wtorek, 17 grudnia 2019

Test podkładów mineralnych: Proto-col Baked Mineral Foundation (Dover); Amilie, Jojoba (cream beige, pine nut); Everyday Minerals, podkład półmatowy (fair neutral, linen); Pixie Cosmetics, Minerals Love Botanicals (lunar falls)

Podkłady mineralne służą mojej naczynkowej, przetłuszczającej się cerze o wiele lepiej niż wszelkie podkłady płynne. Z tego tytułu rok 2019 był rokiem testowania różnych marek, formuł i odcieni, których rezultaty zobaczycie poniżej. Z lat wcześniejszych wiem, że nie pokochałam proszków Pixie z serii Amazon Gold Mineral Foundation (klik) ani Earthnicity (klik); bardzo za to polubiłam się z Amilie Mineral Cosmetics w wersjach matujących i kryjących (klik), Neve Cosmetics Flat Perfection Smoothing Powder Foundation (klik), nie unikam też Lily Lolo (klik). W ramach testów dowiedziałam się, że pasują mi odcienie jasne i żółte. Ponieważ mam w toaletce jeszcze kilka sztuk proszków, których tu nie opisałam, postanowiłam nadrobić i udokumentować swoje mineralne przygody. Tym bardziej, iż jeśli o minerały chodzi, naprawdę trzeba testować, testować i testować, aby znaleźć te najlepiej służące naszej cerze.


#1
Proto-col Natural Mineral Cosmetics, baked mineral foundation, Dover

Od producenta:

"Baked Mineral Foundation works in harmony with the most sensitive of skins and adapts to individual skin tone for an even, well blended complexion.
  • Flawless coverage and effortless application.
  • Contains light refracting Mica to help minimise the appearance of fine lines and pores.
  • Allows skin to breathe.
  • Suitable for all skin types.
  • Available in three different shades.
  • 9g.
  • Paraben free.
Key Ingredients:
Lavender – calming.
Rosemary – a powerful antioxidant and anti-inflammatory.
Green Tea – a fantastic anti-oxidant.
Suitable for all skin types
." (klik)


Szybko okazało się, że będzie to jeden z moich ulubionych podkładów, mimo mojego początkowgo sceptycyzmu. Po pierwsze, jest wypiekany i nie robi bałaganu podczas nabierania na pędzel. Po drugie, opakowanie ma lusterko, co jest mega przydatne w podróży. Po trzecie, mimo iż kosmetyk zawiera olej jojoba, nie wzmaga przetłuszczania się mojej cery (olej jojoba ponoć przypomina ludzie sebum i może w tym rzecz). Po czwarte, mimo iż jest to podklad rozświetlający, zawierający sporo miki, nie daje na mnie po kilku godzinach efektu córki króla smalcu. A poza tym, jak widać na zdjęciu poniżej, podkład bardzo ładnie wyrównuje koloryt cery i daje piękne wykończenie. Nieco bluruje pory na policzkach, a przy tym wygląda bardzo naturalnie - jak nasza druga skóra. Wyświeca się na mnie po 4-5 godzianch, ale po akcji z bibułką matującą wygląda dobrze do końca dnia. Produkt nie wysusza mi cery. Dostałam go od Hexxany, z czego ogromnie się cieszę, bo jest świetny.



#2
Amilie Mineral Cosmetics, podkład jojoba (cream beige, pine nut)

Od producenta:

"Kobiety o dojrzałej cerze z pewnością docenią nasz innowacyjny podkład Jojoba. Jego niespotykana formuła opiera się o minerały zamknięte w otoczce z oleju jojoba. Dzięki temu wyróżnia się gładką, kremową konsystencją. Nasz wyjątkowy podkład mineralny sprawia, że skóra wygląda perfekcyjnie. Maskuje wszelkie niedoskonałości i dodaje cerze subtelnego blasku, który ją odmładza i dodaje świeżości. Wysokiej jakości podkład Jojoba dostępny jest w 13 odcieniach, dzięki czemu dopasujesz go do dowolnej karnacji. Produkt ten wyróżnia się swoim doskonałym, naturalnym składem, dobrym kryciem, pozytywnym wpływem na skórę, a także jedwabistą konsystencją i prostotą aplikacji. Oczywiście, tak jak pozostałe kosmetyki mineralne, dla najlepszych efektów należy nakładać go pędzelkami do makijażu. Dzięki temu Twój make-up będzie wyglądał idealnie i świeżo przez cały dzień." (klik)

Hexxana podesłała mi odsypki dwóch odcieni tego podkładu. Sama raczej bym nie postawiła na ten wariant, bo nie pomyślałabym, że moja cera dogada się z olejem jojoba. Zostałam pozytywnie zaskoczona.


Odcienie, które mam to cream beige (chłodne tony z nutą beżu) oraz pine nut (paleta olive). Z założenia żaden z nich nie powinien mi pasować, gdyż najlepiej wyglądają na mnie odcienie jasne, ciepłe, wpadające w żółć, ale jakmiś cudem i cream beige, i pine nut wyglądają na mnie w porządku, jakby się dopasowywały do odcienia mojej skóry. Może rzecz w tym, że aplikuję tylko jedną warstwę i jestem teraz zimowo blada, a one są jasne? Trudno powiedzieć.

Cream Beige
nie świnkuje mnie!

Pine Nut
nie daje na mnie efektu topielca!


Jak widać, podkład jojoba od Amilie daje troszkę mniejszy poziom krycia pod podkładu Proto-col, choć nadal wyrównuje koloryt cery. Produkt należy do kategorii rozświetlającej. Z tego tytułu wyświeca się na mojej tłustej cerze po około 3 godzinach, ale bibułki matujące załatwiają sprawę i podkład wygląda dobrze do końca dnia. Proszek dobrze leży na skórze, nie daje efektu maski, nie ciastkuje się i nie wysusza. Z przyjemnością zużyję swoje próbki, ale z tej firmy zwrócę się jednak w stronę wersji matującej i kryjącej, których testy wywołały u mnie wiele zadowolenia.


#3
Everyday Minerals, podkład półmatowy, fair neutral, linen

Od producenta:
"Podkłady marki Everyday Minerals pozwalają uzyskać nieskazitelny wygląd skóry bez efektu maski. Zapewniają jedwabiste i nieskazitelne wykończenie, a jednocześnie bardzo naturalny i zdrowy wygląd. Podkłady mineralne są lekkimi kosmetykami, które utrzymują się na twarzy nawet do 24 godzin. Dodatkowo firma Everyday Minerals proponuje nam 4 wersje podkładów, w zależności od typu skóry jaką posiadamy: od bardzo suchej przez mieszaną do bardzo tłustej ze skłonnościami do niedoskonałości." (klik)

Skusiłam się na zakup samplerów podkładów mineralnych Everyday Minerals, ponieważ naczytałam się o nich ogromnych ochów i achów, i napaliłam się jak szczerbaty na suchary. A tymczasem proszki te nie podbiły mojego serca.


W ciemno wybrałam dwa bardzo jasne, neutralne odcienie, i oba jakoś zgrywają się z moją zimową bladością (linen lepiej). Podkład oferuje bardzo niskie krycie, ale za to wygląda bardzo naturalnie i daje przyjemne, półmatowe wykończenie. Wyświeca się na mnie po około 3 godzinach, a po następnych kilku ulatnia się z mojej cery, jest nietrwały. Nie dość, że podkłady EM są jednymi z droższych na rynku, to jakościowo są gorsze od naszych rodzimych Amilie czy Annabelle, które właśnie testuję.

fair neutral

linen
 


#4
Pixie Cosmetics, Minerals Love Botanicals, lunar falls

Od producenta:
"Prezentujemy  nową odsłonę sypkich, mineralnych podkładów do twarzy. Minerals Love Botanicals łączy ze sobą dwa światy: mineralny i roślinny. Unikalna kombinacja kryjących pigmentów mineralnych oraz wyselekcjonowanych substancji roślinnych (sproszkowanego bambusa oraz mączki owsianej), tworzy na skórze jedwabisty film mineralny, nadaje cerze naturalne, jednolite i nieskazitelne wykończenie. Niedoskonałości znikają, a twarz wygląda świeżo i naturalnie. Pomimo sypkiej konsystencji, zapewnia lekko kremowe odczucie gładkości na skórze, idealnie stapia się z cerą. W składzie formuły pojawił się też bursztyn, który posiada właściwości odmładzające, niszcząc wolne rodniki, tym samym hamując proces starzenia. Cera staje się świeża gładka i wypoczęta. Poprawia się jej koloryt, a naskórek szybciej się regeneruje." (klik)

Tę odsypkę też podesłała mi Hexxana.
.
O odcieniu lunar falls przeczytamy: "Do karnacji jasnej w tonacji neutralnej o lekko ziemistym, ciepłym, subtelnie oliwkowym kolorycie; polecany dla osób o cerze w odcieniu naturalnego, ciepłego beżu. Zblizony do "Antique Beige". Jest jednak od niego nieco mniej chłodny, mniej ziemisty, posiada nieco więcej złocistych tonów." (klik)


No i znowu w teorii nie jest to mój odcień, a w praktyce - nie odznacza się od szyi. Odnośnie formuły, w porównaniu z Amazon Gold Mineral Foundation seria Minerals Love Botanicals ma nieco lepsze krycie. Zostawia na twarzy satynowe wykończnenie i wygląda bardzo naturalnie. Moja cera zaczyna się pod tym podkładem wyświecać po około 4 godzinach od aplikacji, ale ściągnięcie sebum bibułką nie pomaga na długo. Im dalej w las, tym podkład zaczyna wyglądać ciężej, cera mocno się błyszczy. Mam wrażenie, że niestety moja skóra nie lubi podkładów Pixie Cosmetics i już....

Mimo iż minerały wymagają wielu testów, raczej nie zamierzam wracać do tradycyjnych fluidów. Kiedy stosuję proszki, moja cera jest w znacznie lepszej kondycji, a i naczynka się nie buntują. Serdecznie polecam.

14 komentarzy:

  1. The first and both third are good, they make a difference.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, że znalazłaś odpowiedni podkład dla swojej cery. U mnie znów proszki się nie sprawdzają :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja nie mam żadnego podkładu w takiej formie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja nie wyobrazam sobie swojej kosmetyczki bez podkladu mineralnego :)

      Usuń
  4. Lubię wypiekane produkty bo są właśnie takie hmm czyste

    OdpowiedzUsuń
  5. The mineral makeup is my favorite due the healthy and natural effect. I love it the cute Proto-col Natural Mineral Cosmetics because the effect is so pretty
    xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mine too. That Proto-col foundation is seriously amazing. Thank you for commenting 😊

      Usuń
  6. Wolę podkłady w płynie... Zaprezentowane ładnie wyglądają, ale ja mam trudności w ich aplikacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem :) mojej cerze o wiele bardziej sluza mineraly. Fajnie, ze mamy wybor ;)

      Usuń
  7. Z mineralnych podkładów testowałam tylko Lily Lolo i Annabelle Minerals. Mam ochotę wypróbować też inne firmy, bo taki makijaż fanie współgra z moją skórą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesli sie skusisz na dalsze testy, koniecznie wyprobuj Amilie 😉

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli podzielisz się swoją opinią :)

Bardzo proszę o niepozostawiane komentarzy typu: "Fajny blog. Obserwuję i liczę na to samo". Nie reaguję na agresywną autopromocję, więc nie spamuj, a ja nie będę musiała cenzurować :)

UWAGA: komentarze w postach starszych niż 7 dni są moderowane. Zmusił mnie do tego zalew automatycznie generowanych komentarzy, mających na celu reklamowanie różnych stron internetowych.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...