Miniaturę nawilżającego kremu Biotherm dostałam od Hexxany. Nawilżał, nie spowodował u mnie wysypu, więc nie dał mi powodów do narzekania. Serum z witaminą C Filorgi, również prezent od Hexx, wystarczyło mi na dziesięciodniową kurację. Cóż za niesamowity kosmetyk. Chyba nigdy nie miałam tak gładkiej i przyjemnej w dotyku skóry jak podczas tych 10 dni. Zdecydowanie mam ochotę na więcej! Krem Caudalie Polyphenol [C] trafił do mnie z tego samego, hojnego źródła. Świetnie nadawał się pod makijaż i miałam wrażenie, że wpływał na regulowanie procesu wydzielania sebum przez moją tłustą skórę, bo się nie świeciłam aż tak, jak zazwyczaj. Rozpatrzę powrót do niego po lecie, gdyż zawiera filtr SPF 20, a ja ze swoją bardzo bladą, płytkounaczynioną skórą w ciepłe miesiące potrzebuję dwa razy wyższej ochrony. Na zdjęciu widzicie, że żelu do mycia twarzy Fitomed, który niedawno opisywałam (klik), zostało mi na jeszcze trzy użycia. Wrzucam go do denka, bo pustą już butelkę po prostu za te 3 dni wyrzucę zamiast trzymać ją w torbie z pustakami przez miesiąc ;) Żel rewelacyjnie uzupełniał wieloetapowy proces oczyszczania twarzy, gdyż nie odzierał skóry z naturalnej warstwy hydro-lipidowej. Ja bardzo lubię delikatne, ale skuteczne myjadła do twarzy, więc w przypadku tego kosmetyku dostałam dokładnie to, czego chciałam.
Pielęgnacja ciała:
W kwietniu pod prysznicem dominowały dwa żele pod prysznic Balis&Harding, które dostałam w prezencie gwiazdkowym. Miały przyjemne, ale nieco zbyt delikatne zapachy. Skończyły mi się bardzo szybko ze względu na swoją kisielowatą konsystencję i wielki otwór w butelce, przez który bardzo trudno było kontrolować ilość nabieranego na dłoń kosmetyku. Ogólnie niczego mi nie urwało, choć przyznam, że żele zupełnie, ale to zupełnie nie wysuszały mi skóry na ciele. Po kąpieli nacierałam się niesamowicie pachnącym i świetnie nawilżającym skórę olejkiem Khadki Pink Lotus (klik), również sprezentowanym mi przez Hexxanę. Na zdjęciu widać, że wystarczy mi go jeszcze na jakieś dwa użycia, dlatego również w tym przypadku po prostu pozbędę się za chwilę opakowania, zamiast je przechowywać. Krem do twarzy i ciała Babydream kupiłam dla córeczki, ale ponieważ ona nie znosi nacierania, a do utrzymania właściwego nawilżenia jej skóry wystarczy dodatek oliwki do wanienki podczas kąpieli, zużyłam go sama. Aplikowałam go na nogi po goleniu - świetnie łagodził ewentualne podrażnienia. Krem do stóp Lirene z 30% mocznika to był z kolei niewypał (klik). Ani specjalnie nie nawilżał, ani nie zapobiegał rogowaceniu pięt, na co liczyłam. Na zdjęciu zabrakło opakowania po kremie do rąk Neutrogeny z maliną nordycką (klik). Moje dłonie były nawilżone i gładkie w dotyku tylko kiedy miałam produkt na skórze. Po pierwszym myciu rąk skóra znów była wysuszona na wiór. Stałych czytelników bloga obecność mocznikowego kremu do rąk Isany ani antyperspirantu Dove raczej nie zdziwi. Jest to mój ukochany krem do rąk ever, bo nic tak nie nawilża i nie regeneruje moich problematycznych dłoni jak właśnie ten skuteczny tanioszek. Kulka Dove z kolei ładnie pachnie i zapewnia mi wystarczającą ochronę przez cały dzień.
Kolorówka:
Z kolorówki zaliczyłam zużycia błyszczykowo-lakierowe. Błyszczyko-stain Essence 06 berry me! miał świetny kolor i był całkiem trwały jak na tę kategorię produktów (klik). Błyszczyk Models Co w odcieniu Striptease to był drogi zwyklak (klik). Niczym szczególnym się nie wyróżnił. Biały lakier Seche pokazywałam tutaj. Wbrew pozorom takiego maluszka bardzo łatwo zużyć... Seche Clear sprawdził się jako baza, gdyż prędko wysychał i zapobiegał zabarwieniu paznokci przez kolorowe lakiery. Seche Vite nieco mnie zawiódł. Po pierwsze, strasznie śmierdział. Po drugie, mimo iż genialnie przyspieszał proces schnięcia lakierów, w wielu przypadkach strasznie kurczył emalie na brzegach. Ogromnie mnie to denerwowało. Po trzecie, w moim przypadku niestety nie przedłużał trwałości manikiuru. Wiem, że mam miękkie paznokcie, ale liczyłam na pomoc w tym względzie. Jednak wolę Poshe i Good to go Essie.
Zakupy kwietniowe były skromne. Kupiłam niezbędne mi kosmetyczne podstawy (antyperspirant, pasta do zębów) oraz jedną zachciankę (Invisibobble). Gumki póki co niestety mnie nie zachwyciły :/
Też przygarnęłam te gumki. I nadal nie rozumiem ich fenomenu :D
OdpowiedzUsuńja też nie... ech, mogłam sobie darować, ale ciekawość była silniejsza
UsuńTeraz przynajmniej nie będą Cię (i mnie ;)) kusić :D
Usuńjeszcze dam im szansę, ale na razie jestem na nie
UsuńA ja nie używam już innych gumek, bo inne wyrywały mi włosy bądź z nich zjeżdżały, ale może nasze włosy po prostu się od siebie różnią:P
Usuńte mi też wyrywają i zjeżdżają mi z włosów :/
Usuńpewnie masz rację; wszystko zależy od tego, kto ma jakie włosy
Ja też mam te gumki:) reszty produktów nie znam:)
OdpowiedzUsuńi jak? bo ja zachwycona gumkami nie jestem...
Usuńja też chwalę sobie witaminkę C :P
OdpowiedzUsuńpiąteczka :)
Usuńnie wiem gdzie jest dostępny fitomed :(
OdpowiedzUsuńna przykład w aptekach Dbam o Zdrowie :)
UsuńBardzo przyjemne denko :) Gumki na poczatku mnie ciekawiły, ale po poczytaniu opinii odpuściłam sobie :) Seche Vite tez mnie zawiódł :(
OdpowiedzUsuńteż mogłam sobie gumki odpuscić. ześlizgują się z moich włosow...
Usuńprodukty Balis&Harding (zel, plyn do kapieli, balsam i krem do rak) dwa razy pod rzad dostalam w pracy na "Secret Santa" :O trzeciego roku obiecalam sobie, ze jak znow dostane, to wiecej nie bede brac w tym udzialu :) ale nie dostalam :)
OdpowiedzUsuńu mnie zakupowo w kwietniu bylo, duuzo nowosci, poza "zachciankami, wiele rzeczy mi sie pokonczylo i musialam kupic. Jak sie konczy, to wszystko na raz ehh
Usuńja dostałam zestaw z żelem i kremem pod prysznic, mydłem i balsamem do ciała... tego balsamu zwłaszcza się obawiam :/
Usuńznam to! mi też się zdarza. że wszystko masowo się kończy :/
Też nie wiem skąd się wziął szał na te gumki, które nic nie trzymają i szybko się rozciągają :P
OdpowiedzUsuńdokładnie! strata kasy...
UsuńPodobnie jak Ty bardzo lubię delikatne żele do mycia twarzy:)
OdpowiedzUsuńpiąteczka :)
UsuńTeż polubiłam się z tym żelem Fitomedu :)
OdpowiedzUsuńnaprawdę dobry produkt :)
UsuńZastanawiam się skąd się wzięły zachwyty nad tą gumką ;) wygląda niepozornie.
OdpowiedzUsuńnie wiem. u mnie zachwytów brak; niczego mi nie urwało...
UsuńZastanawiam się skąd się wzięły zachwyty nad tą gumką ;) wygląda niepozornie.
OdpowiedzUsuńZastanawiam się skąd się wzięły zachwyty nad tą gumką ;) wygląda niepozornie.
OdpowiedzUsuńSpore denko :)
OdpowiedzUsuńczy ja wiem :)
UsuńCzy ta gumka ciągnie włosy?
OdpowiedzUsuńPoza tym denko fajne, przyjemnie się czyta :)
podczas noszenia nie czuję ciągnięcia, ale wyrywam sobie włosy podczas ściągania gumek. poza tym z moich wlosow trochę się zsuwa.
Usuńdziękuję :)
Powiem Ci, że bardzo zaintrygował mnie ten żel to mycia twarzy ziołowy! Muszę go dorwać koniecznie!
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie: http://zdrowotnieiradosnie.blogspot.com/
polecam :)
UsuńSzkoda, że Invisibobble Cię nie zachwyciły.. kurcze, za mną też chodzą od jakiegoś czasu ale boję się, że nie dadzą rady utrzymać mi włosów.
OdpowiedzUsuńzależy jakie masz włosy. myślę, że najlepsze będą dla włosów gęstych, wysokoporowatych i kręconych
Usuńdzięki że zwróciłaś mi uwagę na blogu. mam problem z tymi końcówkami.
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że nie poczułaś się urażona :)
Usuńja planuję invisibobble, bo mam podróby z haemu i je uwielbiam!
OdpowiedzUsuńwiesz co, są chyba stworzone do takich włosów jak Twoje :)
Usuńmożliwe, że tak jest :D chciałam je kupić stacjonarnie, ale nie spotkałam. kliknę je sobie w maju :)
Usuńmam nadzieję, że będziesz zadowolona :)
UsuńGumki testuję ale zanim się wypowiem to jeszcze dokupię większe, bo jak na razie mam te mniejsze i czasami nie utrzymują mi kuca ;)
OdpowiedzUsuńnie wiedziałam, że są róże rozmiary :)
UsuńMam takie same invisiboble i absolutnie je uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńświetnie, że u Ciebie się dobrze sprawdzają :)
Usuńja też uwielbiam ten żel do twarzy Fitomed – bardzo ciężko znaleźć coś, co będzie jednocześnie łagodne i skuteczne. tonik z tej serii też jest świetny!
OdpowiedzUsuńteż lubię ten tonik - dużo bardziej niż wersję nawilżającą :)
UsuńPasta AloeDent zagości u mnie na stałe jak tylko zejdę z zapasów, bo poszalałam z Himalaya Herbals :D Pewnie będę kupować na przemian, bo pasują mi obie marki.
OdpowiedzUsuńPlanuję zakupy z Sesdermy, to podrzucę Ci jeszcze sample serii C Vit, będziesz miała porównanie. To są naprawdę świetne preparaty i warto w nie inwestować. Do tego postać vit. C jest stabilna i efekty pojawiają się od pierwszych tygodni.
super, będziesz miała urozmaicenie :)
Usuńdzięki Asiu :)