środa, 28 sierpnia 2013

Mała, różowa operacja, czyli kreatywne prasowanie pokruszonych kosmetyków prasowanych

W mojej kosmetyczce rezydowały dwa różowe kosmetyki, po które nie sięgałam. A nie korzystałam z nich, gdyż były pokruszone. Cień Paese Światło Toskanii przywędrował do mnie już w takim stanie. A że mam podobne odcienie w łatwiejszej do użycia formie sprasowanej, cień leżał niekochany. Z kolei róż MIYO w bardzo twarzowym odcieniu Sorbet, który dostałam od Diggerowej, pokruszył się sam z siebie. Nie upadł mi, nie był narażony na wstrząsy. Ot, pewnego dnia otworzyłam kuferek i odkryłam, że sobie wziął i popękał. Zła byłam bardzo, bo kolorek fajny, ale z takiego pokruszonego różu korzysta się trudno, bo na pędzel nabierają się dziwne ilości i łatwo o efekt matrioszki. Poza tym pyłek wymykał się z opakowania i brudził mi wszystko na różowo. 



Ostatecznie stwierdziłam, że będę prasować. Postanowiłam tez od razu połączyć cień z różem, bo wiedziałam, że inaczej z cienia nie będę korzystać. A z "nowego" różu i owszem :)


Całą operację przeprowadziłam na ręczniku papierowym, gdyż robi się przy tym trochę bałaganu. Co zrobiłam?


1. Pokruszyłam do końca cień.

2. Pokruszyłam róż. Uwaga, staramy się kruszyć kosmetyki jak najdokładniej, żeby nie było grudek. Zdjęcie numer dwa zrobiłam w trakcie kruszenia, to jeszcze nie był efekt końcowy.

3. Połączyłam i dobrze wymieszałam cień z różem.



4. Przełożyłam mieszankę do opakowania od różu i zalałam spirytusem kosmetycznym. Wódka też się nada. Wymieszałam.



5. Zaczęłam odciskać alkohol w płatki bawełniane. Zużyłam kilka płatków i pobrudziłam sobie paluchy na różowo, ale po kilku myciach rąk zeszło :]



6. Wyczyściłam opakowanie różu na brzegach i w zawiasach i odstawiłam otwarty kosmetyk na kilkanaście godzin, żeby resztki alkoholu odparowały.


7. Teraz podziwiamy efekty naszej pracy :)

Kosmetyk wygląda co prawda na "po przejściach", ale dużo łatwiej się z niego korzysta niż kiedy był w formie sproszkowanej... No i kolorek jest bardzo ładny ;)

67 komentarzy:

  1. dobry sposób :)
    i działa, też z niego korzystałam jak zmieniałam cienie sypkie w prasowane

    OdpowiedzUsuń
  2. Znam ten sposób, ale mnie osobiście nie chciałoby się tak bawić. Pewnie by obydwa kosmetyki wylądowały w koszu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdecydowanie nie mam cierpliwości do takich czynności.

    OdpowiedzUsuń
  4. ja ostatnio tak naprawiłam mozaikę z Golden Rose :) co prawda efekt mozaiki stracony na zawsze, ale kosmetyk uratowany :) słyszałam, że można tak samo zrobić z pigmentu cień "prasowany", ale niestety nijak mi się nie trzyma to kupy :/ nie wiesz może jak to rozwiązać??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niestety nie wiem, nigdy nie prasowałam cieni/pigmentów, które z założenia miały być sypkie :/

      Usuń
  5. Jaki ładny odcień Ci wyszedł!

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajny kolor wyszedł po zmieszaniu :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Robiłam tą operację z kilkoma cieniami Kobo i niestety wszystkie zaczęły kruszyć się na nowo mimo że leżały spokojnie na półce czyli nie miały ku temu powodu , w końcu je wyrzuciłam bo wszystko miałam zabrudzone tymi cieniami .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cienie kobo mają trochę inną konsystencję niż inne cienie drogeryjne. może to była przyczyna?

      Usuń
  8. Super sposób:) No i róż piękny wyszedł:))

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak to się mówi - da się? da się! Można? Można!

    Ja ostatnio też przeprowadziłam dwie takie operacje :D Mam nawet już wrzucone fotki ale ostatnio mi brak czasu na pisanie posta..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. można, można :) czasem nawet fajnie się tak pobawić :)

      Usuń
  10. Oj zgadzam się, świetny kolorek uzyskałaś.

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny pomysł i fajny efekt końcowy (: Sama też mam taki pokruszony Paese w kolorze różowym, może zrobię coś podobnego (:

    OdpowiedzUsuń
  12. Kolor wyszedł po prostu obłędny, będzie idealny na zimę :-))

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja też niekiedy wolę korzystać z różowych cieni jako różu, bo na powiekach rzadko noszę mocne róże:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też tak czasem robię. kosmetyki mogą być wielofunkcyjne - wszystko zależy od nas ;)

      Usuń
  14. Do chodnych makijaży będzie idealny.
    Po takiej "operacji" z kosmetykiem miałabym pełno bałaganu, u mnie to się przeważnie tak kończy, przyznaję się bez bicia, że mam maślane łapy jeśli chodzi o takie rzeczy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bałaganu trochę było. wiadomo, że trochę proszku się zmarnowało, uciekło gdzieś na boki. nic to, różu i tak jest sporo ;)

      Usuń
  15. w życiu bym nie wpadła na takie coś
    jestem pod wrażeniem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja o prasowaniu pokruszonych kosmetyków dowiedziałam się z youtube :)

      Usuń
    2. człowiek uczy się całe życie
      i może to dobrze ;)

      Usuń
  16. Bardzo ładny kolorek Ci wyszedł :). Metoda spirytusowa, to zbawienie, kiedy coś się pokruszy. Mimo tego, że odciskanie jest dość upierdliwe ;).
    Buźka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mimo wszystko super, że ktoś wpadł na pomysł, jak naprawić pokruszone kosmetyki ;)
      buziam :)

      Usuń
  17. Fajny kolor Ci wyszedł! :) Ja muszę się zabrać w końcu za sprasowanie mojego ukochanego rozświetlacza, bo też go nie używam, żeby go nie pogubić ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kolor wyszedł naprawdę świetny i dobrze się w nim czuję :)

      prasuj, prasuj :)

      Usuń
  18. "wódka też się nada" :D Spróbuję u siebie.

    OdpowiedzUsuń
  19. super kolorek ;) pomysł rewelka - muszę też wypróbować z moimi kruszonkami ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Pigmenty prasowałam kilkakrotnie i byłam zadowolona z efektów, ale bronzer niestety zmienił kolor i stał się dziwnie twardy. Koniec końców wylądował w koszu :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. raz na jakiś czas coś nie wyjdzie. kiedyś prasowałam róż My Secret i też zrobił się twardy i niezdatny do użytku....

      Usuń
  21. ja też niedawno prasowałam bronzerka, który mi się posypał w podróży wieki temu ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Też czasem prasuję to i owo ;P Śliczny kolor ma ten róż Miyo, czegoś takiego ostatnio szukałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ze względu na kolor mogę go polecić. ale zupełnie nie rozumiem, czemu sam z siebie się pokruszył...

      Usuń
  23. nie znałam tego sposobu, dzięki :) a kolor wyszedł zacny, ciekawe, jak będzie z trwałością tego nowego-starego cienio-różu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. proszę. ja go znam z youtube :)

      jak nie zapomnę, kiedyś wspomnę :)

      Usuń
  24. Mam ze dwa cienie do sprasowania, ale wiecznie zapominam kupić tego spirytusu :P

    OdpowiedzUsuń
  25. he he, muszę też się tak pobawić :D

    OdpowiedzUsuń
  26. super kolor wyszedł! :) dobry pomysł btw :D

    OdpowiedzUsuń
  27. Kolor wyszedł świetny, to prawda :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Super metoda - jeszcze nie próbowałam ale w razie awarii wypróbuję, bo coraz częściej mam ochotę na takie eksperymenty :) i kolorek piękny - taka różana fuksja :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. warto czasem się pobawić ;)

      a kolor wyszedł mi naprawdę super. pięknie ożywia twarz ;)

      Usuń
  29. muszę spróbować prasowania, z czystek ciekawości :)

    OdpowiedzUsuń
  30. "Sklejałam" tak kiedyś jeden z moich ulubionych róży (też z MIYO), ale później sam z siebie znów pękł i już się nie bawiłam w naprawianie :P

    OdpowiedzUsuń
  31. Czasami się nie udaje, ale jak się uda to jest fajnie :) chyba sama się skuszę na miksowanie jakichś odcieni.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli podzielisz się swoją opinią :)

Bardzo proszę o niepozostawiane komentarzy typu: "Fajny blog. Obserwuję i liczę na to samo". Nie reaguję na agresywną autopromocję, więc nie spamuj, a ja nie będę musiała cenzurować :)

UWAGA: komentarze w postach starszych niż 7 dni są moderowane. Zmusił mnie do tego zalew automatycznie generowanych komentarzy, mających na celu reklamowanie różnych stron internetowych.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...