Paletę kupiłam kilka miesięcy temu w promocyjnej cenie 3 funtów. Normalnie kosztuje 4 funty, więc nie była to nie wiadomo jaka okazja. Niemniej skusiłam się, bo spodobało mi się zestawienie kolorów.
Cienie opakowano w białą, plastikową paletę z bezbarwnym wiekiem. Plastik jest bardzo lekki i może się rysować, ale czego oczekiwać za taką kwotę? Dla mnie liczy się przede wszystkim wnętrze.
Mówi się, że Undress Me Too to tani odpowiednik kolorystyczny palety Urban Decay Naked 2. Tej drugiej nigdy nie miałam w rękach (i szczerze mówiąc zupełnie mnie nie ciągnie w tym kierunku), choć oglądając zdjęcia w sieci widzę wyraźną "inspirację". Niemniej jestem przekonana, że cienie MUA różnią się konsystencją od cieni w luksusowej palecie. Produkt MUA na pewno nie daje nam poczucia obcowania z luksusem, choć nie oznacza to oczywiście, że jest zły i niewarty uwagi.
UWAGA, czerń nie jest tak dobrze napigmentowana, jak sugerowałoby to moje zdjęcie
Spośród dwunastu cieni cztery (Naked, Lavish, Rosewood i Corrupt) są matowe, reszta - delikatnie metaliczna lub perłowa. Maty są zdecydowanie słabą stroną palety - są słabo napigmentowane, suche i twarde; do tego trudno się je rozciera. Z kolei z cieniami metalicznymi i perłowymi współpracuje się dość dobrze; ich pigmentacja jest zadowalająca, są miękkie, nie osypują się. Na sprawdzonej bazie cienie pozostają na swoim miejscu do demakijażu.
Zoom na kolory:
Podoba mi się fakt, że znajdziemy tu zarówno zimne, jak i ciepłe odcienie. Paleta daje możliwość stworzenia naprawdę różnych makijaży. Ja jednak upodobałam ją sobie głównie do tzw. dzienniaków. Lubię łączyć te cienie z wyrazistymi ustami - uważam, że stanowią dla nich doskonałe tło.
Przygotowałam kilka dzienniaków z użyciem paletki. Są to nieskomplikowane zwyklaki na tę samą modłę, naprawdę nic specjalnego, ale pomyślałam, że zademonstruję tutaj, jak za pomocą paletki można uzyskać różny look i za każdym razem wyglądać trochę inaczej. Proszę, weźcie poprawkę na fakt, że aparat niestety obiera kolory z intensywności - w rzeczywistości cienie są lepiej napigmentowane.
Makijaż w matach (najgorszy look, ale z tymi matami naprawdę ciężko się pracuje):
Na szaro:
Cieplejsze złoto:
Chłodniejsze złoto:
Nie mogę powiedzieć, że to moja ulubiona paleta. Jakością cienie nie dorównują uwielbianym przeze mnie cieniom Sleeka czy Inglota, ale też jest to produkt dużo tańszy. Za taką cenę nie ma co narzekać na jakość kosmetyku. Paleta dobrze sprawdza się przy zwykłych, codziennych makijażach, więc nie leży zapomniana na dnie mojego kuferka.
Kręcę się koło tej palety odkąd mam Undressed i chyba w końcu ją zamówię, żeby ta pierwsza nie czuła się samotna :)
OdpowiedzUsuńw sumie majątku nie kosztuje, więc czemu nie :)
UsuńDla wielbicieli brązów - rewelacja :)
OdpowiedzUsuńtak, wielbicielki neutralnych odcieni na pewno by się z nią polubili :)
Usuń*polubiły*
UsuńKusi mnie jej zakup, ale mieć drugą w tych samych odcieniach, to chyba lekka przesada ;)
OdpowiedzUsuńmasz paletę UD, prawda? rzeczywiście ta z MUA jest CI zupełnie zbędna :)
UsuńMam wrażenie, że pigmentacja tych cienie za bardzo nie powala ale te chłodne odcienie ładnie pokazałaś :)
OdpowiedzUsuńSama wyleczyłam się z MUA, zostawiłam tylko kilka pojedynczych cieni, które chyba zostały wycofane bo nie widziałam ich od dawna. Coraz częściej dochodzę do wniosku, że ta firma nie ma nic dla mnie do zaoferowania ;)
starałam się jak najlepiej oddać kolory :)
Usuńcienie nie dorównują pigmentacją Sleekom, ale nie powiedziałabym, że pigmentacja jest zła. średnia w kierunku dobrej, w zależności od wykończenia, bo maty są naprawdę słabe.
ja też mam chłodny stosunek do tej marki. podkład matujący to był totalny bubel, nie mam też zaufania do reszty kosmetyków, ale postanowiłam dać paletce szansę. to były tylko 3 funty ;) i nie mogę powiedzieć, że jej nie używam. zdarza mi się po nią sięgać i uważam, że w tym przypadku sprawdza się zasada "you get what you pay for". jakość jest adekwatna do ceny :)
Masz rację, jakość adekwatna do ceny ;) Dlatego też staram się coraz częściej unikać zakupów tego typu bo są to dla mnie głównie pieniądze wywalone w błoto. Odkąd zmieniłam nawyki wychodzi mi to na plus :) Coraz mniej bublowatych zakupów.
Usuńja staram się robić przemyślane zakupy, ale czasem chęć przetestowania czegoś czy np. ładne kolory zwodzą mnie na manowce...
UsuńTaka już chyba nasza natura :)))
Usuńmam Naked Basics i OSS, trzecia paletka w podobnych kolorach? :D mam słabość do brązów, więc może kiedyś się skuszę.
OdpowiedzUsuńtylko ostrzegam, że jakością cieni paletka tym dwóm nie dorówna ;)
UsuńPrawdę mówiąc gdybym miała wybierać, wolałabym Naked, nie do końca przekonują mnie kolory i pigmentacja.
OdpowiedzUsuńmnie z kolei Naked niespecjalnie kusi. cienie w Naked wydają mi się bardziej błyszczące niż w tej paletce MUA, a nie do końca mi odpowiada takie wykończenie. uznałam, że za te kilka groszy skuszę się na taniutki odpowiednik. ale rozumiem, że Naked może się podobać i na pewno z tymi cieniami zupełnie inaczej się pracuje ;)
UsuńNo tak :D masz rację, lubię błysk i formułę cieni UD.
Usuńjak wiele osób, o czym świadczy popularność tych palet ;)
Usuńakurat szukam czegos " na dzien" i chyba wlasnie znalazlam :)
OdpowiedzUsuńna pewno jest to opcja budget-friendly ;)
UsuńMam Naked 2 i rzeczywiście ta wydaje się łudząco podobna kolorystycznie:-)
OdpowiedzUsuńtylko jakość zupełnie inna ;)
UsuńHmm no pewnie tak:P Chociaż np. ja widzę różnicę w jakości między Naked a Naked 2. Ta pierwsza jest pod tym względem o wiele lepsza od następczyni, a przecież to ta sama firma...
Usuńwierzę na słowo, bo ani jednej, ani drugiej nie miałam w rękach. ale faktycznie, dziwna sprawa
Usuńdla mnie cienie z mua są zbyt pudrowe.
OdpowiedzUsuńjeśli chodzi o tę konkretną paletę, nie odniosłam takiego wrażenia
UsuńMnie jakoś ona nie kusi ;/
OdpowiedzUsuńprzecież nie musi ;)
UsuńAle zbieg okoliczności. Ja dzisiaj napisałam post o palecie MUA Undressed, która z kolei jest odpowiednikiem Naked ten pierwszej. Ale publikacja dopiero jutro, także zapraszam :)
OdpowiedzUsuńheh, rzeczywiście się zgrałyśmy :)
Usuńmnie undressed niespecjalnie kusi. mam wrażenie, że zawiera zbyt dużo ciepłych odcieni ;)
Idealne kolory na co dzień :)
OdpowiedzUsuńmam Undressed i lubię ją, ale mogłaby być trochę lepiej napigmentowana :)
OdpowiedzUsuńcóż, jak za tę cenę to nie jest źle...
UsuńMam paletkę MUA na swojej zakupowej liście. Ostatnio w oko wpadła mi ich najnowsza, więc pewnie w końcu będe mogła MUA odhaczyć z listy. ;]
OdpowiedzUsuńczego Ci życzę :)
UsuńNie urzekła mnie ta paleta.
OdpowiedzUsuńw poście po prostu ją prezentuję. nie namawiam do zakupu czy coś ;)
UsuńJa mam naked i ją lubię. Tej nie miałam okazji obmacać, ale wygląda nawet fajnie :)
OdpowiedzUsuńAleż Ty masz usta, Simply!
dzięki :) lubię swoje usta :)
Usuńfajne jesienne kolorki, musze u siebie jej poszukac:)
OdpowiedzUsuńzajrzyj do superdrug ;)
UsuńSkąd macie takie rude brwi, towarzyszko Simply? :)
OdpowiedzUsuńJa mam tą starszą wersję paletki i lubię ja bardzo. Cmok, cmok, dziękuje za pomoc w zdobyciu :)
nie ma sprawy :*
Usuńbrwi to sprawka kredki, którą staram się wykończyć. jest nieco za ciepła dla mnie,to prawda, ale na żywo nie wygląda tak rudo,jak na zdjęciach...
A mnie się własnie podoba :) Ociepla Cię :*
Usuńja siebie wolę jednak w chłodniejszych brwiach. ale sama kredka jest przyzwoita, więc chcę ją zużyć ;)
Usuńjaki błyszczyk masz na ustach na ostatnim zdjęciu ?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
to Inglot Sleeks w odcieniu 107 :)
Usuńpowalił mnie pigmentacją, nie spodziewałam się, że będzie prawie jak pomadka ;)
Ładne kolorki :)
OdpowiedzUsuńMnie również bardzo podoba się to ciepłe, jesienne zestawienie kolorystyczne. Nie jestem obiektywna - jestem bowiem abosolutną fanką brązów :)
OdpowiedzUsuńja też lubię brązy - zwłaszcza jesienią właśnie :)
UsuńDla mnie UD to jedne z lepszych cieni jakie miałam, matowe również są jaśniejsze mniej napigmentowane od połyskujących, w tych MUA widać inspirację ale porównania nie mam i pewnie mieć nie będę bo nie czuję potrzeby:p
OdpowiedzUsuńwierzę na słowo ;)
Usuńmając UD też na pewno nie czułabym potrzeby, aby mieć MUA :)
O ile kolory w palecie podobają mi się bardzo, o tyle na łapce już zdecydowanie mniej.
OdpowiedzUsuńZostanę przy ukochanych Inglotach :)
rozumiem :)
Usuńja już nawet nie patrzę w stronę takich odcieni, bo mam ich dosłownie dziesiątki. A te dodatkowo niestety szału nie robią ;)
OdpowiedzUsuńcóż, to niziutka półka ;)
UsuńŚlicznie wyglądasz:)
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
UsuńNajbardziej przypadła mi do gustu szarość, najmniej maty..
OdpowiedzUsuńmam podobne odczucia :)
Usuńmam tę paletkę i przyznam, że tak naprawdę tylko dla jednego cienia, no może dwóch. shy jest wręcz idealny do rozświetlania przestrzeni pod łukiem brwiowym. świetnie sobie radzi, jest taki lekko szampański i ma cudne drobinki ;) mój drugi ulubiony cień to ten matowy beż. jest idealnie w kolorze mojej skóry, dlatego fajnie się nim blenduje granice pomiędzy "pokolorowanym" i tym nie ;) dałoby się je dużo korzystniej pokazać. jakoś tak smutno i "blado" tu wyszły.
OdpowiedzUsuńale one właśnie są blade... na mojej skórze naked jest praktycznie niewidoczny. zgodzę się, że z tego względu to dobry cień do rozcierania
Usuńkolorystyczne zestawienie bardzo moje, bo w takich odcieniach ostatnimi czasy czuję się najlepiej :)
OdpowiedzUsuńpasują Ci takie kolory :)
UsuńJestem wielbicielką wszelkich brązów, ale jakoś ta paletka mnie do siebie nie przekonuje :)
OdpowiedzUsuńZostanę więc przy paletce Sleeka Au Naturel :)
nie było moją intencją namawianie do zakupu. po prostu chciałam zaprezentować paletkę ;)
UsuńMam jedną paletę MUA i jestem bardzo zadowolona z jakości tych cieni :)
OdpowiedzUsuńto super :)
UsuńCienie bardzo uniwersalne, w dodatku pozwalają "podgrać" się dodatkowo dowolnemu kolorowi pomadki i to w tym chyba jest najfajniejsze :)
OdpowiedzUsuńteż tak uważam. dlatego lubię sięgać po tę paletkę, kiedy stawiam na usta :)
UsuńPodoba mi się ta paletka, chyba sobie zamówię :D
OdpowiedzUsuńCałkiem przyjemna kolorystyka, choć złotka wyglądają ciut zbyt rudo jak dla mnie. Pewnie wyglądałabym w nich jakbym miała podbite oczy :P
OdpowiedzUsuńa mi się złotka podobają takie, jakie są :]
UsuńZ takimi ciepłymi i miedzianymi brązami to ja sie nie lubię, ale exposer i reveral sa fajne ;) W chłodnym złocie Ci najładniej ;)
OdpowiedzUsuńu mnie ciepłe brązy fajnie wydobywają niebieskość tęczówki, więc nie mam nic przeciwko nim ;)
UsuńUłaaa uwielbiam takie nudowe palety :D Może kiedyś ją gdzieś zdobędę ;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńŁadna paletka, mam w podobnej kolorystyce paletkę MUA Heaven and Earth i bardzo się z nią lubię :)
OdpowiedzUsuńmi undress me too podoba się bardziej niż heaven and earth. tak jakoś :)
UsuńLubię ją, ale wg mnie minimalnie lepsza jest paleta z bliźniaczej firmy Vivo, która ma bardziej "mokre" cienie ;-))
OdpowiedzUsuńwierzę na słowo :)
UsuńCiekawostka - mam nieco inne odczucia. Paletkę mam i bardzo lubię. Sleek na moich oczach był totalnym niewypałem, próbowałam się zaprzyjaźniać z 3 różnymi paletkami i nic z tego nie wyszło. Za to z MUA polubiłam się od samego początku, podoba mi się jej trwałość na oczach, a i pigmentacja zadowala :).
OdpowiedzUsuńBuziak!
ale nigdzie nie napisałam, że nie lubię tej paletki. w sumie dość chętnie po nią sięgam. no ale ze sleekami pracuje mi się lepiej, a do tego bardziej odpowiada mi ich pigmentacja. ale pamiętam, że Ty się z nimi nie polubiłaś...
UsuńWiem kochana, że nigdzie nie napisałaś, że jej nie lubisz :). Po prostu dla mnie te cienie są bardzo przyjemne we współpracy, zarówno perły jak i maty, a pigmentację uważam za wystarczającą, stąd mówię o odmiennej opinii :).
UsuńNa szczęście każdy może się bawić swoimi ulubionymi cieniami :).
Buziaki! :)
dokładnie. tyle zabawek na rynku, że każdy znajdzie coś dla siebie ;)
UsuńKusi mnie ze względu na "inspiracje UD", ale pigmentacja i niektóre kolory wcale mnie nie zachęcają. Chyba zostanę przy Sleeku albo pewnego dnia wpadnie w moje ręce i sama się przekonam ;)
OdpowiedzUsuń