Jedną z moich słabostek jest częste zaglądanie na dział kosmetyczny w świątyni rozpusty znanej jako Tk Maxx. Ach ten dreszczyk emocji niczym z PRL-u: rzucili coś ciekawego? Szybko, szybko, zanim ktoś inny kupi i sprzątnie mi TAKĄ okazję sprzed nosa. Tak, dostaję w tym przybytku małpiego rozumu; zwłaszcza w kwestii lakierów do paznokci, ale, jak widać, nie tylko.
Zestaw balm stainów z Revlonu był w bardzo okazyjnej cenie, a ja bardzo chciałam przetestować tę linię. W normalnych warunkach stacjonarne na jedną sztukę przeznaczyć trzeba niemal osiem funciaków, a ja cały zestaw kupiłam za dychę. Opłacało się, prawda? Szkoda tylko, że nie wzięłam jednej rzeczy pod uwagę - że zestaw może być trochę leciwy. Powiedzmy sobie szczerze - żadna przedstawicielka tej trójki nie pachnie samą miętą (jak ichnie matowe pomadki w kredce), a ma w sobie jeszcze jakąś drażniącą nutę, prawdopodobnie wynikającą z niepierwszej świeżości. Ale mogę się mylić.
Forma kredki ułatwia aplikację. Same sztyfty nie są ani za twarde, ani za miękkie i gładko suną po ustach. Pigmentacja jest średnia, ale wynika to z faktu, że produkt marketowany jest jako hybryda pomadki ochronnej i stainu. Działanie nawilżające rzeczywiście jest odczuwalne, jak również efekt mrowienia przez kilka minut po aplikacji. Opakowania mazideł są takie sobie; złote napisy po czasie zaczynają obłazić, na czym cierpi estetyka. No cóż.
Pomadki zostawiają ślady na szklankach oraz policzkach całowanych osób.
Honey to najbardziej kultowy, można by rzec, odcień z tej linii. Taki różowo-beżowy, niezobowiązujący dzienniak. Jako jedyny z całej trójki nie wżera się w naskórek, a jego trwałość na moich ustach wynosi średnio 3 godziny.
Sweetheart to nieco jagodowa fuksja. Odcień żywy i wyrazisty, a także najtrwalszy z całej trójki, bo mocno wżera się w usta. Nie muszę nanosić poprawek przez około 6 godzin po aplikacji, ale jak już zaczyna znikać, to oczywiście nierównomiernie. Trudno usunąć tę pomadkę podczas demakijażu; najlepiej sięgnąć po jakiś olejek.
Rendezvous to pomarańczka; kolor nie dla każdego. W kwestii trwałości jest pomiędzy Honey a Sweetheart; pigment trochę się wżera w usta, a poprawek dokonywać muszę po około 4 godzinach po aplikacji.
Jeśli mam być szczera, balm stainy specjalnie mnie nie uwiodły, choć nie potrafię wskazać konkretnego powodu dlaczego, bo znowuż tak wiele nie mam im do zarzucenia (estetyka opakowania, dziwny zapach). Zdecydowanie jednak wolę inne serie pomadek tej marki: masełka (klik), szminki ultra HD (klik) oraz hit - seria matte balm (klik). Kwestia preferencji po prostu.
zdjęcia robione w różne dni, toteż za każdym razem było inne światło
A Wy, znacie tę serię? Jakie są Wasze odczucia?
Najbardziej podoba mi się trzeci pokazany kolorek, ale pomadek jeszcze nie miałam :C
OdpowiedzUsuńooo, a pomarańcz to trudny kolor :)
UsuńHoney ma coś w sobie, dobrze Ci w tym kolorze:)
OdpowiedzUsuńdzięki :)
UsuńA ja nie znam tej serii :p nie przypominam sobie zebym cos z niej miala ... hmm
OdpowiedzUsuńmoim zdaniem spokojnie można ją sobie darować ;)
UsuńOne miały dziwny zapach :D mnie się podobał, ale ja lubię niejednoznaczne aromaty :)))
OdpowiedzUsuńHahaha początek o TK Maxxie, to jakbym czytała o sobie :D też przechodziłam przez etap małpiego rozumu, ale przeszło mi. Na dział z wyposażeniem domowym LOL
LOL :D
UsuńNie, nie Asiu, jestem pewna że ten pierwszy akapit Kinga napisała o mnie;)
UsuńCo do samych sztyftów, miałam kilka ale oddałam siostrze. Jakoś podrażniały mi usta (wżerały się tak jak piszesz).
ha ha, cieszę się, że nie jestem sama odnośnie wpływu tego sklepu ;)
UsuńAsia ja za to na dzial z zabawkami :)
UsuńPodobne opakowania miały te pomadki z Bourjois i w którymś momencie, właśnie wtedy gdy już litery zaczynały obłazić, korzystanie z nich publicznie zaczynało być dla mnie krępujące. Mam też dość wyraźne preferencje jeśli chodzi o zapach mazideł do ust, także wątpię, żebym kiedyś sięgnęła po cokolwiek z tej linii ;)
OdpowiedzUsuńspokojnie można sobie te pomadki darować; nie ma w nich niczego niesamowitego
Usuńja max dwa razy w roku zaglądam do Tk Maxx , głownie do działu domowego.
OdpowiedzUsuńtam też można wypatrzeć ciekawe rzeczy :D
UsuńMiałam z Revlonu Kissable Balm i jego zapach tez był drażniący, nie taki typowo miętowy. Na pewno kupowałam świeży, bo był zafoliowany, więc przypuszczam że Revlonowe balmy po prostu taki mają.
OdpowiedzUsuńwydaje mi się, że ta linia to amerykanski odpowiednik Kissable Balm :)
UsuńNajbardziej spodobał mi się pierwszy odcień, jest bardzo naturalny i daje efekt naked lips, a ja bardzo lubię taki właśnie efekt. Chyba mam jakąś pomadkę z tej serii, choć nie jestem pewna, bo mam tego tyle, że nie nadążam z używaniem.
OdpowiedzUsuńoj, coś o tym nienadążaniu wiem ;)
UsuńKolor 001 mi się podoba;) ale wolę bardziej napigmentowane produkty.
OdpowiedzUsuńrozumiem :)
UsuńByłam przekonana,że kolory będą intensywniejsze :)
OdpowiedzUsuńw innych liniach są :)
UsuńNie znam tych produktów.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńMam jedną taką kredeczkę i z całą pewnością czuć tylko mentol.
OdpowiedzUsuńkilka osób mi mówiło, że one dziwnie pachną...
UsuńNie porwały mnie...Jak dla mnie mało wyraziste:)
OdpowiedzUsuńrozumiem :)
UsuńDawno nie byłam w TK Maxx, ale też lubię zaglądać :) Pomadki mają śliczne kolory, u Ciebie pięknie wyglądają :)
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
UsuńSweetheart ma przepiękny odcień!
OdpowiedzUsuńteż tak uważam :)
UsuńNie miałam i raczej się nie skuszę. Szału jakoś nie widzę, wolę coś co się bardziej "wżera" i dłużej zostaje na ustach :P
OdpowiedzUsuńrozumiem :)
UsuńZdecydowanie 3 kolorek dla mnie najlepszy <3
OdpowiedzUsuń