliminuje ten problem; polubiłam i nie wykluczam powrotu
  • oliwka do ciała Vaseline; nie polubiliśmy się z tym tłuściochem
  • peeling solny Beauty Parlour; bardzo fajny produkt
  • migdałowy żel pod prysznic z The Body Shop; rok temu kupiłam cztery żele TBS w promocji za 7 funtów, więc trafiła mi się świetna okazja; moim zdaniem żele te nie różnią się niczym od innych żeli drogeryjnych, więc totalnie nie są warte swojej regularnej ceny; myją, lekko wysuszają skórę, są dość wydajne; ten tu miał w moim odczuciu najprzyjemniejszy zapach z całej czwórki

The end :)

środa, 30 maja 2012

Queen Helene, Mud Pack Masque

Moja cera z kiedyś mieszanej zrobiła się kilka miesięcy temu tłusta.  Bardzo tłusta rzekłabym. Dlatego tak służą mi glinki - mają właściwości oczyszczające. Dzięki kochanej Hexxanie miałam okazję zapoznać się z glinkową propozycją Queen Helene. Zawartość dużej odlewki od Hexx wystarczyła mi na trzy miesiące stosowania raz w tygodniu. Recenzję Asi znajdziecie TUTAJ.

Maska jest brązowawa i ma postać gęstej pasty. Pachnie słodko, bardzo intensywnie. Mazidło dobrze się rozprowadza, ale do zmywania polecam gąbkę celulozową (Hexx, cmok!), ponieważ produkt maże się przy usuwaniu samą wodą i dłońmi. Maseczka podsycha na twarzy, więc warto mieć pod ręką wodę termalną/hydrolat. Osobiście mieszałam ją przed nałożeniem na twarz z olejem z kocanki, podkręcając tym samym jej właściwości pielęgnacyjne i zapobiegając wysychaniu.

Maska jest gotowa do użytku od razu, nie trzeba tu bawić się w mieszanie glinki z wodą. Z jednej strony - oszczędność czasu, z drugiej - producent "wzbogacił" skład produktu o glikol propylenowy, substancję zapachową i konserwanty... Coś za coś.

Z działania maseczki byłam bardzo zadowolona. Skóra twarzy po piętnasto- dwudziestominutowej sesji z produktem była zmatowiona, oczyszczona, rozświetlona i bardzo przyjemna w dotyku. Zauważyłam również delikatne ściągnięcie porów, uspokojenie skóry i lekkie podsuszanie wyprysków. Jakichkolwiek skutków ubocznych brak :) Polecam!


As I have oily complexion I really like clay masks because of their cleansing properties. Thanks to my friend Hexxana I had an opportunity to test a clay mask by Queen Helene. I have used the product once a week for three months.

The mask is brownish and has a consistency of a paste. The fragrance is sweet, quite strong. Whereas there are no application problems the mask is difficult to wash off. Once applied to your face the product starts drying so it's advisable to have some face mist handy. You can also mix the mask with a chosen natural oil so that it has more nourishing properties and doesn't dry.

Because it's a ready-made clay, the list of ingredients has been "enriched" (sarcasm alert) with propylene glycol, perfume, and preservatives - you won't find these substances in a clay you have to mix with water yourself.

As for the effects, this is a great product. The mask leaves my face mattified, cleansed, radiant, and extremely nice to touch. It also contracts the pores a little bit and helps dry the pimples. I didn't notice any side effects whatsoever :)




Analiza składu wykonana TYM narzędziem:

Ingredient analysis according to THIS tool:

IngredientFunction Sunscreen ComedogenicIrritationSafety
Aqua Solvent
Kaolin

0 0
Bentonite Astringent
Emulsifier

0 0
Glycerin Solvent
Moisturizer

0 0
Zinc Oxide Astringent
Sunscreen
  1 0
Propylene Glycol Solvent
Moisturizer

0 0
Iron Oxides Pigment
0 0
Parfum Fragrance
Phenoxyethanol Preservative
Methylparaben Preservative

wtorek, 29 maja 2012

OPI, Siberian Nights

Mój pierwszy OPI - prezent od kochanej Hexxany :*
  • Dostępność: Douglas, sklepy internetowe
  • Cena: różna w zależności od sprzedającego (ale dość wysoka)
  • Pojemność: 15 ml
  • Kolor: głęboki, prawie czarny fiolet (na moich paznokciach jest ciemniejszy niż w buteleczce)
  • Konsystencja: lakier jest dość gęsty
  • Pędzelek: klasyczny; dość szeroki, ale tak się rozkłada na płytce, że malowanie to sama przyjemność
  • Krycie: dla wprawionej ręki mógłby być jednowarstwowcem, ja dla pewności dałam dwie warstwy
  • Wysychanie: niestety lakier schnie dość długo
  • Zmywanie: bez większych problemów
  • Trwałość: zmyłam go czwartego dnia, miałam odpryski na dwóch paznokciach, reszta pazurów wyglądała wręcz nienagannie (nawet nie starł się na końcówkach)
Jedno jest pewne - nie jest to mój ostatni OPIk. Niech no tylko zredukuję jakoś kolekcję :)



This is my first OPI nail polish ever. I got it from Hexxana - thank you so much :*
  • Availability: online
  • Price: differs depending on a seller; you are looking at about £10
  • Volume: 15 ml
  • Colour: deep purple; on my nails it's darker than in the bottle; cream finish
  • Brush: classic, quite broad but very, very comfortable
  • Coverage: it might be a one-coater, in the pictures you can see 2 coats
  • Drying time: quite long
  • Removing: no problems
  • Durability: I removed it after 4 days, it chipped on two nails but the rest of the nails looked immaculate
I'm sure this is not the last OPI nail polish in my stash ;)

poniedziałek, 28 maja 2012

Vaseline, cocoa butter vitalising gel body oil

Zainteresowanie kosmetykami ma swoje wady. Przykładowo, ja nie przepadam szczególnie za olejem mineralnym, bo jest tłusty i potrafi mnie zapchać. O ile w kosmetykach do twarzy staram się go unikać, o tyle w kosmetykach do ciała akceptuję - jeśli jest w umiarkowanych ilościach. Natomiast jeśli widzę olej mineralny na pierwszym miejscu w składzie kosmetyku, zapala mi się lampka ostrzegawcza a intuicja mówi, żebym tego mazidła nie brała. Intuicja intuicją, ale co ja poradzę, że nigdy nie miałam oliwki do ciała W ŻELU? Tak mnie ta postać zaintrygowała, że intuicję zignorowałam, a trzeba było się jej słuchać...

Ale od początku. Butelkę oliwki o pojemności 200 ml kupiłam w drogerii Superdrug za około 5 funtów. Kosmetyk ma delikatny zapach syntetycznej czekolady i formę żelu. Butelka wykonana jest z miękkiego plastiku; produkt wygodnie się dozuje przez odpowiedniej wielkości otwór.

Skład jest krótki. Oliwka opiera się na oleju mineralnym. Na liście składników widnieje również zagęszczacz, olej z orzesznicy brazylijskiej, olej ze słodkich migdałów oraz pięć składników zapachowych.

Według producenta oliwka ma nawilżać skórę po kąpieli. Czy to robi? Nie. Oliwka natłuszcza. Bardzo natłuszcza, ale nie nawilża. Produkt praktycznie się nie wchłania, zostawiając na skórze nieprzyjemną, tłustą powłokę. Po nasmarowaniu się oliwką czułam się brudna i wszystko się do mnie lepiło, a nienawidzę tego uczucia. Po kilku męczących aplikacjach zaczęłam używać jej pod prysznicem - mieszałam ją z żelem pod prysznic. Po takiej kąpieli skóra nie była wysuszona, zostawała na niej delikatna (akceptowalna) tłusta warstewka. Butelkę zużyłam w jakieś trzy tygodnie, przez ten czas stan mojej skóry nie zmienił się na lepsze (wciąż jest suchawa). Ogólnie - nie byłam zadowolona i do tego produktu Vaseline raczej nie wrócę. Trzeba było się słuchać intuicji :]


Sometimes you just can't help yourself. Take me as an example: I don't particularly like mineral oil in cosmetics. I try to avoid it at all costs in the face cosmetics but it doesn't bother me that much when it comes to my body. However, if mineral oil is the first item on the list of ingredients, my intuition tells me not to buy the product. Unfortunately, this time I ignored my intuition because I have never had a GEL body oil. Valid reason, huh?

But first things first. I bought this body oil in Superdrug for circa £5 / 200 ml. The product smells of synthetic chocolate. It comes in a handy bottle made of soft plastic. 

As you can see, the list of ingredients is rather short - not a bad thing. However, there are five perfumes for 9 entries... And that's a bad thing in my book.

Now, does the oil moisturise my skin? No. It makes it greasy and that's it. The oil doesn't absorb at all leaving a horrible, greasy film on your skin. Honestly, you just feel like jumping in the shower again. After few applications I actually started mixing it with my shower gel, just to finish the bottle and forget about it. Three weeks after the bottle was finished but the condition of my skin didn't improve at all (it's still dryish). All in all, I don't like this oil and I don't think I'm going to purchase it again. Should have listened to that intuition of mine ;)

sobota, 26 maja 2012

2true, Glossywear Nail Polish, 10

Kupiłam ten lakier, ponieważ myślałam, że to duochrom - miał przechodzić z różu w zieleń. Niestety tym razem zmysł wzroku mnie zwiódł na manowce, ale zakupu nie żałuję :)

  • Dostępność: drogerie Superdrug
  • Cena: 1,99 funtów
  • Pojemność: 9 ml
  • Kolor: mamy tu różową bazę z mnóstwem zielonego shimmeru (efektu duochromowego lakier nie daje, ale i tak jest ładny)
  • Konsystencja: rzadka
  • Pędzelek: mamy tu krótki trzonek osadzony na grubym korku - nie jest to najwygodniejsze, ale da się przeżyć
  • Krycie: tu niestety nie najlepiej; na paznokciach mam 3 warstwy, przydałyby się co najmniej jeszcze dwie; ale nie ma tego złego - będę ten lakier stosować do layeringu :)
  • Wysychanie: w normie
  • Zmywanie: bez większych problemów
  • Trwałość: zmyłam trzeciego dnia, miałam tylko starte końcówki


  • Availability: Superdrug
  • Price: £1.99
  • Volume: 9 ml
  • Colour: pink base with green shimmer - pretty :)
  • Brush: classic
  • Coverage: in the pictures you can see 3 coats, 2 more would be advisable
  • Drying time: standard
  • Removing: no problems
  • Durability: I removed it after 3 days, it wore off on the tips


EDIT: tak wygląda na bardziej kryjącej bazie (Eveline Colour Instant 421):

piątek, 25 maja 2012

Makijaż dedykowany :)

Makijaż dedykowany blogerkom, które go "zasponsorowały" :]


Jakiś czas temu dostałam od kochanej Smokyeveningeyes dwa próbniki cieni z Sephory :) Zaskoczył mnie fakt, że cieni na próbniku jest na tyle dużo, że jest on wielorazowy. Cienie raczej nie powalają pigmentacją, ale dobrze się je aplikuje i blenduje, a na bazie wytrzymały na oku w dobrym stanie aż do demakijażu :)



W makijażu nie użyłam brokatowej zieleni. Dla podbicia koloru złoto i brąz położyłam na złoty cień w kremie Essence (glammy goes to...; pochodzi z wymiankowej paczki od Słomki), a niebieski na kredkę Essence z serii long-lasting. Kreskę na górnej powiece zrobiłam brązową kredką Inika, którą dostałam od Hexxany (:*).


Przepraszam za wszelkie niedoróbki...

Buziaki dla "sponsorek"!

czwartek, 24 maja 2012

ELF, Under Eye Concealer

Korektor pochodzi z zeszłorocznej wymianki z Urban. Jest częścią elfowego produktu 2 w 1 - jedna część to właśnie korektor, druga - rozświetlacz, o którym już wspominałam.

Produkt należy do serii studio i kosztuje 3,50 funtów / 2x5 g. Niestety kartonik wyrzuciłam dawno temu i nie wiem, czy mam wersję light, czy medium (stawiam na to pierwsze). W każdym bądź razie kolor ma w sobie wyraźną domieszkę różu, dzięki czemu ładnie odświeża spojrzenie.

Korektor krycie ma bardzo lekkie - wyraźnych cieni na pewno nie zakryje; mi służy do ujednolicenia kolorytu skóry pod oczami. Zauważyłam jednak, że na zdjęciach obszary pod oczami są rozświetlone, więc wnioskuję, że produkt odbija światło.

Produkt nie wysusza skóry; wręcz przeciwnie - mam wrażenie, że ją nawilża. Oczywiście na działanie przeciwzmarszczkowe nie ma co liczyć. Korektor nie zbiera się w zmarszczkach, chyba że nałożymy go w nadmiarze. Znika po kilku (6?) godzinach. Ma przyjemną, leciutką konsystencję.

Opakowanie jest wygodne w użytkowaniu. Na gąbkowy aplikator nabiera się dużo więcej produktu, niż potrzebujemy. Ja po prostu robię pod oczami kilka kropek, które potem rozcieram i wklepuję palcem.

Osobiście jestem z tego produktu bardzo zadowolona i polecam go osobom, które chcą tylko odświeżyć spojrzenie i ujednolicić koloryt skóry pod oczami. Ostrzegam, że wyraźnych cieni korektor na pewno nie ukryje.




I got this Elf under eye concealer & highlighter from Urban last year. Today I'm going to focus only on the concealer.

The product belongs to the studio series and it costs £3.50 / 2x5 g. Unfortunately, I got rid of the box a long time ago so I don't know which shade I own, though I think it's the light one. Anyway, the shade contains some pink undertones, quite desirable in the under eye concealers.

The product provides very light coverage. It won't hide any dark circles; I use it to even out the skin tone of my under eye areas. However, taking some pictures I noticed that the concealer has light-reflective properties.

The product doesn't dry your skin. On the contrary - it moisturises it. Obviously there is no smoothing of the wrinkles. Fortunately, the concealer doesn't gather in them. It tends to disappear after few (6?) hours altogether. The consistency is very light.

The product comes in a tube with a sponge which gathers more product than you need. I simply make some dots under my eyes and then spread the product with my finger.

To sum up. I really like this product and I recommend it to anybody who just wants to even out the skin tone of the under eye areas. However, if you have any dark circles to hide, this is not a concealer for you.

środa, 23 maja 2012

AA, Naturalna Stymulacja, Maseczka głęboko odżywiająca

I bought this product in Poland. Therefore, I wrote a review only in Polish. However, if you have any questions or would like me to translate this review for you, drop me a line. I will be delighted to help :)
***

Kolejna maseczka AA, którą przetestowałam, okazała się jeszcze słabsza od maseczki normalizująco-regenerującej. Ale od początku. Maseczkę kupiłam w Douglasie za kilka (6-7?) zł/2x5 ml. Każda połówka wystarczyła mi na jedną aplikację na twarz i szyję.

Produkt to biały krem o delikatnym, przyjemnym zapachu. Nie wchłania się w skórę, więc po 15 minutach należy maseczkę usunąć za pomocą płatka kosmetycznego. Nie zostawia nieprzyjemnego, lepkiego filmu na skórze.

Efekty? Nie dostrzegłam żadnych. Maseczka po prostu zastąpiła mi krem na noc. I tyle. Nawilżenie było dość powierzchowne; żadnego ujędrnienia i wygładzenia skóry nie zaobserwowałam. Z tego tytułu raczej nie polecam tego produktu.

Znacie maseczkę? Sprawdziła się u Was?


Na zakończenie dla zainteresowanych analiza składu wykonana TYM narzędziem:

IngredientFunction Sunscreen ComedogenicIrritationSafety
Aqua Solvent
Ethylhexyl stearate Emollient
Propylene Glycol Solvent
Moisturizer

0 0
Zinc Oxide Astringent
Sunscreen
  1 0
Steareth-2 Surfactant
Emulsifier

2 2
Hydrogenated Polydecene

Triethylhexanoin Synthetic ester
Emollient

Hydrolyzed soy protein Antistatic
Moisturizer

Cetearyl Alcohol Surfactant
Emulsifier

4 3
Tristearyl citrate Emollient
Steareth-21 Surfactant
Emulsifier

Sodium Hyaluronate Moisturizer
0 0
Dicaprylyl ether

Ribes Nigrum Plant extract
Panthenol Moisturizer
0 0
Tocopheryl Acetate Moisturizer
0 0
Parfum Fragrance
 
Allantoin Anti-inflammatory
Anti-allergic

0 0
Glycerin Solvent
Moisturizer

0 0
Theobroma cacao Emollient
Methylisothiazolinone Preservative
Methylparaben Preservative
 
Propylparaben Preservative
 
Urea Moisturizer
Anti-inflammatory

Disodium phosphate

Biotin

Citric Acid Exfoliator
Astringent

Polysorbate 20 Surfactant
Emulsifier

0 0
Retinyl Palmitate Antioxidant
2 1
Tocopherol Antioxidant
2 2
Linoleic Acid Antistatic
Emollient

PABA Sunscreen  
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...