O spirulinie naczytałam się cudów. Mówi się, że zawiera multum dobroczynnych substancji odżywczych; że stanowi bogate źródło protein, witamin B12, A i E, aminokwasów, kwasów tłuszczowych, minerałów, kompleksów cukrowych i enzymów; że z jej cudownych właściwości ludzie korzystają od tysiąca lat; że odżywia, ujędrnia, poprawia wygląd i koloryt skóry, likwiduje trądzik i związane z nim zmiany skórne, wspomaga walkę z cellulitem, poprawia ukrwienie, reguluje pracę gruczołów łojowych, wzmacnia naczynia krwionośne i chroni je przed pękaniem, ma działanie detoksykujące, oczyszcza i ściąga pory. No, po prostu cudowny środek na wszystkie bolączki. Dodatkowo spiruliną można wspomagać się wewnętrznie.
Czy dziwi kogoś, że postanowiłam wypróbować na sobie działanie algi? Pierwsze nieśmiałe próby jednak nie przyniosły zbyt rewelacyjnych efektów. Mowa tu o masce morskiej z perłami z Biochemii Urody (recenzja). Produkt co prawda krzywdy mi nie zrobił, ale byłam daleka od zachwytów. Mimo wszystko postanowiłam się nie zniechęcać i zamówiłam małe (na szczęście) opakowanie spiruliny ze sklepu Zrób Sobie Krem. Za 10 g zapłaciłam 3,49 zł.
Po przydługim wstępie pozwólcie, że wymienię w punktach, dlaczego do spiruliny już nie wrócę.
1. Powód mało istotny, ale jednak - spirulina śmierdzi rozkładającymi się rybami. Da się wytrzymać, ale nie jest to zapach z kategorii relaksujących.
2. Kolejny może mało istotny powód, ale mnie osobiście doprowadzał do szewskiej pasji - spirulina strasznie brudzi. Czy używamy ją na twarz, ciało, czy do włosów, prysznic zawsze jest usyfiony. Nad zlewem w ogóle nie radzę algi zmywać. Naprawdę niesamowicie brudzi wszystko naokoło... Zawdzięczamy ten fakt oczywiście soczystemu kolorowi algi.
3. Powód najważniejszy - spirulina w postaci maseczki na twarz (skład: spirulina, woda mineralna, kwas hialuronowy, pielęgnacyjne olejki, np. arganowy) bardzo mnie podrażnia. Poniżej zobaczycie zdjęcia zrobione 10 godzin po zmyciu maski. Z rumieniem, poparzeniem, uczuciem palenia skóry walczyłam przez 24 godziny... Dodam, że nie był to jednorazowy wybryk. Spirulinie udało się mnie tak załatwić dwukrotnie.
Zostałam skutecznie zniechęcona do tego półproduktu. Resztę spiruliny zużyłam korzystając z rad włosomaniaczek, czyli "wzbogacając" nią maskę do włosów. Nie zaszkodziła, ale moje włosy nie buntują się przeciwko proteinom, o ile rozsądnie je im dawkuję. Włosy były błyszczące i uniesione u nasady, ale i bez algi mogę uzyskać podobne efekty za pomocą proteinowych masek, a będę miała mniej sprzątania po prysznicu...
Spirulino, żegnaj. Nie ma dla Ciebie miejsca w mojej pielęgnacji.
Ja również nie jestem w stanie znieść tego smrodku! W dodatku nie widzę szczególnie dobroczynnego działania na moją skórę... Nie wiem, o co to halo, nie dane mi było doświadczyć cudu za sprawą tego półproduktu ;)
OdpowiedzUsuńu mnie cud też nie nastąpił. ale jakiejś rzeszy kobiet spirulina musi służyć, bo skąd tyle pozytywnych opinii?
Usuńale Cię załatwiła! ja chcę kupić i może bedzie dobra...
OdpowiedzUsuńna wszelki wypadek przeprowadź próbę uczuleniową :)
Usuńojjjjej ojjjeeeej a to niedobra Pani S .. masz racje to niewybaczalne...smrod smrodkiem ale to podraznienie ..szkoda bo tak ladnie wyglada na buzce :-)
OdpowiedzUsuńsmrodek najmniej mnie ruszał. to brudzenie wszystkiego naokoło no i okropna reakcja alergiczna - te dwie rzeczy tak naprawdę zniechęciły mnie do spiruliny najbardziej
UsuńJuż smrodu bym jej nie wybaczyła, a skoro tak wypala twarz, to już w ogóle dziękuję...
OdpowiedzUsuńmi wypala, ale wielu dziewczynom nie wypala... to kwestia indywidualna. natomiast jeśli jesteś bardzo wrażliwa na zapachy, ten mógłby Cię zabić :P
UsuńO ile pierwsze dwa powody są do przełknięcia (jeśli spirulina by działała), o tyle trzeci jest niedopuszczalny... Mi kuku nie zrobiła, ale też zachwycona jej działaniem nie jestem. Zaczęłam ją mieszać z glinką zieloną, żeby jakoś zużyć obie (;
OdpowiedzUsuńmyślałam o mieszaniu, ale bałam się, że podrażnienie nadal by występowało. zdecydowałam, że włosy więcej zniosą ;)
UsuńTeż tak miałam za pierwszym razem, za drugim wystąpiło już mniejsze podrażnienie. Później już wcale. Gdy mam bardzo długą przerwę ze spiruliną, podrażnienie przy pierwszym użyciu znów występuje. Ale u mnie rumień znika po 1-2h.
OdpowiedzUsuńi tak niefajna reakcja. nie powinno tak być :/
UsuńHmmm i tak mam ochotę przetestować tą zieleninę :P
OdpowiedzUsuńpamiętaj o próbie uczuleniowej ;)
UsuńNiefajny rumień :(
OdpowiedzUsuńa jak twarz piekła :(
UsuńSzczerze mnie zaskoczyłaś, jeszcze nigdy nie spotkałam się z informacją, że spirulina może podrażniać!
OdpowiedzUsuńna stronie zsk kilka osób pisało, że problem u nich też wystąpił :)
UsuńJa zapach wytrzymuję, bo spirulinę kocham, mnie tak nie załatwiła :)
OdpowiedzUsuńja dla dobrego działania również byłabym w stanie znieść zapach :)
UsuńJuż kilka razy słyszałam, że spirulina kogos podrażniła, dlatego też trochę się do niej zniechęciłam i boję się jej próbować :)
OdpowiedzUsuńjak ze wszystkim, to kwestia bardzo indywidualna...
Usuńdla mnie sam smród byłby powodem do pożegnania się bez bólu.. a jak jeszcze robi takie coś ^^^ to bym się dwa razy nie zastanawiała :/
OdpowiedzUsuńtyle że w sumie wykorzystanie jej na włosy nie było takim złym pomysłem :)
UsuńOj biedaku :* szkoda, że spirulina tak działa na Twoją skórę, lepiej rzeczywiscie odstawić. Dla mojej jest błogosławieństwem, zawsze mam parę opakowań w zapasie.
OdpowiedzUsuńno i super, że masz naturalny kosmetyk, na którym możesz polegać. widocznie nie każdemu spirulina jest pisana, ale wielu osobom służy, skoro zbiera tyle pochlebnych opinii :)
UsuńNiestety algi mają to do siebie, że dość dobrze działają, lecz często uczulają
OdpowiedzUsuńno cóż, trudno :) choć algi z Organique mnie np. nie uczulają, a spirulina tak
UsuńUUU, nieładnie....
OdpowiedzUsuńJa podobne przygody miałam z błotem z Morza Martwego...
Dobrze, że udało Ci się zaradzić temu podrażnieniu! :)
nic wielkiego nie robiłam. bałam się cokolwiek kłaść na twarz, spryskiwałam ją jedynie wodą termalną :)
Usuńhmmm ja miałam spirulinę z biochemii urody, przestałam używać z uwagi na zapach
OdpowiedzUsuńdla niektórych zapach może być nie do przejścia :]
UsuńNo to nie dziwię się, że się zniechęciłaś. Biedny pyszczek ;)
OdpowiedzUsuńJa śmierdziucha akurat bardzo lubię, szczególnie na twarzy, ładnie koi o ile dodam do maski oleje, bo inaczej błyskawicznie zastyga i podrażnia, ale tak jest też z glinkami.
zawsze dodaję oleje do samoróbek. maseczki od razu są bardziej kojące :)
Usuńwydaje mi się, że za "ostro" poszłaś, to jest półprodukt i w zasadzie powinno się go używać w połączeniu z innymi... Proponowałabym do glinki dodać odrobinę, albo do maseczki z alg czy zrobić tonik ze spiruliną, czy do peelingu, itp. Ja nie odważyłabym się nałożyć takiej ilości spiruliny na twarz jak Ty :P
OdpowiedzUsuńMoże się okazać, że mniej znaczy lepiej i nie będzie podrażnień a właściwy efekt :)
na stronie ZSK było kilka przepisów na maski, z których wynikało, że spirulina jak najbardziej nadaje się na nałożenie na twarz w takiej postaci... nic to, nie będę już z nią eksperymentować
UsuńAła:( współczuję Bardzo.
OdpowiedzUsuńjuż dawno nic mnie tak nie podrażniło :/
UsuńJej zapach oraz brudzenie faktycznie są uciążliwe, ale na szczęście nie narobiła u mnie takiego galimatiasu. Przykro mi, że tak Cię poparzyła :(
OdpowiedzUsuńprzynajmniej wiem, od czego się trzymać z daleka ;)
Usuńno
OdpowiedzUsuńkategoryczne no!
nie dość że okropnie pachnie to jeszcze takie szkody powoduje
:/
jestem na nie
wielu osobom spirulina służy. mi nie...
Usuńjejku! właśnie miałam zamiar z nią pokombinować, a tu prosze :o moja skóra jest wrażliwa, chyba zrobiłabym sobie nią krzywdę :/ beeee
OdpowiedzUsuńbez próby uczuleniowej się nie obędzie ;)
UsuńMoja skóra zareagowała na nią identycznie :( Na włosy nie zdążyłam spróbować, bo po podrażnieniu twarzy tak się na nią obraziłam, że od razu wylądowała w koszu.
OdpowiedzUsuńja wyrzucam kosmetyki tylko wtedy, kiedy naprawdę nie umiem znaleźć dla nich zastosowania. jakoś tak mam :)
UsuńNo nieźle Cię załatwiła ta spirulina... ja też mam ochotę jej spróbować, ale będę miała na uwadze Twoje złe doświadczenia;)
OdpowiedzUsuńzalecam ostrożność ;)
Usuńnigdy nie miałam i chyba nie będę mieć... ten zapach...
OdpowiedzUsuńmnie spirulina też podrażnia, jeśli pamiętam , to dosypuję jej do glinek, np. niebieskie Waldajskiej i jest ok
OdpowiedzUsuńja będę trzymać spirulinę z dala od twarzy ;)
UsuńWcale się nie dziwię, że się zraziłaś. Jak dla mnie już sam zapach by wystarczył ;)
OdpowiedzUsuńczasem dla efektów zapach można zdzierżyć. ale tylko czasem ;)
Usuńkiedyś też tak podrażniłam sobie twarz, teraz nakładam ją max na 10 minut i w tym czasie na szczęście nic złego się nie dzieje
OdpowiedzUsuńja nakładałam na 15
UsuńJa to w ogóle unikam alg. Mam traumę - mają taki charakterystyczny zapach. Właśnie taki rybiasty. Kiedyś jedna z herbatek do parzenia zawierała dodatek alg, które - nie inaczej - opanowały aromatem cały napar. Wypiłam ją po jedzeniu... i nie chcę tego wspominać: "rzygałam jak kot", jak mawia moja babcia. Obrzydliwość, do dziś mnie skręca na samo słowo "algi", bo mi się ten zapach/smak przypomina. Nie pomogła dziesięcioletnia przerwa od kosztowania tej herbatki. Brrr.
OdpowiedzUsuńuuuu, w całej rozciągłości rozumiem niechęć do alg. swoją drogą, przez zapach raczej bym herbaty nawet nie skosztowała...
UsuńOwszem, zapach niemalże fizycznie działał na moją głowę, zwracając moją twarz niemalże 180 stopni w stosunku do szklanki. Szczerze, siedzę sobie przed kompem i piszę do Ciebie, przypominając sobie ten smak/zapach i naprawdę mój żołądek już zaczął reagować. To zdecydowanie najohydniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek smakowałam i zasmakuję.
UsuńŁyknęłam, bo podobno na cellulit miała pomagać [#głupiamłodość] :D
ble, ble, ble, od alg "spożywczych" będę się trzymać z daleka. dla urody człowiek jest gotów zrobić wiele, ale jednak są jakieś granice ;)
UsuńOjej ostry rumień. To ja już się boję i na pewno tego nie kupię.
OdpowiedzUsuńTwoja skóra nie musi tak reagować ale nie namawiam do zakupów :)
UsuńU mnie spirulina nie powodowała pieczenia, ale twarz była zaczerwieniona. Dawno z niej zrezygnowałam na rzecz maseczek algowych peel-off - dają świetnie efekty, koją skórę.
OdpowiedzUsuńuwielbiam maski algowe peel-off. genialnie działają na naczynka :)
UsuńNie chcę nic mówić, ale sama powinnaś o tym pomyśleć, że skoro jesteś w ciąży to Twoja skóra /cera może być bardziej wrażliwsza i reagować inaczej nawet na kosmetyki których używałaś przed ciążą a wtedy mogły Ci np nie szkodzić. Dziwię się, że w swoim stanie tak eksperymentujesz to ryzykowne, bo można się tak załatwić, że zostaną takie pamiątki (rumienie/podrażnienia) na całe życie. Dbaj o siebie i maluszka. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńsugerujesz, że skoro jestem w ciąży, nie powinnam używać masek? nie zgadzam się z tą opinią. poza tym maseczki robię maksymalnie dwa razy w tygodniu. muszę regularnie oczyszczać swoją tłustą cerę, inaczej mam problem z wypryskami, zaskórnikami i zszarzałą cerą. muszę też wspierać naczynka. maski algowe typu peel-off mi służą. ponieważ spirulina to też alga, miałam podstawy przypuszczać, że nie będzie się działo nic złego
UsuńJeśli lubisz używać masek algowych peel-off to polecam całą serię takich masek z Bielendy. Sama używam aloesowej, arbuzowej i ze złotem kolidalnym i nie dość, że mają świetny zapach to jeszcze pięknie wyciszają skórę i niedoskonałości oraz zmniejszają ilość sebum. Za samą spirulinę bym się nie brała, bo jest za silna. Biorę ją jedynie w kapsułkach na odtruwanie organizmu i też jest z nią różnie. Nie mówię,że jako kobieta w ciąży masz nic nie używać ;) wprost przeciwnie trzeba się czasem dopieścić jak źle się czujemy :), ale musisz to robić z rozwagą,bo teraz jest Was dwoje :) pozdrawiam i mam nadzieję, że się nie obraziłaś za tą radę,bo nie chciałam źle.
Usuńczytałam o maskach Bielendy, ale sama jeszcze nie miałam z nimi do czynienia, bo są trudno dostępne stacjonarnie niestety. może kiedyś wpadną mi w łapy :)
Usuńnie wiedziałam, że spirulina jest silniejsza. cóż, teraz wiem.
nie, nie, nie obraziłam się :)
Słyszałam, że spirulina lubi podrażnić właśnie wrażliwe i naczynkowe cery. Ja spróbowałam na maleńkim kawałku mojej twarzy i również spotkało mnie to samo - podrażnienie, rumień, zaczerwienienie, pieczenie. Dobrze, że nie spróbowałam na całą twarz, spirulina teraz tylko jako dodatek do maseczki do włosów :)
OdpowiedzUsuńMasek algowych muszę spróbować :)
Trzymajcie się z Dzidzią :*
mały paradoks, skoro spirulina ma wzmacniać naczynia krwionośne ;)
Usuńdziękujemy :*
Łoo matko, ale masz duże to poparzenie ;( Jak sobie z nim poradziłaś? Ostatnio tyle się słyszy o tych poparzeniach ;(
OdpowiedzUsuńbałam się cokolwiek potem kłaść na twarz i tylko co kilka godzin spryskiwałam twarz wodą termalną avene. pomogło, po dobie czerwień z twarzy zeszła :)
Usuń