#1
Resibo, Tonik. Mgiełka nawilżająca.
Tonik (prawie) idealny. Właściwie jedyne zastrzeżenia mam do samego atomizera, który nie rozpyla mgiełki, a sika intensywnym strumieniem. Dlatego nie spryskuję produktem bezpośrednio twarzy, a aplikuję płyn na dłonie i wklepuję w skórę. Mgiełka ma cudowny skład, piękny zapach, tonizuje i odświeża skórę, orzeźwia z rana, łagodzi podrażnienia, uspokaja rumień i naczynka, wspaniale rozdrabnia i wzbogaca glinkowe maseczki - jeden z najlepszych toników, z jakimi miałam do czynienia.
Dostałam go od Hexxany.
#2
Venus Nature, woda z płatków róży
Ten mały skarb znajdziecie w Rossmannach. Jej skład to hydrolat różany i roślinna gliceryna. Kosmetyk ma piękny, różany zapach i lekko żelową konsystencję - pewnie właśnie przez tę glicerynę. Uwielbiam, po prostu uwielbiam mieszać wodę Venus z olejkami do twarzy, tworząc szybkie sera - olejki zyskują odczuwalne działanie nawilżające. Taka mieszanka odpowiada mi i mojej skórze o wiele bardziej niż połączenie olejku z żelem hialuronowym. Jest to jeden z tych kosmetyków, których zawsze robię sobie zapas, kiedy jestem w Polsce. Poza tym woda cudownie wzbogaca glinkowe maski. Miałam też z tej serii ekstrakt z aloesu, którym rozdrabniałam maseczki, i też byłam z niego bardzo zadowolona.
#3
IOSSI, Chocolate & Orange, rewitalizująca maska z czerwoną glinką
W składzie tego cuda znajdziemy nie tylko czerowną glinkę, ale również kakao, dzięki któremu kosmetyk ma piękny, czekoladowy zapach. Po rozdrobnieniu z hydrolatem i olejkami maska pięknie oczyszczała i napinała cerę. Skóra była też rozświetlona.
Kosmetyk był prezentem od Justynki.
#4
Kostka mydła, mydło w paście do twarzy
Nigdy wcześniej nie miałam okazji zetknąć się z tego typu kosmetykiem. To potasowe mydło było moim hitem w letnie miesiące. Ma ono postać ciągnącego się gluta z niewielkimi drobinkami. Zawiera węgiel aktywny, stąd jego czarny kolor. Pachnie olejkami eterycznymi. Po wymasowaniu nim twarzy, zostawiałam na niej produkt na kilka minut i spłukiwałam. A potem z niedowierzaniem obserwowałam swoją cerę, która nie tylko była pięknie oczyszczona i rozświetlona, ale przy tym komfortowo nawilżona, bez efektu ściągnięcia naskórka i "skrzypiącej" skóry. Moje naczynka nic a nic się nie buntowały; pory nie zanieczyszczały się. Świetny, świetny kosmetyk, który, jak wiele innych moich hitów, miałam okazję poznać dzięki Hexxanie.
#5
Madara, SOS Instant Moisture + Radiance Hydra Mask
I kolejny wspaniały prezent od Hexxany. Ja nakładam tę maskę na całą noc i teraz, w sezonie grzejnikowym, pomaga mi radzić sobie z odwodnieniem cery. Ładnie nawilża skórę.
#6
Filorga, Scrub & Mask Reoxygenating Exfoliating Mask
Naczytałam się zachwytów na temat tego kosmetyku i bardzo, bardzo chciałam go mieć. Domyślacie się kto w ramach prezentu urodzinowego spełnił to marzenie? Hexx, oczywiście. Maska Filorgii to moje pierwsze zetknięcie z maskami bąbelkującymi. Chwilę po nałożeniu kosmetyku o konsystencji kremo-żelu z granulkami zaczyna on puchnąć, tworzą się bąbelki, a pękające pęcherzyki powietrza łaskocząc masują skórę. Przedziwne uczucie. Po zmyciu cera wygląda promiennie, skóra jest oczyszczona i przyjemnie gładka w dotyku. Czuć też lekkie nawilżenie. Wow.
#7
Oskia, Citylife I-zone Balm
Kolejny kosmetyk, którego testy zawdzięczam Hexxanie. Przy naszym pierwszym spotkaniu myślałam, że się z tą propozycją Oskii nie polubię ze względu na dziwną, grudkowatą konsystencję, a teraz jestem skłonna napisać, że to najlepszy produkt pod oczy, jaki kiedykolowiek miałam. Balsam jest ciężki i tłusty, zostawia pod okiem wyczuwalną i widoczną warstewkę, która nie tylko fantastycznie nawilża, natłuszcza i napina skórę, ale o dziwo doskonale spisuje się pod makijażem. Ba, niestraszne temu kremowi były dobrze napigmentowane wysuszacze w stylu Conceal & Define od Revolution. Podczas tych kilku miesięcy wspólnej przygody moje rejony podoczne były w doskonałym stanie mimo niedosypiania i muszę jak najszybciej kupić kolejną tubkę.
#8
Skin & Tonic London, Detox Beauty Oil
Ostatni kosmetyk, który dziś Wam opiszę, też był prezentem od Hexxany (kochana, sponsorujesz tego posta ;)). Stosowałam go w połączeniu z wspomnianą wyżej wodą z płatków róży od Venus Nature, i moja cera była z tego mariażu niezmiernie zadwolona. Wprawdzie nie dostrzegłam zmniejszenia produkcji sebum przez moją tłustą cerę, ale była ona dobrze nawilżona, nie wysypywało mnie poza okresem; skóra po prostu była w zadowalającej kondycji. To już drugi olejek tej marki, jaki poznałam, i muszę powiedzieć, że naprawdę warto zwrócić na nie uwagę, bo są świetne.
Znacie któryś z moich hitów?
U mnie atomizer Resibo tak samo działał, a myślałam, że tylko mi się taki trafił. Wodę różaną też miałam :)
OdpowiedzUsuńchyba konsystencja tego kosmetyku nie za bardzo współpracuje z atomizerem, ale to nie problem. zawsze można psiknąć na rękę ;)
Usuńta woda różana to cuuuudo
Żałuję ale nie miałam jeszcze żadnego z tych hitów, wszystko przede mną :-)
OdpowiedzUsuńotóż to :)
UsuńI have never tried anything like this on my face.
OdpowiedzUsuńI have redness-pronse skin and some broken capillaries, and what might be the beginning of rosacea. normal drugstore care products don't do anything for me, most of them irritate my skin. so I look for more natural, gentle products, and it works :)
Usuń