wtorek, 9 kwietnia 2019

Podsumowanie zużyć marca.

Po strasznie się dłużącym pierwszym tygodniu kwietnia, wypełnionym nużącą (i jeszcze niestety nie skończoną) robotą papierkową (wszak skończył się kolejny rok podatkowy) powinnam od niedzieli być w Polsce, prowadząc niesprzyjające pisaniu bloga, ale za to bardzo sprzyjające mojemu zdrowiu psychicznemu i ogólnemu samopoczuciu, bujne życie towarzysko-rodzinne. Zamiast tego utknęłam w swoim tymczasowym domu w UK z dzieckiem chorym na ospę wietrzną (które oczywiście strasznie się przez cały czas nudzi) i z infekcją zatok. Samo życie, ech. Ale przynajmnej wiadomo, skąd moje ponad tygodniowe milczenie tu. Walka z papierologią, męczącym kaszlem i ustawicznie nudzącą się córcią wyssała ze mnie ochotę na cokolwiek innego ;) 

Ale skoro w ramach prokrastynacji przed kontynuowaniem podsumowań zeszłorocznych wydatków siadłam do pisania, zerknijmy co tam się znalazło w torbie ze zużyciami marca. Myślałam też nad naskrobaniem ulubieńców zimy, ale jakoś tak czas od końca zimy szybko mi śmignął i chyba już nie ma to sensu. Poza tym nie czuję weny na stworzenie takiego wpisu. Może z wiosną pójdzie mi lepiej?


Kłaki

Od kiedy skończyłam butelkę peelingu trychologicznego Bandi, mam w użyciu serum oczyszczające do skóry głowy Bionigree, które już po pierwszym użyciu zrobiło dla mojego skalpu dużo więcej i dużo lepiej niż całe opakowanie rzeczonego Bandi. Tyle w temacie. ZAWÓD.

W słoiczku była odlewka szamponu Christophe Robin Volumizing Paste with Pure Rassoul Clay and Rose Extracts, którą dostałam od Hexxany. Asia poświęciła produktowi osobnego posta na swoim blogu, do którego lektury gorąco zachęcam, bo w zasadzie mamy bardzo podobne odczucia. Od siebie jako posiadaczki średnio długich włosów dodam, że kosmetyk sprawiał, iż były lekko uniesione u nasady przez kilka godzin po myciu, ale z biegiem czasu widocznie oklapywały. Mimo zawartości glinki nie był to idealny kosmetyk do głębokiego oczyszczania skalpu (nie dawał efektów jak po peelingu). No i nie mogłam sięgać po niego częściej niż raz w tygodniu, gdyż przy większej częstotliwości podrażniał mi skórę głowy wywołując uporczywe swędzenie. Ciekawy produkt, ale nie mam ochoty do niego wracać.


Lico

Woda micelarna Soap & Glory była średnia. Miała zapach świeżego ogórka, a do dokładnego zmycia makijażu potrzebna była spora porcja produktu i mnóstwo wacików. Lepiej spisywała się do doczyszczania skóry po wstępnym rozpuszczeniu mejkapu czymś innym. Bez zachwytów w każdym razie, ale też bez większego marudzenia. Nie zarzekam się, że nigdy do niej nie wrócę, jeśli pojawi się taka potrzeba i wakat na półce. Postaram się natomiast wrócić do emulsji do demakijażu Dermalogici, którą miałam okazję poznać dzięki Hexxanie. Rewelacyjny produkt - doskonale radzi sobie z demakijażem twarzy i oczu, a przy tym nie podrażnia i, co najważniejsze, pięknie emulguje. Jestem bardzo na tak. Tonik Damascus Rose z IOSSI (klik) był dobrym przedstawicielem swojego gatunku, ale obiektywnie przyznam, że znam lepsze w bardziej przystępnej cenie... Filtr do twarzy SVR przywędrował do mnie na wypróbowanie od Hexxany i był OK. Wprawdzie wolę typowo matujące formuły, ale ten tu nie był ekstremalnym tłuścioszkiem i dobrze sprawdzał się w chłodne miesiące, również pod makijażem. Próbka kremu Anti-Wrinkle z Clochee pokazała całkiem interesujący produkt o ciekawej formule i przyjemnym zapachu.




Korpus

Oliwka Babaydream Mamas, peeling do dłoni i stóp Fusswokl oraz antyperspirant Rexona pokazywały się w moich zużciach niejeden raz. Bardzo je lubię - mają udane formuły, doskonale wywiązują się ze swoich zadań i wiem, że zawsze mogę na nie liczyć (albo do reformulacji czy do, tfu tfu, wycofania z rynku). Balsam myjący do higieny intymnej Organic Life (klik) był doskonale skuteczny i delikatny, nie przyczyniając się do żadnych podrażnień, yay. Jedynie krem/maść itch relief E45, który kupiłam z myślą o moich biednych, ekstremalnie suchych dłoniach, okazał się jednym wielkim patałachem (klik). Bublisko jak ta lala.













No to skoro mam za sobą godzinę unikania papierologii, jeszcze tylko zajrzę na Wasze blogi i zabieram się za rachunki. Chyba że zrobi się zbyt późno, a muszę wcześnie wstać, bo śniadanie dla piątki gości się samo nie zrobi. Biuro rachunkowe chyba się nie obrazi na kolejne odroczenie? Znowu nie malowałam paznokci od kilku tygodni, nie ma kiedy. I w co się bawić z Młodą jutro? Przeszłyśmy po kilkadziesiąt razy przez wszystkie gry, zabawy i kolorowanki. Gulp!

22 komentarze:

  1. ospa to poważna sprawa, ja jej nigdy nie miałam i dostawałam paranoi gdy okazało się, że dzieci znajomych, z którymi miałam kontakt zachorowały, bardzo się bałam, ze mnie tez to spotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hm, może warto pomyśleć o zaszczepieniu się przeciwko ospie?

      Usuń
  2. Niedobrze, że Cię tyle nieprzyjemnych spraw tak uziemiło. :-( Życzę Wam dużo zdrowia! I sił do walki z papierkologią - też jej nienawidzę szczerze i otwarcie, a jednak całe życie, gdzie się nie ruszę, muszę się tym zajmować...
    Co do zużyć, to czytam na bieżąco Twoje recenzje i najbardziej mnie ciekawi kosmetyk Organic Life, jako "myjadło" do mej gęby wrażliwej na wiele takich kosmetyków. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. papierologia jest najgorsza, ech. przerobiłam już 8 miesięcy, a dalej końca nie widać :(

      Usuń
    2. Współczuję! Mnie właśnie przylazły kolejne papiery do ogarnięcia, a że wyjeżdżam na święta i muszę to ogarnąć, trzeba będzie posiedzieć do późna. Na szczęście nie ma tego dużo, ale na pewno wkrótce znowu coś przylezie, a poza tym na bieżąco coś trzeba.
      Kiedyś się odgrażałam, że nigdy nie będę się tym zajmować, a tu papierkologia mnie osacza...

      Usuń
    3. ja na szczęście mam najgorszą część za sobą, ufff :)

      Usuń
  3. Żadnego kosmetyku nie znam. Szkoda, że tak się życie toczy :(

    OdpowiedzUsuń
  4. O kurcze..współczuję Wam strasznie chorób. Najgorsze co moze być. Życzę szybkiego powrotu do zdrowia!

    OdpowiedzUsuń
  5. O Bandi wiele dobrego słyszałem :)

    OdpowiedzUsuń
  6. nie znam żadnej marki :( walcz kochana z papierologią, no cóż, klasycznie to ten moment w roku :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. melduję, że odwaliłam dziś spory kawał papierowej roboty i jutro chyba skończę :)

      Usuń
  7. Miałam chyba tylko ten peeling z Bandi, ale szału tu nie było, z tego co czytam to u Ciebie podobnie ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to jeden z tych produktów, które wiele osób chwali, ale też wiele jest niezadowolonych :/

      Usuń
  8. Uwielbiam zapach Babydream dla mam!

    OdpowiedzUsuń
  9. U mnie Bionigree niewiele dało, więc w stronę Bandi (już) nie patrzę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja bym jednak na Twoim miejscu zapolowała na jakąś promocję. My nie zawsze mamy takie same odczucia co do kosmetyków, a co skóra, to opinia ;)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli podzielisz się swoją opinią :)

Bardzo proszę o niepozostawiane komentarzy typu: "Fajny blog. Obserwuję i liczę na to samo". Nie reaguję na agresywną autopromocję, więc nie spamuj, a ja nie będę musiała cenzurować :)

UWAGA: komentarze w postach starszych niż 7 dni są moderowane. Zmusił mnie do tego zalew automatycznie generowanych komentarzy, mających na celu reklamowanie różnych stron internetowych.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...