Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wody micelarne. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wody micelarne. Pokaż wszystkie posty

piątek, 22 listopada 2019

Trzy hity Internetu, które mnie rozczarowały: Polny Warkocz i ich oczyszczający koncentrat z olejem lnianym oraz rumiankowa esencja micelarna; D'Alchemy Age Delay Eye Concentrate

Dziś pomarudzę. Ośmielę się skrytykować wielkie hity blogosfery. Tyle się naczytałam pochwał pod ich adresem, a u mnie było średnio lub kiepsko. Strasznie nie lubię tego typu sytuacji, ale co zrobić - muszę wtrącić swoje trzy grosze i dolać dziegciu do tej beczki miodu.

Zacznijmy od bardzo popularnej marki o pięknej nazwie Polski Warkocz i jej dwóch flagowych produktów: emulsji oczyszczającej i esencji micelarnej. 


Jestem ogromną fanką olejków i emulsji hydrofilnych. Używam ich do pierwszego etapu demakijażu, czyli wstępnego rozpuszczania i usuwania całego mejkapu (potem "poprawka" micelem i mycie twarzy żelem bądź mydłem). Mam swoich ulubieńców w tej kategorii, które z tego zadania wywiązują się w przynajmniej 95%, zostawiając po sobie jedynie resztki do usunięcia micelem. Mam tu na myśli wielce skuteczne i nieuderzające po kieszeni olejki myjące z Biochemii Urody oraz E-Naturalne, o których wielokrotnie wspominałam na blogu. Ze względu na obietnice na etykiecie po Polnym Warkoczu spodziewałam się podobnej, satysfakcjonującej skuteczności. A tu zonk. Tak, kosmetyk emulguje. Tak, kosmetyk jest delikatny i nie podrażna skóry czy oczu, ani ich nie wysusza. ALE makijażu tym produktem nie usuniemy nawet przy dwukrotnym myciu. Kolorówka na twarzy miesza się ze sobą w kolorowe błocko i robi się mało malowniczy bałagan, którego nie da się usunąć wodą, a trzeba sięgnąć po większą artylerię. Nie tak miało być - kosmetyk miał skrócić mi czas demakijażu do minimum, nie go wydłużać. Słowo ostrzeżenia - skoro trudno nim usunąć nawet delikatny makijaż mineralny, zapomnijcie o tuszu do rzęs.... Acha, trafiło mi się felerne opakowanie z zaciętą pompką, więc musiałam przelać kosmetyk do innej butelki, co też nieco mnie zdenerwowało.



W dalszej kolejności uczepię się popularnej rumiankowej esencji micelarnej. Ponownie nie mogę narzekać na brak delikatności wobec naskórka i śluzówek z jej strony - micel nie podrażnia, nie wysusza, do tego ma przyjemny rumiankowy zapach. No ale jest mało skuteczny. Dodajmy do tego niewielką pojemność i okazuje się, że mamy do czynienia z niewydajnym przeciętniakiem. Z tej kategorii  o wiele lepiej, szybciej i skuteczniej zmyję makijaż świetnymi micelami Vianka czy Sylveco. Moim zdaniem Polny Warkocz nawet nie depcze im po piętach.



No i sławny koncentrat D'Alchemy, hicior wielu osób. Bardzo długo wisiał na mojej wish-liście, aż został mi sprezentowany przez Hexxanę. Towarzyszył mi przez ponad pół roku cowieczornego stosowania, więc nie wystawiam swojej opinii pochopnie. Nie jest to zły kosmetyk, ale też nie zauważyłam po nim żadnego widocznego działania w kierunku obiecywanego przez producenta rozświetlenia skóry pod oczami, czy ujędrnienia i wygładzenia naskórka. Nie zauważyłam też pogorszenia stanu skóry, ale przecież nie o to chodzi. Co więcej, w moim przypadku mazidło nie okazało się też żadnym tytanem nawilżenia. Przy stosowaniu na noc co prawda nie zwróciłam na to uwagi, ale kiedy parokrotnie użyłam kremu na dzień pod makijaż, ze zdumieniem obserwowałam, jak z upływem czasi skóra pod korektorem coraz bardziej mi się odwadniała i wyglądała sucho i ciężko, co nie miało miejsca w przypadku kremu, po który sięgałam na dzień... Jeśli zdarzy mi się wrócić do D'Alchemy, a nie zarzekam się, że to nie nastąpi, będę go stosować jako serum pod inny krem celem podkręcenia jego działania, choć producent nie wspomina o takiej potrzebie. Niemniej Agata tak zrobiła i była zadowolona.

Nie chciałam nikogo urazić swoim marudzeniem, ale nic nie poradzę, że mnie te hiciory internetów w sobie nie rozkochały...

poniedziałek, 17 grudnia 2018

Yoskine, płyn micelarny nawilżający

Ach, Yoskine, tak obco brzmiące, a takie swojskie - czyli kosmetyki Dax Cosmetics stylizowane na azjatyckie. Jakoś mnie to nie kręci, ale micel trafił do mnie przez ręce brata, który dostał go jako dodatek do zakupów. Przygarnęłam zatem niechcianą flaszkę, a co!

No i z tą flaszką jest pewien problem. Otóż, żeby otworzyć kosmetyk, trzeba ukręcić mu łeb wieczko/nasadkę, a potem to to nie chce już się na nim trzymać. Dziwne. Mnie się nasadki nie udało z powrotem nałożyć na pompkę, więc przez te kilka tygodni używania, flaszka pozostała bez czapeczki. 

Moving on. Design flaszki jest oh-tak-uroczy i oh-jak-to-luksusowo-wygląda, tylko ta nasadka wszystko psuje. Ha! Wspomniana pompka działa sprawnie.


Jeśli o działanie chodzi, to nie mogę się przyczepić. Micel dobrze domywa niewodoodporny makijaż twarzy i oczu, a przy tym jest dość delikatny i nie podrażnia skóry. Nie lepi się. Po demakijażu ust zostawia na nich piołunową goryczkę, ale większość miceli tak ma. Co do obietnic producenta dotyczących detoksykacji komórkowej, nawilżania i wygładzania - ładne hasełka, ale micel to micel, a nie esencja czy krem. W tych kwestiach nie nastawiałabym się na cuda.

Skład:


Jest woda, kwas hialuronowy, pantenol, alantoina, kilka ekstraktów, ale są też i PEGi, i DMDM Hydantoina, i substancje zapachowe.... Purtystki składowe nie będą zadowolone. Ja z działania zadowolona byłam, ale nie mam parcia na powrót do tego kosmetyku, bo wolę jednak pewnej chemii unikać, a poza tym taki Vianek/Sylveco/Biolaven są też łatwiej dostępne i przyjaźniejsze dla portfela.

środa, 18 października 2017

Sylveco, lipowy płyn micelarny

Na lipowy płyn micelarny skusiłam się ze względu na ogrom pozytywnych opinii. Kupiłam kosmetyk w Naturze. I wiecie co? Dołączam się do grona zachwyconych konsumentów :)


Produkt zapakowano do brązowej, plastikowej butelki z estetyczną etykietką i wygodną klapką. Otwór dozujący nie jest ani za duży, ani za mały, dzięki czemu nie marnujemy cennej zawartości. Sam kosmetyk ma lekko żółtawe zabarwienie i bardzo dziwnie pachnie lipą z jakąś drażniącą nutą. Zapach to w moich oczach jedyny minus płynu.


Do działania nie mam zarzutów. Micel skutecznie usuwa niewodoodporną kolorówkę, a przy tym nie podrażnia oczu ani skóry, nie wysusza i ma bardzo ładny skład. Naprawdę dobra propozycja naszej rodzimej marki.

A w skrócie:
  • wygodne i estetyczne opakowanie
  • produkt polski
  • ładny, naturalny skład
  • działa skutecznie, ale łagodnie
  • nie podrażnia, nie wysusza.
Wiem, że na temat kosmetyku wypowiedziało się wieeeele osób, no ale sama też musiałam go pochwalić. Bo po prostu na to zasługuje.

poniedziałek, 21 sierpnia 2017

Dermedic, Angio Preventi, płyn micelarny skóra wrażliwa, naczynkowa

Będąc w czerwcu w drogerii Hebe kupiłam krem z filtrem SPF 50 marki Dermedic. Do kremu dodano gratis w postaci małej butelki płynu micelarnego do skóry wrażliwej i naczynkowej, takiej jak moja.

Do opakowania produktu nie mam zastrzeżeń. Jest estetyczne i funkcjonalne. Dozowanie kosmetyku nie sprawiało żadnego problemu.


Ze swojego podstawowego zadania, czyli demakijażu, micel wywiązuje się bez zarzutu. Szybko i skutecznie radzi sobie z niewodoodpornym makijażem twarzy i oczu bez żadnych podrażnień.

Ale! Producent obiecuje też właściwości kojące i łagodzące (nie zaobserwowałam) oraz łagodzenie objawów rozszerzonych naczynek, cokolwiek to znaczy, co jest oczywiście bzdurą. Niemniej jest to przyzwoita woda micelarna o krótkim, niezłym składzie. A do pielęgnacji, umówmy się, służą inne kosmetyki niż micel.

niedziela, 30 lipca 2017

Rzecz o dwóch micelach Bielendy: Kolagenowe Odmłodzenie (regenerujący) oraz Esencja Młodości (nawilżający)

Zdaje się, że jedna z moich ulubionych polskich marek drogeryjnych, Bielenda, ma w ofercie dużo rodzajów płynów micelarnych. I bardzo dobrze, bo co jak co, ale one wychodzą Bielendzie świetnie. Może dlatego, że obok substancji myjących zawierają ciekawe składniki aktywne, łącząc skuteczny demakijaż z działaniem pielęgnacyjnym? Nie wiem, ale w moim przypadku właśnie ten fakt sprawia, iż micele tego polskiego producenta uwielbiam. Pokochałam kojącą wodę różaną, która nie tylko ładnie i delikatnie oczyszcza skórę, ale też zauważalnie ją uspokaja; pokochałam również wersje Kolagenowe Odmłodzenie oraz Esencja Młodości, na których skupiam się w dzisiejszej notce.


Oba produkty mają postać i konsystencję wody oraz delikatny, przyjemny, nienachalny zapach. Można dostać je między innymi w Rossmannie, gdzie ich niepromocyjna cena wynosi 11,99 zł/200 ml.


Działaniem w zasadzie się nie różnią. Bardzo dobrze wywiązują się ze swojego głownego zadania, czyli usuwania makijażu. Robią to szybko, delikatnie i skutecznie, bez podrażniania skóry twarzy oraz irytowania oczu (o ile nie mamy za mocno nasączonego płatka i nie wlejemy sobie do oka zbyt dużej ilości produktu). Zostawiają na skórze delikatny film, ale nie wysuszają jej i nie powodują dyskomfortu.


Składy na moje laickie oko wydają się interesujące. Zwłaszcza pod kątem substancji aktywnych, takich jak kwas hialuronowy, arganowe komórki macierzyste, hydrolizowany kolagen, mocznik, kwas mlekowy, alantoina, czy niacynamid, których obecność nie jest w micealch dostępnych od ręki tak oczywista.

Ciężko byłoby mi znaleźć jakiekolwiek minusy w tych micelach. Pozostaje mi je serdecznie polecić i kupić ponownie, kiedy będę miała okazję. Macie z nimi jakieś doświadczenia?

piątek, 23 września 2016

Taaj Paris, Himalaya, micellar water

Mój demakijaż jest dwuetapowy. Zwykle najpierw rozpuszczam mejkap za pomocą olejku/żelu myjącego, a potem "poprawiam" micelem. Przez około pięć  miesięcy (pojemność ogromnej butli to 500 ml) tym micelem był produkt Taaj Paris - marki, o której istnieniu nie miałam pojęcia do dnia, kiedy tę wodę micelarną przysłała mi Hexxana.


Szata graficzna jaka jest, każdy widzi. Na etykiecie znajdziemy wszystkie niezbędne informacje. Korek na zatrzask jest wygodny w stosowaniu, ale niestey dziurka dozująca jest dość duża i w pośpiechu często wylewało mi się zbyt dużo produktu, który ma oczywiście konsystencję wody. Jest też perfumowany, ale ja czuję tu alkohol, choć w składzie go nie ma. Dziwne.

Do działania nie mam zastrzeżeń. Micel radził sobie dobrze zarówno jako drugi, jak i pierwszy etap demakijażu. Bez problemu  można zrobić nim pełny demakijaż i przystąpić do oczyszczania skóry. Nie podrażniał mi oczu.

Jedynie skład nie zachęci purystów. Zawartość wody z Himalajów jest co prawda na plus, jak również ekstrakty z rumianku, rozmarynu i zielonej herbaty. Są one jednak umieszczone po substancji zapachowej, co oznacza, że nie ma ich w składzie zbyt wiele. Puryści nie będą też zachwyceni obecnością PEGu, glikolu propylenowego czy Disodium EDTA.

wtorek, 22 marca 2016

Green Pharmacy, Płyn micelarny 3 w 1 Owies

Micela Green Pharmacy kupiłam w zeszłym roku w Naturze. Skusiły mnie trzy czynniki: po pierwsze był w promocji, po drugie - ma dużą pojemność (500 ml), co oznacza, że wystarczy na dłużej, a po trzecie - nigdy wcześniej go nie miałam, a uwielbiam testować nowości.


Producent wlał swój płyn do plastikowej, przezroczystej butelki zakończonej klapką. Funkcjonalnej całości dopełnia estetyczna szata graficzna.

Kosmetyk ma postać wody i nie jest perfumowany, za co u mnie duży plus. Działa dobrze - dokładnie usuwa niewodoodporny makijaż oczu i twarzy bez żadnego podrażniania. Na co dzień nie jest jednak głównym środkiem, który stosuję do demakijażu - moja rutyna wygląda tak, że najpierw na szybko rozpuszczam makijaż olejkiem myjącym lub żelem Isany, a potem "poprawiam" tym micelem. Z nadanej mu przeze mnie roli wywiązuje się znakomicie.


Obiektywnie rzecz ujmując, jest to dobry, skuteczny micel produkcji polskiej, o dobrej korelacji pojemność-cena. Jedyne, czego w nim nie lubię to to, że się pieni. Nie powinno mnie to jednak powstrzymać przed powrotem do tego kosmetyku.

piątek, 17 lipca 2015

Micele dwa: L'Oreal, Skin Perfection Micellar Water vs. Garnier, Micellar Cleansing Water

Nie wiem, czy wiecie, ale w UK wody micelarne pojawiły się kilka lat później niż w Polsce. Serio, nie żartuję niestety. Ponieważ szczerze nie znoszę mleczek do demakijażu, przez kilka lat micele sprowadzałam z naszego kraju. Do tej pory moim ulubieńcem była woda micelarna Bourjois, ale muszę przyznać, że propozycje L'Oreal i Garnier sprawują się równie dobrze, a do nich mam teraz lepszy dostęp niż do Burżujka.

Swoje butle kupiłam w drogerii Savers za 2,99 funtów każda. A różnią się pojemnością - micel L'Oreal o pojemności 200 ml kosztuje tyle samo, co odpowiednik Garniera o pojemności 400 ml.


Oba micele zostały zapakowane w plastikowe, przezroczyste butelki z klapką. Butelka od L'Oreal jest płaska i prostokątna; opakowanie Garniera to fajna, pękata butelczyna. Żadna z butelek nie sprawia problemów przy dozowaniu produktu - otwory nie są za duże. Oba micele mają postać przezroczystej wody.

Porównując składy obu produktów zauważymy, że są one niemal identyczne. Jedynie jeden ze składników, Poloxamer 184, w micelu L'Oreal jest na czwartym, a u Garniera na szóstym miejscu w składzie.


W działaniu obu produktów nie ma praktycznie żadnej różnicy. No, może micel L'oreal o sekundę szybciej rozpuszcza makijaż oka niż brat z Garniera (brat, bo Garnier należy przecież do koncernu L'Oreal). Przy obu potrzebuję po płatku na każde oko i dwa płatki na twarz, aby usunąć makijaż do czysta. Produkty ładnie odświeżają skórę nie pozostawiając lepkiego filmu. Najbardziej jednak lubię stosować je do "poprawek" po wstępnym rozpuszczeniu makijażu olejkiem hydrofilowym. Wtedy wystarczy mi jeden nasączony micelem płatek i buzia i oczy są czyste.

Oba micele sprawdzają się u mnie tak samo dobrze, dlatego zapewne pozostanę przy Garnierze, który wychodzi o połowę taniej od swojego niemal identycznego odpowiednika z L'Oreal.

sobota, 11 października 2014

Nivea, Sensitive 3 w 1 płyn micelarny

Z jakiegoś powodu nie przepadam szczególnie za twarzową pielęgnacją marki Nivea. Kupiłam jednak płyn micelarny, kiedy był w promocji. Normalnie kosztuje chyba w okolicach 16-17 zł / 200 ml, ale mogę się mylić.

Okazuje się, że to dobry produkt jest.

  
Micel jak micel, jest bezbarwny i ma konsystencję wody. Umieszczono go w funkcjonalnym, przezroczystym opakowaniu z klapką. Nie ma problemów z dozowaniem. Płyn nie jest perfumowany, ale ma zapach swoich składników.

Do działania naprawdę nie mogę się przyczepić. Micel z łatwością radzi sobie z niewodoodpornym makijażem twarzy i oczu, nie podrażnia i nie wywołuje mgły. Naprawdę nie znalazłam w nim wad. no, może mógłby być nieco tańszy...


poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Dwa micele: Bourjois versus Be Beauty

Stwierdziłam, że nie będę pisać osobnych postów na temat tych dwóch tanich wód micelarnych, a po prostu je ze sobą porównam. Jedna z nich jest moim ulubieńcem od lat. Krótki skok w bok tylko utwierdził mnie w moich odczuciach.

Zacznijmy od ceny. Propozycji Biedronki nie da się chyba przebić, bo 5 zł za 200 ml to naprawdę tanio. Jednakowoż micela Bourjois drogim nazwać nie można (ok. 15 zł/250 ml).



Oba produkty zapakowano w plastikowe, przezroczyste butelki. Opakowanie micela Be Beauty ma zamknięcie typu press, podczas gdy micel Bourjois to klapka zwieńczona kulką. Ta kulka to tutaj słabe ogniwo, bo lubi się po jakimś czasie odłamać. Nie ma problemu z wydobyciem obu kosmetyków. Dozowanie również jest proste, na wacik nie wylewa się zbyt dużo produktu.

Nie podoba mi się fakt, że micel Be Beauty jest perfumowany. Nie widzę sensu dodawania potencjalnych alergenów w postaci substancji zapachowych do produktów do twarzy. Na tym polu bezwonny micel Bourjois zdecydowanie wygrywa.


Ten sam micel wygrywa również samym działaniem, gdyż pozbywa się makijażu zdecydowanie szybciej i przy mniejszym nakładzie wacików niż konkurent z Be Beauty. Ten drugi ostatecznie też robi robotę, ale wymaga dużo więcej czasu i cierpliwości. Do poprawek po szybkim demakijażu olejkiem myjącym natomiast oba dobrze się nadają. Żaden z nich nie podrażnia mi oczu, ale czytałam, że pozycja z Biedronki czasem może to robić - cóż, nie u mnie. Oba z powodzeniem mogą zastąpić tonik.

Micelu Bourjois używam od lat, zużyłam wiele butelek i jak na razie jest moim absolutnym ulubieńcem w tej kategorii. Propozycji Be Beauty nie udało się zrzucić go z piedestału.

wtorek, 8 marca 2011

Moja micelarna historia / My micellar story

 W tym poście skrobnę parę słów o wodach micelarnych z niższej półki cenowej (innych jeszcze nie próbowałam). 

1. Moja przygoda z płynami micelarnymi zaczęła się od płynu Perfecty. Było to w czasie, kiedy na wizażu pojawił się artykuł o micelach. Bardzo mnie ten temat zaintrygował, więc pognałam do Rossmana. Perfecta była jedynym produktem tego typu w sklepie (innych płynów akurat nie mieli, bo to nowy Rossman był), więc kupiłam. 


SkładAqua, PEG-7 Glyceryl Cocoate, Glycerin, PPG-26-Buteth/PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, D-Panthenol, Sea Salt, Propylene Glycol, Centaurea Cyanus Extract, Disodium EDTA, DMDM Hydantoin, Iodopropynyl Butylcarbamate, Parfum. (27.01.2009)

W momencie, kiedy go wypróbowałam, na zawsze porzuciłam mleczka do demakijażu. Od tamtego czasu nie kupiłam żadnego. 

Producent obiecuje:
"Delikatny płyn micelarny do oczyszczania twarzy i demakijażu oczu polecany dla osób w każdym wieku, do pielęgnacji wszystkich typów cery, także wrażliwej i podrażnionej. Bardzo starannie usuwa ze skóry zanieczyszczenia i resztki makijażu, przez co skutecznie zastępuje mleczko i tonik. Preparat posiada lekką, nietłustą konsystencję i nie wymaga spłukiwania wodą. Zawiera nawilżające minerały morskie, kojący d-pantenol, a także wyciąg z bławatka, który redukuje oznaki zmęczenia i odświeża cerę."

Płyn świetnie usuwa makijaż i inne zanieczyszczenia, przy czym jest delikatny. Nie maże podkładu po całej twarzy, jak to ma miejsce, kiedy używamy mleczka. Niestety nie wiem, jak radzi sobie z makijażem wodoodpornym, bo takich kosmetyków nie używam. Nie podrażnił mi oczu. Rzeczywiście ma lekką konsystencję i nie zostawia na twarzy tłustego filmu, czego nie można powiedzieć o mleczkach. Jest wydajny i przyjemnie pachnie. Używałam go z przyjemnością.  Moim zdaniem płyn natomiast nie zastępuje toniku - na pewno nie ściąga porów. Produkt nie zapycha i nie wysusza skóry. Uważam, że jest świetny!

2. Ziaja, sopot spa

SkładAqua (Water), Sodium Cocoamphoacetate, PEG-8, Glycerin, Propylene Glycol, Sorbitol, Algae Extract, Panthenol, Porphyra Umbilicalis Extract, Enteromorpha Compressa Extract, Laminaria Digitata Extract, Butylene Glycol, Sodium Benzoate, CI 42090 (FD&C Blue No. 1), Citric Acid. 

Drugi płyn, który miałam okazję wypróbować, zawiódł mnie na całej linii. Jest to niby "produkt hypoalergiczny, testowany dermatologicznie pod kontrolą lekarza okulisty. Specjalna receptura ogranicza ryzyko migracji składników do worka spojówkowego". Co do drugiego zdania, to jakaś bzdura. Przy demakijażu oka zawsze coś dostanie się do worka spojówkowego, nie ma bata.

Dlaczego produkt mnie zawiódł? Bo nie spełnia żadnej z obietnic producenta:
"Błękitny płyn micelarny z substancją tonizującą pochodzenia naturalnego do codziennej pielęgnacji cery po 30 roku życia. 
Produkt hypoalergiczny, testowany na skórze problemowej pod kontrolą lekarzy dermatologów.

Nie zawiera kompozycji zapachowych.
DZIAŁANIE
  • Łagodnie oczyszcza naskórek z nadmiaru sebum oraz makijażu.
  • Zapobiega wysuszeniu skóry.
  • Wpływa kojąco na podrażnienia.
  • Zmniejsza napięcie powierzchniowe naskórka."

Zgoda, płyn jest błękitny a w składzie nie ma kompozycji zapachowych, choć sam płyn dość słodko pachnie. Tonizowania nie zauważyłam. Co do łagodnego oczyszczania - raz spróbowałam zmyć makijaż oczu. Patrzałki zaczęły mnie niemożliwie piec i łzawić, i zrobiły się czerwone. Mało tego, nawet kiedy zmywam nim twarz, oczy lekko mnie pieczą kiedy płyn odparowuje... Moim zdaniem płyn nie zapobiega wysuszaniu skóry, ja odczuwam potrzebę nałożenia kremu nawilżającego. Czy wpływa na podrażnienia? Nie wiem, wiem natomiast, że mnie zapycha. Żeby go zużyć zmywam nim puder i podkład, a potem szybko zmywam sam płyn żelem. Wtedy nie wyłażą mi krostki. Jak by tego było mało jest jeszcze jedna rzecz, która mnie w tym produkcie denerwuje: płyn pieni się, przez co kojarzy mi się z płynem do mycia naczyń. Nie dopatrzyłam się w nim żadnych poytywow i nigdy więcej go nie kupie. Nie warto.

3. Ostatni płyn micelarny, który miałam okazje wypróbować to płyn Bourjois.


Skład: Aqua, Glycerin, Peg-7 Glyceryl Cocoate, Poloxamer 184, Coco-Glucoside, Phenoxyethanol, Tetrasodium Edta, Sodium Methylparaben, Citric Acid, Propylene Glycol, Bht, Nymphaea Alba Root Extract

Wspomniałam kiedyś przyjaciółce, ze mam ochotę go wypróbować, a ona sprezentowała mi go na gwiazdkę :) Jestem z niego bardzo zadowolona. Producent obiecuje: 
"Działa oczyszczająco i łagodząco na skórę. Hipoalergiczna, bezzapachowa i bezalkoholowa. Testowana na osobach o wrażliwej skórze i wrażliwych oczach."
Mogę o nim napisać dokładnie to samo, co pisałam o płynie Perfecty. Moim zdaniem oba płyny maja takie samo działanie. Rożni je jedynie to, ze płyn Bourjois nie ma zapachu. Oba są tanie, skuteczne i łagodne. Oba z czystym sumieniem polecam:)

***********************************************************************
This post is devoted to three micellar cleansing waters by Perfecta, Ziaja, and Bourjois. First two can be purchased in Poland. Should you have the opportunity to buy them, I definitely recommend Perfecta as it is effective but delicate. It does not block the pores or leave an oily film on your skin. I really like it. However, stay away from Ziaja. I honestly cannot say a good word about it. It irritates my eyes and blocks the pores. No way I am buying that again!

The third micellar water is by Bourjois. The manufacturer promises that it "removes makeup in one sweep. Hypoalergenic, perfume-free and alcohol-free for optimum tolerance". Well, it is true. Like Perfecta, the water is effective, gentle, it does not block the pores or irritates your eyes. I really like it and will definitely buy it again :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...