This product has been purchased in Poland. Therefore, I wrote a review only in
Polish. However, if you have any questions or would like me to
translate this review for you, drop me a line. I will be delighted to
help :)
***
Cień dostałam od kochanej Maggie :* Coś mi świta, że w liceum, czyli jakieś 8-10 lat temu, miałam matowy, fioletowy cień marki, i że był on bardzo kiepsko napigmentowany. Dlatego nie spodziewałam się zabójczej pigmentacji po tym metaliku, i tu zostałam niesamowicie zaskoczona. Ale po kolei.
Cień o wadze 1,5 grama dostajemy w plastikowym (dość tandetnym) opakowaniu przypominającym nieco rozwiązanie zastosowane w cieniach Inglot vertigo - mam na myśli wbudowaną w wieczko pacynkę. Opakowanie dość opornie się otwiera i trzeba uważać, żeby nie rozorać pacynką cienia. Niestety nie wiem, ile cień kosztował, ale nie sądzę, żeby była to kwota rujnująca portfel; do tego sam produkt jest bardzo dobrej jakości.
Cień jest jakby woskowy w dotyku. Przy tym jest grubo zmielony, co przekłada się na jego największą wadę - produkt koszmarnie się osypuje. Jest to najbardziej osypujący się cień, z jakim się spotkałam, więc używając go najlepiej zacząć makijaż od oczu, a dopiero potem przejść do makijażu twarzy. Poza tym nie mam do produktu żadnych zastrzeżeń. 118 to cudny metaliczny niebieski, który mieni się nieco na turkusowo. Pigmentacja jest genialna! Cień dorównuje poziomem pigmentacji moim ukochanym Sleekom i Inglotom. Do tego na bazie trzyma się w nienaruszonym stanie przez kilkanaście godzin - dłużej niż moje Sleeki. Produkt nie znika przy blendowaniu i dobrze łączy się z innymi cieniami. Jestem z tego cienia bardzo, bardzo zadowolona. Maggie, dziękuję :*
A oto dowód, że trochę cień pomaltretowałam:
1.Zwykła kreska. Byłam w szoku, bo wyglądała idealnie przez około 10 godzin i dopiero po upływie tego czasu zaczęła się kserować, a to wyczyn przy opadającej powiece.
2. Tu w wydaniu papuzim: żółć, nasz bohater, dwa fiolety, zieleń.
3. Tu z kolei trochę spokojniej :)
Znacie cienie Pierre Rene? Co o nich sądzicie?
wow ale napigmentowany! A jaki kolor fantastyczny! PR to to samo co my secret. Mam kilka lakierów, nic poza tym. flejki są godne uwagi.
OdpowiedzUsuńja z My Secret mam beznadziejną bazę pod cienie. lakieru żadnego nigdy nie miałam, ale miałam trójeczkę cieni, które były bardzo kiepsko napigmentowane i bardzo się osypywały, więc szybko się z nimi pożegnałam. wiem o flejkach :) jak kiedyś wykończę swoją Andreę Fulerton, na pewno kupię :)
UsuńNie da się ukryć, że jest mocno napigmentowany! Sama firma jako taka nie specjalnie mnie do siebie przekonuje ;) To znaczy mam nieciekawe z nia wspomnienia z czasów gdy zaczynałam się malować (i używałam np ich tuszy). Z pewnością od tamtej pory wiele się u nich zmieniło, ale wciąż mam gdzieś w myslach tamte czasy ;)
OdpowiedzUsuńno właśnie, to tak samo, jak ja mam w myślach ten kiepski cień z czasów liceum :)
UsuńW postaci kreseczki wygląda świetnie. Muszę się przyjrzeć ich cieniom- PR pod własną marką oferuje ciekawsze kolory niż w MIYO :)
OdpowiedzUsuńMIYO są bardzo krzykliwe, dla innego odbiorcy niż PR :)
UsuńPigmentacja faktycznie zabójcza. W formie kreski niezwykle mi się podoba ;)
OdpowiedzUsuńto będzie idealny letni makijaż ;)
Usuńniesamowity kolor :) strasznie podoba mi się zrobiona nim kreska ;)
OdpowiedzUsuńcieszę się :)
UsuńWoooow, ale boski jest! Z tą ceną to też nie pamiętam do końca ale nie więcej niż 10zł! aaaaaaaaaa, nie umiem się napatrzyć!! ;))
OdpowiedzUsuńw takim razie chyba musisz sobie sprawić :)
UsuńCieni nigdy nie miałam, ale kiedyś używałam tuszu do rzęs i byłam zadowolona:)
OdpowiedzUsuńja z kolei z tuszami PR nie miałam styczności :)
UsuńTen kolor rewelacyjny! Ja mam jedne cienie z PR od dobrych kilku lat :D i są moimi ulubionymi :)
OdpowiedzUsuńczyli na cienie warto zwrócić uwagę :)
UsuńNieraz `macałam` je w drogeriach Natura, ale nie przypadły mi do gustu:( Były bardzo słabo napigmentowane, stąd moje zdziwienie jak zobaczyłam swatch tego cienia:)
OdpowiedzUsuńmoże to zależy od serii? np metaliki będą lepiej napigmentowane niż maty?
Usuńfakt kiedyś Pierre Rene, nie należało do grupy "dobrych firm", ale teraz wszystko się zmieniło :) Pierre Rene oraz ich kosmetyki serii MIYO podbijają serca bloggerek :D a wiesz co najlepsze? Firma ta ma siedzibę w moim mieście- Ustce, więc ich kosmetyków jest tu pod dostatkiem :D
OdpowiedzUsuńno proszę :)
Usuńi bardzo dobrze, że się rozwijają :)
Papuzi makijaż jest mistrzowski :O!! Cudownie połączyłaś kolory :)!!
OdpowiedzUsuńdziękuję :) cieszę się, że Ci się podoba :*
UsuńKreseczka idealna na lato :) Bardzo mi się podoba kolor :)
OdpowiedzUsuńlate kreska na pewno będzie często gościła na moich powiekach :)
UsuńMam kilka kolorków tego cienia i baaardzo go lubię, rzeczywiście jest świetnie napigmentowany i trzyma się bardzo długo a do tego ma takie ładne kolorki, delikatną poświatę i ślicznie wygląda na powiece ;)
OdpowiedzUsuńdobrze wiedzieć, że inne kolorki są równie fajne :)
Usuńłooo, świetna pigmentacja! i uroczy kolorek! :)
OdpowiedzUsuńprawda :)
Usuńjaki piękny kolorek!
OdpowiedzUsuńteż mi się pdoba :)
Usuńwydanie papuzie wymiata:]
OdpowiedzUsuńSwietny kolor! z tego co widze, nie odbiega pod katem jakosci oraz napigmentowania od serii metalicznej MIYO- one tez diabelnie sie osypuja;) ale daje rade. Spodziewalam sie po nich co prawda wiecej ale nie marudze;) Bede podijac kolor wiec efekt na pewno uzyskam mocniejszy.
OdpowiedzUsuńPamietam kolorowke Pierre Rene od bardzo dawna, mialam sporo ich kosmetykow i uwazam, ze nie byly zlej jakosci. Co prawda szalu nie bylo jednak jak na polska firme starali sie trzymac poziom i wychodzilo im to niezle na tle pozostalych. Do tej pory ogromny sentyment mam do kolorowych maskar i pudru w kamieniu.
Kazdy makijaz jest niesamowity:) ale wersja papuzia WYMIATA! Dla mnie bomba i prosze wiecej!
właśnie tak myślałam, że MIYO się osypują... poza tym w dalszym ciągu nie ciągnie mnie w ich stronę. do my secret zresztą też nie :)
Usuńcieszę się, że makijaż Ci się podoba :*
Po jednorazowej przygodzie z metaliczna seria wiem, ze wiecej takowych nie bedzie:) Nie sa zle, bo makijaz dobrze sie trzyma i podobaja mi sie na oku, ale nie wywoluja przyspieszonej akcji serca:D
UsuńZ My Secret zaliczyalam daawno temu okropna wpadke z linerem i nigdy wiecej! Od Słomki :* dostalam flejki i starczy:)
wiem, o czym mówisz :)
Usuńja z My Secret zaliczyłam wpadkę z trójką cieni, które były beznadziejne, a później kupiłam zachwalany puder, ale niestety mnie zapycha, więc mogę używać raz na jakiś czas - nie wywaliłam go jeszcze, bo dość dobrze matuje
Dzień dobry, mam ich szafę na osiedlu, często do niej zaglądam, ale rzadko przynoszę coś do domu. Jakoś odstraszają mnie tandetne opakowania.
OdpowiedzUsuńWzięłam tylko dwa kredko-cienie, o których kiedyś wspominałam na blogu, jeśli pamiętasz. Korzystam i jestem zadowolona. Mam też flejki (bo akurat te z My Secret były wykupione) i jeden lakier, ale sprezentowałam go sobie w niedzielę (promocja...), więc jeszcze czeka na testy.
Tak sobie pomyślałam, zanim zaczęłam czytać, że będzie mega napigmentowany, ale też kruchy. Bardzo ładny kolor, śliczne makijaże.
jak mogłabym zapomnieć opryszków z osiedla? pamiętam, zwłaszcza ten fioletowy :)
Usuńdziękuję :*
Ej, ale kolor to on ma genialny! Świetnie wygląda jako kreska, w makijażach też zachwyca ;) i same śliczności zmalowałaś ;))
OdpowiedzUsuńtak, kolor jest super :)
Usuńdziękuję bardzo!
powiem Ci, że taka delikatna kreseczka ma dużo uroku :)
OdpowiedzUsuńPierwsza wersja makijażu podoba mi się najbardziej :) Super kreseczka!
OdpowiedzUsuńna pewno latem nieraz będę się tak malować :)
UsuńWitam :)
OdpowiedzUsuńChciałam zapytać jak wygląda wydajność tych cieni?
Z góry dziękuję za odpowiedź i pozdrawiam :)
trudno powiedzieć, bo nie sięgam zbyt często po ten turkus. wydaje mi się jednak, że przy tej konsystencji i osypywaniu się nie jest to najwydajniejszy cień...
Usuń