środa, 30 listopada 2011

Zużycia listopadowe.

W listopadzie "zabrałam się" przede wszystkim za próbki, które dostałam od Hexxany, Maggie, Stri-lingi i Kosodrzewiny :)
Wiadomo jak to jest z próbkami - bazujemy tu na pierwszym wrażeniu. Zachwyciła mnie próbka czekoladowego masła do ciała od Farmony - produkt obłędnie pachnie i dobrze nawilża. Maseczkę do włosów Wax wypróbowałam wczoraj. Produkt ślicznie pachnie i pozostawił moje włosy wyraźnie wygładzone, błyszczące i miłe w dotyku, i to nie za sprawą silikonów. Skład wygląda naprawdę fajnie i być może skuszę się na całe opakowanie. Możliwe, że latem skuszę się również na krem matujący z Tołpy, gdyż dobrze matuje, nadaje się pod makijaż i ma przyjemną konsystencję i zapach. Krem Ruboril pachnie za to okropnie, ale jest to w końcu dermokosmetyk. Nakładałam go tylko na nos i policzki, ale nie odnotowałam większych zmian; może nieco wolniej się rumieniłam. Nie oznacza to jednak, że krem nie działa, ale tu trzeba by było zużyć jakieś 50 ml, żeby się przekonać. Serum Thalgo i Estee Lauder są w porządku, ale sama raczej ich nie kupię. Zaciekawiło mnie za to piekielnie drogie serum Diora, które ma ciekawą, nieoleistą postać, i które pozostawia buzię zmatowioną, ale rozświetloną. Wygląda to super :) Pozostałe próbki kremów przeszły jakoś przez moją kosmetyczkę bez echa; być może dlatego, że nie były one skierowane do potrzeb mojej skóry.




W tym miesiącu udało mi się również zużyć trochę kolorówki:


  • Błyszczyk Essence sun club o numerze 08 sun glow, który pokazywałam na ustach TUTAJ. Błyszczyk był transparentny i zawierał drobinki. Ślicznie pachniał. Trwałość 1-2 godzinna. Całkiem fajny produkt :)
  • Korektor z Inglota (perfect concealer) to jedyny wyrzutek. Pisałam o tym bublu TUTAJ. Ponieważ się nie sprawdził, nie używałam go. Sama nie wiem, po co go trzymałam w kosmetyczce. Wyrzuciłam, bo zaczął dziwnie pachnieć.
  • Puder Stay matte Rimmela. Pisałam o nim TUTAJ. Matowił na krótko, miał beznadziejne opakowanie. Powtórki raczej nie będzie.
  • Krem tonujący z FlosLeku z serii anti-acne. Pisałam o nim TUTAJ. Właściwie zostało mi go jeszcze na kilka użyć, ale na początku grudnia ostatecznie rozprawię się z resztkami, więc wrzucam go tutaj. U mnie krem zupełnie się nie sprawdził i powtórki NA PEWNO nie będzie.
  • Lakier Essence colour&go w kolorze 53 you belong to me. Pokazywałam go TUTAJ. Jak widzicie, w opakowaniu została 1/4 produktu. Lakier tak zgluciał, że nawet rozcieńczalnik nie pomógł. Zresztą ten konkretny kolor od samego początku sprawiał mi problemy: niemiłosiernie smużył, ciągnął się po paznokciu, kładł się grubą warstwą, wysychał wieki, potrafił zacząć odpryskiwać tego samego dnia po aplikacji, rozmiękał pod wpływem ciepłej wody (np. kiedy brałam prysznic) czy gotowania. Dodam, że to na pewno nie ze starości, ponieważ kupiłam go w kwietniu, a zaczęłam używać w czerwcu. Był zatem otwarty przez 5 miesięcy. Inne lakiery z tej serii nie sprawiają mi takich problemów, ale wiem, że wiele dziewczyn narzeka na ten właśnie kolor. 53 absolutnie nie polecam. 
 
No i została mi jeszcze do pokazania pielęgnacja:

  • Trzy maseczki, które zaliczam do swoich ulubionych: anty-stres z Ziaji oraz Funky i Hip-Hop z roztańczonej serii Dermiki. Dostałam je od kochanej Stri-lingi.
  • Krem do rąk Bielendy kuracja parafinowa. Jak na razie mój namber łan :) Pisałam o nim TUTAJ.
  • Żel pod prysznic TBS o zapachu papai. Żel jak żel, myje, wysusza skórę. Pachnie OK, ale bez szału. W cenie regularnej nie ma co kupować, ale w dobrej promocji - czemu nie ;)
  • Żel pod prysznic Dove visiblecare. Ten tutaj już nie wysusza skóry. Przyjemnie pachnie i ma gęstą, kremową konsystencję, która niestety przekłada się na niewydajność produktu. Ale wypróbować i tak warto :)
  • Mleczko do ciała I love... tropical paradise. Pisałam o nim TUTAJ. Obłędny zapach, ale brak szczególnych właściwości pielęgnacyjnych. 

wtorek, 29 listopada 2011

Wymiankowa paczka od Lady In Purplee

Hej dziewczyny :) Dziś w Blackpool okropna pogoda: leje, wieje i jest ciemno jak w nocy :( Podejrzewam, że to ona przyprawiła mnie o ból głowy... Ale humor i tak mam wyśmienity, ponieważ przed chwilą zobaczyłam przez okno czerwoną furgonetkę Royal Mail i czym prędzej pobiegłam przywitać listonosza, który wręczył mi paczkę od naszej kochanej Lady In Purplee :* 

Popatrzcie, jakie smakołyki dostałam! Zdjęcia są niestety zrobione z lampą, ale, jak już wspominałam, jest ciemno jak wieczorem...


Nie wiem, czy pamiętacie, ale dostałam jakiś czas temu jeżynowe mydełko Yves Rocher z tej serii od Hexxany. Lady pamiętała, że mydełkiem byłam zachwycona i kupiła mi malinową wersję :) Dziękuję kochana - UWIELBIAM maliny i wszystko co malinowe :* A balsam do ciała TBS obłędnie pachnie pomarańczami, mmm....


W paczce było również trochę kolorówki. Piękna szminka (nude perfection) z Avonu (nigdy nie miałam szminki z Avonu, a czytałam, że są super), lakier Kiko w kolorze 322 (bardzo mnie nim zaskoczyłaś, dziękuję!), diamentowy top coat z Inglota (również nigdy go nie miałam) oraz chabrowy eyeliner z Wibo :)


Jednej rzeczy z tego zdjęcia się spodziewałam - olejku rycynowego :) Trzeba trochę podratować skórki ;) Lady podarowała mi również odlewkę olejku oliwkowego Dabur Vatika (to będzie mój pierwszy raz z olejowaniem włosów) oraz nawilżające rybki Rival de Loop (oooo, ich też jestem ciekawa).


Kiedy omawiałyśmy szczegóły wymianki, poprosiłam Lady o ten krem do rąk (zaciekawiły mnie Wasze recenzje) i o krem pod oczy Alterry (na razie wybrałam wersję z ekstraktem z dzikiej róży), o którym przeczytałam u Kokosowej-panny i u Cammie. Tak, tak, zawsze coś wypatrzę na blogach :P Lady podarowała mi również serum na końcówki z Avonu. Miałam kiedyś szampon i odżywkę z tej serii i były super, zobaczymy czy serum im dorównuje :)


Lady zaskoczyła mnie również cudeńkami z Organique - algową maseczką z żurawiną (jupi, pierwsze algi!) oraz kokosowym mydełkiem, z którym również niedawno się zetknęłam dzięki kochanej Hexxanie, i które naprawdę, naprawdę polubiłam :)
 
 
Lady, zawartość paczki jest niesamowita! Bardzo, bardzo Ci dziękuję za te wszystkie cudeńka :*

Bielenda, kuracja parafinowa, krem do rąk na dzień / Paraffin Treatment, day hand cream

O kremie tym dowiedziałam się z posta barw.wojennych. Recenzja zainteresowała mnie na tyle, że krem kupiłam. I odkryłam swoje KWC :)
  • Dostępność: Natura, Rossmann.
  • Cena: ok. 10 zł.
  • Pojemność: 75 ml
  • Przeznaczenie: szorstkie dłonie, słabe paznokcie i twarde skórki. 
  • Opakowanie: typowa tubka z odkręcaną zakrętką. Za opakowanie duży minus - nie dość, że tubkę trzeba odkręcać, choć istnieją przecież wygodniejsze rozwiązania, to jeszcze pod koniec opakowania ułamał mi się cały dzióbek...
  • Kolor: rozbielona żółć.
  • Zapach: taki jakby śmietankowy, bardzo przyjemny.
  • Konsystencja: krem jest rzadki, niemalże lejący. Ma tendencję do wylewania się z tubki do korka. Wchłania się przez kilka minut i zostawia na dłoniach ochronną (nietłustą) warstwę.
  • Wydajność: krem jest wydajny, bo nie trzeba go dużo do jednej aplikacji.
  • Skład: w kremie znajdziemy mnóstwo składników pielęgnacyjnych i przeciwstarzeniowych: glicerynę (nawilża), olej ze słodkich migdałów (natłuszcza, nawilża, zapewnia ochronę), parafinę (natłuszcza), wyciąg ze skrzypu polnego (zwiększa elastyczność skóry, odżywia, wzmacnia paznokcie), mocznik (nawilża), pantenol (regeneruje), witaminę E (hamuje procesy starzenia się skóry), witaminę C (przeciwutleniacz), kwas cytrynowy (zmiękcza, wybiela). Z rzeczy mniej przyjemnych w kremie pojawia się również fenoksyetanol, pięć parabenów, DMDM hydantoina, sześć substancji zapachowych oraz dwa barwniki.
  • Działanie: producent twierdzi m.in., że krem "likwiduje oznaki wiotczenia, napina skórę, rozjaśnia plamy i przebarwienia". Cóż, w tej kwestii się nie wypowiem, ponieważ mam 25 lat i nie mam jeszcze tego typu problemów. Natomiast będąc barmanką i mając ciągły kontakt z detergentami (płyn do zmywania) miałam ogromny problem z wysuszoną na wiór skórą dłoni i skórkami oraz kruchymi i łamliwymi paznokciami. Kremu używam od kilku tygodni i problemy te odeszły w zapomnienie. Już po kilku pierwszych dniach zniknęła szorstkość, skóra zrobiła się nawilżona, gładka i elastyczna. Dodatkowo poprawił się stan skórek, a i paznokcie "wychodzą na prostą". Zauważyłam również, że skóra pozostaje nawilżona przez dłuższy czas. Na przykład na początku kremowałam dłonie po każdym kontakcie z wodą, potem po co którymś kontakcie z wodą, obecnie robię to tylko 2-3 razy dziennie i cieszę się dłońmi w dobrej kondycji. Uwielbiam ten krem :)

Podsumujmy produkt w (subiektywnych) plusach i minusach :)


Plusy:
  • przyjemny zapach
  • krem zostawia na dłoniach ochronną, ale nietłustą warstwę
  • wydajny
  • zawiera dużo składników pielęgnacyjnych i przeciwstarzeniowych
  • działa! po kilku tygodniach z kremem skóra dłoni jest nawilżona, gładka i elastyczna, a skórki i paznokcie są w dużo lepszej kondycji
  • skóra pozostaje nawilżona przez długi czas po aplikacji

Minusy:
  • beznadziejne opakowanie: trzeba odkręcać, po kilkudziesięciu odkręceniach ułamał mi się dzióbek 
  • troszkę zbyt rzadka konsystencja kremu
  • w składzie znajdziemy aż 7 konserwantów, a także 6 substancji zapachowych i dwa barwniki (te ostatnie moim zdaniem zupełnie zbyteczne)
Mimo kilku minusów produkt serdecznie polecam. Beznadziejne opakowanie kryję świetną zawartość. Póki co - mój numer 1 :)


I didn't know about this hand cream until I have read about it on one of the Polish blogs. The review was so interesting that I bought the cream. And I found my number 1 :)
  • Availability: Natura, Rossmann; Poland.
  • Price: circa PLN 10.
  • Volume: 75 ml
  • For: rough skin, weak nails, and hard cuticles. 
  • Packaging: typical tube; you have to unscrew it. The tube is actually terrible - it's not functional and it damages easily.
  • Hue: light yellow.
  • Fragrance: creamy, very nice.
  • Consistency: the cream is very thin. It tends to gather in the cap. It absorbs in several minutes and leaves a protective film on your hands.
  • How long before you're done with the tube: quite long; several weeks.
  • Ingredients: the cream contains a lot of nourishing and anti-ageing ingredients: glycerin (moisturises), sweet almond oil (greases, moisturises, protects), paraffin (greases), horsetail herb extract (makes skin firmer, nourishes, makes nails stronger), urea (moisturises), panthenol (regenerates the skin), vitamin E (anti-ageing), vitamin C (antioxidant), citric acid (softens, whitens). Unfortunately, the cream also contains 7 preservatives, 6 perfumes, and 2 colourants.
  • Effects: the manufacturer says that the cream "eliminates symptoms of flabbiness, makes the skin firm, and brightens up spots and discolouration". As I'm 25, I don't have such problems and I don't know if the cream works in this respect. However, being a barmaid and having to wash a lot of glasses every day I had a big problem with very dry skin and cuticles, and brittle nails. I have been using this cream for several weeks and it really helps. The skin has become soft, smooth, moisturised, and firm just after a few days. Additionally, the condition of my nails and cuticles significantly improved. Moreover, the skin stays moisturised for a longer and longer time after application. In the beginning I had to use the cream after every contact with water; now I do it only 2-3 times a day, and my hands are in a good condition. I love this product :)

Let's sum the product up in (subjective) pros and cons.
 

Pros:
  • nice fragrance
  • the cream leaves a protective film on your skin
  • it lasts long
  • it contains a lot of nourishing and anti-ageing ingredients
  • it works! after several weeks with this product my skin is moisturised, smooth and firm; the condition of my nails and cuticles has visibly improved
  • the skin is moisturised for a long time after application

Cons:
  • terrible, cheap tube; easy to damage
  • the cream is a little too thin
  • the cream contains 7 preservatives, 6 parfumes, and 2 colourants
Despite these cons I really recommend the cream. As of now, it's my number 1 hand cream :)

poniedziałek, 28 listopada 2011

Wczorajsze oczko / Yesterday's EOTD

Ten makijaż lepiej oddaje kolor cienia Sensique velvet touch w kolorze 114, który dostałam od Kleopatre :) Gwoli ścisłości, cień jest w zewnętrznym kąciku. Bardzo podoba mi się ten kolorek :)

Here you can see what Sensique velvet touch eyeshadow in 114 really looks like (outer corner). I got it from Kleopatre and I really like it :)

 

niedziela, 27 listopada 2011

I love... tropical paradise body lotion

Balsam kupiłam kilka tygodni temu. Zużyłam już całe opakowanie i jestem gotowa na podzielenie się z Wami swoimi wrażeniami :)

  • Dostępność: ja swój kupiłam w Superdrugu.
  • Cena: 2,05 funtów.
  • Pojemność: 250 ml
  • Przeznaczenie: nawilżające mleczko do ciała. 
  • Opakowanie: plastikowa butelka z pompką; fajne i higieniczne, pompka się nie zacina.
  • Kolor: biały.
  • Zapach: według producenta balsam pachnie jak mieszanka kokosa, ananasa i grejpfruta. Balsam pachnie bardzo przyjemnie, ale ja czuję tylko kokos i troszkę ananasa w tle. Grejpfruta nie czuję wcale.
  • Konsystencja: lekkiego mleczka. Balsam bardzo szybko się wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy na skórze.
  • Wydajność: zużyłam całą butelkę w 3 tygodnie.
  • Skład: absolutnie nic specjalnego. Na liście składników znajdziemy wiele tanich substancji nawilżających pochodzenia chemicznego oraz silikony dające poczucie gładkiej skóry. Gdzieś na końcu składu nieśmiało uplasowały się masło shea i olej kokosowy.
  • Działanie: mleczko nawilża skórę na kilka godzin.

Podsumujmy produkt w (subiektywnych) plusach i minusach :)


Plusy:
  • tani
  • opakowanie z pompką
  • przyjemny zapach
  • balsam szybko się wchłania
  • nie zostawia tłustej warstwy na skórze
Minusy:
  • niewydajny (miałam balsamy o tej pojemności, które zużywałam dłużej)
  • chemiczny skład
  • jest to mleczko nawilżające a nawilża tylko na kilka godzin
Jak widać, jest to średniak. Uważam, że z mleczka będą zadowolone tylko skóry normalne latem (zimą nawilża zdecydowanie za słabo). Jeśli do niego wrócę, to tylko w wakacje i tylko ze względu na obłędny zapach kokosa.
I bought this lotion a few weeks ago. As I have just finished it, I'm ready to share with you my opinion :)

  • What: a moisturising body lotion.
  • Availability: I bought mine in Superdrug.
  • Price : £ 2.05.
  • Volume: 250 ml
  • Packaging:plastic bottle with a pump; hygienic and functional.
  • Hue: white.
  • Fragrance: the manufacturer promises a "fabulous fruit cocktail of creamy coconut, sweet pineapple, and fresh grapefruit". In my opinion the fragrance is very nice but I can only smell coconut and some pineapple in the background. I can't smell any grapefruit.
  • Consistency: of a lotion. The product absorbs quickly and it doesn't leave any greasy film on your skin.
  • How long before you're done with the bottle: it took me only 3 weeks.
  • List of ingredients: nothing special. The lotion is packed with cheap moisturising chemicals. It also contains only a small amount of shea butter and coconut oil.
  • Effects: the lotion moisturises your skin for several hours.

Let's sum the product up in (subjective) pros and cons.


Pros:
  • cheap
  • pump bottle
  • nice fragrance
  • the product absorbs quickly
  • it doesn't leave any greasy film on your skin
Cons:
  • the bottle doesn't last long
  • the formula contains a lot of cheap chemicals
  • this is a moisturising lotion but it only moisturises for several hours
I think that the lotion would satisfy only normal skins and only in the summer (it's not moisturising enough for winter). If I ever repurchase, I will do so during hot summer holidays and only because I like the fragrance.

sobota, 26 listopada 2011

Avon, 8 in 1 eye palette, neutral tones

Rodzina i przyjaciele doskonale wiedzą o mojej kosmetycznej pasji, dlatego zdarza się, że przy różnych okazjach dostaję kosmetyczne prezenty. Opisywaną dziś paletkę dostałam od swojej (już niedługo) bratowej :) Czy muszę dodawać, że bardzo się ucieszyłam?
  • Dostępność: konsultantki Avonu.
  • Cena: właśnie sprawdziłam na wizażu - 40 zł. Cena mnie zaszokowała, bo moim zdaniem paletka nie jest tyle warta.
  • Waga: 9 g.
  • Opakowanie: czarna, plastikowa kasetka z lusterkiem. Plastik jest tak błyszczący, że sam może robić za lusterko :) Kasetka jest leciutka. Zawsze mam wrażenie, że praktycznie nic nie waży.
  • Kolory: jest to paletka neutralna, mamy tu zatem beże i brązy w ciepłej tonacji. Kolorki są bardzo ładne, eleganckie. Dwa najjaśniejsze mogą służyć za rozświetlacze. Wbrew pozorom można tymi cieniami stworzyć różne makijaże.
  • Wykończenie cieni: trzy cienie są perłowe, pięć - satynowych (matami bym ich nie nazwała).
  • Pigmentacja: średnia. Cienie na pewno nie są bardzo dobrze napigmentowane, ale widać je na oku. 
  • Konsystencja: cienie są miękkie; łatwo nabiera się je na pędzel i przenosi na powiekę. Nie zauważyłam, żeby się osypywały podczas aplikacji. Ładnie się ze sobą łączą. Rozciera się je łatwo, ale trzeba robić to delikatnie, żeby nie zetrzeć całego koloru.
  • Demakijaż: zero problemów.
  • Trwałość: na bazie Artdeco cienie wyglądają dobrze przez około 8 godzin, potem zaczynają zbierać się w załamaniu. U mnie za to minus, bo ja noszę makijaż dłużej.

Podsumuję paletkę w (subiektywnych) plusach i minusach.


Plusy:
  • ładne kolory i możliwość tworzenia różnych kombinacji
  • cienie są miękkie
  • brak osypywania się
Minusy:
  • cena (wygórowana)
  • na bazie Artdeco wyglądają dobrze TYLKO przez 8 godzin
Moim zdaniem jest to całkiem przyjemna paletka do tworzenia dziennych makijaży. Ma swoje wady, ale dość często po nią sięgam :)

Macie? Lubicie? 






Przygotowałam dla Was trzy makijaże przy użyciu paletki:

1.

2.


3.



My family and friends know about my passion for "beauty stuff" and give me cosmetic products on various occasions. As far as this Avon palette is concerned, I got it from my future sister-in-law :) Do I have to add how happy I was?  
  • Availability: Avon consultants.
  • Price: PLN 40. I was a little shocked when I found out what the palette costs because I don't think it's worth this much.
  • Weight: 9 g.
  • Packaging: black plastic palette with a handy mirror. The plastic is very shiny - almost like a mirror :) The palette is very light; so light actually that you barely feel that you're holding something.
  • Shades: because it's a neutral tones palette, what we get is warm beige and brown shades. They're very nice and elegant. Two lightest shades can be used as highlighters. The palette allows you to create different make-ups.
  • Finish: three pearl shades and five satin ones (I wouldn't call them matt).
  • Pigmentation: average. The eyeshadows are not highly pigmented but the make-up's still visible. 
  • Consistency: the eyeshadows are soft; they transfer to the brush and from the brush to your eyelid easily. There's no fall-out. They're blendable but you have to be careful not to blend everything away.
  • Removing: no problems.
  • Durability: they last for about 8 hours on the Artdeco primer, then start to crease. Personally, I don't think that it's a satisfactory result because I wear my make-up longer than that.

Let me sum the palette up in (subjective) pros and cons.


Pros:
  • nice shades; possibility of creating different make-ups
  • the eyeshadows are soft
  • no fall-out
Cons:
  • price (too high for quality)
  • on the Artdeco primer they look good for ONLY 8 hours

In my opinion this is a nice palette for every day make-up. It may not be ideal but I still use it quite often :)

Do you have it? Do you like it? 

PS. Above you can see three make-ups based on this palette.

piątek, 25 listopada 2011

Paczuszka od Ani :)

Ania i ja mamy wspólny problem dotyczący cery - obie mamy cerę naczynkową i skłonność do (raczej mało uroczych) rumieńców. Ania niedawno pisała o swoim odkryciu - kremie BB Lioele Dollish Veil Vita. Recenzja wzbudziła we mnie ogromne zainteresowanie, a Ania postanowiła umożliwić mi wypróbowanie kremu przesyłając mi odlewkę. Dzisiaj odebrałam paczuszkę, a w niej oprócz obiecanej odlewki znalazłam również próbki dwóch innych kosmetyków Lioele oraz dwa lakiery do paznokci Essence: 83 luxury secret i 85 galactic black. Dziękuję bardzo :* Twoja przesyłka zdecydowanie poprawiła mi humor :)

Muszę się przyznać, że będąc niedawno w Polsce prawie kupiłam luxury secret :) Ostatecznie jakoś się powstrzymałam, ale jak widać przeznaczone nam było spotkanie pierwszego stopnia :D Aniu, jeszcze raz dziękuję!


MIYO, Nailed it!, No 07 Suede

Cudeńko to przywędrowało do mnie od Stri-lingi. Dziękuję kochana :* Zakochałam się w tym kolorku od pierwszego wejrzenia :)
  • Dostępność: no właśnie nie wiem... Natura?
  • Cena: ok. 5 zł
  • Pojemność: 8 ml
  • Kolor: kameleon. W zależności od światła lakier jest albo bardziej brązowy albo wrzosowy. Kocham kameleony <3
  • Konsystencja: lakier jest dość rzadki, ale nie stwarza problemów przy aplikacji
  • Pędzelek: klasyczny, wygodny
  • Krycie: najlepszy efekt dają dwie warstwy (na zdjęciach)
  • Wysychanie: w normie
  • Zmywanie: zero problemów
  • Trwałość: nosiłam go przez trzy dni; kiedy go zmywałam na lewej ręce wyglądał nienagannie, ale na mojej aktywnej prawej ręce zaczął odpryskiwać drugiego dnia :(
Śliczności :) A że szybko zaczął odpryskiwać? Ja często maluję paznokcie ;)




I got this beauty from Stri-linga. Thank you :* It was a love at the first sight :)
  • Availability: I'm not sure... Natura? (Poland - that's for sure!)
  • Price: circa PLN 5
  • Volume: 8 ml
  • Colour: chameleon. Depending on the light the varnish is either brown or purple. I love chameleons <3
  • Consistency: quite thin but easy to control
  • Brush: classic, comfortable
  • Coverage: two coats (in the pictures) look much better than one
  • Drying time: standard
  • Removing: no problems
  • Durability: when I removed it after 3 days my left hand looked immaculate but it started chipping on my right (more active) hand on the second day after application :(
Beauty... It may not be long-lasting but I paint my nails very often ;)

czwartek, 24 listopada 2011

Sensique velvet touch make-up

Pokażę Wam makijaż, w którym główną rolę odgrywały cienie, które dostałam od Kleopatre. Dziękuję kochana :* Kleo podarowała mi dwa cienie Sensique z serii Velvet touch o numerkach 122 i 114. 114 od razu podbił moje serce, bardzo mi się podoba :)

Na żywo makijaż był intensywniejszy; niestety szaruga za oknem sprawiła, że aparat bardzo rozjaśnił kolory :(

Brwi: cienie do brwi Essence

Twarz:
  • korektor pod oczy Elf
  • krem tonuący FlosLek
  • róż w musie Dermacolu
  • korektor dream mousse concealer Maybelline
  • puder Stay Matte Rimmela
  • bronzer Rimmela
  • rozświetlacz Manhattan
Oko: 
  • baza Artdeco
  • górna powieka: cień 122 Sensique Velvet touch (cała powieka), cień Maybelline Iced Fudged (załamanie), cień 114 Sensique Velvet touch (zewnętrzny kąckik); rozświetlacz; czarna kredka Maybelline
  • dolna powieka: cień Maybelline Iced Fudged, cień 114 Sensique Velvet touch; biała kredka soft precision Inglota na linii wodnej
  • tusz  Multi Action z Essence
Usta: błyszczyk Essence tint it! 02 turn to lucky
Today I'm going to show you a make-up in which I used Sensique Velvet touch eyeshadows in 122 and 116. I got them from Kleopatre. Thank you :* 114 is beautiful; I really, really like it :)

The make-up was brighter. My camera ate the colours because of a bad weather :(


Eyebrows: Essence Eyebrow Stylist Set

Face:
  • Elf concealer
  • FlosLek tinted moisturiser
  • Dermacol mousse blusher
  • dream mousse concealer by Maybelline
  • Stay Matte pressed powder by Rimmel
  • natural bronzer by Rimmel
  • Manhattan highlighter
Eyes: 
  • Artdeco primer
  • upper lid: Sensique Velvet touch in 122 (eyelid), Maybelline Iced Fudged (crease), Sensique Velvet touch in 114 (outer corner); highlighter; black Maybelline pencil eyeliner.
  • lower lash line: Maybelline Iced Fudged, Sensique Velvet touch in 114; white Inglot soft precision eyeliner on the waterline
  • Essence Multi Action mascara
Lips: Essence tint it! lipgloss in 02 turn to lucky

Ava Laboratorum,Biorokitnik, maska przeciwzmarszczkowa / anti-ageing mask

Czytając recenzję pamiętajcie, że każda z nas ma inną skórę i inne potrzeby. Jeśli coś się sprawdza/nie sprawdza u mnie, nie znaczy to, że tak samo będzie u Was. I odwrotnie.

Dziś ostatnia maseczka Avy, którą miałam okazję wypróbować. Nie znalazłam jej w wizażowym dziale KWC, a szkoda, bo chciałam porównać swoje wrażenia z wrażeniami innych dziewczyn/kobiet.
  • Dostępność: drogerie; ja swoją kupiłam w Naturze.
  • Cena: w okolicach 3-4 zł za saszetkę.
  • Pojemność: 7 ml
  • Przeznaczenie: maseczka ma odżywiać, odmładzać i regenerować; dla skóry suchej, mieszanej i dojrzałej.
  • Kolor: biały.
  • Zapach: delikatny,  naturalny - jakby owocowy.
  • Konsystencja: kremowa, nic nie spływa po aplikacji. Maseczka jest tłusta i zostawia na twarzy tłusty film. Jeśli nałożymy ją cienką warstwą, produkt całkowicie się wchłania (nie trzeba niczego zmywać). W przypadku grubszej warstwy po kilkunastu minutach można wmasować w twarz to, co się nie wchłonęło - i znowu, nie trzeba się bawić w zmywanie :).
  • Wydajność: ja sobie podzieliłam saszetkę na dwie aplikacje (wydajność zależy od tego, jak grubą warstwę lubicie nakładać).
  • Podrażnienia: u mnie żadne nie wystąpiły; nie wysypało mnie.
  • Skład: na moje oko świetny; maseczka zawiera olej ze słodkich migdałów, wyciąg z rokitnika, olej z pestek winogron, glicerynę, masło shea oraz kwas hialuronowy. Nie ma w niej natomiast barwników ani parabenów.
  • Działanie: oceniam je po dwóch zastosowaniach w odstępie 3 dni. Jak dla mnie maseczka działa jak dobry krem na noc. Zauważyłam, że nawilża i odżywia buzię. Do kwestii odmładzania i działania przeciwzmarszczkowego odnieść się nie mogę, ponieważ moja skóra jest jeszcze młoda i nie mam zmarszczek. Nie potrafię również powiedzieć, czy produkt regeneruje skórę. Wiem natomiast, że po dwóch aplikacjach moja skóra nie była jędrniejsza czy bardziej napięta.

Podsumujmy maseczkę w (subiektywnych) plusach i minusach :)


Plusy:
  • ogólnie dostępna
  • tania
  • delikatny, naturalny zapach
  • nie spływa z buzi po aplikacji
  • całkowicie się wchłania, nie trzeba jej zmywać
  • nie podrażnia, nie zapycha
  • świetny skład
  • maseczka nawilża i odżywia skórę
Minusy:
  • maseczka jest tłusta i zostawia na skórze tłusty film, czego ja nie lubię
Maseczki kojarzą mi się z intensywną pielęgnacją, dlatego oczekuję widocznych efektów po dwóch aplikacjach, inaczej do produktu już nie wracam. Opisałam już tutaj pięć maseczek Avy, których działanie było dla mniej bardziej oczywiste, efekty bardziej widoczne. Maseczki te zawierały jednak więcej chemii niż Biorokitnik. Patrząc na skład myślę, że Biorokitnik to maseczka, której trzeba dać czas na działanie, bo działa delikatniej, mniej inwazyjnie.



When reading my reviews, please remember that every person has different skin and different needs. Even if something doesn't work for me, it still might be great for you. And the other way round.

Today I'm going to describe the last Ava's mask I had a chance to try.
  • Availability: Polish chemists'; I bought mine in Natura.
  • Price: circa PLN 3-4 for a sachet.
  • Volume: 7 ml.
  • What: nourishing, rejuvenating and regenerating mask.
  • For: dry, combination and mature complexions.
  • Hue: white.
  • Fragrance: subtle, natural - the product smells of some fruit.
  • Consistency: of a cream. The mask stays exactly where you applied it. It's greasy and it leaves a greasy film on your skin. If you apply a thin coat, it absorbs completely. A thick coat won't absorb completely but you can simply massage the excess product into your skin - no need to wash/wipe anything off :).
  • Depending on your preferences regarding the thickness of a coat, one sachet contains enough product for 1-2 applications.
  • Irritations: none in my case; no breakout.
  • List of ingredients: really good; the mask contains sweet almond oil, sea buckthorn extract, grape seed oil, glycerin, shea butter, and sodium hyaluronate. It doesn't feature colourants and parabens.
  • Effects: my thoughts are based on two applications every three days. In short, the mask works like a good night cream. It moisturises and nourishes your skin. Is it anti-ageing and rejuvenating? I can't answer this question as I don't have many wrinkles yet and my skin is quite young. Also, I don't know if the product regenerates the skin. Finally, after two applications my skin wasn't any firmer.
Let's sum the product up in (subjective pros and cons):


Pros:

  • easily available
  • cheap
  • subtle, natural fragrance
  • it doesn't migrate anywhere after application
  • it absorbs completely, no washing/wiping off
  • no irritation, no breakout
  • great list of ingredients
  • the mask moisturises and nourishes your skin
Cons:

  • the mask is greasy and it leaves a greasy film on your skin - which I don't like
I associate face mask with more intensive care, and therefore I expect to see some results after two applications, or else I don't buy a given product again. I have already described here five Ava masks. Having used them I saw more obvious effects than in this case. However, the previous masks were not as natural as this one; they contained more "chemicals". I think that today's mask is more delicate and you have to give it more time to work.


 

Skład:

Skala: zielony – substancje nieszkodliwe lub o pozytywnym działaniu; pomarańczowy – substancje wzbudzające pewne zastrzeżenia; czerwony – substancje szkodliwe; czarny - nie znalazłam takiej informacji
 
Aqua (Woda): środek rozpuszczający.
Prunus Amygdalus Dulcis Oil (Olej migdałowy): Pochodzenia roślinnego. Migdał zawiera 80% kwasu olejowego (oleinowego), 15% kwasu linolowego, 3-5% kwasu palmitynowego, 20% białka, składniki mineralne takie jak: potas, wapń, żelazo, fosfor, magnez, witaminy: E, PP, z grupy B. Nadaje się dla każdej skóry. Jest substancją natłuszczającą, nawilżającą, zapewniającą ochronę. Rozprowadzony na skórze nie daje efektu ciężkości, jest dobrze wchłaniany, nie lepi się. Polecany szczególnie do pielęgnacji skóry dziecka. Działa łagodnie, nie drażni i uspokaja.
Isoamyl Laurate: emolient; substancja zapachowa.
Hydroxyethyl Acrylate/Sodium Acryloyldimethyl Taurate Copolymer: stabilizator emulsji, środek zmętniający, regulator lepkości.
Isohexadecane: środek rozpuszczający, emolient. Znajduje zastosowanie w kosmetyce jako rzadki lipid, lekko rozprowadzający się na skórze.
Polysorbate 60: emulgator, tensyd. Pochodzenia najczęściej chemicznego. Emulgator i koemulgator w emulsji typu O/W (olej w wodzie). Dobrze tolerowana substancja, aktywnie myjąca, odpowiedzialna za gruntowne oczyszczanie skóry i włosów.
Sea Buckthorn Extract: wyciąg z rokitnika. Wyciągi z rokitnika stosowane są w kosmetyce do pielęgnacji skóry uszkodzonej przez promienie słoneczne (łagodzi stany zapalne). Wchodzą w skład środków kosmetycznych używanych do pielęgnacji skóry zniszczonej, przesuszonej i łuszczącej się. Ze względu na dużą zawartość witaminy C flawonów i flawonoidów w owocach, rokitnik jest cennym składnikiem preparatów likwidujących przebarwienia skóry, wykorzystywany jest do produkcji preparatów, do opalania się jako naturalny bloker promieni UVA i UVB. (http://reikivi.org/index.php?option=com_content&view=article&id=234:rokitnik-leczy-i-odmadza&catid=36:apteka-natury&Itemid=64)
Vitis Vinifera Oil: Olej z pestek winogron - cenny surowiec kosmetyczny pozyskiwany z pestek Vitis vinifera, bogaty w nienasycone kwasy tłuszczowe, fosfolipidy, polifenole. Bardzo dobrze wchłania się przez naskórek. Ma działanie nawilżające, ochronne i łagodzące. Jest skutecznym środkiem antyoksydacyjnym. Chroni lipidy skóry przed szkodliwym działaniem wolnych rodników. Zapobiega przedwczesnemu procesowi starzenia się skóry. (http://www.doz.pl/czytelnia/a732-Leki_przeciwplytkowe)
Glycerin (Gliceryna): humektant, środek rozpuszczający, środek skażający. Pochodzenia różnego. Używana w kosmetyce głównie jako środek utrzymujący wilgoć. Jest substancją wchodzącą w skład naturalnego czynnika nawilżającego, sprawia, że skóra jest miękka, elastyczna i gładka. W wysokich stężeniach działa antyseptycznie, może jednak przy takiej ilości podrażniać błony śluzowe. Gliceryna jest mocno higroskopijna, w preparatach do pielęgnacji skóry (w zależności od stężenia) może mieć również niekorzystne działanie. Przy niedostatecznej wilgotności powietrza szybko pozbywa/odciąga wodę ze skóry co doprowadza często do wysuszenia naskórka.
Butyrospermum Parkii Butter/Shea Butter (Masło shea): Pochodzenia roślinnego. Afrykańskie drzewo Butyrospermum Parkii Kotschy, z którego owoców (orzechów) otrzymywany jest, poprzez tłoczenie, tłuszcz. Owoce te zawierają do 50% cennego tłuszczu. Masło Shea bogate jest w naturalną alantoinę, witaminę E, prowitaminę A, posiada lekki (3-4) filtr ochronny (UVB). Jest tłuszczem, który daje konsystencję w emulsjach, dzięki czemu stwarza śmietankowy, stabilny produkt kosmetyczny. Jego bogaty skład czyni go również substancją aktywną. Masło Shea ma właściwości wygładzające, natłuszczające, nawilżające, sprawia, ze skóra jest elastyczna, miękka i gładka. Znajduje zastosowanie w emulsjach wszelkiego rodzaju, balsamach, maściach przy suchej, wrażliwej, dojrzałej skórze, do kremów ochronnych, przy chorobach skóry jak np. łuszczyca.
PEG-40 Hydrogenated Castor Oil: substancja zapachowa, emulgator, substancja rozpuszczająca.
Sodium Hyaluronate: Składnik tkanki skórnej. Zawartość tego kwasu (kwas hialuronowy) w skórze zmniejsza się wraz z wiekiem. W kosmetykach z najwyższej półki kwas hialuronowy jest ważną substancją czynną, regulującą naturalne gromadzenie wilgoci. (http://www.patandrub.pl/pl/surowce/Kwas+hialuronowy.html)
Sodium Dehydroacetate: konserwant.
Parfum: substancja zapachowa.
Citric Acid (Kwas cytrynowy): zmiękczacz, konserwant, regulator pH, środek wybielający. Pochodzenia roślinnego. Naturalny ekstrakt owoców cytrusowych. Substancja występująca we wszystkich organizmach żywych. Szeroko stosowany w kosmetyce jako środek wspomagający działanie innych składników aktywnych. Składnik pomocniczy w ustawieniu wartości pH. Substancja maskująca (związki organiczne), którą dodaje się do środków kosmetycznych, aby mogła wytworzyć z jonami metali kompleks (całość) przez co może wpłynąć na stabilność i/lub wygląd kosmetyków. Citric Acid należy do kwasów AHA i działa na skórę lekko złuszczająco, dlatego też używany często w peelingach jako jeden ze składników.
Xanthan Gum: składnik wiążący, stabilizuje emulsje, surfaktant, emulgator, reguluje lepkość produktu.
EDTA: składnik chelatujący. Może podrażniać.

 Źródła: wizaz.pl, kosmopedia.org, cosmeticsdatabase.com

środa, 23 listopada 2011

TAG: Subiektywny Ranking Przystojniaków

Ten gorrrący TAG przywędrował do mnie od Kataliny. Dziękuję bardzo :* Mamy podobny gust, więc kilku przystojniaków się nam powtórzyło :D

Zasady:
1. Napisz od kogo otrzymałaś taga.
2. Wymień dziesięciu mężczyzn, których uważasz za najbardziej atrakcyjnych, a swój wybór krótko uzasadnij.
3. Zataguj dziesięć osób i powiadom je o nominacji.


Moja subiektywna dziesiątka atrakcyjnych facetów:

10. Benicio Del Toro


Lubię jego filmy; lubię jego urodę; podoba mi się sposób, w jaki się starzeje :)


9. Kellan Lutz


Podoba mi się jego chłopięcy, zawadiacki uśmiech :)


8. Ralph Fiennes


Utalentowany; przystojny; ma piękne oczy i uśmiech :)


7. Paul Walker


Widziałyście film "Potęga strachu"? Walker był w nim genialny :) Baaardzo, baaardzo mi się podobał jako ogolony na łyso, szorstki facet. No i te oczyska...


6. Sambor Czarnota


Tak, na mojej liście znalazł się również Polak :) W czasie studiów byłam mocno zadurzona z Samborze przez dobrych kilka miesięcy. Spodobał mi się w serialu "Fałszerze - powrót sfory". Pamiętam, że poważnie rozważałam wycieczkę do Warszawy, żeby zobaczyć go na żywo w teatrze :D


5. Jared Leto

Ten facet jest wszechstronny! Nie dość, że dobry aktor, to jeszcze ma boski głos. Uwielbiam 30 Seconds To Mars, to jeden z moich najulubieńszych zespołów. Do tego Jared jest baaardzo przystojny i ma cudne oczy :)


4. Viggo Mortensen


Uwielbiam filmy z jego udziałem :) Facet ma coś w sobie :)


3. Hugh Jackman


Kolejny dobry aktor o bardzo przyjemnej aparycji :)


2. Julian McMahon

O tak, ten facet to zdecydowanie mój numer dwa. Ma w sobie jakiś magnetyzm; usta wykrojone do całowania... O tak, on bardzo na mnie działa :)


1. Johnny Depp

Johnny'ego kocham niezmiennie i nieprzerwanie od jakiś 10 lat. Mistrz w swoim fachu! Uwielbiam go zwłaszcza we wszystkich "Piratach..." i w "Alicji w Krainie Czarów"; prawdziwe mistrzostwo. Do tego dochodzą cudowne oczy i szelmowski uśmiech i mamy faceta idealnego. Tak poza tym, on się chyba w ogóle nie starzeje!


Do zabawy zapraszam:

Zmykam gotować obiadek, nominowane powiadomię o nominacji wieczorem :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...