Pielęgnacja twarzy:
Swoją drugą butelkę toniku Ziai z serii liście manuka zużyłam do powierzchownego czyszczenia pędzli po użyciu, bo nie widziałam żadnego działania na twarzy (ze względu na zawartość kwasu migdałowego liczyłam na zwężenie porów i pomoc w regulacji wydzielania sebum). Pierwszą butelkę używałam na twarz przez wiele miesięcy (około ośmiu) i być może skóra się przyzwyczaiła, ale szczerze mówiąc przez cały ten czas nie widziałam żadnych efektów, które mogłabym przypisać produktowi naszej rodzimej marki. Swoją drogą do oczyszczania pędzli też się nie sprawdził, ale nie miałam na niego innego pomyslu.
O peelingu enzymatycznym Aurelii (dostałam go od Hexxany) napiszę osobny post, bo nie jest to zbyt popularna w blogosferze marka, a lubię pisać o mniej znanych kosmetykach. Na razie powiem tylko, że jest dobrze.
Na temat kremu-maski pod oczy z rozmarynem Orientany wypowiedziałam się tutaj. Sprawdził się u mnie na dzień pod makijaż, ale do nocnej regeneracji był dla mojej trzydziestoletniej skóry i pierwszych zmarszczek za słaby.
Pomadkę ochronną Alterry uwielbiam i często kupuję. Pięknie nawilża i regeneruje moje usta; nie mam jej nic do zarzucenia.
Większość miniatur i próbek ze zdjęcia dostałam od Hexxany. Tytułem podsumowania powiem, że żadna mnie specalnie zachwyciła, choć warto było je poznać i zweryfikować pewne oczekiwania. Pianka do mycia twarzy Caudalie była tak delikatna i nieinwazyjna, że stosowałam ją głównie rano do zmycia ze skóry nocnej pielęgnacji. Nie była skuteczna w całkowitym usuwaniu resztek makijażu, sebum i innego brudu z całego dnia. Cleansing milk od REN było nawet jeszcze delikatniejsze. Nie radziło sobie ze wstępnym rozpuszczeniem makijażu (zwłaszcza oczu), a stosowane rano zostawiało po sobie wyczuwalny film. Po kilku dniach użytkowania tego produktu zaczęły pojawiać się u mnie "niespodzianki". Płyn do demakijażu oczu i ust Shiseido był kolejnym słabym zawodnikiem, gdyż zupełnie nie radził sobie z kreskami ani maskarami. Skucha. Z kolei filtr SPF 50 tej marki był niesamowicie tłusty i makijaż wyglądał na nim okropnie, a do tego szybko zaczynał spływać. Tonik Declare, krem nawilżający Alpha H oraz krem z algami Bielendy nie zapisały się niczym szczególnym w mojej pamięci. W słoiczku MAC miałam odlewkę Strobe Cream tej marki, którą dostałam od Justyny. Krem robił u mnie za rozświetlającą bazę pod makijaż i był poprawny, ale jeśli mam wybierać, wolę sięgać po serum z witaminą C, na czym moja skóra wychodzi lepiej.
O peelingu enzymatycznym Aurelii (dostałam go od Hexxany) napiszę osobny post, bo nie jest to zbyt popularna w blogosferze marka, a lubię pisać o mniej znanych kosmetykach. Na razie powiem tylko, że jest dobrze.
Na temat kremu-maski pod oczy z rozmarynem Orientany wypowiedziałam się tutaj. Sprawdził się u mnie na dzień pod makijaż, ale do nocnej regeneracji był dla mojej trzydziestoletniej skóry i pierwszych zmarszczek za słaby.
Pomadkę ochronną Alterry uwielbiam i często kupuję. Pięknie nawilża i regeneruje moje usta; nie mam jej nic do zarzucenia.
Większość miniatur i próbek ze zdjęcia dostałam od Hexxany. Tytułem podsumowania powiem, że żadna mnie specalnie zachwyciła, choć warto było je poznać i zweryfikować pewne oczekiwania. Pianka do mycia twarzy Caudalie była tak delikatna i nieinwazyjna, że stosowałam ją głównie rano do zmycia ze skóry nocnej pielęgnacji. Nie była skuteczna w całkowitym usuwaniu resztek makijażu, sebum i innego brudu z całego dnia. Cleansing milk od REN było nawet jeszcze delikatniejsze. Nie radziło sobie ze wstępnym rozpuszczeniem makijażu (zwłaszcza oczu), a stosowane rano zostawiało po sobie wyczuwalny film. Po kilku dniach użytkowania tego produktu zaczęły pojawiać się u mnie "niespodzianki". Płyn do demakijażu oczu i ust Shiseido był kolejnym słabym zawodnikiem, gdyż zupełnie nie radził sobie z kreskami ani maskarami. Skucha. Z kolei filtr SPF 50 tej marki był niesamowicie tłusty i makijaż wyglądał na nim okropnie, a do tego szybko zaczynał spływać. Tonik Declare, krem nawilżający Alpha H oraz krem z algami Bielendy nie zapisały się niczym szczególnym w mojej pamięci. W słoiczku MAC miałam odlewkę Strobe Cream tej marki, którą dostałam od Justyny. Krem robił u mnie za rozświetlającą bazę pod makijaż i był poprawny, ale jeśli mam wybierać, wolę sięgać po serum z witaminą C, na czym moja skóra wychodzi lepiej.
Pielęgnacja ciała:
Tutaj mamy trzech ulubieńców: mocznikowy krem do rąk Isany (klik), który jest nieodłącznym elementem nocnej pielęgnacji moich problematycznych dłoni; oliwkę Babydream fur mama (klik), którą lubię za nawilżanie, natłuszczanie i uelastycznianie skóry, i do której często wracam; oraz serum do paznokci Evree. Nakładam je na paznokcie i skórki między malowaniem - skórki są nawilżone i elastyczniejsze, a paznokcie zyskują ładny połysk i wyglądają zdrowiej mimo łuszczenia się na końcach (z którym walczę od około 4 lat). Do tego dochodzi wygodne w stosowaniu opakowanie. Z antyperspirantu Rexony maximum protection, o którym przeczytałamu Basi, byłam zadowolona, bo uwalniał ładny zapach przez wiele godzin. W upały nie chronił przed poceniem się w 100%, ale nie towarzyszył temu nieprzyjemny zapach. Zapewne jeszcze do niego wrócę, choć wolałabym wersję w kulce (jeśli takowa w przyrodzie występuje). Krem-dezodorant do stóp 8 w 1 Eveline okazał się zwyklakiem (klik), a jedwab do włosów Green Pharmacy (klik) dawał mi psychiczne poczucie komfortu, że chronię włosy przed mechaniczmymi uszkodzeniami, choć sprawdzić tego nie ma za bardzo jak.
Kolorówka:
Mydło siarkowe Barwy stosuję do prania pędzli. Ładnie je domywa, ma właściwości antybekteryjne i sprawia, że włosie jest miękkie. Czego chcieć więcej? O podkładach mineralnych Amillie chciałabym skrobnąć osobną notkę ze słoczami. Są świetne! Bibułki matujące Wibo robią robotę, więc często do nich wracam. Przyjemny, idealny na co dzień błyszczyk The Balm w odcieniu Bam!, prezent od Kasi, przedstawialam tutaj, a przyzwoitą kredkę do brwi Essence - tutaj. Został z niej naprawdę maciupeńki ogryzek. Świetny korektor Catrice liquid camouflage miał swoje pięć minut tutaj i bardzo martwią mnie doniesienia, że ma zniknąć ze sprzedaży. Krem CC Kolastyny (klik) się u mnie nie sprawdzał, bo był za ciemny i bardzo szybko się na mnie wyświecał, więc ostatecznie zużyłam go jako body make up na nogach, jeśli je odkrywałam i chciałam dodać im trochę koloru. Kredkę Gosh Let's Twist Eye Liner (klik) wyrzucam, bo nie odpowiadają mi ani jej zgniłozielony odcień, ani jakość. Na zdjęcie nie załapał się słoiczek po odlewce podkładu Nars All Day Luminous Weightless, którą dostałam od Justyny. Abstrahując już od faktu, że odcień Fiji był dla mnie zdecydowanie za ciemny i za żółty (dosłownie wyglądałam, jakbym posmarowała się żółtkiem od jajka), to kosmetyk nie zrobił na mnie fantastycznego wrażenia. W zasadzie wyglądał dobrze tylko do godziny po aplikacji. Ponieważ nawet przypudrowany nie zastygał na twarzy, przemieszczał się po niej pod wpływem każdego dotknięcia i w ogóle pod wpływem mojej ekspresyjnej mimiki, zbierał w liniach, wycierał się - te klimaty. Poza tym siedział na skórze, bez stapiania się z nią. Szybko też się na mnie wyświecał. Nawet w żartach nie przyszloby mi na myśl nazwać go "weightless".
Ze zużyć kolorówkowych jestem bardzo dumna ;)
Posta zakupowego nie będzie. Jedynymi nowościami w mojej kosmetyczce w sierpniu była paczka od Hexxany (klik) oraz nietrwała na moich włosach różowa farba Schwarzkopf Live (właściwie to o koloryzacji sprzed niecałego miesiąca już zapomniałam, bo resztki różu stonowałam niebieskim tonerem z Superdrug i wyszedł kolor zbliżony do mojego naturalnego). Kupiłam też zmywacz do paznokci.
Ładne zużycia :) muszę w końcu wypróbować coś z tej serii ziaji: liście manuka, bo jeszcze prócz pasty, nie miałam ani jednego kosmetyku. :)
OdpowiedzUsuńdzięki :)
Usuńja miałam tylko tonik, ale jak widać nie byłam z niego zadowolona...
Orientana mnie kusi :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuńspore denko :)
OdpowiedzUsuńbo "wyszło" dużo miniatur ;)
Usuńmiałam tylko jeden z tych produktów ;)
OdpowiedzUsuńtyle tego na rynku...
Usuńświetne zużycia :)
OdpowiedzUsuńszkoda ze korektor Catrice wycofują! w sumie to się w Hebe zastanawiałam, czemu przy kasach są pełne koszyki tego korektora i można było je kupić za 12 zł za szukę. No coż...
podkład Nars to był koszmarek! ;)
aż dziwne, że tak renomowana marka wypuściła coś takiego...
Usuńzaciekawiła mnie marka declare hmm
OdpowiedzUsuń:)
UsuńGratuluję tylu zużyć :)
OdpowiedzUsuńnie zapominajmy, że sporo z nich to miniatury ;)
Usuńspore denko, ja chyba mało zużyłam w tym miesiącu bo z torby , w której trzymam denko jeszcze się nie wysypuje dlatego o nim zapomniałam
OdpowiedzUsuńrozumiem :)
Usuńspore denko. ja nie miałam tego toniku z ziai, ale ten oliwkowy i wszyscy go zachwalali, a mi się w ogóle nie podobał. korektor catrice też lubię, ale nigdzie nie słyszałam, że ma zniknąć, hm... ostatnio widziałam bardzo dużo egzemplarzy w hebe.
OdpowiedzUsuńtoniki Ziai to takie tanie zwyklaki :)
UsuńGratuluję tylu zużyć. Nie przypominam sobie, żeby udało mi się w całości zużyć kredkę... jakąkolwiek, nawet do ust. Zazwyczaj traciły termin ważności i leciały do kosza, więc tym bardziej gratuluję.
OdpowiedzUsuńa dzięki :) choć trudno nie było, bo sięgałam po tę kredkę niemal codziennie :)
UsuńKiedy Ty to zużywasz? Za każdym razem gdy patrzę na Twoje kolejne wpisy zachodzę w głowę jak Ci się to udaje. Sama od dłuższego czasu nie kupuję niczego na zapas, żeby spokojnie zużywać to co mam, a mimo to wykończenie danego produktu zajmuje mi sporo czasu.
OdpowiedzUsuńraz, że sporo z tych kosmetyków to były miniatury; dwa - kolorówkę zużywałam przez długie miesiące; trzy - jestem systematyczna :P
UsuńSporo kolorówki poszłoooo - bardzo ładnie :)
OdpowiedzUsuń"Psychiczne poczucie komfortu" a propos jedwabiu - mam tak samo ;)
z zużycia kolorówki jestem szczególnie zadowolona :) tylko z tą nieszczęsą zieloną kredką nie wiedziałam co zrobić ;)
Usuńjak sobie myślę, na ile mechanicznych urazów narażone są włosy każdego dnia, wolę je na wszelki wypadek czymś zabezpieczyć ;)
Akurat nic nie znam z tej gromadki ;)
OdpowiedzUsuńrozumiem :)
UsuńNo wiesz, myślałam, że tylko ja mam jakieś niepowodzenie z tym tonikiem Ziaji :) Serio, owszem, miło odświeża, ale gdzie reszta obiecanek? Musze jednak przyznać, że pasta i żel myjący z tej serii sprawdzają się przyzwoicie.
OdpowiedzUsuńinnych kosmetyków z tej serii nie znam, ale tonik mnie nie zachęcił do kontynuowania przygody...
UsuńPoszalałaś! Ale to dobrze bo teraz kolej na nowe kosmetyki :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńGratuluję tak dużego denka, w szczególności cieszy zużycie kolorówki :)
OdpowiedzUsuńzużycie kolorówki zawsze bardzo cieszy :)
Usuńsporo zużyłaś;p ja zawsze chcę zrobić takie denko, ale zazwyczaj wyrzucam opakowania i o ;p
OdpowiedzUsuńSandicious
WOWo ale zużycie :) ja już nie denkuję, straciłam do tego serce :)
OdpowiedzUsuńrozumiem :)
UsuńZnam: pomadkę Alterry (również lubię i nie mam jej nic do zarzucenia), serum Evree (też lubię), oliwkę dla mam Babydream (zapach i działanie na szóstkę!) oraz płynny korektor Catrice, który jest moim małym hitem i mam nadzieję, że go nie wycofają (na pewno sprzedaje się świetnie...).
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam o podkładach z Amilie, bo mocno mnie ciekawiły. Z tej marki mam róż do policzków, który bardzo lubię.
planuję o nich napisać od kilku tygodni i ciągle nie mam czasu przysiąść i spisać swoich odczuć :( ale teraz jestem na chwilę w Polsce i powinnam czas znaleźć :)
UsuńOgromne denko i ciekawe kosmetyki, żadnego jednak nie zdążyłam poznać :)
OdpowiedzUsuńrozumiem :)
UsuńGratuluję zużyć - brawo!:)
OdpowiedzUsuńdzięki :)
UsuńZnam jedynie pomadkę ochronną Altera i również bardzo ją lubię. Bardzo ładne zużycia :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńMiałam krem do rąk Isany i byłam zadowolona. Chętnie poczytam o peelingu enzymatycznym :) Na co dzień stosuję kremy Dr Eris. Używałam też kosmetyki innej polskiej firmy Liqpharm (to był eksperyment zakończony sukcesem) :)
OdpowiedzUsuńzamierzam w listopadzie kupić LiqAE :)
Usuńsporo Ci się tego nazbierało, u mnie też znalazło się sporo kosmetyków cleaner z semilaca, szampon z Radicala i podkład.. koniecznie muszę się wybrać na jakieś większe zakupy
OdpowiedzUsuńmmm, przyjemny obowiązek ;)
UsuńLubię produkty z serii "Liście Manuka". Jako nastolatka stosowałam mydło Barwy zgodnie z przeznaczeniem i byłam zadowolona :)
OdpowiedzUsuńrozumiem :)
Usuń