Czymś takim, jak złuszczanie skóry głowy, zainteresowałam się relatywnie niedawno. Przez ostatnie 3-4 lata używałam do tego celu glinki dodawanej do szamponu, bo gdzieś wyczytałam, że to unosi włosy u nasady, co okazało się prawdą. Kilka miesięcy temu, przy okazji wizyty w Polsce i obowiązkowej wyprawy do Natury, na półce wypatrzyłam mechaniczny peeling do skóry głowy ze Starej Mydlarni i stwierdziłam, że spróbuję. Kosztował 24,99 zł/200 ml.
Scrub wykończyłam ponad miesiąc temu i bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo mi go brakuje. Autentycznie tęsknię za kosmetykiem!
Produkt ma postać kremowej pasty z dość dużymi drobinkami pochodzenia naturalnego (zmielone łupiny orzecha włoskiego). Zapachowo na pierwsze miejsce wysuwa się metnol, a w tle czuć jeszcze kwiatowe nuty. Kosmetyk nie pieni się.
Zgodnie z zaleceniami producenta najpierw myłam głowę szamponem, spłukiwałam go, po czym robiłam sobie kilkuminutowy masaż peelingiem Starej Mydlarni, spłukiwałam co się dało, nakładałam na włosy odżywkę i po kolejnych kilku minutach ponownie jak najdokładniej płukałam włosy i skalp.
Scrub pokochałam od pierwszego użycia za cudowne uczucie chłodzenia skóry głowy i łagodzenie podrażnień i swędzenia spowodowanych przez szampony (wielokrotnie już wspominałam, że prawie wszystkie mnie podrażniają). Po każdym użyciu (co drugie mycie, czyli około dwa razy w tygodniu) moje włosy były ładnie odbite u nasady, a z biegiem czasu przy regularnym stosowaniu produktu miałam coraz mniej łupieżu tłustego i łuski, a włosy już tak nie wypadały.
A potem to cudeńko mi się skończyło i przesiadłam się na peeling trychologiczny Bandi. Niebo i ziemia, proszę państwa. Jak tylko zawitam w Polsce, muszę koniecznie zrobić zapas kosmetyku Starej Mydlarni. Ależ mi go brakuje! Polecam, polecam, polecam. Naprawdę robi różnicę.
Przypomina mi uwielbianą przeze mnie maskę oczyszczającą z Phenome, której nie wymienię na nic innego :D Niemniej nie porównuję tego typu kosmetyków z peelingiem Bandi/Bionigree. Bardzo mi też odpowiada pasta z glinką do mycia włosów Cleansing Volumizing Paste with Pure Rassoul Clay and Rose Extracts Christopher Robin, CUDO <3
OdpowiedzUsuńWróciłam też do lubianego szamponu Shea Moisture Shea Moisture Jamaican Black Castor Oil Strengthen & Restore i nie wiem dlaczego zrobiłam sobie tak długą przerwę od niego. Dla mnie to prawdziwy HIT :)
na maskę oczyszczającą Phenome też mam ochotę :)
Usuńkupiłam trychologiczny peeling Bandi ze względu na te obietnice: "Preparat oczyszcza i przygotowuje skórę do wchłaniania składników aktywnych. Dzięki zawartości mocznika i kwasu mlekowego peeling skutecznie usuwa nadmiar zrogowaciałego naskórka i zanieczyszczenia zewnętrzne tworzące na powierzchni skóry warstwę krystalizacyjną." no i niestety u mnie się nie sprawdzają. znowu mam problem z lupieżem tłustym i łuską, i nie widzę, aby Bandi ją zmiękczał i jakkolwiek pomagał w poradzeniu sobie z problemem :( i włosy znowu lecą, bo mieszki zą obciążone i zaczopowane...
U mnie peeling Bandi sprawdzał się, ale też używałam go z zupełnie innych powodów niż Twoje. Jednak w ogólnym rozrachunku nie jestem do końca z niego zadowolona (jak i z całej serii Tricho). Z drugiej strony może kiedyś pokuszę się o wizytę o trychologa, pełen pakiet badań itd. by zobaczyć zmiany przed i po, które dodatkowo będą poparte zdjęciami, tak jak zrobiła to Ziemolina. Na razie wystarcza mi maska Phenome i kilka innych produktów.
UsuńPróbowałaś w ogóle czegoś z Shea Moisture? bo oni mają duży wybór i niektóre serie wypadają bardzo ciekawie, zwłaszcza że nie musimy martwić się o dostępność :)
Jeszcze nie probowalam shea moisture, bo chciałam przetestowac i przetrzepac co tam mialam w zapasach, ale mam te marke caly czas w pamieci :)
UsuńTak poza tym ta odzywka, ktora mi ostatnio przyslalas jest GENIALNA. Zachwyt od pierwszego uzycia <3
chętnie go poznam, muszę złuszczać swoją skórę głowy bo inaczej nie jest dobrze, zapomniałam, że w tym celu można używać glinki, ten kosmetyk jednak bardziej mnie ciekawi
OdpowiedzUsuńKoniecznie daj znac czy Tobie tez tak przypasuje ;)
UsuńChętnie go poznam. :)
OdpowiedzUsuńsuper, cieszę się :)
Usuńo proszę i w dodatku jest całkiem nie drogi...
OdpowiedzUsuńno właśnie :)
UsuńJa testuję peeling innej marki ale muszę jeszcze trochę potestować :)
OdpowiedzUsuńrozumiem :)
UsuńDawno nie używałam peelingu do skóry głowy, czasami w tym celu biorę kawę z cukrem i masuję skórę głowy, ale lubię też gotowce, może kiedyś go kupię przy okazji, bo efekt chłodzenia na skórze głowy też lubię :)
OdpowiedzUsuńja żałuję, że odkryłam peelingii do skóry głowy w swoim zyciu tak późno ;)
UsuńJa mam jeszcze na półce w łazience peeling Pharmaceris, ale jakoś nie umiem się zmusić do peelingowania skalpu – zbyt niekomfortowe. Chociaż przy mojej mocno przetłuszczającej się skórze powinnam to robić, hmmm, może jeszcze się zmuszę? Nie wiedziałam, że między peelingami do głowy mogą być tak duże różnice w odbiorze. Wydawało mi się, że są podobne, jeśli tylko konsystencja nie wkurza :)
OdpowiedzUsuńano niestety, peeling peelingowi nierówny ;)
UsuńKurczę... W życiu bym nie pomyślała, że to może mieć wpływ na wypadanie włosów. Jestem zazwyczaj dość leniwa gdy nadchodzi czas mycia głowy. Chcę mieć to jak najszybciej (nomen omen) z głowy, a tu dodatkowy krok... Ech, no ale jeśli piszesz, że to autentycznie działa i włosy wyglądają i czują się lepiej, to chyba spróbuję i ja.
OdpowiedzUsuńu mnie naprawdę peelingowanie skóry głowy robi ogromną różnicę. sama byłam w szoku, kiedy to odkryłam...
UsuńMuszę go koniecznie wypróbować jak jest taki dobry :)
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że będziesz równie zadowolona :)
UsuńJa z kolei tak strasznie bardzo nie lubię mechanicznych drobinek, przeokrutnie ciężko jest mi się ich pozbyć :(
OdpowiedzUsuńpamiętam, że miałaś taki problem z mechanicznym peelingiem... u mnie nie jest tak źle z wypłukiwaniem a efekt jest tego wart ;)
Usuń