Róż, o którym Wam dzisiaj opowiem, pochodzi z inglotowej kolekcji Hawaiian z lata 2012. Dostałam go wraz z najładniejszym moim zdaniem lakierem kolekcji (klik) w prezencie na dwudzieste szóste urodziny od kochanej Stri :*
Z różem łączy mnie trudna relacja. Uwielbiam, po prostu uwielbiam jego kolor. Ten cudny koral świetnie komponuje się z letnimi, kolorowymi makijażami, jak i pęknie ożywia twarz zimą. Najchętniej sięgam po niego właśnie w te dwie pory roku.
Niestety, róż jest dość trudny we współpracy...
Produkt ma bardzo suchą, niepylącą konsystencję i matowe wykończenie. Nie nakłada się na policzki równą warstwą; na niektórych miejscach na skórze zostaje go więcej, na innych mniej, co daje wrażenie plam. Bardzo trudno to rozetrzeć, żeby rumieniec był jednolity. Zbite pędzle, takie jak Hakuro H24, zupełnie nie nadają się do aplikacji produktu. U mnie najlepiej sprawdza się miękki pędzel do różu Real Techniques. Nakładam róż w malutkich ilościach, dokładając go tam, gdzie tworzą mi się braki, tak żeby nie było widać plam. Łatwiej go w ten sposób jednolicie nałożyć, gdyż rozcieranie nie zdaje egzaminu.
Jakby trudności z aplikacją było mało, produkt ma tendencję do nieładnego znikania. Na mojej tłustej cerze trzyma się przez około 8 godzin, po czym zaczyna znikać tak, jak się aplikuje - pozostawiając na policzkach plamy z większą koncentracją koloru. Staram się bardzo pilnować, żeby nie dotykać rękami buzi w ciągu dnia, więc to nie ja jestem winna temu stanowi rzeczy...
Na buzi wygląda tak. Zdjęcia są z okresu zimowego, stąd mam na sobie sweterek :P
Jest to zdecydowanie najładniejszy koralowy róż w mojej różowej kolekcji. Bardzo dobrze czuję się w tym odcieniu i chętnie po niego, mimo problemów z aplikacją, sięgam. Strasznie żałuję, że jakościowo produktowi wiele brakuje...
To mój jedyny róż Inglota. Zastanawiam się, czy ich inne matowe odcienie robią takie niespodzianki? Dajcie znać, jeśli miałyście z nimi do czynienia :)
Rzeczywiście, bardzo ładny kolor
OdpowiedzUsuńmiałam jeden róż z Inglota, ale nie potrafiłam się nim posługiwać. strasznie trudny we współpracy, jak ten cudny koral...
OdpowiedzUsuńpamiętasz może jakie miał wykończenie? matowe, perłowe, z drobinkami?
UsuńU mnie sprawdzają się tylko róże w wersji wypiekanej.
OdpowiedzUsuńInnymi nie potrafię się obsługiwać.
Ładny kolor, mam jeden z Inglota w swojej kolekcji ;)
OdpowiedzUsuńi jak się sprawuje?
UsuńMam sześć róży z inglota i je uwielbiam! Pięć matów i jeden z drobinkami - nie mam problemów w obsłudze, plamy mi się nie robią, tylko trzeba NAPRAWDĘ uważać z pigmentacją: buraczkowy róż, formuła AMC to nie jest coś dla początkujących jeży :D Na szczęście rozpracowałam je skunksem z RT i na dzień dzisiejszy własnie po ingloty sięgam najczęściej.
OdpowiedzUsuńw takim razie nie zniechęcam się do różów marki :)
UsuńOd kilku miesięcy przymierzam się do zrecenzowania ich, ale najpierw bawiłam się z odpowiednią aplikacją (matriocha nie zachęcała do testów), a teraz kolekcja się powiększyła i chcę każdy z nich rozpracować, żeby mieć o czym pisać i być tego pewną :)
Usuńsłusznie, słusznie :) testuj więc, a jak już będziesz gotowa na podzielenie się swoimi wrażeniami, bardzo chętnie przeczytam posta :)
UsuńJasne! Nie obiecuję jednak, że to szybko nastąpi... Jak to mówią, lepiej późno niż słabo przetestowane ;)
Usuńwiadomo ;)
Usuńtake your time :)
Ładniuteńki :)
OdpowiedzUsuńdobra współpraca to podstawa! ;)
OdpowiedzUsuńŚliczny kolor, trzeba przyznać :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że sprawia tyle problemów...
ech, czasami nie można mieć wszystkiego ;)
UsuńSzkoda, że właściwości średnie, bo kolor jest cudowny, ostatnio mam ogromną fazę na korale :)
OdpowiedzUsuńMam jeden róż z inglota, matowy i jestem z niego całkiem zadowolona, na szczęście nie płata mi figli i jest trwały.
ja w ogóle kocham korale gorącą miłością :)
Usuńto super :)
To zupełnie tak jak ja :)
Usuńpiąteczka :)
UsuńKolor prześliczny i bardzo ładnie nałożony na poliki - daje naturalny efekt. Ja niestety też nie mam dobrych wrażeń po różach z inglotu. U mnie również bardzo szybko znikały z buzi i zmiany pędzli nie pomogły. :(
OdpowiedzUsuńojej, szkoda :( spotkałam się już z opiniami o nietrwałości...
Usuń8 godzin na buzi , to i tak sporo wg mnie, ja mam 2 od I. i staram się ich nie rozcierać a stempelkowo nakładać - tap-tap obok siebie, a potem czystym flat topem ściagam nadmiar, ale u mnie żaden róż nie wysiedzi 8h
OdpowiedzUsuństempelkowo mówisz? będę musiała spróbować :)
Usuńu mnie z kolei dość wiele różów bardzo dobrze się trzyma na twarzy - nawet tanie essence
Kolor jest piękny <3 Ale z aplikacją bym nie wytrzymała ;D
OdpowiedzUsuńaplikacja dla cierpliwych. dla koloru czasem jednak warto się troszkę pomęczyć ;)
UsuńMam róż Burżujka i chyba nigdy go nie wykończę, dla tego nie kupuję kolejnych...:)
OdpowiedzUsuńteż mam jeden róż B. jednak lubię mieć wybór kolorów, stąd moja kolekcja jest większa ;)
UsuńNie miałam do czynienia z matowym różem Inglota. Swego czasu używałam wkładu z drobinkami, który dobrze współpracował z pędzlem i moją skórą. Podobną zależność zauważyłam w przypadku cieni Inglota. Maty bywają problematyczne, podczas gdy perły dają ładne przejścia, dobrze stapiają się z powieką.
OdpowiedzUsuńwłaśnie dlatego podejrzewam, że wykończenie ma tutaj znaczenie... pewnie z ich satynowymi różami lepiej się pracuje ;)
UsuńPięknie Ci w nim! W opakowaniu jest bardzo nasycony,ale na twarzy rewelacja!
OdpowiedzUsuńmożna na twarzy zbudować większe nasycenie koloru, ale moim zdaniem mniej znaczy więcej ;)
UsuńRzeczywiście twarzowy, ślicznie ożywia buzię :)No, ale ładnej buzi w każdym różu ładnie ;p
OdpowiedzUsuńdziękuję :*
Usuńchoć przekonałam się, że mi niestety nie w każdym różu ładnie... odcienie zbyt chłodne, fioletowawe, jagodowe niestety odpadają :(
Szkoda, że aplikacja jest taka uciążliwa, bo kolor faktycznie jest cudny!
OdpowiedzUsuńotóż to :)
Usuńale ładny odcień, ciekawe czemu taki wredny :P
OdpowiedzUsuńakurat w róże z inglota nie inwestowałam
czemu niestety nie wiem. a chciałabym ;)
Usuńmam dwa róże z inglota i też uważam, że czegoś im brakuje;p
OdpowiedzUsuńMiałam trzy róże Inglota i żaden nie robił mi plam. Jeden zachowywał się można powiedzieć normalnie, ale kolor mi nie do końca odpowiadał. Dwa inne mają za to szaloną pigmentację, więc jednego się pozbyłam, by nie wyglądać jak Matrioszka, drugiego wciąż używam.
OdpowiedzUsuńczyli po prostu gorej trafiłam :)
UsuńWiesz, nie darzę róży jakimś specjalnym uczuciem, bo po prostu nie umiem się nimi bawić - czuję się jak wiedźma wysmarowana burakiem :)
OdpowiedzUsuńTen, na Twoim licu prezentuje się wyśmienicie = dokładnie tak jak powienien (chyba :)) róż - delikatny akcent a nie ordynarny malunek :) bardzo mi się podoba ten efekt:)
ja kiedyś nie darzyłam różów specjalnym uczuciem, bo uważałam, że gryzą się z naczynkami. nic bardziej mylnego - tylko trzeba dobrać właściwy odcień. bardzo lubię sposób, w jaki róże ożywiają buzię :)
Usuńaplikując makijaż staram się kierować zasadą "mniej znaczy więcej", więc nie ładuję na poliki dużych ilości ;)
Tak, to chyba złota zasada - "mniej znaczy więcej" i to w wielu aspektach życia :)
UsuńJest piękny, szkoda, że nieco kłopotliwy :-)
OdpowiedzUsuńno właśnie :)
Usuńkolorek piękny i ślicznie Ci w nim:]
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
Usuńślicznie się na buźce prezentuje! szkoda, że taki kłopotliwy :(
OdpowiedzUsuńno właśnie :/
Usuńmiałam i matowe i z drobinkami, matowe rozprowadzają się lepiej, piękny odcień i bardzo do Ciebie pasuje Kinguś :))
OdpowiedzUsuńwidzę, że ten mój mat taki oporny :)
Usuńdziękuję :*
Bardzo fajny odcień, uwielbiam takie koralowe róże, bo fenomenalnie odświeżają cerę i nawet zmęczonej twarzy nadają dziewczęcego blasku. Szkoda, że jest jednak dość problemowy, ja staram się zostawać przy różach, którymi nie można sobie zrobić krzywdy, bo jeszcze nie czuję się w tej kwestii wystarczająco doświadczona :)
OdpowiedzUsuńja też jeszcze się uczę nakładania różu :) ale bardzo doceniam siłę i znaczenie tego kosmetyku :)
UsuńKolor podobny do NARS orgasm. Dla Ciebie odcień idealny:)
OdpowiedzUsuńzdaje się, że orgasm ma zupełnie inne wykończenie :)
UsuńBardzo ładny. Lubię takie odcienie.
OdpowiedzUsuńŚliczny odcień ;) Bardzo łądnie wygląda na policzkach ;)
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do mnie na news :*
Piękny kolor ♥ Bardzo lubię takie. Dla mnie odkryciem jest róż z ArtDeco w bardzo zbliżonym kolorze do tego i ma świetną konsystencję oraz trwałość. Muszę pokazać go niebawem. Namawiam też do zakupu różu z The Balm, seria InStain. Jest tam piękny koralowy/brzoskwiniowy kolor ♥ Nie chciałam poczynić dubla więc wybrałam zupełnie inny, lecz gdybym nie miała ArtDeco to na pewno wpadły w moje ręce :))
OdpowiedzUsuńbędę czekać, aż pokażesz oba różowe cudeńka :)
UsuńMatowe róże z Inglota ciężko się rozprowadzają... mimo, że lubię maty to z Inglota wolę te satynowe:). Twój ma rewelacyjny odcień, który pasuje Ci w 100%, w ogóle myślę, że koralowe i brzoskwiniowe odcienie bardzo Ci pasują, czy to na policzkach, czy na powiekach i ustach:).
OdpowiedzUsuńdlatego bardzo chętnie sięgam po koral w każdym wydaniu ;) na paznokciach też lubię :]
Usuńmiałam trochę ciemniejszy odcień różu z tej serii, jakościowo wydawał mi się w porządku-wytrzymywal ok 8 h na twarzy, pozdrawiam i zapraszam do siebie;)
OdpowiedzUsuńmi ten tu też8 godzin wytrzymuje. tyle, że z aplikacją i ścieraniem są problemy :/
UsuńWieki temu miałam róż z Inglota i był dokładnie taki jak opisujesz - bardzo suchy, matowy i niemożliwy do nałożenia bez plam. Wyrzuciłam bez żalu. Moja siostra ma od Inglota kremowy róż i ten jest naprawdę niezły.
OdpowiedzUsuńja swój trzymam ze względu na kolor, bo jest cudny ;)
UsuńAplikacja swoją drogą [choć chyba bym się poddała i pokazała "jej" białą flagę ;) ], ale ten kolor - jestem pod wrażeniem, naprawdę bardzo ładny.
OdpowiedzUsuńPięknie Ci w tym sweterku, bardzo pasuje do Twoich oczu.
dlatego ten róż zostaje ze mną. nie mam drugiego takiego cudnego koralu :)
Usuńdzięki. bardzo ten sweter lubię :)
ślicznie Ci w tym odcieniu. miałam kiedyś dosyć sporo inglotowych róży, ale szczerze mówiąc żaden nie zapadł mi w pamięć jakoś szczególnie ;)
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
Usuńrozumiem :)