Zacznę od tego, że wszystkim Wam życzę przyjemnego dnia/wieczoru/nocy sylwestrowej. Czy imprezujecie, zostajecie w domu, czy też pracujecie - niech to będzie przyjemny czas :) A w Nowym Roku niech szczęśliwe chwile zdecydowanie przeważają nad tymi złymi :*
***
A ponieważ nie chcę w Nowy Rok wejść z siatką pustych opakowań, dziś zużycia :) Notkę planowałam na wczoraj, ale miałam spory tłumek w barze i nie zdążyłam napisać posta. Myślę, że dziś też będzie sporo pracy, ale cieszę się, bo chcę coś zarobić, żeby mieć pretekst to skorzystania z wyprzedaży ;) Taki lisek-chytrusek ze mnie :]
Będąc w Polsce wydenkowałam:
- Kilka próbek i saszetek. Silikonowa baza pod makijaż Sephory zupełnie nie przypadła mi do gustu. Przyspieszała przetłuszczanie się buzi, trochę mnie podpychała. No ale ja nie lubię baz silikonowych i nic tego nie zmieni. Masło do ciała z mocznikiem LRP wykorzystałam na stopy. Były zadowolone. Krem na naczynka z Yves Rocher bardzo mnie zaciekawił. Na lato będzie zbyt ciężki, ale na zimę ma idealną konsystencję - nawilża i chroni skórę, bardzo dobrze współpracuje z makijażem. Przyjemny. Żel do mycia twarzy Biodermy nie podbił mojego serca. Zawiera SLS czy coś w ten deseń (obserwacja na podstawie piany), jest barwiony. Myje dobrze, ale powoduje uczucie ściągnięcia skóry. Nie skuszę się. Te próbki trafiły do mnie od Hexxany :* O peelingu i masce do rąk Perfecty już pisałam (klik). Peeling do stóp Bielendy dobry - robi, co ma robić, czyli ściera.
- Końcówkę masła do rąk z masłem shea Yves Rocher również podesłała mi Hexx. Masło było treściwe, zostawiało ochronną warstwę na dłoniach. Nawilżało bardzo dobrze. Po nocy z masłem pod rękawiczkami skóra dłoni była w bardzo dobrej kondycji.
- Antyperpirant mineralny Garniera - n-te opakowanie. Ulubieniec od lat.
- Żel pod prysznic Wellness Beauty o zapachu vanilla & macadamia. Pachniał przyjemnie, dobrze mył, nie wysuszał skóry. Przyjemne myjadło.
A w UK:
- Olejek Alterry granat&awokado. Nie pisałam osobnej recenzji, bo olejek niestety został wycofany :( Nie miałam do niego zastrzeżeń, no chyba że do niewygodnego opakowania. Przyjemnie pachniał, dobrze nawilżał ciało, włosy były po nim błyszczące i nawilżone. Wielka szkoda, że Rossmann z niego zrezygnował.
- O mydle jabłkowym pisałam (klik). Było świetne, ale nie podpasował mi zapach.
- Z korektorem Stay Matte Rimmela bardzo się polubiłam (klik). Nie wykluczam powrotu do niego, ale na razie zabieram się za testowanie korektora z Alverde :)
- Bronzer Rimmela trafia do kosza, bo ma milion lat (to mój pierwszy świadomie kupiony bronzer; wcześniej miałam jakieś dwa bronzery, ale nie wiedziałam, do czego służą) i pokruszył mi się przy upadku. Opakowanie ma tendencję do samoistnego otwierania się. Sam bronzer miał dość ciepły, ale nie pomarańczowy odcień. Był matowy, co mi bardzo odpowiadało. Na początku kosmetyk służył mi dobrze, ale z czasem zaczął schodzić plamami i odnaczać się na skórze. Raczej do niego nie wrócę...
- Żel do higieny intymnej Femfresh. Kupuję, bo w UK nie ma wyboru w tej kategorii :/
- Szampon piwny Barwy. Przyzwoity - klik.
- Modelujące sylwetkę serum Eveline z efektem rozgrzewającym - palący przyjaciel (klik).
- Krem do rąk The Body Shop - jedna wielka pomyłka (klik).
- Krem pod oczy Alterry z wyciągiem z dzikiej róży, który dostałam od Lady In Purplee. Nie miałam się do czego przyczepić (klik).
- Filtr przeciwsłoneczny La Roche-Posay. Świetny! (kilk)
Miniaturki, próbki, pozostałe:
- Żel pod prysznic Yves Rocher od Lady In Purplee. Pięknie pachniał pieczonym jabłkiem, mył, nie wysuszał skóry. Czego chcieć więcej?
- Żel pod prysznic Isany od Eweliny. Ślicznie pachniał owocowym jogurtem, dobrze mył nie przesuszał skóry. Przyjemny.
- Mleczko do ciała Wellness Beauty, też od Eweliny. Ładnie pachniało, dobrze koiło skórę po kąpieli.
- Odżywka do włosów TRESemme Naturals. Dla moich kłaków trochę za bogata. Póki co jedyna łatwo dostępna odżywka bez silikonów na brytyjskim rynku, jaką znalazłam. Szkoda, że mi trochę obciąża włosy :(
- Sól do kąpieli Wellness Beauty. Używałam do moczenia stóp. Ładnie pachniała, dawała trochę piany - byłam zadowolona.
- Bibułki matujące z Bootsa. Dużo lepsze od bibułek Superdrug, bo są od nich większe, grubsze i mocniejsze. Niemniej również niestety zawierają talk...
- Rybki anti-age z Rival de Loop, je również podesłała mi Hexx. Mieszałam ze spiruliną, więc nie mogę ocenić działania na skórę.
- O korektorze po oczy z P2 napiszę osobną notkę, bo oprócz tej próbki mam pełnowymiarowe opakowanie, a produkt jest zdecydowanie godny uwagi.