Moją skórę opisać można następującymi przymiotnikami: trzydziestoletnia, tłusta, płytkounaczyniona z widocznymi teleangiektazjami i ogromną skłonnością do rumienia. Różany krem Evree skierowany jest do potrzeb właśnie takiej cery, a obiecuje nawilżanie, tonizowanie, wyrównywanie kolorytu skóry i hamowanie pierwszych oznak starzenia - czyli wszystko, czego poszukuję w swojej pielęgnacji nocnej.
Szklany słoiczek o pojemności 50 ml (29,99 zł) wystarczył mi na około dwa miesiące cowieczornego stosowania. Wydaje mi się, że producent zdecydował się na takie a nie inne opakowanie ze względu na konsystencję kosmetyku - dość gęstego, białego masełka o delikatnym różanym zapachu. Mazidło aplikowało się bez żadnego problemu i szybko wchłaniało bez zostawiania tłustego filmu.
Nie ukrywam, że decyzję o zakupie kremu bardzo ułatwił mi skład produktu. Na moje laickie oko wygląda naprawdę nieźle. I, co najważniejsze, jak już pisałam Wam w ulubieńcach lata - to działa! Krem sprawdził się u mnie doskonale - rano budziłam się z ładnie nawilżoną i lekko napiętą skórą, a do tego krem fantastycznie pacyfikował rumień, dzięki czemu rankami koloryt skóry twarzy był naprawdę widocznie wyrównany. Moja cera zdaje się lubić różane kosmetyki (z kilkoma niechlubnymi wyjątkami, jak np. mgiełka z witaminą E z The Body Shop).
***
Żeby osiągnąć jeszcze lepsze rezultaty, producent zaleca łączenie kremu z olejkiem z tej samej serii. U mnie krem samodzielnie spisywał się tak dobrze, że nie musiałam tego robić. Jednak i tak znalazło się dla olejku miejsce w mojej pielęgnacji. Nie wiem, czy wiecie, ale ja kocham olejki, i obok propozycji Evree również nie przeszłam obojętnie. Za 30 ml magicznej mikstury zapłaciłam w Rossmannie 29,99 zł.
Produkt zamknięto w szklanej buteleczce z pipetą. Jest ładnie i higienicznie; wszystko działa bez zarzutu. Olejek ma słomkowy kolor i różany zapach. Nie jest bardzo tłusty, ale oczywiście zostawia błyszczący film na skórze. Z tego względu raczej nie stosowałabym go pod makijaż.
Jak stosowałam olejek? Otóż często zdarza mi się zmywać makijaż na kilka godzin przed wieczornym dogłębnym myciem twarzy i nakładaniem nocnej pielęgnacji, i coś na tę kilka godzin muszę na twarz nakładać, żeby nie odczuwać dyskomfortu. Tym czymś najczęściej są olejki. Olejek różany Evree natłuszcza i delikatnie nawilża naskórek, ale nie zauważyłam, aby jakoś szczególnie koił rumień. Krem robi to o wiele lepiej. W wyznaczonej mu przeze mnie roli - utrzymywaniu poczucia komfortu naskórka do czasu nałożenia nocnej pielęgnacji - olejek sprawdził się więcej niż dobrze, bo nie podrażnił ani nie zapchał. Genialnie zdał też egzamin na dekolcie. Jakiś czas temu dostałam w tym miejscu okropnego wysypu niedoskonałości (od zbyt bogatego olejku) i odkąd co wieczór myję dekolt mydłem z glinką, a potem smaruję olejkiem Evree, wszystko zaczęło wracać do normy - skóra jest nawilżona, a przy tym niedoskonałości zaczęły zaleczać się i znikać, a nowych nie ma. Super!
Olejek jest baaardzo wydajny. Używam go prawie codziennie od przynajmniej 4 miesięcy. Wystarczy kilka kropel na daną część ciała.
Jeśli poszukujecie drogeryjnej, przystępnej cenowo pielęgnacji o niezgorszych składach, na pewno warto się przyjrzeć Evree. Ja jestem ze swoich dotychczasowych doświadczeń z marką zadowolona. I wiele z Was również - czytałam mnóstwo pozytywnych postów :)
Nie miałam jeszcze okazji stosować kosmetyków tej marki, ale krem brzmi bardzo kusząco. Musiałabym jednak poszukać wersji dla skóry suchej.
OdpowiedzUsuńo ile się nie mylę, dla skóry suchej jest krem arganowy 40+ :)
UsuńSuper, że duet się u Ciebie dobrze sprawdza.
OdpowiedzUsuńtym bardziej, że nie uderza mocno po kieszeni ;)
Usuńkuszą i pewnie kiedyś się z nimi poznam ;)
OdpowiedzUsuńja się bardzo cieszę, że się z nimi zapoznałam :)
UsuńBardzo polubiłam oba te produkty :)
OdpowiedzUsuńpiąteczka!
UsuńNie miałam jeszcze okazji próbować kosmetyków tej firmy.
OdpowiedzUsuńpamiętaj o nich ;)
UsuńButelka całkiem przyjemna dla oka, oby tez taka była dla twarzy :)
OdpowiedzUsuńprzecież opisałam, jak sprawuje się na twarzy - po kilku miesiącach stosowania...
UsuńMam w planach wypróbować sobie olejek :)
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że będziesz zadowolona :)
UsuńEvree ma naprawdę fajne kosmetyki :). U mnie fajnie spisywał się krem z tej samej serii 20+, taki lekki, dobry pod makijaż. Różany olejek coraz bardziej mnie kusi!
OdpowiedzUsuńja na dzień stosuję filtry, a na noc potrzebuję czegoś konkretniejszego niż lekki krem ;)
Usuńjeszcze nic z Evree nie używałam, w zapasach mam ich tonik, jestem go bardzo ciekawa, ale musi poczekać na swoją kolej :)
OdpowiedzUsuńfajnie, że znalazłaś krem ktory tak dobrze się spisuje na Twojej skórze, to duży sukces :)no i w takiej cenie to już w wogóle :)
ja mam kilka ulubionych kremów na dzień, ale na noc jeszcze swojego ulubieńca nie znalazłam
rozumiem :)
Usuńi tak dalej ciągnie mnie do testowania nowości ;)
rozumiem, że poszukiwania trwają!
ja ano nie miałam wysypu nigdzie, olejek miałami lubiła, a krem oddalam siostrze
OdpowiedzUsuńmnie wysypało po innym olejku. olejek Evree pomaga mi zapanować nad sytuacją ;)
Usuńwiem, czytałam :) ja nie mam za bardzo skłonności już do problemów skórnych
Usuńok, to źle zrozumiałam Twój pierwszy komentarz :)
Usuńfajnie masz. mi czasem coś wyskakuje na dekolcie czy plecach :/
Za często (i zupełnie niepotrzebnie!) podkreślasz swój wiek, moja droga :*
OdpowiedzUsuńkiedy ja czytam recenzje produktów pielęgnacyjnych do twrzy, lubię wiedzieć, jaki rodzaj cery ma recenzetka, i czego w związku z tym można się od kosmetyku spodziewać. jestem przekonana, że opisany tu krem inaczej sprwdza się u mnie, inaczej u dwudziestolatki, a inaczej u czterdziestolatki ;)
UsuńNie miałam jeszcze nic z pielęgnacji od Evree, az sie sama sobie dziwię:)
OdpowiedzUsuńwarto dać tej marce szansę :)
UsuńJa najbardziej lubię Essential Oils:)
OdpowiedzUsuńzgaduję, że ta seria jest najlepsza dla skóry suchej :)
UsuńTeż mam ten krem i bardzo go sobie chwalę:)
OdpowiedzUsuńpiąteczka :)
UsuńOlejek Magic Rose używałam i wypadł słabo, uratowała go ampułka z P&R ale też nie na tyle, by wracać do niego. Krem ma ciekawy skład, może kiedyś podczas dłuższego pobytu w Polsce skuszę się na niego, tymczasem namówię Mamę :)
OdpowiedzUsuńolejek dużo słabszy od kremu, to fakt. z kremu byłam bardzo zadowolona i być może będą powroty; na razie ciągnie mnie do nowości ;)
UsuńJa uwielbiam używać tego duetu i właśnie wykańczam kolejne opakowania ;-)
OdpowiedzUsuńsuper :)
Usuń