Moje pierwsze zetknięcia z tym peelingiem były trochę rozczarowujące, bo przez kilka pierwszych użyć działanie było w moim odczuciu zbyt delikatne. Ale po kilku zastosowaniach coś się zmieniło i ostatecznie z produktem się polubiłam.
Peeling wystarczył mi na około 2 miesiące stosowania raz w tygodniu (w każdy weekend). Kosztuje 15,50 zł/41 g (klik).
Peeling ma postać białawego proszku. Pachnie dziwnie, trochę jak lekko skwaśniałe mleko. Aromat ten nie jest jednak zbyt intensywny. Na stronie sklepu widnieje informacja, że produkt przeszedł małą reformulację i teraz pachnie inaczej. Cóż, nie mogę się na ten temat wypowiedzieć, bo nowszej wersji jeszcze nie miałam.
Stosowanie jest banalnie proste: odmierzamy porcję peelingu, mieszamy z wodą mineralną i kładziemy na twarz na 5-10 minut, po czym zmywamy całość wodą.
Opisując działanie produktu pozwolę sobie skomentować obietnice producenta.
» Peeling działa łagodnie, stężenie i aktywność enzymów zostały tak dobrane, by nie podrażniać nawet wrażliwej skóry, a jednocześnie zapewnić efektywne działanie peelingu. - prawda. Mnie peeling absolutnie nie podrażniał, nie zaogniał pajączków, nie wywoływał rumienia.
» Wyczuwalnie wygładza i zmiękcza skórę już po pierwszym użyciu. - prawda. Po kilku użyciach zauważyłam, że skóra twarzy rzeczywiście była wygładzona i zmiękczona.
» Działa powierzchniowo na zasadzie rozpuszczania martwych, zrogowaciałych komórek naskórka. Pomaga pozbyć się widocznych objawów łuszczenia się skóry. - połowiczna prawda. Peeling rozpuszcza martwy naskórek (co stwierdzam po tym, że skóra jest czystsza, rozświetlona), ale z większymi skórkami (chodzi mi o odstające skórki wokół wyprysków) niestety sobie nie radzi...
» Delikatnie oczyszcza skórę i poprawia jej koloryt. - prawda, widać to gołym okiem.
» Dzięki dodatkowi mączki ryżowej, wspomaga rozjaśnienie przebarwień. - nieprawda. U siebie tego niestety nie zaobserwowałam.
» Przygotowuje skórę do przyjęcia i lepszej absorbcji składników aktywnych obecnych, w aplikowanych w dalszej kolejności, produktach pielęgnacyjnych. - prawda. Maseczki lepiej działają po zastosowaniu peelingu.
» Oprócz działania złuszczającego, enzymy - bromelaina i papaina posiadają również właściwości przyśpieszające gojenie i przeciwzapalne. - prawda. Peeling może nie sprawia, że wypryski znikają jak za dotknięciem magicznej różdżki, ale szybciej się goją.
» Dzięki obecności mączki owsianej i mączki ryżowej peeling jednocześnie nawilża i łagodzi podrażnienia skóry. - połowiczna prawda. Mojej skóry peeling nie nawilża, ale rzeczywiście delikatnie łagodzi podrażnienia.
» Peeling pełni jednocześnie funkcję maseczki o działaniu odżywczym, rozjaśniającym, łagodzącym i wygładzającym. - co prawda stosowałam go przed maseczkami, ale produkt rzeczywiście ma działanie rozjaśniające, łagodzące i delikatnie wygładzające.
Podsumowując, kiedy po kilku użyciach moja skóra zaczęła w końcu reagować na ten produkt, polubiłam się z nim. Działa jak dobry peeling enzymatyczny działać powinien, czyli delikatnie złuszcza martwy naskórek (choć niestety nie radzi sobie z większymi skórkami), przygotowuje skórę pod maseczki, a w bonusie wyrównuje jej koloryt, rozświetla, łagodzi nieco podrażnienia i przyspiesza gojenie wyprysków. Warto wypróbować, jeśli stosujecie i lubicie peelingi enzymatyczne :)
też mam ten peeling, często przecieka mi między palcami :/
OdpowiedzUsuńw takim razie może za bardzo go rozcieńczasz?
UsuńRównież go stosuję :) Działa chyba najlepiej z przetestowanych przeze mnie peelingów enzymatycznych. Teraz mam peeling ziaja z serii ulga, ale ziajowy działa dużo słabiej. Cały czas szukam idealnego, ale chyba na stałe pozostanę przy bardzo porządnym z biochemii urody :)
OdpowiedzUsuńDo zapaszku już się przyzwyczaiłam i nawet mi nie przeszkadza. Ciekawa jestem tej nowej wersji, bo sama miałam starą.
ja jeszcze zbyt wielu peelingów enzymatycznych nie testowałam, więc nie mam aż takiego porównania. wiem, że ten z Perfecty jest beznadziejny i tyle :) niedługo zabiorę się za peeling enzymatyczny z e-naturalnie :)
Usuńja jakoś nie potrafię się wciąż przekonać do peelingów enzymatycznych. Mam jeden z Lirene i używam go baaardzo sporadycznie - na zasadzie, jak mi się przypomni ;) Mam po nim gładszą skórę, efekt jest, ale ja chyba jednak wolę czuć, że robię peeling ;) dlatego lubię mocne, mechaniczne zdzieraki i korund mi nie straszny ;)
OdpowiedzUsuńcóż, ja z mechanicznymi muszę bardzo uważać, bo naczynka różnie na nie reagują :/
UsuńNo tak, to wszystko zależy od typu skóry. Ja mieszana w kierunku tłustej jestem, więc mi hardkorowe zdzieranie nie straszne ;)
Usuńja mam tłustą, ale naczynkową :/ kiedyś lubiłam mocne zdzieranie, ale odkąd naczynka się uaktywniły, muszę uważać :(
UsuńOstatnio coraz bardziej doceniam moc peelignów enzymatycznych, wiec może na ten też się zdecyduję :)
OdpowiedzUsuńpolecam :)
UsuńTo mój zdecydowany ulubieniec.
OdpowiedzUsuńAż nie jestem w stanie zliczyć ile jego opakowań do tej pory już zużyłam :)
ja też zapewne będę do niego wracać :)
UsuńStosuję go odkąd polecała go nissiax83 i przyznam, że u mnie sprawdza się nieźle przy 2 użyciach w tygodniu.
OdpowiedzUsuńW takim razie muszę go spróbować :)
OdpowiedzUsuńPo kilku romansach z peelingami enzymatycznymi wróciłam ostatecznie do mechanicznych, ale dla cery naczynkowej taki "enzym" to świetna sprawa :)
OdpowiedzUsuńrozumiem. jednak nie ma co ukrywać, że nawet najlepszy peeling enzymatyczny nie złuszcza tak, jak mechaniczny...
UsuńWolę zdzieraki, ale ten peeling chętnie bym przetestowała :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńMoże kiedyś się skuszę :)
OdpowiedzUsuńpolecam :)
UsuńKiedyś kupię, ale na razie mam peelingi i rzadko używam
OdpowiedzUsuńja używam raz w tygodniu :)
Usuń