O swoim uwielbieniu dla masek algowych Organique pisałam tu już nieraz. Opisywaną dzisiaj wersję z papają dostałam od kochanej Stri :* O ile kocham maski żurawinową i borówkową, wersja z papają okazała się jeszcze lepsza od tych dwóch znakomitych zawodniczek!
Standardowo maski dostajemy w dużej saszetce o pojemności 30 g (koszt opakowania to, o ile się orientuję, 19,90 zł). Ilość ta spokojnie wystarcza na 5-6 zastosowań, a nie na 2, jak chciałby producent. Produkt ma postać proszku, którego porcję należy rozdrobnić z wodą mineralną i natychmiast zaaplikować na twarz. Po 15 minutach zdejmujemy maskę jak maseczkę peel-off. Prościzna.
Zauważyłam, że sam proszek różni się barwą w zależności, od owocowego wyciągu, który ma zawierać. Tak więc maska żurawinowa jest różowa; borówkowa - fioletowa, a wersja z papają ma barwę morelową. Taka ciekawostka. Proszek lekko pachnie surową rybą - ale naprawdę bardzo delikatnie. Zapach nie odbiera przyjemności z zabiegu domowego SPA.
Maskę stosowałam zawsze po peelingu enzymatycznym, żeby skóra wyciągnęła z alg jak najwięcej dobra. Działanie wersji z papają jest naprawdę zachwycające. Nie tylko cudnie chłodzi skórę (co bardzo uspokaja naczynka i rumień), ale enzymy w niej zawarte sprawiają, że skóra jest maksymalnie oczyszczona, pory - czyste i ściągnięte, a koloryt skóry pięknie wyrównany. Ewentualne wypryski są jakby mniejsze, a buzia jest tak niesamowicie gładka i przyjemna w dotyku, że ma się ochotę nie przestawać jej głaskać. Ja jestem totalnie oczarowana działaniem tej maski. Dla mnie nie ma wad.
UWAGA, pamiętajcie, żeby nakładać algi na skórę grubą warstwą. Jeśli maskę nałożymy za cienko, będzie problem z łatwym zdjęciem jej z twarzy.
Kusząca :)
OdpowiedzUsuńmam ich nowość dyniową, super jest! wczoraj sobie walnęłam haha
OdpowiedzUsuńnie wiedziałam, że wprowadzili dyniową :)
UsuńBardzo lubię te algi:)
OdpowiedzUsuńja je wprost uwielbiam :)
UsuńChcę bardzo!
OdpowiedzUsuńA ja myślałam, że już nie można się bardziej zachwycić niż tak jak Ty tą żurawinową :D
OdpowiedzUsuńSama bym w końcu z chęcią spróbowała, ale jednak forma peel-off mnie zniechęca
a jednak ;)
Usuńforma peel-off również nie jest moją ulubioną, ale dla efektów zdecydowanie warto ;)
le za mną chodzą algi <3
OdpowiedzUsuńKocham te algowe maski:) Swietne tez ma Stara mydlarnia:)
OdpowiedzUsuńbędę pamiętać :)
UsuńBędę musiała ją wypróbować. Uwielbiam algi!
OdpowiedzUsuńja również. alg i glinek nic nie przebije ;)
UsuńDotychczas używałam jedynie gotowców algowych, ale skusiłabym się na taką.
OdpowiedzUsuńmiałam kilka gotowców. nie umywały się do tych alg :)
Usuńno ładnie, jeszcze nie zabrałam się za poleconą przez Ciebie żurawinową, a już kusisz papają! :) a jaki peeling enzymatyczny polecasz? parę miesięcy temu, nie zdając sobie sprawy, że moja cera jest naczynkowa, zakatowałam sobie policzki żelem peelingującym i nic już nie jest takie samo :( nigdy więcej nie położę na twarz mechanicznego ścieraka, a tęsknię za popeelingową gładkością...
OdpowiedzUsuńborówka też jest super :P
Usuńz enzymatycznych peelingów drogeryjnych moim zdaniem najlepszy ma Lirene. ale moim ulubieńcem wszech czasów (jeszcze nie ma posta, ale na pewno kiedyś naskrobię) jest naturalny peeling enzymatyczny z e-naturalnie. prawdziwe cudo, uwielbiam :)
dzięki, zapisałam.
Usuńa proszę :)
UsuńTej wersji jeszcze nie miałam, ale pozostałe dwie również uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńw takim razie papaja na pewno również przypadnie Ci do gustu :)
UsuńChciałam kupić borówkową, teraz muszę obie ;D
OdpowiedzUsuńcóż, moim zdaniem warto ;)
UsuńPamiętam jak kiedyś nałożyłam za cienką warstwę alg - potem był dramat ze zdjęciem ;)
OdpowiedzUsuńmi też się zdarzyło. od tego czasu się pilnuję i nie staram się na siłę oszczędzać na produkcie ;)
Usuńmiałam kiedyś, przypomniałaś mi o nich:)
OdpowiedzUsuńcieszę się, bo moim zdaniem zdecydowanie warto o nich pamiętać :)
UsuńWarto wiedzieć :) Będę musiała na nowo zaopatrzyć się w te maski a teraz zastępuję je Catastrophe Cosmetic z Lusha. Znasz ją może?
OdpowiedzUsuńnie znam :)
UsuńSpróbuj bo warto w takim razie :) Na dodatek ceny nie są wysokie a jest to dostępne lokalnie :)
Usuńw blackpool niestety nie ma stacjonarnego sklepu. zostają zakupy online ;) będę pamiętać, jeśli zdecyduję się złożyć zamówienie :)
Usuńi ja mam wreszcie w łapkach swoją pierwszą maskę algową Organique, z tej nowej serii dyniowej, jestem jest baaardzo ciekawa :D
OdpowiedzUsuńdaj znać, jak się sprawdzi :)
UsuńJa jedynie u kosmetyczki miałam maski algowee ;D Chętnie bym się w nią się zaopatrzyła ;d
OdpowiedzUsuńja jeszcze nigdy nie byłam u kosmetyczki :)
UsuńO kurcze, no to nieźle :) Cieszę się, że jest okay. Trochę się obawiałam, że może będzie za mocna albo coś.. no, ale kto nie ryzykuje ten nie odkrywa nowych fantastycznych rzeczy ;P
OdpowiedzUsuńmaska jest idealna dla takiego tłuścioszka, jak ja :)
UsuńOj kusisz, kusisz.. Moja chciej lista się powiększyła ;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńMam z tej serii papaję,a dla lepszego komfortu zdejmowania polecam posmarować brzegi maski kremem i przed zdjęciem lekko zwilzyć tonikiem ;)
OdpowiedzUsuńja właśnie zwykle usuwam resztki tonikiem. najlepiej wtedy schodzą :)
UsuńCzytając Twoją recenzję zastanawiałam się, czy będzie dobra dla mojej naczynkowej skóry i okazało się, że tak :) Muszę ją wypróbować! :)
OdpowiedzUsuńObserwuję :)
też niestety borykam się z naczynkami. algi Organiqie świetnie koją taką skórę :)
UsuńBrzmi genialnie! Może dam się skusić. Uwielbiam maski algowe, a twoja recenzja do wersji z papają mnie bardzo zachęca:D
OdpowiedzUsuńbardzo się cieszę, bo naprawdę warto ją wypróbować :)
UsuńChętnie bym spróbowała - trochę mnie ta rybka odstrasza ale jak mówisz że nie przeszkadza to trzeba próbować:)
OdpowiedzUsuńzapach czuć, jeśli wwąchasz się w miseczkę z rozdrobnioną maską. na twarzy go nie czuć, albo ja nie czuję :]
Usuń