środa, 31 października 2012

Zakupy: jesienni umilacze

Poszłam dziś na mały rekonesans na wejherowski deptak. Zwiedziłam Naturę, gdzie obejrzałam sobie nową serię lakierów colour&go (nie martwcie się, TYLKO obejrzałam, bo byłam jej ciekawa), zahaczyłam o Matrasa, gdzie można upolować książki w okazyjnych cenach, oraz wstąpiłam do Rossmanna w poszukiwaniu jesiennych umilaczy właśnie :)

Ciekawe, co kupiłam?

Mimo iż mam swojego ukochanego Kindle, na którym czeka na mnie ze 30 pozycji do przeczytania, książek papierowych nigdy się nie wyrzeknę. Kupiłam trzy za zawrotną kwotę 65 zł. Uwielbiam księgarnię Matras :)



Sezon jesienno-zimowy to zapachowe świeczki :) Z Rossmanna wyniosłam cztery, ale jedną podebrała mi mama. Te zostawiłam sobie:



Ponieważ jest zimno, wypijam hektolitry ciepłych płynów. A że 10 kaw dziennie wypijać nie mogę, sięgnęłam po:



Tym samym jestem gotowa na długie wieczory :)

wtorek, 30 października 2012

Zużycia (krótkie recenzje zużytych produktów) i nabytki pażdziernika (10. 2012)

Cześć Dziewczyny. Od dziś do przyszłego piątku nadawać będę do Was z północy Polski :) Muszę przyznać, że wczoraj w nocy wychodząc z samolotu przeżyłam niemały szok termiczny. W UK było dobre kilka stopni cieplej... Nic to, przyzwyczaję się :)

OK, zacznę od zużyciowego podsumowania października. 

  • Żel pod prysznic Alterra jagody&wanilia. Produkt ten zebrał tyle samo pozytywnych, jak i negatywnych opinii. Mi przypadł do gustu. Ładnie pachniał, delikatnie mył. Nie pienił się jakoś spektakularnie, ale z myjką dawał radę. Byłam zadowolona :)
  • Tołpa, wyszczuplający krem-żel antycellulitowy. Szerzej recenzowałam go TUTAJ.  Nie zachwycił mnie. Działał tylko w połączeniu z masażerem antycellulitowym.
  • Dezodorant Balea Clear&Safe 48 h. O nim też pisałam. Produkt nie zapewniał mi wystarczającej ochrony, więc więcej do niego nie wrócę.
  • Mydło naturalne Tuli mleko z miodem. Przy zamówieniu dostałam w gratisie samplik tego mydła. Zapach nie przypominał mleka ani miodu. Był to raczej typowy "mydlany" zapach (wiecie, chodzi mi o mydła drogeryjne). Mydło dobrze się pieniło. Zawierało w sobie małe, ostre drobinki i okazało się lepszym drapakiem od mydła owsianka. Zmydlało się też dużo wolniej od owsianki. Trochę wysuszało skórę i miało bardzo nieporęczny kształt kulki. Ogólnie było OK, ale bez szału.
  • Joanna, czekoladowy krem do rąk z serii Sweet Fantasy od Maggie. Recenzowałam go w poprzednim poście. Dobry, ale nie rewelacyjny. Być może kiedyś skuszę się na inną wersję zapachową.
  • Olay, complete care multi-radiance daily illuminating UV fluid. Szerzej o nim TUTAJ. Zużyłam, bo miałam w zapasach, ale powrotu na pewno nie będzie.
  • Biochemia Urody, serum AZELO-oliwkowe. Wypowiedziałam się na jego temat TUTAJ. Dobry produkt, ale trzeba mu dać czas, żeby zadziałał.
  • Avon naturals, truskawkowy szampon i odżywka nadające włosom objętości. Prezent urodzinowy od przyjaciółki. Produkty te mnie niestety nie zachwyciły. Zapach był intensywny, bardzo słodki, sztuczny. Już po kilku użyciach na włosach nabudowały mi się silikony, więc kłaki były obciążone. Normalnie myję je co dwa dni. Przy tym zestawie już drugiego dnia nie wyglądały reprezentacyjnie. Moje włosy po prostu lubią pielęgnację bezsilikonową i już.

  • Bibułki matujące Superdrug. OKROPNE. Malutkie (na całą twarz potrzebowałam aż trzech), wykonane z brązowego papieru, niezbyt chłonne, łatwo się drące, zawierające talk... Czy muszę dalej pisać? Wymęczyłam je. Kupię tylko i wyłącznie, jeśli nie będę miała wyboru. W UK niestety widziałam tylko dwa rodzaje bibułek - te i z Bootsa, które są nieco lepsze, ale nie rewelacyjne...
  • OPI Avoplex, enzyme skin therapy cleanser. Dostałam go od Hexxany. Miał bardzo nieprzyjemny zapach (coś jak Pilarix), zostawiał na dłoniach klejącą warstwę, która się nie wchłaniała, ale po zmyciu dłonie były przyjemnie wygładzone.
  • Kapsułki anti-age z Rival de Loop, też od Hexx. Nie mam zdania na ich temat.
  • Masło do rąk i paznokci Inglot. Świetne, świetne, świetne. Niestety chyba już niedostępne :( Pisałam o nim TUTAJ.

W październiku zużyłam również zaskakująco dużo kolorówki:


  • Beztalkowy puder Physicians Formula od UrbiPisałam o nim daaawano temu. Jako puder wykończeniowy się nie sprawdzał, ale nadawał się do poprawek w ciągu dnia :)
  • Essence, colour&go, 30 You're the one
  • Kobo, Lip Care Balm 403 Hot Atumn z trzeciego BlogBoxa. Pisałam o nim TUTAJ. Zużyłam, bo miał właściwości nawilżające i mogłam go aplikować bez lusterka. A same wiecie, jaki październik był w mojej pracy szalony. Na makijaż nie za bardzo był czas...
  • Rival de Loop, Hollywood Lashes mascara od Hexxany. TU możecie zobaczyć, jak wyglądała na moich rzęsach. Nic szczególnego...
  • Fioletowy eyeliner ze Sleeka od Hexx. Pokazywałam go na oku w TYM makijażu. Był w porządku.
  • Korektor pod oczy Skin79 Line Cover od Ani. Wypowiedziałam się na jego temat w TEJ recenzji. Bardzo go lubiłam i byłam z niego ogromnie zadowolona.
  • Mascara Eveline Volume Celebrities od Hexx. Ma silikonową szczoteczkę, którą dobrze operuje się przy górnych rzęsach, ale trudno przy dolnych, i daje dzienny efekt. Tak wygląda na moich rzęsach:

Trzy kosmetyki musiałam wyrzucić:


  • Czarny eyeliner żelowy Maybelline. Recenzowałam go półtora roku temu. Był bardzo dobrej jakości, ale gdzieś po drodze przestałam się sobie podobać w smoliście czarnych kreskach, więc porzucony eyeliner zasechł. Wiem, że mogłam go reanimować Duraline, ale dalej się sobie nie podobam w smoliście czarnych kreskach... ;)
  • Biała kredka z Sephory. Stosowałam na linię wodną, ale niestety podrażniała mi oczy.
  • Korektor pod oczy Clinique all about eyes od Hexx. Był świetny, ale w pewnym momencie zaczął się rozwarstwiać :((((

***
Zużycia i wyrzutki za nami, ale pokażę Wam jeszcze, co kupiłam i dostałam w październiku :]


Jak już wiecie połakomiłam się na paletkę Respect od Sleeka. W związku z tym, że brakowało mi kredki na linię wodną, kupiłam cielaczka od Rimmela. Natomiast po recenzji Hexx skusiłam się jeszcze na korektor Collection 2000 i był to bardzo udany zakup ;)



Od Damon odkupiłam okazyjnie dwa lakiery do paznokci - miniaturkę OPI Pedal faster Suzi! oraz sławnego Essie Mademoiselle:


 
Wreszcie, wygrałam sławny pomadko-błyszczyk Celii u Smokyeveningeyes. Smoky dorzuciła mi też odsypkę pudru Anti-shine Kryolanu (dziękuję!!!) i odlewkę kremu do rąk z maliną nordycką Neutrogeny:



W październiku więcej zużyłam niż kupiłam :D

niedziela, 28 października 2012

Joanna, Sweet Fantasy, krem do rąk czekolada

Krem, który Wam dzisiaj przedstawię, dostałam od Maggie :* Oceniam go z perspektywy osoby z bardzo problematyczną, wiecznie suchą skórą dłoni. Czy się u mnie sprawdza?

Krem zamknięto w tubce z wygodnym korkiem na zatrzask. Mazidło ma biały kolor i jest bardzo gęste, jak ma krem do rąk. Pachnie... dość kontrowersyjnie. Otóż przyjemny zapach gorzkiej czekolady podszyty jest nutami cytrusowymi, co daje dość dziwne połączenie. Osobiście musiałam się do tego zapachu przyzwyczaić. Tym bardziej, że jest dość intensywny...


Krem dość szybko się wchłania, pozostawiając na dłoniach nietłustą, ale wyczuwalną warstwę. Porównałabym to uczucie do noszenia bardzo cienkich rękawiczek. Wrażenie znika przy pierwszym kontakcie z wodą.

Mazidło nie okazało się również bardzo wydajne, gdyż wystarczyło mi na 3 tygodnie stosowania po kilka razy dziennie. Jednakowoż za tę cenę (ok. 6 zł/75 ml) nie jest to problem ;)

Skład przestawia się następująco:


Nie jest taki zły. Z substancji nawilżających i natłuszczających mamy tu m.in. wosk pszczeli, wazelinę (nie lubię jej w kremach do twarzy czy ciała, ale na dłoniach i stopach sprawdza się dobrze), masło shea, glicerynę, olej mineralny (znowu, ze względu na właściwości natłuszczające toleruję go w kremach do rąk i stóp) oraz olej ze słodkich migdałów. Nie ma parabenów, ale są inne konserwanty. Na minus zaliczam obecność szkodliwej DMDM hydantoiny.

Jak skład przekłada się na działanie? Ja określiłabym krem jako przyzwoity. Nie rewelacyjny, ale przyzwoity. Nawilża i natłuszcza skórę dłoni do pierwszego kontaktu z wodą. Przynosi wyraźną ulgę suchym dłoniom. Jednakże na dłuższą metę produkt nie poprawia widocznie stanu dłoni, nie regeneruje ich i nie zapobiega pękaniu od zimna. Nie działa również w widoczny sposób na skórki i paznokcie.

Być może do kremu wrócę, ale u mnie pewnie będzie się względnie sprawdzać jedynie późną wiosną/wczesną jesienią. Natomiast sądzę, że posiadaczki niewymagających dłoni będą z kremu zadowolone...

Znacie? Jakie są Wasze odczucia?

sobota, 27 października 2012

TAG: Osłoda dnia jesiennego

Zacznę od małej prywaty. Dawno nie osiągnęłam takiego poziomu stresu, jak dzisiaj. "Nowy" menadżer (chyba już nieaktualne) nie przyszedł do pracy i do tej pory się do nikogo nie odezwał. Aktualnie od kilku godzin jestem w hotelu zupełnie sama (szef ma dwa hotele i jest w tym drugim - większym), mam na głowie bar, telefony, zażalenia od klientów, itp. Od wczoraj są problemy z ogrzewaniem i ciepłą wodą. Normalnie małe piekełko! Dlatego korzystając z faktu, że chwilowo nikogo nie ma w barze, postanowiłam oderwać się trochę od ponurych myśli i opublikować drugiego posta dzisiaj...

Otagowały mnie Kosmetyczny-przekładaniec i Kosmetyczna Kraina. Bardzo dziękuję! Od razu przyznam się Wam, że nienawidzę jesieni i zimy. Jako urodzona latem jestem ciepłolubną istotą :)


 Zasady:
1. Umieść na blogu wpis, a w nim banner tagu oraz link do inicjatora zabawy - Sonji.
2. Napisz, kto Cię otagował.
3.  Opisz i/lub pokaż za pomocą zdjęć, w jaki sposób radzisz sobie z jesienną chandrą, co poprawia Ci nastrój jesienią. 
4. Otaguj minimum 5 osób.


 Ostrzegam, że nie będę odkrywcza w swoich sposobach na rozprawienie się z chandrą...

1. Blog


To moje małe miejsce w sieci każdego dnia odciąga mnie od smuteczków dnia codziennego. Uwielbiam dla Was pisać, uwielbiam czytać Wasze posty, uwielbiam z Wami rozmawiać...

2. Książki

Od kiedy stałam się posiadaczką Kindle 3, czytam, co tylko dusza zapragnie :) Obecnie jednak czytam książkę w papierowej formie - "Heretycka królowa" pióra Michelle Moran. Kupiłam ją kilka miesięcy temu na wyprzedaży w księgarni Matras :]


3. Seriale

Ostatnio absorbują mnie zwłaszcza trzy:

The Vampire Diaries (nowy sezon :])


  2. Supernatural



3. Once upon a time

Tak, uwielbiam fantasy :]
4. Kubek czarnej kawy
  
Niejednokrotnie wspominałam, że jestem kawoszem :) Uwielbiam smak i aromat kawy. Piję bez mleka, z którym (wraz z jego przetworami) rozstałam się kilka miesięcy temu. Kawa na tym zyskuje, a nie traci :)


5. Zakupy
Ponieważ, jak wspominałam, poziom stresu sięgnął dziś zenitu, odwiedziłam asos.com. W drodze do mnie są:
 




 klik



Tak, dużo tego, ale w październiku pracowałam średnio po ponad 90 godzin tygodniowo (przynajmniej 13 do 17 godzin dziennie), więc mi się należy :]


6. Kieliszek różowego wina
Tak naprawdę jesienią i zimą najlepszy jest grzaniec, ale naczynka mniej buntują się po "normalnym" winku :)
7. Dobre jedzenie, słodycze i słone przekąski
Dużo pracuję, mało śpię, więc staram się przynajmniej dobrze zjeść :) Zazwyczaj gotuję obiad z samego rana, a potem odgrzewam :) Kocham kurczaka we wszelkich postaciach. Mięsku zawsze towarzyszą warzywa :) Posiłki jadam zdrowe, ale gubią mnie przekąski, ponieważ często poprawiam sobie humor czekoladą i czipsami :) Stąd moje wahania wagi...
8. Makijaż
Lubię się malow. Czuję się atrakcyjniej w makijażu. Tym bardziej, że nie mam idealnej cery a moja opadająca powieka, jeśli jej nie skoryguję makijażem, sprawia wrażenie, jakbym cały czas była smutna...



9. Malowanie paznokci. 

Odpręża mnie to i relaksuje :)



   

10. Maseczki

Przy tym trybie życia ratują mi buzię :)

   

Nic mi już nie przychodzi do głowy, więc to by było na tyle :]

Tag zalewa blogosferę, więc nie będę tu nikogo wywoływać do tablicy i zmuszać do odpowiedzi. Zapraszam wszystkie chętne :)  

Essie, perłowy szampan/pearly champagne

Kolejny lakier z zestawu trzech lakierów Essie, którego udało mi się dorwać w Tk Maxx za niecałe 10 funtów :) Na naklejce widnieje nazwa Capri, ale to chyba błąd. Ze słoczy w necie wynika, że Capri to soczysta pomarańcza, nie perłowa biel...
  • Pojemność: 15 ml
  • Kolor: jak dla mnie to szampan; wykończenie perłowe
  • Konsystencja: w sam raz
  • Pędzelek: klasyczny; cienki - musiałam się trochę namachać
  • Krycie: po trzech warstwach uzyskałam krycie na poziomie mniej więcej 90 %
  • Wysychanie: długie, musiałam dać tym trzem warstwom przynajmniej godzinę na stwardnienie
  • Zmywanie: bez większych problemów
  • Trwałość: zaczął odpryskiwać trzeciego dnia
Na zdjęciach macie trzy warstwy, ale moim zdaniem lakier najładniej wygląda po jednej :) Niestety nie mam zdjęć...



A few weeks ago I bought a 3-piece set of Essie nail polishes for nearly £10 in Tk Maxx. The sticker on this one says it's called Capri but it's some kind of mistake. As far as I know, Capri is a vivid orange.

  • Volume: 15 ml
  • Colour: champagne; pearl finish
  • Consistency: just right
  • Brush: classic, thin
  • Coverage: 3 coats gave me 90% coverage
  • Drying time: long; I had to wait for at least an hour for the 3 coats to dry
  • Removing: no problems
  • Durability: it started chipping on the 3rd day
In the pictures you can see 3 coats but in my opinion this varnish looks best after one coat :)

piątek, 26 października 2012

Biochemia Urody, serum AZELO-oliwkowe

Jak część z Was wie, mam 26 lat. Jestem posiadaczką cery naczynkowej, bardzo tłustej (bardzo skłonnej do zapychania), muszę już działać przeciwzmarszczkowo. To tak, żeby nakreślić potrzeby mojej skóry :) 

Serum AZELO-oliwkowe bardzo mnie zainteresowało swoimi właściwościami. Dokładne informacje na ten temat znajdziecie na stronie producenta (KLIK).

UWAGA, ZUŻYŁAM JEDNO OPAKOWANIE SERUM. WYSTARCZYŁO MI NA 2 MIESIĄCE STOSOWANIA RAZ DZIENNIE. PONIEWAŻ PRODUCENT ZALECA STOSOWANIE PRODUKTU PRZEZ CO NAJMNIEJ TRZY MIESIĄCE, ŻEBY UZYSKAĆ POŻĄDANE REZULTATY, MOJA RECENZJA JEST RACZEJ OPISEM PIERWSZYCH WRAŻEŃ. 
Zdecydowałam się poświęcić produktowi posta, bo być może któraś z Was rozpatruje zakup.


Serum musimy ukręcić sobie sami, ale nie jest to ani trudne, ani czasochłonne. Zmieszany produkt przechowujemy w lodówce, a porcję na kilka dni odlewamy do ciemnej butelki z pipetką. Pipetka nabiera odpowiednią ilość serum na jedną aplikację; działa bez zarzutu.

Serum ma postać i konsystencję mleka. Jest bardzo rzadkie. Pachnie dziwnie, ale nie odrzucająco. Wchłania się dość wolno, umożliwiając nam zrobienie sobie krótkiego masażu twarzy podczas aplikacji. Ponieważ zostawia na skórze lepkawą warstwę, stosowałam je na noc. 

Serum ma działanie nawilżające, ale na noc nawilżenie mi nie wystarczało, więc kilkanaście minut po nałożeniu produktu aplikowałam krem na noc. Nic się nie rolowało, kosmetyki współpracowały ze sobą.

Serum mnie nie podrażniło.

Jeśli chodzi o działanie, odniosę się do obietnic producenta.
  • "Serum normalizuje pracę gruczołów łojowych i zmniejsza przetłuszczanie się skóry tłustej." - przez prawie dwa miesiące niczego takiego nie zauważyłam. Dopiero pod sam koniec opakowania zorientowałam się, że moja buzia zaczyna świecić się później, niż zwykle. Pewnie przy dłuższej kuracji efekt byłby lepszy.
  • "Działa antybakteryjnie i antyseptycznie, wspomaga gojenie drobnych uszkodzeń skóry i wyprysków trądzikowych." - niestety pryszcze i zaskórniki jak się pojawiały, tak się pojawiają, i to w dużych ilościach. Jednakowoż serum rzeczywiście nieco przyspiesza ich gojenie, ale nie aż tak, jak np. maść cynkowa.
  • "Sprzyja oczyszczeniu i zwężeniu porów skóry." - mniejsze pory rzeczywiście są domknięte, skóra na policzkach jest gładsza.
  • "Wykazuje silne działanie gojące i przeciwzapalne, łagodzi podrażnienia i zaczerwienienia, wzmacnia cerę naczynkową." - stosuję serum na noc; jeżeli wieczorem po całym dniu wystąpił rumień (a często mi się to zdarza), rano nie ma po nim śladu. Mam nadzieję, że serum rzeczywiście wzmacnia naczynka, ale nie wiem, jak to sprawdzić. Wiem, że serum pod oczy i na naczynka z BU działało pod tym kątem trochę lepiej, tzn. dużo wolniej się po nim czerwieniłam niż zwykle.
  • "Wspomaga redukcję przebarwień zarówno pozapalnych powstałych po zmianach trądzikowych lub po mechanicznych uszkodzeniach skóry, jak również przebarwień pigmentacyjnych posłonecznych i związanych ze zmianami hormonalnymi (ostuda-melazma pojawiająca się w okresie ciąży, podczas terapii lekami hormonalnymi, menopauzy, w zaburzeniach endokrynologicznych)." - niestety w tym przypadku efektu wow nie było. Owszem, blizny potrądzikowe są nieco bledsze, ale wciąż są dość widoczne. Znowu - serum stosowałam za krótko, żeby mogło na tym polu rewelacyjnie zadziałać.
  • "Dodatkowo serum nawilża, poprawia barierę lipidową skóry oraz chroni przed wolnymi rodnikami, może być stosowane zamiast kremów, jako lekki nawilżacz dla cery tłustej i trądzikowej." - serum rzeczywiście nawilża skórę, ale na noc nawilżało troszkę za mało, więc łączyłam je z kremem.
  • "Serum nie powoduje łuszczenia skóry, ani nadwrażliwości na słońce, w związku z tym nie wymaga rygorystycznej ochrony przeciwsłonecznej i może być stosowane również w okresie lata, bez żadnych skutków ubocznych." - łuszczenia skóry rzeczywiście nie ma, tak samo, jak nadwrażliwości na słońce


Jest to dobry produkt, ale potrzebuje czasu, żeby zadziałać. Skusiłam się tylko  na jedno opakowanie, żeby sprawdzić, czy serum będzie w ogóle pasowało mojej skórze. W przyszłości najprawdopodobniej do niego wrócę, ale kupię więcej niż jedno opakowanie i będę stosować razem z tonikiem z kwasem PHA 6%. Nie wiem jeszcze, kiedy to nastąpi, bo w kolejce do wypróbowania czeka serum lemon, za które zabiorę się po powrocie z Polski. Tak, za kilka dni zawitam na chwilę w kraju :D


Jeśli któraś z Was rozpatruje kurację tym serum, radzę zaopatrzyć się od razu w dwa opakowania, bo kosmetyk potrzebuje czasu, żeby zadziałać :)

czwartek, 25 października 2012

Inika, Mineral Eye Liner (05 graphite) & Certified Organic Eye Liner (06 Coco)

Dziś o dwóch kredkach marki Inika. Grafitową kupiłam w zeszłym roku z jakimś brytyjskim "Marie Claire" czy innym "Glamour", a brązową podesłała mi Hexxana :* Z tego, co wiem, Hexx otrzymała kredkę w Glossy Boxie.

I have two Inika pencil eyeliners. One of them was enclosed either to  Marie Claire or Glamour last year. I got the other one from a friend.



Inika oferuje naturalne produkty do makijażu. W ich mazidłach nie znajdziemy ponoć składników petrochemicznych, substancji pochodzenia zwierzęcego, talku, sztucznych barwników, aromatów i konserwantów, EDTA, siarczanów, PEGów, chemicznych filtrów przeciwsłonecznych, parabenów, itp. Każdy z produktów posiada nie mniej niż 95% składników pochodzenia organicznego. Opakowania nadają się do recyklingu i mogą być używane przez wegan. Oczywiście kolorówka nie jest testowana na zwierzętach.

Brzmi całkiem sympatycznie, prawda? Szkoda, że cenowo kosmetyki te wypadają mniej sympatycznie. Kredki na przykład kosztują 13,50 funtów. A od razu Wam powiem, że jakkolwiek kredki są całkiem przyjemne, moim zdaniem nie są warte tej ceny...


About Inika:
 
It is our mission to produce divine natural cosmetics that people fall in love with.
INIKA has been awarded one of the highest safety ratings in the world by the EWG (Environmental Working Group) and is committed to maintaining our Certified Organic, Halal, Cruelty Free and Vegan status.
We guarantee our products are ‘Free’ of the following ingredients:
  • No petrochemicals and other synthetic substances
  • Non-organic products of animal origins
  • No talc
  • No fragrances and other colour components of non-organic or synthetic origin
  • Anti-microbial agents not produced from organic sources
  • No chelating agents based on EDTA and its salt
  • No fatty chain source material of petrochemical origin
  • No sulphonation, ethoxylation or propoxylation
  • No alkyl sulphates (eg sodium lauryl sulphate, sodium coco sulphate, ammonium lauryl sulphate)
  • No alkyl ether sulphates (eg sodium laureth sulphate, ammonium laureth sulphate)
  • No polyethylene glycol (PEGS)
  • No polysorbates (eg polysorbate 20)
  • No ethanolamides (eg cocamide DEA, cocamide MEA)
  • No chemically synthesized sunscreens
  • No potentially harmful preservatives such as parabens, sodium benzoate & parfum
We ensure that all of the cosmetics and personal care products made by our company will meet the standards and deadlines set by the European Union Directive 76/768/EEC to be free of chemicals that are known or strongly suspected of causing cancer, mutation or birth defects. (SOURCE)

Sounds interesting, doesn't it? Unfortunately, the Inika products are a little dear. For example, the pencil eyeliners cost £13.50. In my opinion, while these products are not bad, they are not worth this much money either.


Z niewiadomych mi przyczyn kredka grafitowa nazywana jest na kartoniku mineralną, a brązowa - organiczną. Tymczasem na samych kredkach widnieje informacja, że są one certyfikowane i organiczne. Mniejsza o to.

Kredki dostajemy w kartonikach. I ja się nie buntuję przeciwko temu rozwiązaniu, gdyż na owych kartonikach znajdziemy wiele interesujących nas informacji, takich jak skład, waga produktu (1,2 g), okres zdatności do użycia (36 miesięcy), itp. Na samej kredce informacji tych nie dałoby się przekazać ze względu na ograniczoną powierzchnię ;)

Kredka grafitowa ma przykrywkę z temperówką, zaś brązowa - zwykłą. Nie wiem, od czego to zależy. Na stronie internetowej marki widnieje informacja, że wszystkim kredkom towarzyszy temperówka. 

Grafit w obu kredkach jest mięciutki jak masełko, dzięki czemu aplikacja jest bardzo przyjemna, ale spada wydajność produktu. W sumie muszę temperować kredki po każdym użyciu. Z czynnością tą nie ma żadnych problemów; grafit się nie łamie. Pigmentację produkty mają świetną.

Kredka grafitowa ma metaliczne wykończenie, brązowa - matowe.


The eyeliners come in paper boxes. Personally, I'm not against this policy as the boxes provide us with much-needed information, including the list of ingredients, weight of the product, how long can it be used for, and such.

My graphite eyeliner comes with a sharpener. The brown one has a "standard" lid. Why - I have no idea. I think that if you're going to buy the product online, you can count on getting the sharpener as well. 

The eyeliners are as soft as butter so they glide on. Shame though that they have to be sharpened after every single use...

Pigmentation is excellent. No complaints there. The graphite eyeliner has metallic finish, whereas the brown one is on the matte side.





Co z jakością? Jest dobrze, ale nie wyśmienicie. Pamiętajcie, że oceniam kredki z perspektywy opadających, tłustych powiek. Na takich powiekach, jak moje, nakładanie kredek solo na samą bazę zupełnie nie ma sensu. Zaczynają się kserować praktycznie od razu po aplikacji; po około trzech godzinach widać wyraźne prześwity, po kolejnych trzech po kreskach zostaje smętne wspomnienie. Przy stosowaniu na cienie jest zupełnie inaczej; kreski trzymają się bez zmian praktycznie do demakijażu. Zwykle zresztą delikatnie je rozcieram i żadnego kserowania nie ma. Na dolnej powiece solo nie sprawują się za dobrze (mogą spływać), ale utrwalone cieniem trzymają się długie godziny bez większych zmian. Na linię wodną nie nakładałam, bo nie widziałam w tym sensu. Kredki mnie nie podrażniły.

Quality-wise the products are decent but not excellent. There are some issues. Remember though that I have hooded eyes and oily eyelids. Turns out it doesn't make much sense to apply the eyeliners to bare eyelids as they tend to disappear rather quickly and not in a very elegant way. When applied on top of the eyeshadows though they stay put for long hours. If you want to apply the eyeliners to the lower lid, make sure to set them with some eyeshadow or else your make-up won't be long-lasting.

The eyeliners didn't irritate my eyes.


Z kredką grafitową się zaprzyjaźniłam. Ładnie współgra z moją tęczówką i chętnie po nią sięgam w codziennym makijażu:

I like the graphite eyeliner. It goes with my eyes:



Z kolei brązowa kredka jest dla mnie za ciepła. Nie czuję się w niej i nie wyglądam dobrze...

Unfortunately, the brown one is too warm for me. I don't look/feel good in this shade...


Warto było wypróbować, ale czy kupiłabym w regularnej cenie? Nie wiem...

The product was definitely worth trying but would I buy it for over 13 quid? I don't know...

środa, 24 października 2012

Balea, Deo Roll-on, Clear&Safe 48 h

Dziś mam dla Was recenzję pierwszego kosmetyku z niemieckich zakupów. 

Było warto inwestować w dezodorant Balei, czy nie?


Jak widać, jest to dezodorant w kulce o standardowej dla tego typu kosmetyków pojemności. Kulka działa sprawnie - nie zacina się, dozuje odpowiednią ilość kosmetyku. Produkt ma przyjemny, cytrusowo-kwiatowy zapach. Nie podrażnił mi skóry pod pachami. Co ważne, nie zostawia na ubraniach białych śladów.

I tu w zasadzie kończą się plusy. Producent obiecuje 48-godzinną ochronę przed przykrym zapachem. Nie, proszę państwa, tu takich cudów nie ma. W ogóle nie ma cudów. Mimo iż stosuję kosmetyk dwa razy dziennie, już po 4-5 godzinach czuję się niekomfortowo, a nie jestem szczególnie potliwą osobą (perspiracja w granicach normy). Ok, nie jest to antyperspirant, a więc nie blokuje wydzielania potu, ale jako dezodorant kosmetyk powinien chronić przed przykrym zapachem. A ten pan nie do końca chroni... Już w połowie dnia pracy jedyne, na co mam ochotę, to prysznic. Skoro ten pan nie sprawdza się u mnie jesienią, wolę nie myśleć, jakbym psioczyła na niego latem...

Zużyć zużyję, ale wrócę z podkulonym ogonem do sprawdzonych kulek.

Macie jakieś doświadczenia z tym produktem lub jakąś inną jego wersją?

wtorek, 23 października 2012

Perfecta Oczyszczanie, żel do mycia twarzy z mikrogranulkami

Zanim przystąpię do recenzji, pragnę podziękować dwóm kochanym Dziewczynom, Zajęczakowi i SheWoman, które poczęstowały mnie nietuczącą, ale jakże słodką babeczką :)


O moich nominacjach możecie poczytać TUTAJ.  Ze swojej strony zapraszam na blogi Dziewczyn. U Oli vel SheWoman znajdziecie przepiękny szablon, bardzo ładne zdjęcia i ciekawe recenzje. Z kolei poletko Zajęczaka to prawdziwy popis dwóch fantastycznych talentów: językowego (nigdy nie wychodzę z podziwu, że można bawić się polszczyzną z tak fajnym skutkiem) oraz graficznego. Zając rysuje - i to jak! Ja jestem fanką :]

 ***

Dopsz, jakby napisała Zajęczak, przejdźmy do recenzji. 

Żel Perfecty kupiłam chyba z rok temu z Naturze za ok. 10 zł/150 ml. Przyciągnęły mnie te granulki, bo pomyślałam, że pomogą mi utrzymać pory we względnej czystości. Z produktu korzystałam tylko w czasie pobytów w Polsce, u rodziców, ale podczas ostatniej wizyty zorientowałam się, że kończy mu się okres przydatności do zużycia, więc zabrałam tubkę na wycieczkę do UK :]


Produkt nie jest ani rzadki, ani gęsty. Zamknięto go w miękkiej tubce z wygodnym korkiem na zatrzask - a to bardzo dobrze, bo nie ma nic gorszego niż odkręcanie i zakręcanie tubki mokrymi rękami. Kolejny plus za to, że widać zużycie produktu.

Żel ma wściekle niebieski kolor i zapach kojarzący mi się z męskimi kosmetykami. Kiedyś mi to nie przeszkadzało; teraz w głowie zapala mi się lampka: sztuczne (dla mnie niepotrzebne) barwniki i aromaty! Cóż, robię się składowym freakiem. Bywa. Produkt pieni się dobrze, choć (uwaga, uwaga) nie zawiera SLS/SLES. Zawiera za to parę innych świństewek, ale w sumie na samym końcu składu. Granulek w żelu jest dużo, ale są małe i miękkie; bardziej masują skórę  niż ją peelingują, co nie do końca pokrywa się z obietnicami producenta, ale o tym za chwilę.

To może przejdźmy do działania. Żelu używałam zawsze PO demakijażu, więc zostawiał moją buzię czystą, bo miał rozprawić się jedynie z resztkami makijażu i innych zanieczyszczeń. Nie wiem zatem, jak radzi sobie ze zmywaniem makijażu, choć według producenta dobrze (ja tego nie weryfikowałam). Jednakowoż oczu bym nim nie próbowała myć. Producent pisze, że mikrogranulki ścierają martwe komórki naskórka, z czym się nie zgodzę. Ten żel to nie jest peeling! Oczyszcza buzię z zanieczyszczeń, ale, jak wspominałam, masuję buzię, a nie ściera... Kojenia podrażnień nie zaobserwowałam. Zauważyłam za to, że produkt trochę wysusza mi skórę, zostawia ją ściągniętą. Na szczęście nie podrażnia moich naczynek.

Nie jest to zły produkt do mycia twarzy, ale ponieważ w międzyczasie zmieniły mi się priorytety w pielęgnacji (dążę do naturalności, choć przede mną jeszcze długa droga), ponieważ wysusza mi skórę, a w końcu ponieważ znam lepsze myjadła do twarzy, nie sądzę, żebym do niego wróciła :]

Znacie? Lubicie?

poniedziałek, 22 października 2012

Ortografia: pisownia łączna i rozdzielna wyrażeń przyimkowych

Dziś zagadnienie, które sprawia problemy wielu blogerkom. Naprawdę codziennie widuję mnóstwo błędów dotyczących pisowni wyrażeń przyimkowych... Oczywiście nikogo nie wytykam palcami, chcę pomóc :)

Jak zwykle zacytuję Wielki Słownik Ortograficzny PWN, ponieważ to moim zdaniem najrzetelniejsze ogólnodostępne źródło ortograficznych informacji :)

Co to są wyrażenia przyimkowe?

Słownik mówi:

"Wyrażenia przyimkowe to połączenia przyimków z rzeczownikami lub przysłówkami, liczebnikami i zaimkami. Zasadniczo pisze się je rozdzielnie bez względu na ich znaczenie pierwotne lub przenośne, np. 

Wyrażenia przyimkowe
bez bez liku, bez mała, bez reszty, bez ustanku, bez wątpienia;
beze beze mnie;
dla dla dwojga, dla nich, dla niepoznaki;
do do cna, do dwudziestu, do niego, do pracy, do siego roku;
mimo mimo przeszkód, mimo to, mimo woli;
na na bok, na co dzień, na czas, na domiar, na jaw, na kształt, na leżąco, na odwrót, na ogół, na opak, na ostatek, na pamięć, na powrót, na pozór, na przykład, na razie, na schwał, na skos, na wspak, na wylot;
nad nad miarę, nad wyraz;
nade nade mną, nade wszystko;
o o ile;
od od dawna, od niechcenia, od niedawna, od razu, od rzeczy, od tego;
ode ode mnie;
po po co, po cóż, po części, po czym, po drugie, po dwadzieścia, po hiszpańsku, po kolei, po omacku, po południu, po prawdzie, po prostu, po staremu, po swojemu, po szlachecku, po trochu, po troszkę, po trzecie, po wszystkim;
pod pod dostatkiem, pod spodem, pod warunkiem, pod względem;
pode pode mną, pode mnie;
poza poza oczy, poza tym;
przed przed czasem, przed domem, przed południem;
przede przede mną, przede wszystkim;
przez przez Europę, przez lasy;
przeze przeze mnie;
przy przy czym, przy tym;
spod spod łóżka, spod oka;
spode spode łba, spode mnie;
sprzed sprzed domu, sprzed roku;
sprzede sprzede mnie;
u u góry, u mnie, u nas, u szewca;
w w bród, w czas (= w porę, na czas), w dwójnasób, w koło (= w kółko), w oczy, w ogóle, w okamgnieniu, w poprzek, w prawo, w przeddzień, w przód (= do przodu);
we we czwartek, we Włodawie, we wrzątku, we wtorek;
z z chłopska, z cicha, z dala, z daleka, z grubsza, z lekka, z pomocą, z przeciwka, z rana, z rosyjska, z rzadka, z wolna, z wysoka;
za za co, za darmo, za dnia, za granicą, za mało, za mąż, za młodu, za nic, za pan brat, za pięć złotych, za pomocą, za półdarmo, za to, za wiele;
ze ze mną, ze skutkiem, ze spodu, ze świadomością, ze wszech miar, ze wszystkim;
znad znad morza, znad stawu."


Pozwoliłam sobie zakreślić na czerwono wyrażenia, z których błędną pisownią można spotkać się na blogach bardzo często. Zwłaszcza mierzi mnie, gdy ktoś pisze "z przed" zamiast "sprzed". Aż oczy bolą. Również dziwaczne wariacje z "w ogóle", np. "wogle", "wogóle", czy "wogule", są dla mnie nie do przyjęcia...


Część o pisowni rozdzielnej za nami. Co z pisownią łączną?

"Pisownię łączną mają dawne połączenia przyimkowe, które we współczesnej polszczyźnie są zrostami, np. 

dlaboga, dlaczego, dlatego, dokoła, donikąd, dookoła, dopóki, dopóty, doprawdy, dotąd, dotychczas, nadal, nadaremnie, nadto, nadzwyczaj (= wyjątkowo), naonczas, naówczas, naprawdę, naprędce, naprzeciwko, naprzód, naraz, nareszcie, nasamprzód, natenczas, natomiast, natychmiast, naumyślnie, nawet, nawzajem, nazbyt, nieomal, niespełna, niezadługo (= wkrótce), omal, oto, otóż, podówczas, pojutrze, pokrótce, pomaleńku, pomalutku, pomału, ponadto, poniewczasie, popojutrze, pospołu, pośrodku, potem (= później), powoli, powolutku, przedtem (= dawniej, wcześniej), przedwczoraj, przeto, wbrew, wcale, wkoło, wniwecz, wonczas, wówczas, wpław, wpośród, wprawdzie, wprost, wprzód (= najpierw), wprzódy, wraz, wręcz, wspak, wstecz, wszerz, wtem (= nagle), wtenczas, wzdłuż, wzwyż, zadość, zaiste, zaledwie, zanadto, zanim, zapewne, zaprawdę (= istotnie), zaraz, zarazem, zarówno, zatem, zawczasu, zazwyczaj, zgoła, znienacka, znowu, znów, zrazu, zresztą.
 
UWAGA: Należy zwrócić uwagę na różnice w pisowni zależne od znaczenia:
 
dlaboga (= na litość boską: Dlaboga! Co oni robią?!), ale: Dla Boga by oddał życie,
dlaczego (= po co, z jakiego powodu: Dlaczego nic nie robisz?), ale: Dla czego i dla kogo tak się poświęcasz?,
dlatego (= więc: Była zima, dlatego wszyscy chodzili w rękawiczkach), ale: Dla tego chłopca przygotuj osobny zestaw pytań,
dokoła (= wokół: Gdziekolwiek spojrzysz, dokoła lasy), ale: Zapisał się do koła humanistycznego,
doprawdy (= rzeczywiście: Doprawdy nie wiem, co począć), ale: W ten sposób nigdy nie dojdziesz do prawdy,
nadaremnie (= na darmo: czekać na coś nadaremnie), ale: patrzeć na daremnie proszących o pomoc ludzi,
nadto (= zbyt dużo; oprócz tego: Miała jej za złe, że nadto uwagi poświęca strojom; Pracował, a nadto studiował zaocznie), ale: Nic milszego nad to spotkanie,
nadzwyczaj (= wyjątkowo: Wyglądasz nadzwyczaj pięknie), ale: Przedkładał wygodę nad zwyczaj tutaj panujący,
naprawdę (= rzeczywiście: Czy naprawdę takie jest twoje zdanie?), ale: Nie ma co liczyć na prawdę — nikt jej nie ujawni,
naprzód (= do przodu; wcześniej; najpierw: pobiec naprzód; na trzy miesiące naprzód; naprzód powiedz, o co ci chodzi), ale: pobiec na przód pociągu; włożyć golf tył na przód,
naraz (= nagle; jednocześnie: Naraz otworzyły się drzwi; Przeskakiwał po dwa stopnie naraz), ale: To lekarstwo masz na raz (= na jeden raz), Na raz wstajemy, na dwa kucamy; Nie zareagował na raz postawione pytanie,
nasamprzód (= najpierw: Nasamprzód skosił łąkę), ale: Poszedł na sam przód pociągu,
natenczas (= wtedy: Mój ojciec był natenczas majorem), ale: Wyjeżdżał na pół roku za granicę, dlatego na ten czas odnajmował mieszkanie,
nazbyt (= zbytnio: Był nazbyt tęgi), ale: 60% plonu przeznaczył na zbyt, resztę — na paszę,
niezadługo (= wkrótce: Dał znać listem, że niezadługo przyjedzie), ale: Siedźcie tam nie za długo,
oto (= wyraz wzmacniający zaimek wskazujący: Został mi tylko ten oto przyjaciel), ale: O to chodzi, że nie masz racji,
ponadto (= oprócz tego: Nie miał zdolności, a ponadto był nieśmiały), ale: Nic nie pamiętał ponad to jedno wydarzenie,
wkoło (= wokół czegoś: biegać wkoło betonowych klombów), ale: wpisać trójkąt w koło; Pies obiegł dom w koło; Oglądał się w koło; Mówił w koło to samo,
wprawdzie (= mimo że, chociaż: Wprawdzie chodził do szkoły, ale niczego się nie nauczył), ale: W prawdzie odnalazł sens życia,
wprzód (= najpierw: Wprzód zjadł śniadanie, potem wyszedł), ale: Wysunąć ramię w przód,
wtenczas (= wtedy: Odwiedzę was dopiero wtenczas, kiedy skończę pilną pracę), ale: Przed 50 laty, w ten czas pełen niepokoju, studiowałem w zupełnie innych warunkach,
zadość (= zgodnie z: Czyniła zadość jego estetycznym wymaganiom), ale: Wszyscy studenci uważali ten artykuł za dość trudny,
zaledwie (= tylko, jedynie: Przeczytał zaledwie pół rozdziału), ale: Rozglądał się za ledwie dostrzegalną śrubką,
zanadto (= za bardzo, zbyt: Zanadto ją rozpieszczasz), ale: Uznałem jego wymagania za nadto wygórowane,
zanim (= spójnik: Wyrzuć śmieci, zanim pójdziesz na trening), ale: Pies ruszył gwałtownie, a za nim jego pan,
zapewne (= prawdopodobnie: Wrócę zapewne wieczorem), ale: Ukarał go za pewne niedociągnięcia,
zaprawdę (= istotnie: Zaprawdę nie jestem wtajemniczony), ale: Trudno jej słowa uznać za prawdę,
zaraz (= za chwilę: Zaraz przekażę mu wiadomość), ale: Za raz tylko popełniony błąd nie należy nikogo karać,
zarówno (= podobnie jak: Zarówno żyrafa, jak i mysz należą do ssaków), ale: Za równo maszerującymi piechurami podążali kawalerzyści,
zazwyczaj (= na ogół, z reguły: Zazwyczaj nikomu nie pożyczam pieniędzy), ale: Palenie papierosów w biurze uważał za zwyczaj, z którym nie ma sensu walczyć,
zresztą (= ostatecznie, poza tym: Nie zdążymy już do sklepu, zresztą nie wystarczyłoby nam pieniędzy), ale: Miał gest, więc rachunek z resztą zostawił kelnerowi."



Ja wiem, że reguł jest dużo, ale warto dbać o nasz piękny, skomplikowany język :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...