sobota, 29 czerwca 2019

Benefit, Hoola bronzer

Swoją sztukę kultowej Hooli z Benefitu kupiłam w rozmiarze travel size. Chciałam sprawdzić, o co tyle hałasu, ale bez inwestownia w aż 8 gramów. Ogólnie jestem team blush, przy ekspresowych makijażach nie zaprzątam sobie głowy bronzerami/konturem, ale kiedy robię pełny make up, sięgam, owszem. Tyle że bez szybszego bicia serca (i nie mówię tu o Hooli, ale o bronzerach ogólnie). 


Hoolę otrzymujemy w charakterystycznym dla marki Benefit kartoniku zamykanym na magnes. Kartonik wyposażony jest w lusterko i całkowicie niepraktyczny, drapiący pędzelek. Ja swój bronzer bardzo szybko zdepotowałam i włożyłam do płaskiej paletki magnetycznej (Inglot), bo w opcji travel size bardzo niewygodnie wkładało mi się do tego małego kartonika o wysokich brzegach większych rozmiarów pędzel do bronzera. Musiałam specjalnie celować i bardzo uważać na to, co robię, a ja nie lubię utrudniać sobie życia. A tak, po zdepotowaniu, zużyłam produkt do cna.

Kosmetyk nie jest ani za suchy, ani za kremowy. Bardzo dobrze nanosi się na pędzel i z niego na skórę. Aplikuje się równomiernie i jest trwały - na moich tłustych policzkach widzę go od rana do wieczora. Nie wyciera się i nie znika, nie zostawia brzydkich plam. Ma ładne, satynowo-matowe wykończenie.


Kolor produktu jest ciepły, herbatnikowy, ale nie pomarańczowy. Raczej do ocieplania sobie twarzy, a nie konturowania.

Nie mam większych zastrzeżeń do Hooli. Sięgałam po ten bronzer bez oporów, choć kolorystycznie Laguna z Narsa (klik) bardziej mi podeszła. Mam jeszcze w toaletce dwa inne bronzery, więc na przyszłe lata jestem ustawiona ;)

24 komentarze:

  1. u mnie szybsze bicie serca wywołują tylko rozświetlacze. fajnie, że można kupić mniejszą wersję bo choć to kultowy produkt to mega wydajny jak każdy bronzer i można się nim znudzić

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mnie rozświetlacze niespecjalnie kręcą :)

      to prawda :)

      Usuń
  2. Lubię miniaturki, bardzo ładnie u Ciebie wygląda :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też lubię miniaturki :)

      Usuń
    2. Miniaturki są najlepsze, przynajmniej się nie zestarzeją :D

      Usuń
    3. otóż to :) poza tym potrafią być i tak wydajne (zwłaszcza kolorówka) - ten bronzer służył mi przez około 1,5 roku!

      Usuń
  3. Przymierzam sie do tego bronzera już od jakiegoś czasu. Czytam o nim mnóstwo pozytywnych opinii..

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba nie do końca podoba mi się odcień :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. może tak: on nie jest optymalny dla mojego odcienia cery. laguna z Narsa była o wiele lepiej dopasowana do mnie pod tym względem :)

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  6. Będziesz się ze mnie śmiała, mam go od stycznia i jeszcze nie używałam :) jakoś się boje, że będzie za ciepłu hehehe!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. teraz jest najlepsza pora, żeby go wypróbować, a jeśli nie podpasuje - podać go dalej ;)

      Usuń
  7. Wygląda fajnie. Wydawało mi się, że Hoola jest ciemniejsza - ale nigdy jej nie miałam - głównie przez to, że myślałam, że jest ciemna i za ciemna dla mnie. Ale widzę, że Ty chyba masz jaśniejszą karnację i pasuje Ci, więc może też spróbuję?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. absolutnie nie jest ciemna :) a poza tym pigmentacja jest idealna - można spokojnie kontrolować efekt poprzez ilość nakładanego produktu ;)

      Usuń
  8. o tak, Hoola :) marzy misie od lat i jeszcze sobie jej nie kupilam.... myślę, że miniaturka właśnie to będzie dobry pomysł :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zwłaszcza że 4 gramy to wcale nie tak mało ;) mi mój egzemplarz służył przez około 1,5 roku częstego używania ;)

      Usuń
  9. Urocze zdjęcie z Tobą w lusterku:)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli podzielisz się swoją opinią :)

Bardzo proszę o niepozostawiane komentarzy typu: "Fajny blog. Obserwuję i liczę na to samo". Nie reaguję na agresywną autopromocję, więc nie spamuj, a ja nie będę musiała cenzurować :)

UWAGA: komentarze w postach starszych niż 7 dni są moderowane. Zmusił mnie do tego zalew automatycznie generowanych komentarzy, mających na celu reklamowanie różnych stron internetowych.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...