Wow, znowu mnie wciągnęła jakaś czarna dziura. Nie mam pojęcia, gdzie podziały się ostatnie dwa tygodnie; czas przeciekł mi przez palce. Od dwóch miesięcy pracuję non stop; od dwóch miesięcy nie ćwiczyłam, nie przeczytałam żadnej książki, nie pomalowałam paznokci i prawie nie spałam. Bardzo mi z tym źle, no ale tak wygląda gorący okres w usługach. A do Polski przyjadę dopiero w grudniu... Ech :/
Ale kończmy marudzenie, bo przecież z dużym opóźnieniem, ale jak zawsze mam ochotę kosmetycznie podsumować miniony miesiąc.
Różany micel Bielendy jest świetny - ma dużą pojęmność, ładnie pachnie i bardzo dobrze acz delikatnie usuwa resztki makijażu. Nie mam do niego absolutnie żadnych zastrzeżeń. Pastami Splat zainteresowała mnie Aga. Wersja Active przypadła mi do gustu, gdyż dobrze czyściła zęby, a płytka nazębna nie pojawiała się zbyt szybko. Musiałam jednak przyzwyczaić się do specyficznego smaku. Jedna z lepszych past bez fluoru, jakie poznałam. O maskarze Astor pisałam tutaj. Ot, zwyklak. Serum do skóry z niedoskonałościami IOSSI, prezent od Justyny, miało swoje plusy i minusy, o których chciałabym, w miarę możliwości, napisać w osobnej notce. Peelingu do ust Evree nie polubiłam (zużyłam na dłonie i stopy), a balsam do ust był w porządku, choć znam lepsze.
Żel pod prysznic Soap&Glory w wersji Clean On Me bardzo lubię za piękny zapach, pompkę i brak wysuszania skóry. Polubiłam również żel do higieny intymnej Naturativ, który dostałam od Hexxany. Miał formę gęstego żelu, dobrze mył, a przy tym był delikatny i nie wywołał u mnie żadnego podrażnienia. Świetny zawodnik. Antyperspirant Dove był w porządku; dezodorant Fenjal lubię stosować po wieczornym prysznicu. Daje mi wystarczającą ochronę na noc. Krem Astrali z polecenia stosowałam do rąk, ale niewiele wskórał na ich tragiczny stan. Diamentowa maska Biovax też nie zrobiła na mnie czy na moich włosach większego wrażenia. Tak samo, jak olej z orzechów makadamia. Nie zauważyłam, żeby zdziałał cuda na moich prostych drutach czy loczkach córeczki.
Trzynaście zużytych produktów; kiedyś bywało ich u mnie ponad dwadzieścia, ale na pielęgnację i makijaż też niestety nie mam ostatnio czasu ;)
Iossi znam i lubię, najbardziej balsam z lawendą *.*
OdpowiedzUsuńpamiętam :)
UsuńJa już mam kolejna dwie pasty Splat w zapasie :-) Bardzo polubiłam markę :-)
OdpowiedzUsuńja mam teraz w użyciu pastę Himalaya Herbals i... tęsknięza Splat ;)
UsuńMam nadzieję, że Ci się życie trochę uspokoi, bo jednak czas to nasz najcenniejszy kapitał :*
OdpowiedzUsuńwygląda na to, że nastąpi to dopiero w listopadzie :P
UsuńDoskonale Cię rozumiem. Tak miałam, kiedy pracowałam w schronisku dla zwierząt, do tego byłam cała posiniaczona, bo takie mam ciało :/ Życzę dużo sił i więcej czasu dla siebie 😘 Zużycie i tak niezłe ☺
OdpowiedzUsuńu mojej mamy też baaaaaaardzo latwo o siniaki... dzięki :*
UsuńZaciekawiłaś mnie pastą Splat (co to za firma?), tylko powiedz mi jaki ma smak wersja Active? Osobiście stawiam na czystą miętę względnie taką w wydaniu jak guma do żucia :D Po wielu eksperymentach najchętniej kupuję pastę Sylveco i Himalaya Herbals Mint Fresh (to moje ulubione) a z kolei z fluorem trafiłam na super mocną miętę z firmy Marvis (jako dodatek, bo od czasu do czasu fluor mi nie szkodzi).
OdpowiedzUsuńpasty Splat są dostępne w Rossmannie. Agnieszka u siebie pisała o nich tutaj:
Usuńhttps://www.mojalepszawersja.pl/2018/06/splat-professional-aromatherapy-pasta.html
https://www.mojalepszawersja.pl/2018/07/splat-professional-white-plus.html
wersja Active była ziołowo-anyżowa w smaku; koło mięty nie stała. dlatego napisałam, że musiałam się przyzwyczaić...
Tak, czytałam że musiałaś się przyzwyczaić i stąd pytanie o smak pasty :P
UsuńDziękuję, przejrzałam/poczytałam i zaspokoiłam swoją ciekawość. Nie dla mnie takie rozwiązania. Za to już wiem dlaczego nazwa wydawała mi się znajoma, oferta tej firmy jest dostępna w Superdrug :)
tego, to ja z kolei nie wiedziałam, ale bywam w Superdrugu dosłownie kilka razy w roku. wolę Boots :)
UsuńU mnie oba sklepy się prawie obok siebie :D więc czasem zaglądam tak ze zwykłej ciekawości. Boots ma lepsza ofertę, ale i tak obie drogerie traktuję jako miejsca do zakupów tzw. podstaw. Choć plusem Bootsa dla mnie są marki premium :)
Usuńrozumiem :)
Usuńco do mnie, jakoś tak wychodzi, że 95% mojej pielęgnacji trafia do mnie z Polski, ha ha
mnie też wciągnęła czarna dziura a raczej Tatry, za którymi tęsknię i trudno jest mi się odnaleźć w codzienności i obowiązkach oraz zaległościach , które są jak góra lodowa
OdpowiedzUsuńoch, jak ja dawno w Tatrach nie byłam... 12 lat :(
UsuńRównież nie polubiłam się z peelingiem do ust z Evree, miałam lepsze rezultaty samodzielnie mieszając cukier z olejem kokosowym. Od jakiegoś czasu przymierzam się do produktów Iossi, więc chętnie przeczytam recenzję olejku :)
OdpowiedzUsuńz IOSSI serdecznie polecam olejek koktajl pod oczy :)
UsuńMiałam peeling do ust z Evree tylko w innej wersji zapachowej i też mi nie przypasował. Już sam sposób aplikacji mnie nie przekonywał, działanie też tego nie zrekompensowało.
OdpowiedzUsuńno właśnie :/
UsuńRóżany micel Bielendy ma wiele fanek, muszę go wreszcie poznać :)
OdpowiedzUsuńjest jednym z moich ulubieńców :)
UsuńNie będzie Cię teraz, a tak liczyłam... :( jedziemy do Gdyni w poniedziałek.
OdpowiedzUsuńno niestety :( Viki ma jeszcze wprawdzie tydzień ferii, ale mamy spory ruch i nie da rady się wyrwać... też bym się chętnie spotkała :*
UsuńTeż nie lubię peelingu Evree, muszę go zużyć alternatywnie...
OdpowiedzUsuństopy skorzystają ;)
Usuń