Jestem łasa na naturalną pielęgnację włosów. Służy im czasem odpoczynek od silikonów. Kiedy więc na blogach zrobiło się głośno o produktach marki Petal Fresh, postanowiłam kupić jakieś warianty na wypróbowanie. Podczas jednego z pobytów w Polsce nadarzyła się okazja, aby odwiedzić Hebe, co też uczyniłam. Akurat nie było w czym przebierać - tylko jeden rodzaj szamponu i dwa rodzaje odżywek (nawilżająca i odmladzająca), ale i tak się skusiłam.
Tak chwalicie tę markę. Czy i ja przyłączę się do wszechobecnych zachwytów? Niestety nie.
Zacznijmy od szamponu, bo to do niego mam najwięcej zastrzeżeń. Tak, ładnie pachnie i dobrze się pieni. Ma postać przezroczystej rozwodnionej galaretki, która nie sprawia żadnych problemów podczas spieniania i przenoszenia na głowę. Tak, myje i odświeża włosy. I tu by się skończyły pozytywy. Moja skóra głowy absolutnie się z tym szamponem nie polubiła. Podczas regularnego stosowania co drugi dzień zaczęło się od nieprzyjemnego uczucia ściągnięcia, potem przyszedł suchy łupież, który następnie przeszedł w łupież tłusty, pojawiła się łuska, skalp swędział jak szalony i włosy dużo szybciej przetłuszczały się u nasady. Szybko zaczęłam robić sobie przerwy od tego produktu. Przy każdym powrocie jednak zaliczałam jakieś problemy ze skalpem. Tak więc temu panu już podziękujemy; jakąś 1/3 opakowania zużyłam do prania pędzli.
Odżywka, mająca postać bialej emulsji, okazała się w moim przypadku trochę lepsza od powyższego skalpowego podrażniacza. Co prawda potrafiła obciążyć włosy, więc nakładałam ją na mniej więcej połowę długości, ale stosowanie przynosiło widoczne rezultaty. Włosy po jej użyciu były lśniące i bardzo przyjemne w dotyku. Zabrakło jedynie wygładzenia. Jest jednak coś, co sprawiło, że do produktu nie wrócę. Otóż w opakowaniu pachnie on świeżo, cytrusowo. Na moich mokrych włosach jednak zaczyna jechać obornikiem, co mnie skutecznie zniechęciło. Zużyłam, bo nie jest to bubel, ale też rezulaty nie są aż tak oszałamiające, bym z przytkniętym nosem miała sięgać po kolejne butelki.
Na oklaski zasługują opakowania produktów Petal Fresh. Lekkie, przezroczyste, plastikowe butelki z dozownikiem typu press, bardzo wygodne w użyciu.
Pamiętajcie, że Wasze skalpy nie muszą reagować tak, jak mój! Nie chcę nikogo do marki zniechęcać; opisałam jedynie swoje doświadczenia - zwłaszcza, że na blogach czytałam tyle zachwytów, a moje odczucia zupełnie się z nimi nie pokrywają...
wiadomo, że każda skóra i każde włosy mają inne potrzeby ;) u mnie też wiele razy nie sprawdziło się coś, co wszyscy polecali :)
OdpowiedzUsuńano właśnie... dlatego tak rzadko piszę o szamponach albo odżywkach, ale tu czułam, że powinnam
UsuńCiekawe, jak na mojej łepetynie by działały :)
OdpowiedzUsuńAkurat kupiłam sobie w Tesco na promocji, zupełnie nieświadoma ich sławy. Zobaczymy jak sprawią się u mnie. Odżywka na razie się sprawdza, a że farbuję włosy naturalną henną, to dziwne zapachy mi nie straszne (zresztą nie zauważyłam tego obornika). Z szamponem będę uważać - mam kapryśny skalp, który udało mi się uspokoić, więc w razie czego szampon odstawię.
OdpowiedzUsuńdaj znać za jakiś czas, czy jesteś zadowolona :)
UsuńZ Petal Fresh mam jedynie żel pod prysznic i balsam do ciała które uwielbiam ze względu na zapach- róża i wiciokrzew. Natomiast ich produkty do włosów nie kuszą mnie wcale. A już zwłaszcza seria odmładzająca;) Kogos tam chyba wyobraźnia poniosła:D
OdpowiedzUsuńchętnie powąchałabym ten żel pod prysznic :)
Usuńoj mówię Ci- odlot:D
UsuńMiałam wersję nawilżającą, szampon i odżywkę. Nie sprawiły mi żadnych problemów, odżywka nie śmierdziała ani w opakowaniu, ani na włosach, tylko działanie miała lekko za słabe dla mojego suchego z natury siana (: Nie narzekam, do szamponu wrócę (:
OdpowiedzUsuńja w ogóle chciałam właśnie szampon nawilżający, ale go nie było. teraz już raczej się nie skuszę
UsuńZupełnie nie znam marki :) nie czuje sie specjalnie zachęcona do zakupu. Nawet nie chodzi o to, ze się nie sprawdził u ciebie ale moje włosy lubią szampony z silikonami :)
OdpowiedzUsuńrozumiem :) w końcu musimy kierować się potrzebami włosów ;)
UsuńMuszę wypróbować, jestem ciekawa czy mój sklap polubi :)
OdpowiedzUsuńdaj znać :)
UsuńMoje włosy niestety nie przepadają za naturalną pielęgnacją, zdecydowanie bardziej lubią chemiczne składy. Poza tym, choc nie mam wrażliwej skóry głowy, po takiej recenzji raczej się nie skuszę...
OdpowiedzUsuńrozumiem :)
UsuńMiałam dwa szampony Petal Fresh Organics. Wersja z aloesem i cytrusami spisała się rewelacyjnie, dlatego gdy zaczęłam farbować włosy, sięgnęłam po inny wariant. I tutaj początkowo było wszystko w porządku, ale gdy zużyłam 3/4 opakowania zaczęły się problemy. Przez pierwsze dwa dni od mycia wszystko jest okej, ale na trzeci dzień skóra głowy zaczyna swędzieć i pojawia się tłusty łupież:( Zmieniłam szampon na Tołpę i wszystko wróciło do porządku.
OdpowiedzUsuńech, swędzenie i łupież potrafią być naprawdę, naprawdę nieprzyjemne. już nie wrócę do wlosowych produktów tej marki; totalnie się zniechęciłam
Usuńnie miałam nic z tej marki, ale nie wiem czy wypróbuję te produkty. niby na każdego kosmetyk może działać inaczej, ale jednak 10x przemyślę ewentualny zakup.
OdpowiedzUsuńOj, to zdecydowanie nie dla mnie. I bez szamponu mam szalejącą skórę głowy ;)
OdpowiedzUsuńrozumiem :)
UsuńAlbo mi się wydaje, albo w Rossmann jest cała seria tych szamponów i odżywek... chyba że je pomyliłam z czymś innym.
OdpowiedzUsuńchyba są, ale w "moim" Rossmannie w zeszłym roku ich nie było. ale to nie jest wielki Rossmann i nie zawsze wszystko w nim jest...
UsuńNo nasz Rossman jest duży i w sumie mniej więcej od listopada się pojawiła ta seria, ale ceny dla mnie są jak na razie bez promocji trochę zbyt wysokie.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuńtak, ceny nie są konkurencyjne...
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńO mam ten drugi- nawilżający , jest cudowny. Organiczne kosmetyki to moje ulubione, ale ten ma wyjątkowy dobry skład, zwłaszcza biorąc pod uwagę cenę :)
OdpowiedzUsuńsuper, że u Ciebie się sprawdza :)
Usuń