Czerwiec to mój ulubiony miesiąc w roku, a śmignął mi tak szybko, że mimo iż mamy za sobą prawie 1/3 lipca, ja tego faktu niemal nie zauważyłam. Szkoda tylko, że w UK pogoda nas w czerwcu nie rozpieszczała jak Was...
A wracając do zużyć.
Twarz
Gąbeczkami konjac zaraziła mnie Agata. Na zdjęciu widzicie wersję z różową glinką; gąbka była w porządku - miękka, przyjemna, skuteczna. Przez ostatnich kilka tygodni makijaż domywałam (po uprzednim rozpuszczeniu emulgujacym olejkiem) rumiankową esencją micelarną marki Polny Warkocz. Był to produkt delikatny, przyzwoity, ale gdybym miała tylko nim zmywać makijaż, nie byłby zbyt wydajny. Pomadkę peelingującą Sylveco uwielbiam. Już mi jej brakuje. Maska do twarzy Black Rose od Evree była OK, ale bez zachwytów. Coś tam oczyszczała, jak to glinki, ale jakiejś wielkiej rewolucji na mojej twarzy nie zdziałała. No i peeling Iwostin Estetic... Dwa lata temu testowałam inną jego wersję, Perfectin Re-Liftin (klik) i ta sprzed dwóch lat miała dużo mocniejsze i widoczniejsze działanie na mojej skórze. Wtedy odnotowałam długotrwałe obkurczenie porów, zwiększenie gęstości naskórka i zmianę faktury skóry. Przy wersji Estetic efekty nie były tak spektakularne. Mogłam rzadziej wykonywać peeling, gdyż produkt wspomagał proces oczyszczania i odnowy naskórka, ale niestety bez wpływu na wielkość porów oraz fakturę skóry twarzy. Z tego tytułu bardziej polecam Perfectin Re-Liftin, bo działa szybciej i lepiej niż wersja Estetic.
Do fioletowego Lactacydu, antyperspirantów Rexony oraz mocznikowej Isany do rąk wracam, jak pewnie wiecie, nieustannie. Są to moje skutecznie działające pewniaki. Do zeszłego roku pewniakiem były też skarpetki złuszczające Exclusive Cosmetics, ale coś się zmieniło. Trzy ostatnie zabiegi nic nie zdziałały na moich stopach, dlatego cieszę się, że nie mam ich już w zapasie. Nie wiem, co się stało, że z ogromnego ulubieńca skarpetki stały się jednym z największych rozczarowań tego roku. Może doszło do reformulacji? Jeśli tak - co za szkoda i strzał w stopę panie producencie! Żel pod prysznic Nivea był w porządku; robił robotę i miał dużą pojemność. Krem do rąk My Coconut Island pięknie pachniał kokosem, ale działaniem nie zachwycił w ogóle. Nie trafiłam jeszcze w UK na krem do rąk, który by się sprawdził na ekstremalnie suchej skórze. Bio olejek do biustu Orientany natomiast doskonale sprawdził się jako przyzwoity nawilżacz lekko uelastyczniający skórę biustu, a nie zapychający przy tym dekoltu (klik).
Zużycia i wyrzutki kolorówkowe
Zużyłam wersję travel size Hooli Benefitu (zajęło mi to ponad półtora roku) (klik) oraz niezbyt dobrą, bo osypującą się maskarę Volume Reveal od Bourjois (klik). Kredki graphic eyes waterproof eye liner w niecodziennych odcieniach hypnotic i nightwalker Zoevy (klik) służyły mi dzielnie, ale w końcu wyschły i zrobiły się twarde i drapiące. Pomadka Barry M 518 Genie utleniająca się z zieleni na róż (klik) zmieniła zapach, więc czas się rozstać. Był to ciekawy gadżet, ale poza tym - ot, zwykła pomadka.
Tyle zużyć na dzisiaj. W kolejnym poście pokażę Wam zakupy czerwca, bo po kilku miesiącach bez zakupów kosmetycznych w końcu pojawiło się u mnie trochę nowości :)
Matko :-) Pamiętam te utleniające się pomadki z dzieciństwa:-)
OdpowiedzUsuńOj, ja tak samo:)
Usuńja nie, bo moja mama nie miała :D
Usuńno no no, troszkę się tego nazbierało :) już dawno nie kontrolowałam moich zużyć, właśnie do tego wracam :)
OdpowiedzUsuńtrochę tak, choć kiedyś bywało dużo więcej :D
UsuńBardzo zacne denko. Gąbeczki Konjac uwielbiam, często je kupuję :)
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
Usuńtu czerwiec był straszny, bardzo upalny i suchy za to lipiec zimny i mokry,
OdpowiedzUsuńtu czerwiec byl zimny i mokry, a i lipec póki co nie przyniósł lata :(
UsuńŚwietne są peelingi z Iwostinu
OdpowiedzUsuńto prawda :)
UsuńTen krem do rąk z Isany ja również bardzo lubię: jest tani a ma zaskakująco fajne działanie.
OdpowiedzUsuńto mój hit nad hitami już od wielu lat :)
UsuńAle mnie ta maska Evree rozczarowała :(
OdpowiedzUsuńno nie jest to nic specjalnego :/
Usuń