Mam cerę naczynkową. W spadku genetycznym przekazał mi ją tata i nic z tym faktem nie mogę zrobić.
Jakiś czas temu popełniłam obszerny artykuł przedstawiający charakterystykę cery naczynkowej. Zainteresowanych odsyłam TUTAJ.
Jeśli chodzi o aspekt estetyczny, cera naczynkowa bywa źródłem ogromnych kompleksów. Rumień czy teleangiektazje (permanentnie rozszerzone drobne naczynia krwionośne zwane potocznie pajączkami) nie są, nie oszukujmy się, pięknym widokiem. Co więcej, jeśli goszczą już na naszej twarzy, ŻADEN KOSMETYK ICH NIE USUNIE. Tu trzeba sięgnąć po cięższą artylerię. Ja na przykład tydzień temu udałam się do gabinetu medycyny estetycznej w Gdyni na usuwanie zmian naczyniowych laserem VariLite.
Cera naczynkowa jest bardzo wymagająca w pielęgnacji. Na rynku dostępnych jest wiele kosmetyków, które mają wzmacniać naczynia krwionośne. Mam w tej kategorii swoich ulubieńców. Moją cerę niesamowicie koją hydrolaty (oczarowy, z kwiatu pomarańczy), serum pod oczy i naczynka z Biochemii Urody, naturalne maseczki glinkowe i algowe. Moja skóra świetnie reaguje na naturalną pielęgnację; odkąd ją stosuję, zmiany naczyniowe powstają u mnie dużo wolniej...
...ale powstają. Nie oszukujmy się, na pewne rzeczy nie mamy wpływu. Jasne, nie chodzę do sauny, staram się spożywać alkohol w umiarkowanych ilościach, nie jadam przesadnie pikantnych potraw, nie palę papierosów i stosuję filtry przeciwsłoneczne, ale na takie rzeczy jak zmiany hormonalne, zaburzenia krążenia, silne bodźce emocjonalne, choroby układu krążenia, mróz, itp. wpływu nie mam żadnego. Trzeba mieć więc nastawienie, że WALKA Z NACZYNKAMI MA W SOBIE DUŻO Z WALKI Z WIATRAKAMI. Odpowiednia pielęgnacja naprawdę pomaga, ale prędzej czy później trzeba sięgnąć po radykalniejsze środki.
Swój pierwszy zabieg laserowy przeszłam w tym samym gabinecie u tej samej pani doktor trzy lata temu. Zapowiedziała mi wtedy, że co jakiś czas będę musiała go powtarzać, ponieważ, jak wspomniałam wyżej, zmiany rumieniowe będą się pojawiać mimo naszych największych starań, bo na niektóre czynniki nie mamy wpływu i już. Life is brutal. Jak dla mnie jednak udanie się pod laser raz na 2-3 lata to nie jest aż taki problem.
Pani Doktor korzysta z laseru VariLite. Jej zdaniem jest to najlepszy laser do walki ze zmianami skórnymi. Mój zabieg trwał ok. 20 minut, ale czas trwania zależy oczywiście od rozległości zmian. Ja miałam wyraźne teleangiektazje na nosie oraz rumień na górnej części policzków (ten rumień to w moim przypadku wiele permanentnie rozszerzonych naczyń krwionośnych położonych tak blisko siebie, że nie widać "pajęczynki" a różowe placki na twarzy). Zabieg jest w moim odczuciu bolesny. To tak jakby ktoś przez prawie pół godziny strzelał nam w twarz z gumki recepturki, raz za razem. Na policzkach nie jest jeszcze tak źle, bo tam pod tkanką skórną mamy tkankę mięśniową. Nos jednak... tam pod skórą jest chrząstka. Na nosie cholernie boli.
Po zabiegu skóra była buraczkowa. Spodziewałam się też małych ranek i strupków (trzy lata temu po zabiegu miałam właśnie w tych miejscach małe strupki, które odpadły po 3 dniach, odkrywając "odnowioną" skórę), ale tym razem obyło się bez nich. Nie wiem, jakim cudem, ale nie narzekam :)
W dniu zabiegu przez resztę dnia odczuwałam uporczywe pieczenie skóry, ale to by było na tyle. Więcej nieprzyjemności nie było.
Tu jeszcze mała uwaga: zazwyczaj jeden zabieg laserem NIE USUNIE WSZYSTKICH ZMIAN NACZYNIOWYCH. Tak, usunie większość z nich, ale zwykle potrzeba serii zabiegów. U siebie widzę, że na nosie zostało mi kilka teleangiektazji, ale spodziewałam się tego.
Za usunięcie zmian naczyniowych na nosie i górnych partiach policzków zapłaciłam 300 zł. Jeśli zdecyduję się na "poprawki" drugi zabieg powinien być tańszy, bo zmian jest mniej.
Zabiegowi nie poddałam się wyłącznie z próżności (choć w pewnym stopniu tak, szczerze przyznaję). Moja mama ma trądzik różowaty, a od rumienia na policzkach do trądziku różowatego krótka droga. Wolę zapobiegać niż leczyć.
Zakończę kilkoma zbliżeniami na moją skórę, choć aparat wszystkiego niestety nie był w stanie uchwycić. Szczególnie rumienia na policzkach. Musicie uwierzyć mi na słowo, na żywo zmiany na plus o wiele bardziej widać.
Dzięki pojedynczemu zabiegowi pozbyłam się większości teleangiektazji z nosa, a policzki są mniej różowe, mają bardziej wyrównany koloryt. Jestem zadowolona :) Wprawdzie do ideału powinnam udać się pod laser jeszcze raz, ale nie czuję takiej potrzeby. Najwyżej poprawię nos po lecie, bo pewnie po zimie i lecie coś tam znowu się pojawi od mrozu, słońca i innych czynników.
Nie wiem czemu, ale tym razem pan pryszcz bardziej mnie rozczulił niż wkurzył. Dziwaczeję na starość. ;)
OdpowiedzUsuńrozczulił? a fe, na pohybel z tym brzydalem!
Usuńwidać różnicę, przede wszystkim na przed ostatnim zdjęciu:P
OdpowiedzUsuńparadoksalnie, na policzkach jest większa różnica niż na nosie, ale mój aparat zmian nie wychwycił :(
Usuńzdaję sobie z tego sprawę:) ważne, że jest ich mniej!
Usuńa co Ty robisz o tak później porze>
ciągle mam problemy z zaśnięciem :P
UsuńŚwietny efekt! Muszę o tym poczytać, bo mam ten sam problem i początki różowatego paskudztwa. ;/
OdpowiedzUsuńtylko tak: naczynka a trądzik różowaty to dwie inne sprawy :)
UsuńWspółczuję bolesnego zabiegu :( Ale różnica jest widoczna, więc było warto :)
OdpowiedzUsuńczasami trzeba pocierpieć dla urody ;)
Usuńzdecydowanie warto było :)
Rożnicą jest widoczna. Zwłaszcza na nosie.
OdpowiedzUsuńJa również posiadam cerę naczyniową, ale w niskim stopniu (na szczęście). Najbardziej dokucza mi zimą, ale wówczas to właściwie wszystko co możliwe wyłazi mi na twarzy ...
mi też zima najbardziej dokucza... zdecydowanie bardziej niż lato :/
UsuńNie słyszałam wcześniej o tym zabiegu. Również mam problemy z naczynkami, więc może warto się zastanowić.
OdpowiedzUsuńjeśli masz widoczne zmiany, zdecydowanie warto :)
UsuńBardzo zauważalne zmiany, na plus oczywiście!
OdpowiedzUsuńcieszę się :)
UsuńWidac różnicę, faktycznie. Generalnie masz rację, że zapobiegasz, bo trądzik różowaty to nie jest przyjemna sprawa niestety :(
OdpowiedzUsuńno nie jest, a moi rodzice kilka niefajnych rzeczy już mi w genach przekazali, więc nie chcę i tego paskudztwa...
UsuńZmiany na nosie rzeczywiście są widoczne, ale policzki... nie widzę. Sądzę, że przy tego typu zabiegach, to skuteczność widać dopiero po kilku zabiegach. Ale ile to kasy!;)
OdpowiedzUsuńa bo mój aparat nie wychwycił różowych placków sprzed zabiegu niestety :/
Usuńwszystko zależy od tego, jak duże są zmiany. u mnie 2 zabiegi byłyby optymalne. mam takie nastawienie, że twarz mam jedną, więc nie waham się wydać na nią kasy, jeśli jest taka konieczność ;)
Ładnie się uporał, słyszałam jednak,że to lubi nawracać:(
OdpowiedzUsuńtak zresztą napisałam. laser to nie jest pozbycie się problemu na stałe. naczynka i tak pękają pod wpływem czynników niezależnych od nas.
UsuńJa miałam zamykane naczynka laserem własnie na nosie..i to był baaardzo ciężki okres dla mojej twarzy-mroźna zima. Do tej pory żadne z nich nie pękło!:)
OdpowiedzUsuńpo moim pierwszym zabiegu 3 lata temu zmiany zaczęły pojawiać się po jakimś roku od laseru
Usuńcieszę się, że u Ciebie nic się nie dzieje :)
W moim przypadku nie było nigdy większych problemów więc nie sięgałam po taką artylerię ;) ale moja ciotka przechodzi regularnie tego typu zabiegi i jest zadowolona. Zresztą zmiana jest duża co też widać u Ciebie.
OdpowiedzUsuńNiestety trądzik różowaty "odziedziczyłam w spadku" po nieprawidłowym leczeniu zupełnie innej przypadłości :/
U mnie teraz wybuchło naczynko :( stres zrobił swoje i nawet bym nie przypuszczała.... Niestety póki co nie zalecają u mnie tego typu zabiegu. Mam nadzieję, że sytuacja trochę się unormuje bo jestem obecnie na antybiotyku. Miałam kontakt bezpośredni z ogromną ilością osób i przyplątało się małe paskudztwo.
ja też jestem zadowolona. i będę w razie konieczności powtarzać :)
Usuńnie ma to jak lekarz-konował, ech :( współczuję...
ja myślę, że u mnie właśnie stres najbardziej wpływa na stan cery. w negatywny sposób.
współczuję choróbska :*
Z chęcią bym odwiedziła go teraz i "podziękowała" za diagnozę ale wiem, że to już niczego nie zmieni...
UsuńStres niestety robi swoje i to bardziej niż można przypuszczać :/ Bo czasami wydaje Ci się, że wszystko jest OK ale to jednak kumuluje się.
u mnie w ogóle stres bardzo odbija się na organizmie. pogarsza się stan cery, włosy lecą jak szalone, dostaję arytmii serca; tego typu atrakcje :/
UsuńRóżnica jest niesamowita, okolice nosa i ust to już w ogóle! Świetnie teraz Twoja cera wygląda i nawet Pan pryszcz tego nie zmienia ;)
OdpowiedzUsuńTak się cieszę że nie mam skóry naczynkowej! Ale faktycznie różnice widać gołym okiem! Nawet i Pana Pryszcza da się zauważyć :D
OdpowiedzUsuńcieszę się, że widać różnicę :)
Usuńdo pokazania efektów musiałam sfotografować gołą skórę, więc nie mogłam schować pryszcza pod korektorem :/ stąd kwitnie na policzku i straszy :(
Bardzo duża różnica, fajnie że się zdecydowałaś :) Szczególnie na nosie widać, że się bardzo polepszyło! A Pan Pryszcz mnie rozśmieszył :D
OdpowiedzUsuńteż się cieszę :) i wiem, w jakim gabinecie będę w razie potrzeby powtarzać zabieg ;)
Usuńnie mogłam pryszcza zakryć pod korektorem, bo chodzi o to, żeby pokazać, jak wygląda skóra po zabiegu, więc siedzi i straszy :/
No coś Ty kochana nic się nie martw :* Ja to mówiłam bardzo pół-serio :) Dobrze, że nie zakrywałaś bo to by trochę psuło efekt :) Buziak :*
Usuńwiem, wiem, tak czułam potrzebę wytłumaczenia się :)
UsuńWow! Różnica jest faktycznie widoczna! Fajnie, że można się pozbyć naczynek!
OdpowiedzUsuńtak, to kosztuje, ale jest wykonalne. na szczęście :D
UsuńPan pryszcz mnie rozwalił :D Widać faktycznie duża różnicę na nosie, na policzkach moim zdaniem mniej, ale nosek może robić za reklamę przed i po :)
OdpowiedzUsuńnie mogłam go zakryć niestety, bo zdjęcie nie oddawałoby już stanu skóry, a nie chciałam, żeby ktoś pomyślał, że to jakaś zmiana naczyniowa :)
Usuńparadoksalnie, na policzkach zaszła większa zmiana niż na nosie. mój aparat nie był w stanie złapać różowych placków na pućkach sprzed zabiegu. no nic, miałam nadzieję, że chociaż będzie widać, że koloryt skóry został rzeczywiście wyrównany
Aha, rozumiem :) Tak czy siak różnica jest zauważalna i na pewno warta zachodu :)
Usuńzdecydowanie warta. o wiele lepiej się czuję :)
UsuńNa nosi najlepiej widać różnicę, super :). A pryszcza nie "Panuj". Nie zasłużył :D
OdpowiedzUsuńha ha, stawia opór olejkowi z drzewa herbacianego i maści cynkowej, stąd ten szacun :P
Usuńniestety tez jestem naczynkowcem postepujacym..:/ cholernie trudna w pielegnacji buzia. Laser to zwietna sprawa, ale niestety koszty powalają...ale musze chyba zacząc odkałdać na te przyjemnosć
OdpowiedzUsuńtak, cholernie trudna :/
Usuńwiem, że to kosztuje, ale dobrze w ogóle, że istnieje możliwość takiego zabiegu. bo przy permanentnym rumieniu i pajączkach już żadne kremy nie pomogą...
Ooo jest spora różnica szczegolnie na nosie:)
OdpowiedzUsuńnawet nie wiesz, jak mnie te efekty cieszą :]
Usuńna nosie najlepiej widac roznice.
OdpowiedzUsuńNa policzkach mniej ale wiadomo, aparat nie uchwyci wszystkiego.
A tak naprawde - cera problematyczna powoduje wiele problemow (i kompleksow czasem, znam to od siebie)
kiedyś miałam ogromne kompleksy na punkcie swojej cery, ale w końcu ją zaakceptowałam i nauczyłam się z tym żyć ;)
UsuńWidać różnicę! Doskonale Cię rozumiem bo mam ten sam problem, moją cera naczynkowa odzywa się zawsze zimą podczas mrozów, jest wtedy bardzo zaczerwieniona i wyglądam jak burak wieczorem... Kiedyś miałam ogromne kompleksy na tym punkcie teraz nauczyłam się o nią dbać i potrafię ją nawet potraktować kwasami ;)
OdpowiedzUsuńtak, zima jest zdecydowanie dla naczynek najgorsza...
Usuńja też już kwasów się nie boję :]
Dla mnie chyba najbardziej zabójcze jest przechodzenie z mrozu do nagrzanych pomieszczeń. Skóra na twarzy zaczyna piec, szczypać i robi się bardzo czerwona, przy czym ten rumień nie ustępuje za szybko. Nie muszę chyba dodawać, że przy mojej sinawej karnacji efekt jest spektakularny?
OdpowiedzUsuńZachęciłaś mnie do pomyślenia o takim zabiegu, chociaż raczej się tego obawiam. No, ale gdyby miały poznikać te czerwone pajączki ze skrzydełek nosa? Raczej warto.
zastanawiam się tylko, czy taka płytko unaczyniona skóra jak moja kwalifikuje się do tego zabiegu.
P.S. U Ciebie efekt jest bardzo ładny :)
u mnie przejście z mrozu w ciepło to też najgorsze, co może być dla buzi.
Usuńwarto, warto :) jeśli chcesz, napisz maila, to dam Ci namiary na "moją" panią doktor :)
na nosie widac dużą róznice
OdpowiedzUsuńWidać ogromną różnicę:) Chyba muszę wziąć pod uwagę ten zabieg, zważywszy na jego skuteczność i stosunkowo niskie koszty. Też dostałam naczynka w spadku... Moi rodzice zmagają się z nimi od lat. Staram się unikać szkodliwych czynników, ale mimo to powstają kolejne zmiany... Najgorzej jest zimą, bo kaloryfery nam nie sprzyjają...
OdpowiedzUsuńjeśli borykasz się z naczynkami, polecam :) nic tak nie dodaje pewności siebie jak wyrównany koloryt cery :)
UsuńTwoje naczynka nie były duże, dziewczyny mają nie raz większe i bardziej widoczne, także na np. na udach. Watro zwrócić uwagę na różnicę między laserem a IPLem. Zwyczajowo wiele osób lasem nazywa także IPL. Stąd pewnie niedomówienia co do skuteczności działania. IPL działa na mniejsze naczynka.Zamknięte naczynka niestety mogą powracać gdy ktoś ma słabe naczynka z natury, lub naraża skórę na działanie szkodliwych czynników.Dopasowanie działania światła lasera czy IPLa do stanu naczynek jest podstawowe. Dlatego także uważam, że wizyta konsultacyjna u dermatologa przed zabiegami jest konieczna.
OdpowiedzUsuńmoje uda są pokryte dużą, doskonale widzoczną pajęczyną. ale uda to nie twarz, więc machnęłam na to ręką.
Usuńw tekście napisałam, że mój zabieg był z użyciem laseru, nie IPL. wykonywałam go u lekarza medycyny estetycznej, która jest też dermatologiem, więc nic nie odbyło się bez konsultacji.
to, że naczynka wracają, też napisałam we wpisie. sama muszę co jakiś czas powtarzać zabieg.