Nutka na dziś:
***
Miniaturka bene tintu była jakiś czas temu dołączona do któregoś z brytyjskich magazynów.
Bene tint jest jednym z kultowych produktów marki Benefit. Zapoznałam się z nim trochę (jak widać, zużyłam ok. 1/4 miniatury) i rozumiem jego legendę, choć ja osobiście się w tym produkcie nie zakochałam. Dlaczego? Zaraz wyjaśnię :)
Zacznijmy od pozytywów. Płyn ma dość intensywny kolor w pojemniczku, ale po roztarciu daje na skórze przepiękny, świeży, delikatny rumieniec. Produkt ma różany zapach, ale aromat nie jest intensywny.
Bene tint jest niesamowicie trwały. Jeśli podkład nie schodzi Wam z policzków w ciągu dnia, tintu nic nie ruszy. Produkt wgryza się w skórę i dopiero proces demakijażu robi na nim wrażenie.
Sprawdźmy: ładny kolor, przyjemny, nienachalny zapach, nienaganna trwałość - skąd brak mojego entuzjazmu? Spieszę z wyjaśnieniem. Po pierwsze, nie odpowiada mi aplikator-pędzelek. Nie wiem naprawdę, do czego miałby służyć, bo rozprowadzić produktu się nim nie da. Ja nabierałam trochę produktu na wierzch dłoni i stamtąd paluszkiem na lico. Po drugie, bene tint bardzo szybko zasycha, trzeba więc spieszyć się z rozcieraniem. Po trzecie - tak jak rozetrzesz, tak jest. Nałożyłaś produkt za wysoko/nisko? Trudno, nie da się już tego jak poprawić. Po czwarte i ostatnie, tint oczywiście wżera się podczas aplikacji w palce i zostaje na nich długie godziny...
No i cóż, wyżej opisane cechy produktu sprawiły, że nie pałałam entuzjazmem do częstego sięgania po to cudo, nawet jeśli potrafił dawać naprawdę ładny, świeży efekt na policzku. Dlatego produkt jest już w drodze do nowego domku :]
Na usta bene tintu nie nakładałam. Mam jakąś awersję do produktów, których zadaniem jest wżeranie się w skórę warg. Zwykle podkreślają niedoskonałości i wysuszają. Nie wiem, czy bene też - nie miałam ochoty tego sprawdzać :]
To jest dla mnie zaskakujące w tintach, że takie mocne kolory wydają się w opakowaniach a na policzku taki delikatny efekt ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda że w PL nie ma takich dodatków ;)
kolor tintów działa na tej samej zasadzie, co sok z buraków ;)
Usuńmoże kiedyś to się zmieni...
oglądałam filmik jak zrobić tint z soku z buraków. ja nie lubię takich produktów, bo niewygodnie się ich używa. lipstain to trochę coś innego, zwłaszcza jeśli jest nieco kremowy.
Usuńteż widziałam ten filmik Aliny :) ja jednak za tą formą różu nie przepadam ;)
UsuńŚliczny efekt na zdjęciu :) Różany zapach- mniam :) Delikatny kolor- rewelacja :)
OdpowiedzUsuńHmmmm.. Jak nadarzy się okazja z pewnością spróbuję.
może uda Ci się zdobyć miniaturkę :) tak najlepiej przetestować produkt o takiej formie i formule ;)
UsuńBenefit mnie nie kusi - kosmetyki ma fajne, ale drogie, a mnie nie stać na tak drogie eksperymenty :)
OdpowiedzUsuńrozumiem.
UsuńJakoś nie mam przekonania do tego typu kosmetyków ;/
OdpowiedzUsuńdo tintów znaczy się? ja też nie do końca...
UsuńJa bardzo go polubiłam, pomimo tych wad, o których piszesz. Jest to mocno upierdliwe, ale mi jego efekt na poliku bardzo się podoba :)
OdpowiedzUsuńmi też efekt na poliku bardzo się podoba. i trwałość :) ale sposób stosowania naprawdę mi nie odpowiada...
UsuńNigdy nie miałam takiego kosmetyku. Myślisz, że można go nakładać pędzlem czy zafarbuje tak, że nie da się go domyć?
OdpowiedzUsuńobstawiam, że na 99% pędzelek zostałby trwale odbarwiony
UsuńTo kiepsko:(
UsuńNa zdjęciu prezentującym wyszłaś prześlicznie!
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
UsuńAle na policzku pięknie się prezentuje :)
OdpowiedzUsuńwiem :) jak już się napracujemy, tint potrafi świetnie wyglądać :)
UsuńSzczęściarz z tego nowego domku - efekt podoba mi się u każdej z Was, która go swatchuje :)
OdpowiedzUsuń*powinnam użyć innego słowa, np 'pokazuje', 'prezentuje' - bo te 'chuje' na końcu^
Usuńmoże nowa właścicielka pokaże tint na swoim blogu :) zdradzę, że Ją lubisz i często do Niej zaglądasz :]
Usuń* albo spolszczyć: słoczuje. wtedy zamiast chuje mamy czuje :D
Domyślam się - i to jest ŚWIETNY wybór!! Aż Cię ucałuję :*
Usuń:)
Kurde, no przecież - ech ja i te części ciała :D
dawaj, dawaj, lubi całusy i przytulanki ;)
Usuńja tam lubię, kiedy piszesz o częściach ciała :D
.... :D
UsuńMnie też proszę ucałować :)
mówisz, masz: :**:
UsuńRadość, radość!
Usuńyay!
Usuńefekt daje rzeczywiście fantastyczny :)
OdpowiedzUsuńprawda? :)
UsuńJa mam podobne odczucia do Ciebie, nie nakładam go też dlatego na poliki :( Ale na usta nakładałam i powiem Ci, że nie podkreślił mi suchych skórek, więc może zaryzykujesz? :)
OdpowiedzUsuńnie zaryzykuję, bo tinta już nie mam ;)
UsuńNiesamowicie podoba mi się opakowanie tego tintu, ale wszystkimi różami w płynie zawsze robię sobie brzydkie placki więc nawet się do nich nie zbliżam :P
OdpowiedzUsuńróże w płynie niestety są trudne w obsłudze :/
UsuńMój Benetint wylądował w zakładce Wyprzedaż. Szczerze nie lubię tego produktu- usta mi wysusza, a na policzki nie mam odwagi nałożyć. Ale nawet gdybym się odważyła to musiałabym potem chodzić z pofarbowanymi palcami. Dziękuję, postoję:D
OdpowiedzUsuńczyli u Ciebie wady produktu też przeważyły...
UsuńCzyli to produkt dla wprawionych, którzy znają dobrze swoją twarz i nie muszą poprawiać :)
OdpowiedzUsuńdokładnie :)
UsuńJestem gapa i pewnie nie dałabym rady z tym produktem :/
OdpowiedzUsuńmi też nie zawsze wychodziło ;)
UsuńZ pewną dozą niepewności podchodzę do napoliczkowych farbek. Obawiam się, że zrobiłabym sobie nimi krzywdę - różowe placki wyglądające jak popękane naczynka. Zdecydowanie wolę proszkowe kosmetyki, albo ewentualnie kremowe.
OdpowiedzUsuńNa plus tego tinta zaliczam śliczny kolor. Widziałabym go na ustach :)
różowe placki albo, co gorsza, rumieńce, które są nałożone za nisko.. bo poprawek nie da się nanieść, chyba że mamy czas na zmycie makijażu i powtórkę ;)
Usuńkolor ma śliczny, to fakt. myślę, że będzie pasował zdecydowanej większości karnacji :)
Hmm... przypuszczam, że gdybym się zdecydowała to pewnie musiałabym sporo ćwiczyć aby nie wychodzić z domu z buraczkami na polikach i właśnie ten brak poprawek o których wspominasz mnie zniechęca ;) Kolor chyba nie mój wolę brzoskiwniowe róże np. sugarbomb.
OdpowiedzUsuńtak, masz rację, w tym przypadku zdecydowanie trzeba dojść do wprawy. mam to szczęście, że wiedziałam, jak tintem się posługiwać, bo kiedyś miałam lip&cheek stain z TBS, więc miałam kilka miesięcy na praktykę ;) jednak zdecydowanie wolę róże w kremie i prasowańce... co pędzelek, to pędzelek ;)
Usuńja lubię różne kolory. zależy, jak się danego dnia ubieram i maluję :) mam więc rozpiętość wśród różów: od fioletowawych, przez różowe, koralowe, brzoskwiniowe, po czerwone :) od wyboru do koloru ;)
efekt mega :) ale przy nakładaniu trzeba mieć wprawę czyli nie dla mnie ;p
OdpowiedzUsuńtak, efekt bardzo zachęcający :)
Usuńpraktyka czyni mistrza, wyrobiłabyś sobie rękę ;)
sporo zużyłaś :) ładnie na Tobie wygląda!
OdpowiedzUsuńja się do niego przekonać nie umiem ;)
dziękuję :) ja próbowałam się przekonać, ale jednak to nie dla mnie ;)
UsuńTrochę się go bałam i odpuściłam, jak widać dobrze. bardziej chyba będę zadowolona z Sun Beam.
OdpowiedzUsuńLubię takie kolorowe dodatki ale w innej postaci krem/mus a po notce Iwetto kusi mnie róz w musie z Maybelline :)
ja mam high beam i bardzo jestem zadowolona :) nim trudno zrobić sobie krzywdę ;)
Usuńmnie też ten róż kusi, ale to plan na hen hen kiedyś tam. mam trzynaście albo czternaście różów, ile można ;)
To ja pozostanę przy moim różu Maybelline, bo przynajmniej mogę go poprawić jak mi się źle pacnie :)
OdpowiedzUsuńno i łatwo da się do zmyć z palca/pędzelka ;)
UsuńJa pałam do niego miłością wielką, tak dużą, że mam pełen wymiar;)
OdpowiedzUsuńjak napisałam - rozumiem legendę tego produktu. naprawdę ładnie wygląda na policzkach :) dla mnie po prostu sposób aplikacji jest nie do przeskoczenia, ale jeśli Ci to nie przeszkadza, w pełni rozumiem nadanie tintowi tytułu ulubieńca :)
UsuńTakie wżeranie się ma też swoje plusy. Przykładowo, jeśli zwykły róż znika mi z twarzy po 2-3 godzinach, a chcę długo cieszyć się rumieńcem, wówczas będzie idealny :) Dłonie można w pewnym stopniu ochronić nakładając na nie jakiś krem :) Ale fakt, że pędzelek to niefortunny pomysł.
OdpowiedzUsuńdobrze mówisz. dlatego taki tint to świetna opcja na lato :)
UsuńWiesz co? Wyglądasz na tym zdjęciu tak przepięknie! Tak świeżo i delikatnie!! Pięknie :)
OdpowiedzUsuńdziękuję bardzo :*
Usuńhm lubię róże ale w innej formie, z takimi trzeba wprawy ;))
OdpowiedzUsuńja jestem wręcz uzależniona od różu ;) jednak zdecydowanie wolę prasowańce ;)
UsuńJa ten produkt hejtam po całości, mój mały koszmarek ;) Z powodów tych samych minusów, co opisałaś, ale mi też niezbyt podoba się jego efekt.
OdpowiedzUsuńja muszę stwierdzić, że mi efekt akurat się podobał. i trwałość :)
UsuńA ja widzę fajną koszulę dżinsową :-P!
OdpowiedzUsuńTen produkt się u mnie nie sprawdził, jakbym używała kosmetyku - widmo :-))
dzięki. dorwałam koszulę w Primarku :)
Usuńhm, może byłaś z nim zbyt ostrożna? ;)
Nie próbowałam oryginału, mam tylko jakąś tanią brytyjską podróbkę i szału nie ma. Mam wrażenie, że jakiś produkt Technic lub MeMeMe sprawdziłby się o wiele lepiej! :)
OdpowiedzUsuńale ale, przecież podróbka nie da Ci wyobrażenia o oryginale...
UsuńNie wyobrażam sobie pójść na zajęcia czy do pracy z palcami przypominającymi spotkanie pierwszego stopnia z burakiem;) Takie wżeranie się w skórę ma też swoje złe strony. Tego typu produkty wysuszają usta na wiór i brudzą palce. Co z tego, że dzielnie trwają na swoim miejscu, skoro jakakolwiek poprawka staje się niemożliwa? Ja nie mam tak precyzyjnej ręki, żeby za każdym razem idealnie rozprowadzić produkt. W przypadku sypkich róży zawsze mogę się poratować pędzlem.
OdpowiedzUsuńtakie wżeranie ma dobre i złe strony. dobra to trwałość, złe to te wymienione przez Ciebie ;)
Usuńja też niestety nie mam precyzyjnej ręki. nagminnie nakładam róż za nisko :/ dlatego wolę prasowańce ;)
ani mnie ta recenzja nie zacheca ani nie odrzuca, jednak chyba zostane przy klasycznym rozu:)
OdpowiedzUsuńnie miała ani zachęcić, ani odrzucić. po prostu prezentuję swoje wrażenia ;)
UsuńAle jak to JUŻ w drodze?
OdpowiedzUsuńano posłałam go wraz z pędzelkami pocztą...
UsuńJeszcze większa radość!
Usuń... ale nie musiałaś, ja bym poczekała.
Chyba że brak miejsca w bagażu.
Usuńchciałam, żebyś miała je szybciej niż później :*
UsuńStrasznie lubię oglądać róże na Twoim policzku. W życiu się tak nie nauczę z nich korzystać...
OdpowiedzUsuń:*
dziękuję kochana :* ale uwierz mi, mistrzem nakładania różu to ja nie jestem :)
Usuń