poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Dlaczego zrywam znajomość ze spiruliną?

O spirulinie naczytałam się cudów. Mówi się, że zawiera multum dobroczynnych substancji odżywczych; że stanowi bogate źródło protein, witamin B12, A i E, aminokwasów, kwasów tłuszczowych, minerałów, kompleksów cukrowych i enzymów; że z jej cudownych właściwości ludzie korzystają od tysiąca lat; że odżywia, ujędrnia, poprawia wygląd i koloryt skóry, likwiduje trądzik i związane z nim zmiany skórne, wspomaga walkę z cellulitem, poprawia ukrwienie, reguluje pracę gruczołów łojowych, wzmacnia naczynia krwionośne i chroni je przed pękaniem, ma działanie detoksykujące, oczyszcza i ściąga pory. No, po prostu cudowny środek na wszystkie bolączki. Dodatkowo spiruliną można wspomagać się wewnętrznie.

Czy dziwi kogoś, że postanowiłam wypróbować na sobie działanie algi? Pierwsze nieśmiałe próby jednak nie przyniosły zbyt rewelacyjnych efektów. Mowa tu o masce morskiej z perłami z Biochemii Urody (recenzja). Produkt co prawda krzywdy mi nie zrobił, ale byłam daleka od zachwytów. Mimo wszystko postanowiłam się nie zniechęcać i zamówiłam małe (na szczęście) opakowanie spiruliny ze sklepu Zrób Sobie Krem. Za 10 g zapłaciłam 3,49 zł.


Po przydługim wstępie pozwólcie, że wymienię w punktach, dlaczego do spiruliny już nie wrócę.

1. Powód mało istotny, ale jednak - spirulina śmierdzi rozkładającymi się rybami. Da się wytrzymać, ale nie jest to zapach z kategorii relaksujących.

2. Kolejny może mało istotny powód, ale mnie osobiście doprowadzał do szewskiej pasji - spirulina strasznie brudzi. Czy używamy ją na twarz, ciało, czy do włosów, prysznic zawsze jest usyfiony. Nad zlewem w ogóle nie radzę algi zmywać. Naprawdę niesamowicie brudzi wszystko naokoło... Zawdzięczamy ten fakt oczywiście soczystemu kolorowi algi.


3. Powód najważniejszy - spirulina w postaci maseczki na twarz (skład: spirulina, woda mineralna, kwas hialuronowy, pielęgnacyjne olejki, np. arganowy)  bardzo mnie podrażnia. Poniżej zobaczycie zdjęcia zrobione 10 godzin po zmyciu maski. Z rumieniem, poparzeniem, uczuciem palenia skóry walczyłam przez 24 godziny... Dodam, że nie był to jednorazowy wybryk. Spirulinie udało się mnie tak załatwić dwukrotnie.


Zostałam skutecznie zniechęcona do tego półproduktu. Resztę spiruliny zużyłam korzystając z rad włosomaniaczek, czyli "wzbogacając" nią maskę do włosów. Nie zaszkodziła, ale moje włosy nie buntują się przeciwko proteinom, o ile rozsądnie je im dawkuję. Włosy były błyszczące i uniesione u nasady, ale i bez algi mogę uzyskać podobne efekty za pomocą proteinowych masek, a będę miała mniej sprzątania po prysznicu...

Spirulino, żegnaj. Nie ma dla Ciebie miejsca w mojej pielęgnacji.

71 komentarzy:

  1. Ja również nie jestem w stanie znieść tego smrodku! W dodatku nie widzę szczególnie dobroczynnego działania na moją skórę... Nie wiem, o co to halo, nie dane mi było doświadczyć cudu za sprawą tego półproduktu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u mnie cud też nie nastąpił. ale jakiejś rzeszy kobiet spirulina musi służyć, bo skąd tyle pozytywnych opinii?

      Usuń
  2. ale Cię załatwiła! ja chcę kupić i może bedzie dobra...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na wszelki wypadek przeprowadź próbę uczuleniową :)

      Usuń
  3. ojjjjej ojjjeeeej a to niedobra Pani S .. masz racje to niewybaczalne...smrod smrodkiem ale to podraznienie ..szkoda bo tak ladnie wyglada na buzce :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. smrodek najmniej mnie ruszał. to brudzenie wszystkiego naokoło no i okropna reakcja alergiczna - te dwie rzeczy tak naprawdę zniechęciły mnie do spiruliny najbardziej

      Usuń
  4. Już smrodu bym jej nie wybaczyła, a skoro tak wypala twarz, to już w ogóle dziękuję...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mi wypala, ale wielu dziewczynom nie wypala... to kwestia indywidualna. natomiast jeśli jesteś bardzo wrażliwa na zapachy, ten mógłby Cię zabić :P

      Usuń
  5. O ile pierwsze dwa powody są do przełknięcia (jeśli spirulina by działała), o tyle trzeci jest niedopuszczalny... Mi kuku nie zrobiła, ale też zachwycona jej działaniem nie jestem. Zaczęłam ją mieszać z glinką zieloną, żeby jakoś zużyć obie (;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. myślałam o mieszaniu, ale bałam się, że podrażnienie nadal by występowało. zdecydowałam, że włosy więcej zniosą ;)

      Usuń
  6. Też tak miałam za pierwszym razem, za drugim wystąpiło już mniejsze podrażnienie. Później już wcale. Gdy mam bardzo długą przerwę ze spiruliną, podrażnienie przy pierwszym użyciu znów występuje. Ale u mnie rumień znika po 1-2h.

    OdpowiedzUsuń
  7. Hmmm i tak mam ochotę przetestować tą zieleninę :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Szczerze mnie zaskoczyłaś, jeszcze nigdy nie spotkałam się z informacją, że spirulina może podrażniać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na stronie zsk kilka osób pisało, że problem u nich też wystąpił :)

      Usuń
  9. Ja zapach wytrzymuję, bo spirulinę kocham, mnie tak nie załatwiła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja dla dobrego działania również byłabym w stanie znieść zapach :)

      Usuń
  10. Już kilka razy słyszałam, że spirulina kogos podrażniła, dlatego też trochę się do niej zniechęciłam i boję się jej próbować :)

    OdpowiedzUsuń
  11. dla mnie sam smród byłby powodem do pożegnania się bez bólu.. a jak jeszcze robi takie coś ^^^ to bym się dwa razy nie zastanawiała :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tyle że w sumie wykorzystanie jej na włosy nie było takim złym pomysłem :)

      Usuń
  12. Oj biedaku :* szkoda, że spirulina tak działa na Twoją skórę, lepiej rzeczywiscie odstawić. Dla mojej jest błogosławieństwem, zawsze mam parę opakowań w zapasie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no i super, że masz naturalny kosmetyk, na którym możesz polegać. widocznie nie każdemu spirulina jest pisana, ale wielu osobom służy, skoro zbiera tyle pochlebnych opinii :)

      Usuń
  13. Niestety algi mają to do siebie, że dość dobrze działają, lecz często uczulają

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no cóż, trudno :) choć algi z Organique mnie np. nie uczulają, a spirulina tak

      Usuń
  14. UUU, nieładnie....
    Ja podobne przygody miałam z błotem z Morza Martwego...
    Dobrze, że udało Ci się zaradzić temu podrażnieniu! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nic wielkiego nie robiłam. bałam się cokolwiek kłaść na twarz, spryskiwałam ją jedynie wodą termalną :)

      Usuń
  15. hmmm ja miałam spirulinę z biochemii urody, przestałam używać z uwagi na zapach

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dla niektórych zapach może być nie do przejścia :]

      Usuń
  16. No to nie dziwię się, że się zniechęciłaś. Biedny pyszczek ;)
    Ja śmierdziucha akurat bardzo lubię, szczególnie na twarzy, ładnie koi o ile dodam do maski oleje, bo inaczej błyskawicznie zastyga i podrażnia, ale tak jest też z glinkami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zawsze dodaję oleje do samoróbek. maseczki od razu są bardziej kojące :)

      Usuń
  17. wydaje mi się, że za "ostro" poszłaś, to jest półprodukt i w zasadzie powinno się go używać w połączeniu z innymi... Proponowałabym do glinki dodać odrobinę, albo do maseczki z alg czy zrobić tonik ze spiruliną, czy do peelingu, itp. Ja nie odważyłabym się nałożyć takiej ilości spiruliny na twarz jak Ty :P
    Może się okazać, że mniej znaczy lepiej i nie będzie podrażnień a właściwy efekt :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na stronie ZSK było kilka przepisów na maski, z których wynikało, że spirulina jak najbardziej nadaje się na nałożenie na twarz w takiej postaci... nic to, nie będę już z nią eksperymentować

      Usuń
  18. Jej zapach oraz brudzenie faktycznie są uciążliwe, ale na szczęście nie narobiła u mnie takiego galimatiasu. Przykro mi, że tak Cię poparzyła :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przynajmniej wiem, od czego się trzymać z daleka ;)

      Usuń
  19. no
    kategoryczne no!
    nie dość że okropnie pachnie to jeszcze takie szkody powoduje
    :/
    jestem na nie

    OdpowiedzUsuń
  20. jejku! właśnie miałam zamiar z nią pokombinować, a tu prosze :o moja skóra jest wrażliwa, chyba zrobiłabym sobie nią krzywdę :/ beeee

    OdpowiedzUsuń
  21. Moja skóra zareagowała na nią identycznie :( Na włosy nie zdążyłam spróbować, bo po podrażnieniu twarzy tak się na nią obraziłam, że od razu wylądowała w koszu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja wyrzucam kosmetyki tylko wtedy, kiedy naprawdę nie umiem znaleźć dla nich zastosowania. jakoś tak mam :)

      Usuń
  22. No nieźle Cię załatwiła ta spirulina... ja też mam ochotę jej spróbować, ale będę miała na uwadze Twoje złe doświadczenia;)

    OdpowiedzUsuń
  23. nigdy nie miałam i chyba nie będę mieć... ten zapach...

    OdpowiedzUsuń
  24. mnie spirulina też podrażnia, jeśli pamiętam , to dosypuję jej do glinek, np. niebieskie Waldajskiej i jest ok

    OdpowiedzUsuń
  25. Wcale się nie dziwię, że się zraziłaś. Jak dla mnie już sam zapach by wystarczył ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czasem dla efektów zapach można zdzierżyć. ale tylko czasem ;)

      Usuń
  26. kiedyś też tak podrażniłam sobie twarz, teraz nakładam ją max na 10 minut i w tym czasie na szczęście nic złego się nie dzieje

    OdpowiedzUsuń
  27. Ja to w ogóle unikam alg. Mam traumę - mają taki charakterystyczny zapach. Właśnie taki rybiasty. Kiedyś jedna z herbatek do parzenia zawierała dodatek alg, które - nie inaczej - opanowały aromatem cały napar. Wypiłam ją po jedzeniu... i nie chcę tego wspominać: "rzygałam jak kot", jak mawia moja babcia. Obrzydliwość, do dziś mnie skręca na samo słowo "algi", bo mi się ten zapach/smak przypomina. Nie pomogła dziesięcioletnia przerwa od kosztowania tej herbatki. Brrr.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. uuuu, w całej rozciągłości rozumiem niechęć do alg. swoją drogą, przez zapach raczej bym herbaty nawet nie skosztowała...

      Usuń
    2. Owszem, zapach niemalże fizycznie działał na moją głowę, zwracając moją twarz niemalże 180 stopni w stosunku do szklanki. Szczerze, siedzę sobie przed kompem i piszę do Ciebie, przypominając sobie ten smak/zapach i naprawdę mój żołądek już zaczął reagować. To zdecydowanie najohydniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek smakowałam i zasmakuję.

      Łyknęłam, bo podobno na cellulit miała pomagać [#głupiamłodość] :D

      Usuń
    3. ble, ble, ble, od alg "spożywczych" będę się trzymać z daleka. dla urody człowiek jest gotów zrobić wiele, ale jednak są jakieś granice ;)

      Usuń
  28. Ojej ostry rumień. To ja już się boję i na pewno tego nie kupię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoja skóra nie musi tak reagować ale nie namawiam do zakupów :)

      Usuń
  29. U mnie spirulina nie powodowała pieczenia, ale twarz była zaczerwieniona. Dawno z niej zrezygnowałam na rzecz maseczek algowych peel-off - dają świetnie efekty, koją skórę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. uwielbiam maski algowe peel-off. genialnie działają na naczynka :)

      Usuń
  30. Nie chcę nic mówić, ale sama powinnaś o tym pomyśleć, że skoro jesteś w ciąży to Twoja skóra /cera może być bardziej wrażliwsza i reagować inaczej nawet na kosmetyki których używałaś przed ciążą a wtedy mogły Ci np nie szkodzić. Dziwię się, że w swoim stanie tak eksperymentujesz to ryzykowne, bo można się tak załatwić, że zostaną takie pamiątki (rumienie/podrażnienia) na całe życie. Dbaj o siebie i maluszka. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sugerujesz, że skoro jestem w ciąży, nie powinnam używać masek? nie zgadzam się z tą opinią. poza tym maseczki robię maksymalnie dwa razy w tygodniu. muszę regularnie oczyszczać swoją tłustą cerę, inaczej mam problem z wypryskami, zaskórnikami i zszarzałą cerą. muszę też wspierać naczynka. maski algowe typu peel-off mi służą. ponieważ spirulina to też alga, miałam podstawy przypuszczać, że nie będzie się działo nic złego

      Usuń
    2. Jeśli lubisz używać masek algowych peel-off to polecam całą serię takich masek z Bielendy. Sama używam aloesowej, arbuzowej i ze złotem kolidalnym i nie dość, że mają świetny zapach to jeszcze pięknie wyciszają skórę i niedoskonałości oraz zmniejszają ilość sebum. Za samą spirulinę bym się nie brała, bo jest za silna. Biorę ją jedynie w kapsułkach na odtruwanie organizmu i też jest z nią różnie. Nie mówię,że jako kobieta w ciąży masz nic nie używać ;) wprost przeciwnie trzeba się czasem dopieścić jak źle się czujemy :), ale musisz to robić z rozwagą,bo teraz jest Was dwoje :) pozdrawiam i mam nadzieję, że się nie obraziłaś za tą radę,bo nie chciałam źle.

      Usuń
    3. czytałam o maskach Bielendy, ale sama jeszcze nie miałam z nimi do czynienia, bo są trudno dostępne stacjonarnie niestety. może kiedyś wpadną mi w łapy :)

      nie wiedziałam, że spirulina jest silniejsza. cóż, teraz wiem.

      nie, nie, nie obraziłam się :)

      Usuń
  31. Słyszałam, że spirulina lubi podrażnić właśnie wrażliwe i naczynkowe cery. Ja spróbowałam na maleńkim kawałku mojej twarzy i również spotkało mnie to samo - podrażnienie, rumień, zaczerwienienie, pieczenie. Dobrze, że nie spróbowałam na całą twarz, spirulina teraz tylko jako dodatek do maseczki do włosów :)

    Masek algowych muszę spróbować :)
    Trzymajcie się z Dzidzią :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mały paradoks, skoro spirulina ma wzmacniać naczynia krwionośne ;)

      dziękujemy :*

      Usuń
  32. Łoo matko, ale masz duże to poparzenie ;( Jak sobie z nim poradziłaś? Ostatnio tyle się słyszy o tych poparzeniach ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bałam się cokolwiek potem kłaść na twarz i tylko co kilka godzin spryskiwałam twarz wodą termalną avene. pomogło, po dobie czerwień z twarzy zeszła :)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli podzielisz się swoją opinią :)

Bardzo proszę o niepozostawiane komentarzy typu: "Fajny blog. Obserwuję i liczę na to samo". Nie reaguję na agresywną autopromocję, więc nie spamuj, a ja nie będę musiała cenzurować :)

UWAGA: komentarze w postach starszych niż 7 dni są moderowane. Zmusił mnie do tego zalew automatycznie generowanych komentarzy, mających na celu reklamowanie różnych stron internetowych.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...