Maseczkę kupiłam w Rossmannie z Cenie na do widzenia za 2,99 zł/10 ml.
Producent obiecuje, co następuje:
Po otwarciu saszetki przeżyłam szok: mazidło jest niebieskie! Po wysmarowaniu buzi tym specyfikiem (zawartość opakowania wystarczyła mi na jedną szczodrą aplikację) wyglądałam jak smerf(etka) :]
Jak widać, maseczka jest dość rzadka, ale nie spływa z twarzy. Mazidło ma okropny, chemiczny, cytrusowo-kwiatowy zapach. W masce zatopione są jakieś dziwne drobiny, ale za ich pomocą nie da się zrobić peelingu przy zmywaniu tego z twarzy, zatem nie wiem, jaką mają pełnić rolę. Maskę trzymałam na buzi przez około 20 minut - nie zaschła w typowy dla glinek sposób. Przy zmywaniu trochę się to to mazało.
Rzućmy okiem na skład.
Z substancji wartościowych mamy tu glinkę, wosk pszczeli, cynk, pantenol, wyciąg z żeń-szenia, witaminę E oraz kroplę oleju rycynowego. Natomiast niepokoi mnie obecność pięciu konserwantów (po co aż tyle?), a także nie widzę sensu w ładowaniu do tego typu maseczki barwników.
Działanie? Przyzwoite. Po zmyciu maseczki skóra twarzy była rozjaśniona, wygładzona, oczyszczona, zmatowiona, a pory - ładnie ściągnięte.
Maska działa, ale mimo wszystko nie kupiłabym jej ponownie. Wolę ukręcić coś takiego sama z czystej glinki i wartościowych olejków, bez zbędnych konserwantów. Aczkolwiek doceniam fakt, że takie gotowce pozwalają troszkę oszczędzić czas :)
Mam tę maseczkę w zapasach, muszę ją w końcu wypróbować :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńKonserwantów trudno uniknąć w drogeryjnych kosmetykach, a nie każdemu się chce samemu robić maseczki :(
OdpowiedzUsuńech, to prawda...
UsuńRaz na czas można się skusić na taką gotową maskę, ale przy dłuższym stosowaniu chyba nie byłoby to korzystne dla cery- po pierwsze ze względu na konserwanty i barwniki, a po drugie ze względu na glicerynę i trójglicerydy wysoko w składzie (mogą zapchać cerę problematyczną).
OdpowiedzUsuńmoje maseczkowe zapasy pochodzą z czasów, kiedy jeszcze nie czytałam składów. toteż zużywam je, ale mam teraz świadomość, że najlepiej samemu sobie ukręcić fajną maseczkę :)
UsuńAle ma słodki kolorek ;D specu Ty od maseczek, czemu nie ukazałaś nam się z buzią ;> czekałam na to!
OdpowiedzUsuńa bo niestety nie miałam czasu ani warunków, żeby pstryknąć wtedy fotkę :(
UsuńMiałam jakąś maseczkę tej marki.
OdpowiedzUsuńChyba czekoladową - odżywczą.
Ot, w kolorze błotka ;)
czekoladową też mam :)
UsuńSkoro nie kupiłabyś ponownie, to dobrze, że (cena na) do widzenia ;)
OdpowiedzUsuńzależy od punktu widzenia :)
UsuńNie kojarzę zupełnie tej maseczki.. nadal jestem zadowolona z maseczki oczyszczającej z TBS :)
OdpowiedzUsuńto dobrze, że Ci służy :)
UsuńJeszcze nie widziałam tej maseczki, ale jeśli ją gdzieś spotkam, to może wypróbuję ;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńPierwsze widzę, ale i tak nie do mojej cery ;) Swoją drogą kolor ma świetny :D
OdpowiedzUsuńdla mnie kolor jest przede wszystkim sztuczny...
UsuńTeż pierwsze widzę, choć lubię mazidła w dziwnych kolorach mieć na twarzy - ale wolę "samorobione". ;-)
OdpowiedzUsuńja też zdecydowanie wolę samorobne maseczki :)
UsuńNo to może ten peeling podczas aplikacji? :)
OdpowiedzUsuńto chyba miał być lekki peeling, ale te cząsteczki nie masują, nic nie robią
Usuńi jeszcze jakby tak pokupować te składniki - na jednorazowe użycie może wyjść drożej:p no nic ważne, że można kupić saszetkę w miarę skuteczną od tak na jeden raz
OdpowiedzUsuńale przecież już samo opakowanie zielonej glinki wystarcza na więcej użyć ;)
UsuńMiałam kiedyś maseczkę tej firmy - przesuszenie i ściągnięcie maksymalnie, więc do Laury Conti jestem zrażona :/
OdpowiedzUsuńrozumiem :/
UsuńWolę domowe maseczki, bez barwników, dodatkowych zapachów itp, akurat jeszcze konserwant zrozumiem, bo jednak zepsuć się nie może, ale całą resztę "ulepszaczy" mogliby darować.
OdpowiedzUsuńja też!
UsuńJa bardzo lubię glinkowe maseczki i w nich, jak i innych u mnie królują saszetki z Superdrug, ale ciągle myślę o tym, żeby wrócić właśnie do samej glinki i kombinowania.
OdpowiedzUsuńja jestem fanką samodzielnego kombinowania, choć przyznaję, że niektóre maseczki Superdrug są fajne :)
UsuńJa bardzo lubię te ich w saszetkach, od nie dawna im odświeżyli opakowania :) Wszystkie jakie miałam były ok, a niektóre są boskie. Z tym, że ja nie kupuję ani rozgrzewających, ani peel-off.
Usuńracja, widziałam nowe opakowania :)
Usuńze względu na naczynka od rozgrzewających maseczek w ogóle trzymam się z daleka ;)
Ja ostatnio kupiłam maseczkę z glinką z Kolastyny. Bardzo przyjemna i skuteczna.
OdpowiedzUsuńo, nie wiedziałam, że Kolastyna ma maseczki :)
Usuń