Ostatnia dostępna dla czytelników część Pieśni Lodu i Ognia. Dwie kolejne jeszcze nie zostały napisane i wydane. Oby stało się to jak najszybciej! Saga jest fantastyczna. Szczerze podziwiam wyobraźnię autora, który wykreował tak ciekawy świat z tak wieloma barwnymi postaciami. Książek nie da się czytać bez emocji i zaangażowania. Dodatkowo losy kolejnych bohaterów są kompletnie nieprzewidywalne. Chcę jeszcze; chcę wiedzieć, co było dalej...
Przeczytałam również coś z naszego rodzimego podwórka - cykl inkwizytorski Jacka Piekary. Cóż, kocham gatunek fantasy, więc po Piekarę musiałam prędzej czy później sięgnąć. I powiem, co następuje: warto było przeczytać, ale nie wyniosłam z lektury zbyt wielu pozytywnych emocji.
Piekara stworzył w cyklu alternatywny świat, w którym Jezus zeszedł z krzyża i ukarał swoich oprawców. Przedstawione wydarzenia dzieją się w rzeczywistości bardzo przypominającej średniowiecze. Główny bohater i jednocześnie narrator prawie wszystkich opowiadań, Mordimer Madderdin, jest inkwizytorem. Poluje na czarownice, wampiry, demony. Ma kilku raczej nieprzyjemnych kompanów. Sam jest w moim odczuciu postacią dość antypatyczną. Nieustannie drażniła mnie jego fałszywa skromność, skłonność do przesady i wyolbrzymiania, zbyt wysokie mniemanie o sobie, lekceważące podejście do kwestii życia i śmierci...
Książki cyklu podzielone są na krótkie, kilkudziesięciostronicowe opowiadania. Jedne są lepsze, inne gorsze. Niektóre opowiadania były dość wciągające, inne niestety nudne, jeszcze inne - raczej przewidywalne. Jednym słowem, nierówny poziom.
Ostatnie, co mnie w cyklu nie ujęło to fakt, że doskonale czuć, że autor jest mężczyzną. Nie lubię generalizować, ale te książki są bardzo męskie jeśli chodzi o sposób myślenia i przekazu, i jestem przekonana, że lepiej przemówią jednak do męskiego odbiorcy. Język opowiadań również mnie nie kupił. Niby sarkastyczno-ironiczny, co zwykle lubię, ale ostatecznie do mnie nie przemówił.
Warto było zapoznać się z tymi dość klasycznymi jeśli chodzi o polską fantastykę pozycjami, ale powrotu nie będzie (a np. do Sapkowskiego zdarza mi się wracać...).
***
Dla zainteresowanych, ja na około miesiąc przed wyznaczoną datą porodu. Jestem naprawdę duża, choć wagowo nie jest źle - od 9. tygodnia ciąży przybyło mi 9 kg. Zdjęcie zostało zrobione w pracy :)