Nie mam skóry suchej. Wręcz przeciwnie - jestem tłuścioszkiem. Jednak zimą moja tłusta z reguły cera ulega wysuszeniu i odwodnieniu. Kiedyś poskarżyłam się na ten fakt Przyjaciółce, a Ona kilka dni później sprezentowała mi omawiany dziś krem Garniera.
Obietnice producenta jak zwykle brzmią obiecująco. Czy zostały w moim przypadku spełnione?
Ale od początku. Krem zamknięto w różowym, plastikowym, odkręcanym słoiczku. Czyli nie jest najhigieniczniej pod słońcem. Mazidło jest białe i ma dość lekką, ale tłustawą konsystencję, za co, jak w wielu drogeryjnych kremach do cery suchej, odpowiada olej mineralny. Składnik ten sprawia również, że krem zostawia na twarzy świecący film. Z tego względu stosowałam krem tylko na noc, więc nie wiem, jak sprawuje się pod makijażem. Produkt ma delikatny, słodki, raczej neutralny zapach. Z różami aromat ten mi się nie kojarzy.
Skład. Taaa. Bazą produktu są woda, gliceryna i olej mineralny. Substancji, które określiłabym jako dobre dla skóry, znalazłam całe cztery: masło shea (które nie wszystkim służy!), alantoina oraz obiecywane przez producenta wyciąg z róży i witamina E. Reszta to typowa drogeryjna chemia.
Jaki skład, takie działanie. Krem nie nawilża ani nie odżywia, a jedynie natłuszcza. Do tego mazidło oczywiście podziałało na mnie komedogennie. Ale mnie olej mineralny prawie zawsze zapycha, więc się tego spodziewałam. Ostatecznie produkt zużyłam smarując nim szyję, dekolt i dłonie. Nikomu go również nie polecę, bo na drogeryjnej półce można znaleźć lepsze składowo kremy w podobnej cenie (ok. 15 zł/50 ml).
Kiedyś zaliczyłam kilka butli balsamów Garnier, ale jakoś żaden z nich nie sprawdził się u mnie.
OdpowiedzUsuńja z balsamu z serii siedmiodniowa pielęgnacja byłam zadowolona, ale poza tym z garnierem mi niezupełnie po drodze :)
UsuńJa nie mam zaufania do kosmetyków Garniera.
OdpowiedzUsuńOdkąd jeden z balsamów paskudnie mnie uczulił, staram się ich unikać.
doskonale Cię rozumiem :)
UsuńHmmm a może spróbuj coś z serii Tołpy Dermo? Ja ostatnio zakupiłam sobie od nich serum hydrativ i naprawdę poczułam ulgę bo maści dermatologiczne, ogrzewanie i mrozy sprawiły, że nawet taki tłuścioch jak ja zaczyna mieć suszącego, odwodnionego kaca a serum+ plus na to kremik sprawiło, że moja skóra odżyła ;) Też moja skóra nie za dobrze znosi parafinę i staram się jej unikać na twarzy.
OdpowiedzUsuńTołpa + moje twarz = wieczna niezgoda :(
Usuńzaczęłam testować krem do cery naczynkowej z serii Winter Care Flos-Leku, zobaczymy :)
UsuńSzkoda, że zbytnio się nie sprawdził ;/
OdpowiedzUsuńczemu szkoda? przynajmniej wiem, czego unikać :)
Usuńmogło być lepiej.. dzięki za ostrzeżenie
OdpowiedzUsuńależ proszę :)
UsuńTeż za nim nie przepadam.
OdpowiedzUsuńpiąteczka ;)
UsuńNigdy nie miałam żadnego kremu do twarzy z Garniera, jakoś mnie do nich nie ciągnie- jak widać słusznie ;)
OdpowiedzUsuńja mam trochę inne podejście. bardziej interesuje mnie skład kremu niż marka ;)
UsuńNiekoniecznie, bo właśnie z powodu składu, a dokładnie wszechobencej parafiny unikam tych kremów ;)
Usuńok, ja wszystkich składów nie studiowałam, więc nie wiem :)
Usuńnie miałam i teraz napewno nie będę miała ;p
OdpowiedzUsuń:)
UsuńA myślałam,że będzie dobry :( A tu klapa..
OdpowiedzUsuńno, klapa...
UsuńMój był różowy a nie czerwony, ale to chyba ten sam krem, sama już nie wiem ;>
OdpowiedzUsuńMnie krem odpowiada bo wchłania się natychmiastowo (czyli przy cerze tłustej on się nie sprawdza, tylko do normalnych czy tak jak zaleca producent do suchej tak) i był idealny pod makijaż.
to dokładnie ten sam krem :)
UsuńZupełnie do Garniera nie mam zaufania,zarówno jeśli chodzi o produkty do ciała jak i do twarzy. Moja mama miała serię Garniera taką czerwoną,nie wiem jak się nazywa,ale bardzo jej o dziwo służyła.
OdpowiedzUsuńrozumiem :)
Usuńmoja mama uwielbia ich czerwony krem do rąk :)
nie zwróciłabym uwagi na ten krem, ale inne produkty garnier są okay :) czerwony krem do rąk i balsam, tonik taki zielony lubiłam i kulki pod oczy..
OdpowiedzUsuńmi kulka pod oczy niespecjalnie podeszła :]
UsuńKulki z garniera mogą być, ale te pod pachy. I to też nie wszystkie - tylko te nowsze, antyperspirantowe.
Usuńzgadzam się z Tobą :*
Usuńwiem jak znaleźć czyjegoś bloga, nie musiałaś wklejać linka :/
OdpowiedzUsuńI dlatego jak już mam kupić zwykły krem to sięgam po sprawdzoną Ziaję, która kosztuje 6 zł, a przy tym idealne dla mnie działanie. Po co przepłacać za bajki producentów?
OdpowiedzUsuńmyślę, że moją przyjaciółkę właśnie opis skusił :)
Usuńja ostatnio jakoś nie przepadam za Garnierem :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńA ja miałam, nawet mi pasował, ale bez rewelacji. Mam suchą skórę i u mnie widziałam nawilżenie.
OdpowiedzUsuńrozumiem :)
UsuńU mnie też na 100% zapchał, w dodatku te natłuszczenie, zamiast nawilżenia jest okropne :/ Ja jeszcze nie mam pomysłu jak mogę go zużyć :/
OdpowiedzUsuńproponuję dłonie i stopy :]
UsuńU mnie spotkania z olejem mineralnym, kończą się wysypem nieprzyjaciół i podskórnych gul. Ten składnik toleruję jedynie w masłach do ciała i kremach do rąk. Z szyją i dekoltem też muszę uważać, ponieważ również wykazują tendencję do zapychania:( Aczkolwiek ma to jedną zaletę. Ostatnio doszłam do wniosku, że kosmetyki zacznę testować na szyi, bo łatwiej ją zakryć apaszką. Jeśli się sprawdzą, to trafią na twarz.
OdpowiedzUsuńu mnie szyja i dekolt raczej nie mają takiej tendencji do zapychania, co twarz :)
Usuńtestowanie mazideł a szyi brzmi jak dobry plan ;)
Po niepowodzeniach z Aleppo wolę zachować ostrożność i sprawdzić działanie kosmetyku, zanim trafi on na moją twarz;)
Usuńbardzo rozsądnie :)
UsuńTak patrząc na tek skład, nie zapycha Cie? ;)
OdpowiedzUsuńzapychał. zresztą napisałam ;)
Usuń