- Krem do stóp Bielendy z duetu do stóp Granat - ładnie pachnie, szybko się wchłania, zadowalająco nawilża.
- Krem Iwostin Rosacin (krem na dzień łagodzący skórę z trądzikiem różowatym) - bardzo fajny krem na dzień, ale dość treściwy, przez co lepszy na jesień/zimę. Dobrze współpracował z makijażem. Działania na rumień nie mogę ocenić po kilku użyciach.
- La Roche-Posay, Hydraphase Intense Legere - stosowałam na noc. Świetny nawilżacz, budziłam się z ukojoną, nawilżoną, przyjemną w dotyku skórą.
- Baza pod makijaż P2 - pierwsza baza, która nie była mocno silikonowa w dotyku. Przyjemnie się ją stosowało, ale nie przedłużała trwałości makijażu. Świeciłam się po niej jak zwykle.
- Krem tonujący Flos-Lek @nti @cne - nie kryje, a jedynie leciutko wyrównuje koloryt cery. Zaczynam się błyszczeć po 3-4 godzinach. Najjaśniejszy kolor niestety dość ciemny.
- REN active 7 radiant eye gel - lekki, szybko wchłaniający się żel. Coś tam nawilża, ale bez szału. Pod koniec próbki zaczął wywoływać u mnie łzawienie.
- Odlewka Guerlain Shalimar Initial EDP od Hexxany - niebanalny, zmysłowy, dość ciężki zapach, po który sięgałam tylko na szczególne okazje.
- Schwarzkopf, BC hair therapy, oil miracle, light finishing treatment - przyjemne, bezalkoholowe, silikonowe serum do włosów. Kilka dni temu napisałam szerszą recenzję.
Odlewki od Hexxany:
- Bioderma, Sebium, purifying correcting care, skin with blemishes - stosowałam ten krem na dzień, ale nie nawilżał dostatecznie. Nie zachwycił.
- Pat&Rub, Home SPA, Bogaty balsam do dłoni - miał zaskakująco lekką jak na "bogaty balsam" konsystencję, zostawiał na dłoniach tłustawy film, bardziej natłuszczał niż nawilżał (po jakiejś godzince od aplikacji moja skóra dłoni wołała o nawilżenie), miał przyjemny, cytrynowy zapach, nie dbał o skórki. Ogólnie byłam daleka od zachwytu. Co więcej, po dwóch dniach od rozpoczęcia stosowania balsamu wystąpiła u mnie na skórze dłoni swędząca wysypka. Balsam odstawiłam, kiedy do niego wróciłam powtórki z tej wątpliwej rozrywki nie było. Niemniej i tak to właśnie ten produkt winię za podrażnienie, bo nie stosowałam równolegle żadnego niesprawdzonego kosmetyku.
- Pat&Rub, Balsam do rąk relaksujący - miał słodki, jakby brzoskwiniowy zapach. Również nie zachwycił swoimi właściwościami nawilżającymi.
- Pharmatheiss, Granatapfel, krem do rąk - dość słodki, intensywny zapach; krem wchłaniał się błyskawicznie zostawiając jakby woskową (nie nieprzyjemną) warstwę na skórze. Nawilżał tak sobie, taki zwyklak.
- Yves Rocher, Anti-Age Global, krem na noc - bogaty, wchłaniał się do matu, pachniał jakby miodowo, zostawiał jakby woskowy (nie nieprzyjemny) film na skórze, świetnie odżywiał skórę. Dość ciężki, ale nie zapycha.
- Lush, Aqua Marina - genialny czyścik do twarzy. Oczyszcza buzię jak glinka, do tego nawilża i wygładza. Cudo!
Pielęgnacyjne kosmetyki pełnowymiarowe:
- Wybielająca pasta Colgate sensitive - lubię i często wracam :)
- Yves Rocher, krem do rąk cytryna i wanilia - dostałam krem od Lady In Purplee :* Ładnie pachniał wanilią z kapką cytryny, dość szybko się wchłaniał, nawilżał na krótko. 30 ml tubkę zużyłam w dwa tygodnie.
- Biochemia Urody, maseczka morska z perłami - maska do samodzielnego mieszania na bazie spiruliny. Trochę wygładza skórę, odżywia, łagodzi, zostawia skórę rozświetloną. Śmierdzi rybami. Na moje pory nie działała. Ogólnie nie zakochałam się w spirulinie, bo na moją skórę glinki lepiej działają.
- Antyperspirant Dove - zapewniał mi wystarczającą ochronę, a do tego bardzo przyjemnie pachniał.
- Queen Helene, oatmeal'n'honey natural facial scrub - mechaniczny, drobnoziarnisty peeling, którego sporą odlewkę dostałam od Hexxany. Przyzwoity, ale niestety zaogniał moje naczynka.
- Sławny micel Biodermy Sensibio - prezent od Słomki :* Dobry micel, ale w moim odczuciu działa tak samo, jak dużo tańszy micel Bourjois.
- Lawendowa Farma, mydło Plaster Miodu - świetne naturalne mydło. Je również podesłała mi Lady In Purplee.
Kolorówka i sprawy okołokolorówkowe:
- Bibułki matujące Wibo - przyzwoite, dość mocne, ale wolę bibułki Sensique, bo są większe i chłonniejsze od tych. Mam bardzo tłustą cerę, do jednorazowego zmatowienia twarzy potrzebuję trzech bibułek Wibo lub dwóch Sensique.
- Biochemia Urody, puder bambusowy + perłowy - odsypka od Basi :* Bardzo polubiłam ten naturalny puder.
- Maybelline, Lash Expansion mascara - od Hexx. Tusz raczej wydłużający niż pogrubiający. Dobry na co dzień.
- Rival de Loop Young, Eyeshadow Base - naprawdę świetna baza pod cienie (miałam samplik od Hexx). Jedna z lepszych baz, z jakimi się zetknęłam.
- Miss Selene 225 - od Maggie :*
- Pomadka ochronna Palmer's - nie polecam. Sztyft jest twardy, pomadka nic nie robi, mimo iż na ustach zostaje gruba warstwa. Pachnie jakby czekoladowo. Dla mnie mały bubelek.
Wyrzutki:
- Miniaturkę błyszczyka Givenchy przysłała mi kiedyś Urbi :* Produkt leżał u mnie prawie nieużywany aż w końcu się rozwarstwił. Czemu na to pozwoliłam? Błyszczyk był megaklejuchem, brzydko wyglądał na ustach (babciny, perłowy połysk), wysuszał usta... Naprawdę rozczarowujące zetknięcie z marką Givenchy.
- Cienie L'Oreal 153 Metal Plum i Maybelline 720 Iced Fudged niestety zaczęły zbijać się na powiece w skorupkę. Produkty były bardzo wydajne. Przez ostatni rok naprawdę często po nie sięgałam, ale wcale ich nie ubywało. Bardzo lubiłam ten cień Maybelline.
- Dlaczego kredki The Body Shop i podkład MUA uznałam za totalne buble wyłuszczyłam tutaj.
- Paletka Maybelline 11 Purple Drama to również bubelek. Dwa cienie, których brakuje, były kompletnie niezdatne do użytku i w końcu zmieszałam je z lakierem do paznokci Essence, żeby zmienić jego kolor. Fiolet, który się ostał jest słabo napigmentowany i ciężki we współpracy, jasny cień za chłodny dla mnie. Pozbywam się paletki bez żalu.
Uff, nie ma to jak pisać posta przez 2 godziny ;)
Bardzo przyzwoite denko :)
OdpowiedzUsuńPalmers bardzo zle mi sie kojarzy.
Jak bylam w ciazy kupilam sobie balsam na rozstepy z masłem kakaowym (bo wtedy myslalam, ze rozstepy robia sie w ciazy u kazdej babeczki- a to mit ;) wszystko zalezy od genow, ja na szczescie nie mam ani jednego rozstepa z tytułu ciazy). Wracajac do Palmersa.. Byl strasznie nieprzyjemny zapachowo. Tak dryfił niemiłosiernie, ze za kazdym razem jak na niego spojrzalam mialam odruchy wymiotne. Od tamtego czasu omijam marke Palmers szerokim łukiem.
balsam też miałam. zapach mi nie przeszkadzał, ale nie nawilżał nawet jakoś skóry.
Usuńcoraz bardziej nie lubię się z tą marką
to znaczy balsam nie nawilżał, nie zapach ;)
Usuństrasznie sie mazał i nie wchłaniał.. kiepski na całej linii :)
Usuńdokładnie :]
UsuńNo wreszcie ktoś, kto też uważa, że z tym kremem z Pharmatheiss jest coś nie tak! Ja też wyczuwam tę warstwę i niemiłosiernie mnie ona wkurza! ;)
OdpowiedzUsuńmnie ona nie wkurza, ale ją zarejestrowałam :)
UsuńHaha, ta paletka maybelline nie mogła mieć odpowiedniejszej nazwy.
OdpowiedzUsuńHahahhaa, celnie!
Usuńracja :D
UsuńSpore to denko ;)
OdpowiedzUsuńdużo próbek i odlewek ;)
UsuńDużo fajnych rzeczy ;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńAle tego dużo u Ciebie! u mnie jakoś słabo wychodzi to całe denkowanie :P
OdpowiedzUsuństaram się być sumienna :)
UsuńA ja się polubiłam z tą pomadką od Palmersa :)
OdpowiedzUsuńja nie :]
Usuńa ja wlasnie slyszalam o tej paletce z maybelline duzo dobrego(ogolnie,nie konkretnie o tych kolorach) i nawet czailam sie na jakis internetowy zakup oO teraz chyba jednak sie powstrzymam
OdpowiedzUsuńpurple drama była kiepściutka.z innymi wersjami kolorystycznymi nie miałam do czynienia, więc nie wiem, jakiej są jakości ;)
UsuńTo się nazywa konkretne zużycie :)
OdpowiedzUsuńdzięki :)
UsuńGratuluję zużyć :) Ja walczę cały czas :D
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
Usuńwow jak dużo udało ci się zużyć :)
OdpowiedzUsuństaram się być systematyczna :)
Usuńa ja wczoraj wyrzuciłam ogrom próbek, bo przeterminowane
OdpowiedzUsuńdlatego staram się próbki zużywać w miarę na bieżąco ;)
UsuńA mnie kusi ta maseczka morska, bo jednak moja cera nie lubi się z glinkami.
OdpowiedzUsuńtylko uważaj, bo spirulina może podrażniać...
UsuńSporo tych zużyć :)
OdpowiedzUsuńtak wyszło :)
UsuńA próbowałaś bibułek Inglota?
OdpowiedzUsuńJa lubię jeszcze te z Perfecty, można sobie oderwać dowolną długość bibułki.
miałam bibułki Inglota tak dawno temu, że nie pamiętam swoich wrażeń... a na Perfectę polowałam, ale nigdzie nie znalazłam :(
Usuńsporo tego więc się nie dziwię, że zajęło 2 godziny, ale jaka ulga po wyrzuceniu, ładnie próbki zdenkowałaś;D
OdpowiedzUsuńdokładnie, wielka ulga ;)
Usuństaram się na bieżąco walczyć z próbkami, ale wciąż jakieś mam...
Ależ Ci się nazbierało! U mnie też będzie w tym miesiącu na bogato ;)
OdpowiedzUsuńw takim razie gratuluję ;)
UsuńSzkoda, że balsam do dłoni wywołał u Ciebie takie podrażnienie :(
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o Biodermę Sensibio, również uważam, że szału nie ma
przynajmniej wiem, co mi nie służy ;)
Usuńładne denko :) jest miejsce na nowe kosmetyki :D
OdpowiedzUsuńmiejsce już uzupełnione ;)
Usuńwoooow, dużo dobre :) lubię czytać takie przekrojowe posty, ale cholernie długo się je tworzy - przynajmniej w moim przypadku.
OdpowiedzUsuńwiem, że długo... ale czasem trzeba ;)
UsuńWierzę, że zajęło Ci tyle czasu pisanie tego posta! Dzielna dziewczyna! ;)
OdpowiedzUsuńZużyłaś lakier do paznokci ;o gratki! (pomimo jej pojemności :D)
właśnie mam taki plan na ten rok: pozużywać lakiery o mniejszej pojemności, bo łatwiej ;)
Usuńsporo tego :) ja swój będę pisać z 2 dni :P
OdpowiedzUsuńwidzę,że styczniowe zużycia u wielu z nas są satysfakcjonujące ;)
też ostatnio przebrałam kolorówkę i wyrzuciłam, więcej miejsca na inne rzeczy ;)
zamierzam w tym roku robić regularne przeglądy kolorówki ;)
Usuńwłaśnie kupiłam bibułki matujące Wibo i rzeczywiście na zmatowienie całej twarzy trzeba ze 3 sztuki:/
OdpowiedzUsuńno właśnie. przez to szybko się kończą... bibułki Infinity są lepsze ;)
UsuńJak się ma tyle zużyć, to się 2h pisze posta ;).
OdpowiedzUsuńA tak na poważnie, to powiem Ci, że podziwiam konsekwencję w odkładaniu zużytych opakowań :).
Buziak!
wyrobiłam sobie już taki nawyk po prostu ;)
Usuńoj ile produktów, porządne denko:]
OdpowiedzUsuństąd zakupy też porządne ;)
UsuńŚwietne denko:) Gratuluję systematyczności:) Też lubię puder bambusowy. Całkiem dobrze matuje, a przy okazji daje jedwabiste wykończenie:)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o krem Pat&Rub, to może te olejki eteryczne Cię podrażniły? Jeśli krem do rąk pachnie równie intensywnie jak masło do ciała, to jest to wysoce prawdopodobne. Miałam tylko próbkę masła. Jak jej używałam, to miałam wrażenie, że smaruję się olejkiem cytrynowym...
Nie wpadłabym na pomysł dodania cienia do lakieru:) Ale skorzystam z tego patentu, bo mam parę cieni, które niebawem będę musiała wyrzucić ze względu na termin...
mam małą łazienkę, więc nie mogę sobie pozwolić na kilka otwartych opakowań tego samego kosmetyku ;) stąd moja systematyczność :)
Usuńnigdy wcześniej nie miałam problemów z olejkami eterycznymi,ale nie wykluczam. mam bardzo problematyczne dłonie, więc o ile olejki nie szkodzą mi na twarzy czy reszcie ciała, dłonie to zupełnie inna historia :/ zapach rzeczywiście był bardzo intensywny.
spróbuj, fajna zabawa ;)