Generalnie mam dość chłodny stosunek do Catrice. Lubię róż i żelowy eyeliner tej marki, ale reszta... Lakiery bardzo krótko się u mnie trzymają (zupełnie jak lakiery Essence...); jedna szminka, którą zdecydowałam się wypróbować, podkreślała suche skórki na ustach i się na nich warzyła; błyszczyk ze stałej kolekcji ma okropny zapach, który zniechęca mnie do używania tego produktu; wreszcie cienie nawet z bazą bardzo szybko zbierają się w załamaniu i blakną (zupełnie jak cienie Essence...). Z kolei korektor pod oczy, który dziś opiszę, to moim zdaniem bubel totalny.
Mam nadzieję, że nie macie mi za złe, że ostatnio coś dużo u mnie bubelków. Jestem zdania, że o takich kosmetykach, w ramach przestrogi, również należy pisać...
A wracając do korektora.
Już samo opakowanie to tragedia. Dziwię się sobie, że tego nie przewidziałam. Głupia byłam i tyle. Korektor, umieszczony jest w tubce. Z jednej strony mamy pędzelek (który sam w sobie jest nieprecyzyjny, a do tego nie można go wyprać), a z drugiej pokrętło. Pokrętło chodzi dobrze, tzn. nie zacina się. Zamysł producenta był taki, żeby po przekręceniu pokrętła korektor wychodził przy czubku pędzelka. Tymczasem produkt nie wychodzi, a wylewa się w niekontrolowanych ilościach którędy popadnie (patrz czwarte zdjęcie z kolażu). Ilość, która na jeden raz się wydobywa wystarczyłaby na pomalowanie kilku osób...
... tyle, że z aplikacją produktu też jest problem. Mianowicie niezależnie od tego, jaki krem położę pod oczy (mowa o kremach, które z innymi korektorami bardzo dobrze współpracują), mazidło Catrice najzwyczajniej w świecie przy aplikacji się roluje. Na skórze nie zostaje nic. Zupełnie nic. Z kolei przy próbie nałożenia drugiej warstwy, jeśli na upartego coś się tam uda wklepać, produkt jest bardzo widoczny i wyraźnie się odcina na skórze pod oczami. Dlaczego? Ponieważ korektor ma postać gęstej pasty, która w ogóle nie stapia się ze skórą. Założę się też, że ta ciężka pasta wysuszałaby skórę pod oczami i właziłaby w zmarszczki - ale nie wiem, bo nie chciałam się w czymś takim pokazywać ludziom, więc za każdym razem zmywałam po aplikacji tę brzydką skorupę.
Kolor produktu jest jasny, beżowy, ale podszyty jakimiś szarawymi podtonami. Mam wrażenie, że taki odcień zamiast ożywiać spojrzenie może sprawić, że wyglądamy na bardziej zmęczone. W porównaniu z innymi korektorami, które posiadam, wypada tak:
Na sam koniec dodam, że obietnice producenta wywołały we mnie pusty śmiech.
Perfectly conceals dark shadows under your eyes. - Jak wspomniałam, pierwsza warstwa w całości zrolowuje się pod palcami. Druga warstwa, jeśli jakoś uda się ją jakimś cudem wklepać, wygląda bardzo ciężko, pudrowo i topornie. Może i ukrywa cienie pod oczami, ale sama wyraźnie się odcina na skórze - a wygląda jak skorupa.
Pleasantly refreshing for tired eyes. - Ha, ha, ha, pozostawię to bez komentarza, bo brak mi słów.
Podsumowując, bubel. Zdecydowanie najgorszy korektor, z jakim przyszło mi się zetknąć. Z ogromną przyjemnością cisnę go w czeluście kosza. Kilkanaście złotych wyrzucone w błoto.
Zetknęłyście się z tym produktem? Co o nim sądzicie? No i jaki jest Wasz stosunek do marki Catrice?
nie dość, że opakowanie do bani, to jeszcze kolor faktycznie niezachęcający... szkoda.
OdpowiedzUsuńotóż to
UsuńJezu, strasznie to wygląda na tym ostatnim zdjęciu, faktycznie wychodzi.. bokiem.. w dosłownym tego sensie znaczeniu :)
OdpowiedzUsuńJa używam korektora Sephory i jestem zadowolona, ale godny polecenia jest Art Deco
ha ha, dokładnie :)
Usuńdzięki za polecenia :) wprawdzie mam jeszcze trzy korektory, ale dobrze wiedzieć ;)
Teraz to mam stresa dosłownie wczoraj kupiłam bardzo podobny korektor z essence opakowanie na takiej samej zasadzie jak tu u Ciebie ale kolor raczej u mnie ładny rozświetlający zaraz go obczaje i zobaczymy co z tego będzie.
OdpowiedzUsuńhm, nawet nie wiedziałam, że essence ma korektor opakowany w takim stylu. nie chcę prorokować, ale czarno to widzę, bo essence i catrice to przecież ten sam producent...
Usuńdziś wziełam się za niego i na pierwszy rzut oka nie jest najgorzej nie wylewa się i nie robi jakiś grudek zobaczymy jak trochę czasu minie jak się bd sprawdzał.
Usuńi oby dalej się dobrze sprawował :)
UsuńNienawidzę korektorów w pędzelku to raz. A dwa, że zachlastałabym się przy korektorze, który się roluje.
OdpowiedzUsuńdlatego nie będę się z nim więcej męczyć, tylko trafia do kosza :]
Usuńdobrze, że mnie nawet ten korektor nie kusił, polecam kryolan kółko korektorów lub Make Up Atelier Paris:) trochę droższe ale trwałe i skuteczne, do tego mega wydajne;)
OdpowiedzUsuńdzięki, będę pamiętać :) na razie u mnie korektorów dostatek ;)
UsuńLubię firmę Catrice, ale najbardziej ich pomadki bo są genialne :) Jeżeli chodzi o tapetowanię to zdecydowanie odpada, wszystko za ciemne albo za różowe :D Więc cieszy mnie to tym bardziej, że nie czułam się skuszona na to coś :D
OdpowiedzUsuńmi pomadka nie podeszła i zniechęciła do dalszych testów, ale czytałam wiele pozytywnych opinii tych produktów :)
Usuńdobrze , ze umiescilas ta recenzje, przynajmniej nie wydam pieniedzy w bloto, bo firma catrice ostatnio pojawila sie w mojej drogerii..
OdpowiedzUsuńdopiero teraz się pojawiła? dość późno...
UsuńUuu, to omijam :) A ostatnio jestem w fazie zakupowej i poszukiwawczej korektora pod oczy :)
OdpowiedzUsuńtego pana zdecydowanie odradzam :]
UsuńBardzo dobrze, że umieszczasz również "bublowe" recenzje, w ten sposób zmniejszasz ilość rozczarowań u innych blogerek;) Z Catrice nie miałam do czynienia, aczkolwiek moja mama jakiś lakier do paznokci z tej firmy. Jeśli chodzi o korektor, faktycznie, okropny bubel. Zwłaszcza widok wyciśniętej zawartości - na zdjęciu przypomina brązową gumkę recepturkę :P
OdpowiedzUsuńno właśnie, też w ten sposób podchodzę do tej kwestii...
Usuńha ha, to dlatego, że konsystencję ma naprawdę zbitą jak na korektor. zupełnie się pod oczy nie nadaje ;)
Z Catrice mam tylko lakiery, a w moich planach leży zakup szminki.
OdpowiedzUsuńCzwarte zdjęcie w kolażu - myślałam, że ten pędzelek tak śmiesznie się wygiął jak pierwszy raz zerknęłam na zdjęcie ;)
rozumiem :)
Usuńa nie to produkt tak wypływa :P
To ostatnie zdjęcie - nie wiem dlaczego - wywołuje u mnie dużą wesołość.
OdpowiedzUsuńDo Catrice mam dość ciepły stosunek, jeszcze się w sumie na niczym nie przejechałam. Lubię lakiery (ale ja zupełnie nie przejmuję się trwałością), lubię płynne linery (tylko mogliby zwrócić zabrane odcienie albo dodać nowe), tylko cienie trochę mnie rozczarowały. Matowa pomadka, którą mam z limitki, bardzo mnie cieszy, choć jest wymagająca.
uśmiech zawsze mile widziany ;)
Usuńo właśnie, swój płynny eyeliner też lubię :] cienie są okropne! podziwiam, że masz cierpliwość do pomadki :)
Uff dobrze, że go nie kupiłam bo miałam kiedyś nawet w ręce i wahałam się nad nim :P Dzięki za ostrzeżenie :)
OdpowiedzUsuńproszę bardzo :]
UsuńLol, ale śmiesznie wypływa... Odcień faktycznie jakiś taki szarawy.
OdpowiedzUsuńto śmieszne wypływanie jest w trakcie użytkowania strasznie wkurzające ;)
UsuńOpakowanie faktycznie nietrafione. Dobrze, że o bublach piszesz, zawsze to jakaś przestroga.
OdpowiedzUsuńopakowanie do kitu, ale najgorsza jest w ogóle formuła tego kosmetyku ;)
UsuńJa dosyc mocno nie przepadam za marka Catrice (jak i Essence). Mialam (i mam lakier) i coz kolor jest piekny natomiast malowanie paznokci i trwalosc lakieru to juz inna bajka.
OdpowiedzUsuńKupilam tez palete korektorow z Catrcie – w zasadzie jest nieuzywalna
czyli paleta to następny catricowy bubelek...
UsuńTrafiłam całkiem przypadkiem :) ale zostaję - uwielbiam blogi dziewczyn-emigrantek :D sama parę dni temu przyleciałam na wyspy :) pozdrówki!
OdpowiedzUsuńw takim razie witam i zapraszam :) choć u mnie i tak w większości polskie kosmetyki się pojawiają :]
UsuńSpadlas mi z nieba z tym postem, bo konczy mi sie moj korektor z bell i pomyslalam, ze moze zastapie go tym z catrice.... Teraz wiem, ze lepiej poztac przy moim ulubiencu hehe
OdpowiedzUsuńw takim razie proszę :* cieszę się, że nie wyrzuciłaś kasy w błoto :)
UsuńCo za bubel, sposób wypływania z opakowania to jakiś żart!
OdpowiedzUsuńwszystko w tym korektorze jest ponurym żartem ;)
Usuńfaktycznie zmorek :/ ... to juz te z Artdeco sa fajniejsze :)
OdpowiedzUsuńkorektorom Artdeco nigdy się z bliska nie przyglądałam :)
Usuńo matko huto - już na swatchach na których porównujesz go z innymi widać, że jedynym właściwym dla niego miejscem jest kosz na śmieci ;/
OdpowiedzUsuńi tam właśnie trafi :) zachciało się babie testów... ;)
UsuńNie mam dostępu do kosmetyków Catrice.
OdpowiedzUsuńA jeżeli chodzi o korektor, to bardzo lubię ten z Bell.
moim zdaniem niewiele tracisz :]
Usuńkorektora z Bell jeszcze nie miałam, ale wszystko przede mną ;)
To zdjęcie gdzie "biedak" wychodzi bokiem z pędzelka mówi samo za siebie ;)
OdpowiedzUsuńdlatego po prostu musiałam je tu zamieścić ;)
UsuńMnie chyba coraz bardziej przechodzi zainteresowanie Essence czy Catrice, są pewne rzeczy, które lubię jednak zaczynam zastanawiać, czy jest sens posiadania n-tej ilości róży dla samego koloru lub podobnego?:D kiedy mogę postawić na lepsze marki.
OdpowiedzUsuńTakie mnie nachodzą przemyślenia po dzisiejszych zakupach. A to dlatego, że przejechałam się na ostatniej limitce Essence a Catrice nie zrobiło najlepszego wrażenia. Mam kilka kolorów, które lubię jednak wolę chyba wybrać coś innego.
Z korektorami na razie nie mam problemów i przestałam nawet szukać. Z obecnym zestawem mam wszystko, co potrzeba ale warto wiedzieć.
mnie też nie ciągnie już w kierunku tych 2 marek. korektor Collection 2000 jest całkiem do rzeczy, więc Ciebie rozumiem :)
Usuńniedawno kupiłam przeceniony róż ze starszej LE marble mania od Essence i też zachwycona nie jestem :/
O matulu, ale okropność :/ Cóż za mega bublowaty sposób używania, właśnie się zastanawiałam patrząc na samo zdjęcie co to za sznury tam, a to korektor tak się wylewa :/ Kolor tak jak piszesz - strasznie jakiś szary, zielonawy wręcz. Musi strasznie smutno wyglądać...
OdpowiedzUsuńcóż, teraz to bakterie w koszu się nim malują - im pewnie pasuje ;D
Usuń