Minerały ciekawiły mnie od dawna. Mam bardzo tłustą cerę. Przetestowałam wiele podkładów w płynie i ideału, który długo trzymałby mat, nie znalazłam. Pokochałam jeden krem BB (Lioele Dollish Veil Vita w seledynowym odcieniu), ale zawsze fajnie mieć jakąś alternatywę. Jako że w UK funkcjonuje internetowy sklep Lily Lolo, tam właśnie skierowałam swoje pierwsze kroki. Postanowiłam jednak nie zamawiać w ciemno podkładu, a kupić zestaw próbek, który umożliwiłby mi dobór odpowiedniego odcienia. Jak się okazało, była to bardzo słuszna decyzja.
Zamówiłam zestaw dla najjaśniejszej karnacji. Zestaw zawiera próbki pudru Flawless Silk i podkładów w odcieniach Barely Buff, China Doll i Blondie, oraz malutki pędzel baby buki brush. Kosztował 13,49 funtów.
Pędzel baby buki brush okazał się niezwykle przydatny. Próbowałam aplikować minerały pędzlami Hakuro H51 i H54, ale nie sprawdzały się tak dobrze, jak kabuki. Jedyne co mi przeszkadzało, to rozmiar narzędzia. Pędzelek jest malutki, więc musiałam się namachać przy aplikacji podkładu. Poza tym jakościowo nie mogę się do niego przyczepić: włosie jest przyjemnie miękkie, nie sypie się, pędzel nie odkształca się w praniu.
Puder Flawless Silk niespecjalnie mnie zachwycił. Daje bardzo rozświetlające wykończenie, a ja przy mojej tłustej cerze stawiam raczej na pudry matujące. Nic to, puder poczeka do zimy. Wtedy się tak nie świecę i może jeszcze zmienię o nim zdanie.
Podkładu Barely Buff nie nałożyłam na twarz ani razu. Gołym okiem widać, że jest dla mnie za ciemny. Odłożyłam go na kiedyś tam, kiedy może się opalę. Minerały się ponoć nie starzeją...
Zabrałam się za to za ostre testowanie odcieni Blondie i China Doll. Aplikowałam je różnymi pędzlami, na sucho i na mokro (przy czym nie zauważyłam istotnej różnicy w poziomie krycia, niezależnie od sposobu aplikacji). Na twarz zawsze nakładałam dwie warstwy. Zaskoczyło mnie wykończenie tych podkładów. Na mojej twarzy w ogóle nie dają efektu pudrowości. Nie matują. Na buzi wyglądają bardzo naturalnie, dają jej taki zdrowy glow. Nie zbierają się w porach. Krycie określiłabym jako lekkie, nawet po aplikacji dwóch warstw. Nie obraziłabym się, gdyby kryły nieco lepiej (choć koloryt cery jest na pewno wyrównany), ale z drugiej strony od czego mam korektor.... Efekt na twarzy oba podkłady dawały podobny, ale Blondie czasem się na mnie utleniał na różowo. Nie zawsze, ale czasem tak. Dlatego ostatecznie zdecydowałam, że optymalnym dla mnie odcieniem jest China Doll. China Doll zresztą zawiera w sobie żółte podtony (Blondie jest bardziej różowy), które troszkę lepiej maskują moje obszary naczyniowe.
Próbki testowałam przez cały sierpień, w upały. Podkłady nie radziły sobie z sebum w takim stopniu, w jakim bym chciała. Zwykle zaczynałam świecić się już po około 3 godzinach (po przypudrowaniu). Możliwe jednak, że zawiniły wysokie temperatury i w chłodniejsze miesiące podkład będzie lepiej sprawdzać się w tym aspekcie. Zobaczymy. Podkłady na mnie się nie warzyły.
Co mnie ostatecznie skłoniło do kupienia pełnowymiarowego podkładu? Przez miesiąc, kiedy na buzię nakładałam tylko minerały, bardzo poprawił mi się stan cery. Mniej się zanieczyszczała, pojawiało się mniej wyprysków.... Coś jest na rzeczy. Pod względem utrzymywania sebum w ryzach może na razie minerały nie przebiły podkładów w płynie, ale jakoś nosi mi się je bardziej komfortowo. Nie czuję minerałów na buzi, a skóra lepiej oddycha. To mi się podoba.
Blondie natwarzowo:
przed / po
China Doll natwarzowo:
przed / po
Muszę teraz wykończyć swój podkład Bourjois Healthy Mix serum (co by się nie zestarzał i nie zepsuł), a zaraz potem przerzucę się całkowicie na Lily Lolo w odcieniu China Doll. Za kilka miesięcy powinnam mieć wyrobione o nim pełne zdanie i wtedy pewnie naskrobię coś więcej. Pierwsze wrażenie jest takie: podkład to nie ideał, ale zapowiada się obiecująco.
Sądząc jedynie po zdjęciach, to oba odcienie Ci pasują. Rozumiem jednak, że w rzeczywistości może być inaczej. Fajnie, że znalazłaś coś, z czego jesteś zadowolona :)
OdpowiedzUsuńna początku oba pasują. tylko potem blondie się na mnie utlenia :/
UsuńUroczy se(t)cik - Bardzo podobają mi się takie pomysły żeby móc sobie popróbować i wyrobić zdanie..Świetnie że Ci podpasowały na dzień dobry :)
OdpowiedzUsuńczytałam o Lily Lolo dużo na blogach. gdyby sety nie byłyby dostępne, pewnie zdecydowałabym się na odcień warm peach, a teraz już wiem, że on na pewno byłby dla mnie za ciemny... dlatego ogromnie się cieszę, że kupiłam próbki i miałam możliwość wybrania idealnego odcienia ;)
UsuńDokładnie...ileż to nieudanych trafień zalega w szulfadach ;)
UsuńMądra Simpleczka :*
taki jest niestety minus zakupów przez Internet. jeszcze cienie czy pomadki ok, ale trudno dobrać sobie przez komputer odpowiedni odcień podkładu/korektora/pudru...
Usuń:*
A ja mam odcień właśnie Barely Buff, który może byłby dobry, gdyby nie to, że ciemnieje na twarzy i utlenia się na pomarańczowo. Drugiego opakowania tego podkładu nie kupię, krycie jest dla mnie za słabe. Ale ciekawa jestem jaką ty będziesz miała opinię po dłuższym romansie.
OdpowiedzUsuńja kupiłam jeszcze korektor (pełnowymiarowy). czasem daję go na policzki i uzyskuję dzięki temu zadowalające mnie krycie :)
UsuńBarely Buff jest dla mnie zdecydowanie za ciemny. nawet go nie nakładałam na buzię, bo wiedziałam, że nie będzie mi pasować :)
Faktycznie, China Doll na Twojej twarzy wygląda lepiej :)
OdpowiedzUsuńżółte tony trochę neutralizują różowość moich polików i nosa :)
UsuńPrzeczytałam z zaciekawieniem, bo chciałabym przestawić się na minerały ale żadne się u mnie nie sprawdzają. Z Lily Lolo nie miałam jeszcze:). Wydaje mi się, że te byłyby dla mnie za słabo kryjące.
OdpowiedzUsuńpodkłady Lily Lolo same w sobie mają naprawdę niskie krycie, ale można łączyć podkład z korektorem - wtedy jest lepiej ;)
UsuńChina Doll wygląda dobrze ! Stan cery się poprawił po minerałkach ... hmmm muszę poczytac o tym :)
OdpowiedzUsuńna żywo wygląda lepiej niż na zdjęciach. aparat lubi czasem wyolbrzymić pewne problemy...
Usuństan cery naprawdę się poprawił, i to po tak krótkim czasie. byłam zaskoczona :)
Ahh też mam ogromną chęć przetestowania minerałów.. Może kiedyś..
OdpowiedzUsuńja nie zamierzam poprzestać na Lily Lolo :)
Usuńjak dla mnie, to nie widać prawie żadnej różnicy, czy przed czy po :/
OdpowiedzUsuńTakże nie widzę różnicy ;) Poza innym ustawieniem i kątem padania światła to w zasadzie dla mnie te same zdjęcia. Gdybyś nie napisała, że masz podkład na twarzy to potraktowałabym prezentację jako "przed".
UsuńZa to coś innego rzuciło mi się w oczy. W porównaniu do wcześniejszych zdjęć, gdzie pokazywałaś się bez makijażu widać dużą zmianę w kondycji cery :) Stawiam, że pielęgnacja oraz "hormony szczęścia" robią swoje :)
Do tego Twoja cera nabrała pięknego brzoskwiniowego kolorytu.
Jeżeli jest dobrze dobrana formuła to minerały nie powinny zostawiać pudrowego efektu tylko idealnie stapiać się ze skórą. Niestety u mnie LL nie sprawdziły się. Nie podobał mi się także ten efekt przejrzystości, co widać w poziomie krycia. Korektor owszem, ale on staje się uzupełnieniem a w tym wypadku widzę, że stanie się podstawą ;)
kłania się wspomniane delikatne krycie. niemniej muszę podkreślić, że na żywo buzia z podkładem wygląda lepiej niż na zdjęciach. aparat lubi podkreślać pewne rzeczy...
UsuńHexx, nie wiem, na ile to zaleta pielęgnacji, a na ile hormonów, ale też zauważyłam zdecydowaną poprawę stanu cery. bardzo mnie to cieszy :)
rozumiem :) mnie na razie Lily Lolo zadowala, gdyż odchodzę od mocnego krycia. niemniej na pewno wypróbuję propozycje EDM, Pixie, Lauress, Amille.... z czasem oczywiście ;)
Niestety ja mam podobne wrażenie co dziewczynki. Swojego czasu, używałam minerałów. Byłam całkiem zadowolona do momentu pogorszenia stanu mojej cery, wtedy niezależnie czy użyłam korektorea czy nie krycie było zdecydowanie zbyt małe
Usuńzawsze można stosować minerały naprzemiennie z podkładami w płynie, w zależności od potrzeb ;)
UsuńSimply, zaliczysz dłuższą przygodę z minerałami to poczujesz (a może i nie ;)) różnicę. Dla mnie jest duża i choć zostawiłam sobie kilka podkładów mineralnych to bardzo rzadko do nich wracam. Tradycyjna kolorówka ma coraz lepsze rozwiązania i formuły zmieniają się. Z minerałami to nadal rosyjska ruletka i w obliczu ostatnich badań nad dwutlenkiem tytanu warto jest zwracać uwagę na dodatkowy aspekt.
UsuńAparat ma niesamowite zdolności, pokazuje więcej niż chcemy pokazać :)
cóż, kiedyś w końcu trafię na swój podkładowy ideał. przynajmniej mam taką nadzieję. nie mam zamiaru na nic się zamykać :)
UsuńLatem minerały również i u mnie sprawują się nieco słabiej, dlatego zwykle wtedy wracam do płynnych podkładów, natomiast wtedy, kiedy nie ma upałów w zasadzie wystarcza mi sam podkład LL i nie muszę go nawet pudrować, aż do pojawienia się pierwszego błysku po kilku ładnych godzinach, a czasami nawet i wcale. Generalnie bardzo polubiłam się z LL :)
OdpowiedzUsuńdlatego sądzę, że w chłodniejsze miesiące minerałki będą mi lepiej służyć :)
UsuńRobiłam kilka podejść do minerałów, ale zawsze grzecznie wracałam do płynnych podkładów, które dużo lepiej dogadują się z moją skórą.
OdpowiedzUsuńHej :-)
OdpowiedzUsuńDo tłustej cery lepszy będzie puder Flawless Matt, można go nakładać cienką warstwą jako bazę i dopiero potem podkład. Sprawdzone na moim świecącym się nosie :-)
pozdrawiam!
myślałam o tym pudrze, ale mam kilka matujących sypańców do wykorzystania, więc ostatecznie się wstrzymałam. może kiedyś się skuszę. dzięki za wskazówkę ;)
UsuńJa jakoś nie mogę się przekonać do minerałów - może kiedyś ;)
OdpowiedzUsuńChina Doll wygląda na twarzy bardzo ładnie :)
ciekawe, że mnei się china doll wydaje różowawe, a blondie żółte :) china doll to w sumie idealny odcień pod względem jasności, ale czasem utleniał mi się właśnie na różowo. może to kwestia tego, że ja prawie w ogóle nie mam różowych tonów w skórze (raczej zielonkawe ;)) i przez kontrast mi się wydaje różowy bardziej?
OdpowiedzUsuńblondie porównałabym do Healthy Mix 52 Vanilla, tak na oko
moja skóra jest z kolei różowawa i blondie stapia się z nią idealnie. szkoda, że zdarzało mu się na mnie utleniać...
Usuńoj nie. healthy mix jest zdecydowanie bardziej żółty niż blondie. zdecydowanie :)
Potwierdzam w 100%, że Blondie się utlenia (u mnie zawsze, praktycznie od razu), ale mi to pasuje, bo mam dość bycia białą jak ściana, jeśli nie jest się rudzielcem (a szkoda :), taka cera nie wygląda zdrowo, i z różem trzeba uważać (przecież i tak skóra ma różany odcień). Dlatego mi nawet pasuje efekt Blondie, bo ociepla twarz i mogę spokojnie użyć różu i odważniejszych kolorów na powieki i usta :)
Usuńczyli nawet utlenianie podkładu może być plusem :)
UsuńPasują Ci te odcienie ;) Ja jestem uzależniona od minerałów ;)
OdpowiedzUsuńktóre najbardziej polecasz?
Usuńja testowałam minerały Pixie, potem przerzuciłam się na LL. Pixie porzuciłam, bo dawał zbyt duży mat. Nie lubię się świecić (błyszczeć), ale lubię naturalny efekt,tj. czysta skóra nie jest przecież idealnie matowa :) Barely Minerals miałam małe próbki najjaśniejszych kolorów, ale nie podpasowały mi, ani kolorystycznie ani efektem końcowym. LL daje najbardziej hmmm "gładki" efekt.
Usuńhm, może właśnie Pixie byłby dla mnie lepszym wyborem na lato? ciekawe, ciekawe...
UsuńBosh, Ty się świecisz po minerałach (oceniam zdj "po")? Ja wyglądam jak skamielina przez pierwsze kilkadziesiąt sekund, potem podkład ładnie stapia się ze skórą, ale sebum się przez nie nie przebija, więc puder zbędny ;) Czy aby nie za mało go nakładasz, zwykle to są 2 warstwy, jak trzeba to 3 czy nawet 4+ ;) (u Ciebie nie widzę żadnego krycia, tylko lekkie wyrównanie kolorytu cery)... Co do trwałości, to wiadomo, że prawie żaden podkład nie wytrzyma gdy na zewnątrz jest ponad 30 stopni i ma się tendencję do pocenia twarzy :'( Ale to co mnie urzekło w LL to niska ścieralność, może się ważyć pod wpływem potu, ale za to nie ścieka jak podkłady w płynie. Ideał może to to nie jest, ale i tak prędko nie wypróbuję nowego podkładu w płynie ;D Pozdrawiam i zachęcam do dalszych testów, bo wiele jeszcze możesz zdziałać minerałami ^^
OdpowiedzUsuńto warstewka filtra się na mnie błyszczy, nie sebum :)
Usuńcóż, dwie warstwy rzeczywiście nie zapewniają mi krycia, ale z drugiej strony latem do krycia niespecjalnie dążę. im tego mniej na twarzy, tym lepiej ;)
mam zamiar dalej testować. i Lily Lolo, i inne minerałki :)
Wydaje mi się że znalazłam już swoje ulubione minerały (Bare Minerals) ale Lily Lolo kuszą mnie od dawna:-)
OdpowiedzUsuńbare minerals jeszcze przede mną :)
UsuńWiele osób ich nie lubi, podobno zawierają jakiś potencjalnie uczulający składnik- ale mi szczęśliwie pasują. Szkoda tylko, że są takie drogie i trudno dostępne:P
Usuńw UK też są drogie, dwa razy droższe niż Lily Lolo, stąd zaczęłam od tych drugich ;)
UsuńNie wiem czy nadal, ale BM posiadał w składzie Bismuth Oxychloride i to właśnie on ma min. właściwości uczulające.
Usuńhuh, nie miałam pojęcia. dzięki Asiu :*
UsuńChina Doll wygląda zdecydowanie najlepiej! Ale jak je pokazałas obok siebie, to paradoksalnie wygląda bardziej różowo od Blondie.
OdpowiedzUsuńto chyba przez mój różowy odcień skóry...na żywo china doll jest bardziej żółty :)
Usuńod blondie znaczy się :)
UsuńDobra, to może nieadekwatny komentarz, ale! Masz taką ciepłą twarzyczkę:)
OdpowiedzUsuńha ha, dzięki :)
UsuńChinka Ci pasuje, ładnie wyrównuje koloryt i mniej różową masz w nim buzie:)
OdpowiedzUsuńi dlatego właśnie chinkę kupiłam :)
UsuńWidziałam notkę już dawno, ale nie miałam czasu przeczytać, ani skomentować.
OdpowiedzUsuńKochana, ja też używam China Doll.
Lubię ten produkt mimo niskiego krycia i tego, że potrafi się świecić. Masz rację - uczucie na twarzy jest nieporównywalnie przyjemniejsze, niż przy każdym innym płynnym podkładzie czy bb, dodatkowo minerały świetnie trzymają się skóry i mimo potu czy przetłuszczającej się paszczy, przy ściąganiu tego bibułką matującą, krycie nadal zostaje. Co więcej wiem o czym piszesz, jeśli chodzi o zdjęcia i wyciąganie niedoskonałości. Coś w tym jest, że w lustrze cera wygląda jakieś 5x lepiej niż na zdjęciach tego typu - mam dokładnie to samo odczucie.
Niemniej - fajnie, że Ci podpasowały te podkłady :)
wiesz, za radą w jednym z komentarzy raz przed nałożeniem podkładu zagruntowałam twarz pudrem matującym i świeciłam się dzięki temu dużo mniej. warto spróbować :)
Usuńwłaśnie dla tego komfortu na twarzy kupiłam pełnowymiarowe opakowanie ;)