Luty minął mi bardzo szybko, ale absolutnie nie żałuję. Wiosno, czekam! A tymczasem sfotografowałam wreszcze zawartość zużyciowej torby, więc zerknijcie, co mi ostatnio "wyszło".
Na powyższym zdjęciu mamy w sumie same świetne produkty. Nawilżająca maska algowa z Organique (o intensywnie pomarańczowym odcieniu) przyjemnie chłodziła skórę, wyrównała mi kolor cery i odświeżyła ją. Odżywkę do włosów granat i aloes z Alterry uwielbiam, bo pięknie mi nawilża i dociąża kłaki. Skarpetki złuszczające Exclusive Cosmetics to u mnie pewniak. Podobnie jak krem do rąk 5% mocznika z Isany - używam go codziennie do nocnej regeneracji i zawsze musi być u mnie na stanie. Miniaturę oleju czarny bez od Hexxany zużyłam do natłuszczenia ciała po kąpieli i nie miałam zastrzeżeń. Olejek pod prysznic Isany służył mi do mycia Beauty Blendera oraz, okazjonalnie, do kąpieli. Serdecznie chcę Wam też polecić szampon/płyn do kąpieli dla dzieci kokoso marki Naturally Nourishing. Ja kupiłam go w Boots. Kosmetyk ma bardzo ładny, delikatny skład, ładnie pachnie i, co najważniejsze, naprawdę wspaniale sprawdzał się do mycia włosów i ciała mojej pięciolatki. Loki Młodej były po myciu odświeżone i jednocześnie dociążone i niespuszone, a skłonna do przesuszeń skóra jej ciała nie reagowała suchością i ściągnięciem. Nie znalazłam jeszcze w UK niczego lepszego.
Szampon Łagodność Blask Wzmocnienie od Naturativ (prezent od Hexx) bardzo ładnie, cytrynowo pachniał i dobrze oczyszczał włosy i skórę głowy. Były po nim wręcz skrzypiące, więc stosowałam go mniej więcej raz w tygodniu, jako dobry oczyszczacz, naprzemiennie z mniej "inwazyjnymi" szamponami. Żel pod prysznic Soft&Nourish marki Johnson's był super. Pięknie pachniał, dobrze mył i nie wysuszał skóry. Mnie nic więcej do szczęścia nie trzeba. Krem do rąk Siemię Lniane z Farmony (klik) był dobry. Warto było się zapoznać. Z mydła cynamon od Ministerstwa Dobrego Mydła ostatecznie nie byłam zadowolona. Raz, że nie pachniało cynamonem (zapach był delikatny i z niczym się nie kojarzył), a dwa - na samym początku ścierało naskórek na granicy bólu, ale z każdym kolejnym myciem złuszczanie było coraz słabsze (zapewne spadało zagęszczenie złuszczających drobin), by w końcu mydło tylko delikatnie łaskotało i masowało. Szkoda. No i słowo o próbkach. Zapach Kenzo Jeu d'Amour EDT był całkiem przyjemny, kwiatowy. Wrażeń na temat kremów pod oczy Nude i Norel Anti Age nie pamiętam, ale co tam można z próbek wykoncypować. Na pewno niczym mi nie podpadły, a rejony podoczne nie były w gorszej kondycji podczas tych kilku dni. Serum pod oczy Mokosh mnie do siebie nie przekonało, bo ten bardzo wodnisty kosmetyk urządzał sobie wędrówki z rejonów podocznych do worka spojówkowego, co wywoływało u mnie łzawienie i efekt mgły. Maska-esencja Orientany bardzo napięła mi skórę twarzy (było to wręcz nieprzyjemne), a krem Good Cera ładnie ją nawilżył.
Jeśli zaś o kolorówkę chodzi, zużyłam trzy kosmetyki: całkiem do rzeczy tusz do brwi Brow Artist Plumper od L'Oreal, miękką, brązową, idealną do makijażu typu no makeup kredkę do oczu Rimmel z serii Scandaleyes (klik), którą na samym początku surowo oceniłam, ale później zmieniłam o niej zdanie, oraz pomadkę Bourjois Color Boost Glossy Finish Lipstic w odcieniu 04 Peach On The Beach (klik).Ogólnie była to niezła seria pomadek, ale miały okropny, mydlany zapach/posmak.
Drugą pomadkę z tej serii, odcień 02 Fuchscia Libre, jak również dwie pomadki Revlon Colorburst Matte Balm w odcieniach 205 Elusive oraz 210 Unapologetic (klik) musiałam wyrzucić, bo zmieniły zapach. Odnośnie cienia w kremie Colour Tattoo w odcieniu Permanent Taupe z Maybelline (klik), zużyłam go tyle, ile się dało, zanim zamienił się w skamieniałą plastelinę.
Drugą pomadkę z tej serii, odcień 02 Fuchscia Libre, jak również dwie pomadki Revlon Colorburst Matte Balm w odcieniach 205 Elusive oraz 210 Unapologetic (klik) musiałam wyrzucić, bo zmieniły zapach. Odnośnie cienia w kremie Colour Tattoo w odcieniu Permanent Taupe z Maybelline (klik), zużyłam go tyle, ile się dało, zanim zamienił się w skamieniałą plastelinę.
Jak na najkrótszy miesiąc w roku, całkiem nieźle mi poszło ze zużywaniem ;)
Całkiem zacne denko :) Lubię maskę algową Organique, było ich chyba kilka jak pamiętam? Chętnie sobie przypomnę ich działanie :)
OdpowiedzUsuńze trzy rodzaje tych masek chyba są :)
UsuńPokaźne denko. Gratuluję zużyć :-)
OdpowiedzUsuńsamo tak wyszło ;)
UsuńOj tak, Colorbursty smakują mydłem i zabiło mi to całą przyjemność użytkowania. W tym samym czasie miałam u siebie kredkę tego typu z Astor i była milion razy przyjemniejsza w użyciu! Jak znam życie, już jej nie ma w ofercie.
OdpowiedzUsuńnie dla pomadek o zapachu mydła!
UsuńJa Alterrę bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńmają kilka perełek :)
UsuńNie miałam nic z Twojego denka.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńZużycia jak widzę znów do przodu :) Gratuluję i życzę kolejnych, jak najbardziej udanych.
OdpowiedzUsuńa się nie zapowiadało... już myślałam, że będę musiała połączyć lutowe z marcowymi :D
UsuńZużycia, pozbywanie się starych albo nieużywanych kosmetyków - i od razu jakoś człowiekowi luźniej..
OdpowiedzUsuńLubię oglądać tego typu postu - czasami zdarza się, że odwiodą mnie od zaplanowanych zakupów, a czasami kolejne wskakują na listę do zakupienia :)
ja też lubię. zawsze fajnie poznać opinię użytkownika po zużyciu całego opakowania kosmetyku ;)
UsuńU mnie niestety kremy do rąk Isany się nie sprawdzają :(
OdpowiedzUsuńu mnie tylko mocznikowy :)
Usuń