piątek, 20 grudnia 2019

Podsumowanie zużyć ostatnich trzech miesięcy.

Kiedyś pisałam o zużyciach co miesiąc. Aż tu  nagle wypadła mi trzymiesięczna przerwa. Życie moi mili, życie. Na szczęście już nie ładuję na siebie tyle mazideł, co kiedyś, więc jak na 3 miesiące nie ma zabójczej ilości. Sami zobaczcie.


Oczyszczający żel micelarny Biotanique oraz filtr SPF50 Cicaplast La Roche-Posay okazały się bardzo przeciętne. Przyczyny wyłuszczyłam tutaj. Natomiast tonik Resibo, woda z płatków róży i ekstrakt z liści aloesu od Venus Nature, oraz maska Chocolate & Orange z IOSSI znalazły się w zestawieniu ulubieńców natwarzowej pielęgnacji. Po szczegóły zapraszam tutaj. Serum w małej zielonej buteleczce bardzo szybko mi się skończyło, ale podczas jego stosowania skóra twarzy była zdrowo napięta, pełna blasku i bardzo przyjemna, gładziutka w dotyku. Jeśli zaś chodzi o pomadkę z peelingiem Sylveco, wolę wersję podstawową. Miętowa ma dość spore drobiny cukru, które lubią zostawać na ustach, a przy tym nie złuszcza aż tak dobrze jak wersja żółta.


Wiadomo, myć się człowiek musi, więc wyszły dwa żele pod prysznic - oba robiły robotę i nie wyszuszały mi skóry. A o świetnych, delikatnych acz skutecznych kosmetykach do higieny intymnej Nutki i Vianka pisałam tutaj i tutaj.


Krem do rąk z mocznikiem Isany to, jak wiecie, mój ulubieniec, niezbędnik i codzienny towarzysz. Tak samo nie obywam się bez antyperspirantów (Rexona była OK, Sheer Confidence słabszy) i dezodorantu na noc. Olejek do ciała Wellness & Beauty oraz serum antycellulitowe Naturativ miały swoje pięć minut chwały w tym poście. Krem do stóp Heel Genius od Soap & Glory też powinien był pojawić się w tamtym zestawieniu; moje niedopatrzenie. Jest to naprawdę świetny, mocno odżywczy i doskonale nawilżający kosmetyk. Serum różane z Bielendy na twarzy nie dawało u mnie efektów, więc oddelegowałam je do nawilżania dekoltu i biustu, ale niestety doprowadziło to wysypu niedoskonałości, więc ostatecznie smarowałam nim ręce, nogi i tyłek - byle zużyć i zapomnieć.


O kosmetykach, które dbały o moje włosy pisałam szerzej tutaj (klik) - polubiłam się i z szamponem, i z maską. Peelingujące mydła z Miodowej Mydlarni (klik) pięknie pachniały, miały bardzo poręczny kształ i złuszczały skórę na granicy bólu - były bardzo ostre. Tak, jak lubię. Złuszczająca maska do stóp Natura Care zadziałała, jak miała. Skóra schodziła wielkimi płatami, również na moich słoniowatych piętach.


Zużyłam w końcu wszystkie zalegające mi próbki. Kremy Cosnature wydały mi sie najbardziej interesujące z całej tej ferajny. Mydło miodowe Miodowej Mydlarni sprawdzało mi się do mycia twarzy. Brokat Orly Gossip Girl (klik) rozpromieniał mi listopad i początek grudnia. Maskara Lash Sensational z Maybelline (klik) to jeden z moich ulubionych drogeryjnych, nie rozmazujących się tuszów.

Sami przyznacie, że nie są to szokujące ilości jak na 12-14 tygodni :)

4 komentarze:

  1. Bardzo ciekawe denko. Bielenda niestety też mnie wysypuje, dlatego omijam z daleka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A lot of products and recycling!

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli podzielisz się swoją opinią :)

Bardzo proszę o niepozostawiane komentarzy typu: "Fajny blog. Obserwuję i liczę na to samo". Nie reaguję na agresywną autopromocję, więc nie spamuj, a ja nie będę musiała cenzurować :)

UWAGA: komentarze w postach starszych niż 7 dni są moderowane. Zmusił mnie do tego zalew automatycznie generowanych komentarzy, mających na celu reklamowanie różnych stron internetowych.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...