Kat Von D to marka, która do mnie nie przemawia i nigdy mnie specjalnie do niej nie ciągnęło. Z tego tytułu, gdyby nie Hexxana, od której dostałam cztery miniatury ich produktów, nie byłoby tego posta. Ale skoro mam, przetestowałam i dzielę się swoimi odczuciami.
#1
lock-it concealer creme, light 3 warm
Korektor lock-it conceraler przychodzi w typowym dla korektorów opakowaniu z gąbeczką. Odcień light 3 warm jest względnie jasny i wpada w żółte tony. Kosmetyk jest bardzo dobrze napigmentowany i oferuje świetne krycie. Niestety jest też suchy, wysusza skórę pod oczami i wygląda w tych okolicach ciężkawo, siedzi na skórze, odznacza się.
#2
lock-it setting powder, translucent
Jest to puder z dodatkiem miki, nie z kategorii matujących a raczej z tych zmiękczających rysy twarzy, zostawiających rozświetlone wykończenie. Sprawdza się u mnie na policzkach, bluruje pory, nie odnacza się na skórze i wygląda świeżo przez cały dzień. Swoją bardzo tłustą strefę T muszę jednak matowić pudrem typowo matującym, bo po kilku godzinach z Kat Von D bardzo się tam świecę. Spodziewałam się, że sprawdzi mi się pod oczami do lekkiego utrwalenia korektora, ale o dziwo - nie. Odznacza się na korektorze (a używam minimalnej ilości, nie stosuję metody bakingu). Myślę, że skóry suche, normalne i dojrzałe będą bardo zadowolone z tego pudru.
#3
studded kiss lipstick, underage red
Bardzo się polubiłam z tym maluchem. Ma urocze opakowanie, które zdobi toaletkę. Ma świetną pigmentację, piękne, satynowo-matowe wykończenie i wspaniały kolor nasyconej czerwieni. Nie migruje poza kontur ust (nie wymaga konturówki), nie wysusza ich, komfortowo się nosi i jest bardzo trwała - bez jedzenia nie wymaga poprawek przez około 5 godzin. Odbija się na kubkach. Przy lekkim posiłku jedynie traci na intensywności, ale obiadu już nie przetrwa (czego od pomadek nie oczekuję). Mój ulubieniec z całej czwórki.
#4
everlasting liquid lipstick, outlaw
I kolejny odcień nasyconej czerwieni. Płynna pomadka KVD ma precyzyjny aplikator, daje matowe wykończenie i zastyga na ustach, więc nie wymaga konturówki. Produkt lekko wysusza usta i podczas noszenia czuć na nich tak jakby pudrową warstwę. Kosmetyk ma nieprzyjemny, plastikowy zapach. Pod względem trwałości mazidło jest dość chimeryczne - raz potrafi wyglądać nienagannie przez 5-6 godzin, innym razem zjada się przy lekkim, suchym posiłku. Nie wiem, od czego to zależy. Ten konkretny odcień zjada się dość brzydko, od środka ust i w kącikach, ale nie ma problemu z poprawkami, można nakładać kolejną warstwę na wcześniejszą, nie trzeba wszystkiego najpierw zmywać.
A Wy macie jakieś doświadczenia z kosmetykami Kat Von D? Podzielcie się!
ŁAdnie pokrył i brawo za usta :)
OdpowiedzUsuńA Ty znasz ten korektor?
UsuńTe czerwienie pomadek są piękne. Szkoda, że ja takich kolorów nie noszę... Z Kat Von D mam Ink liner w kolorze Hemingway i szczerze polecam. Jest bardzo precyzyjny, daje ładny pigment i nie rozmazuje się.
OdpowiedzUsuńAkurat tak sie sklada, ze nie korzystam z eyelinerow. Nie lubie siebie w wyrazistych kreskach 😁
UsuńI love those two red lip sticks. You really suit red lips :-D
OdpowiedzUsuńThanks again for all your lovely comments on my blog <3
Thanks. I love red, vampy, and magenta lipsticks. Nudes wash all colour off my face so I only like them on my nails (a lot) 😂
UsuńO luuuudzie..jaka fantastyczna czerwień!
OdpowiedzUsuńNie moge sie nie zgodzic 😊
Usuń