Gdyby nie Hexxana, pewnie długo nie poznałabym kosmetyków marki NARS. To od Asi dostałam fantastyczny korektor tej marki (klik) oraz opisywane dziś duo kultowego różu Orgasm i bronzera Laguna.
Pamiętam, jak bardzo się ucieszyłam otrzymawszy narsowe legendy w poręcznym, kompaktowym puzderku, które od tego czasu (pół roku) zawsze zabieram ze sobą na wyjazdy do Polski, bo to gumowe opakowanie z lusterkiem, choć solidne, jest lekkie, nie zajmuje dużo miejsca i zawiera bardzo uniwersalny bronzer i róż.
Muszę powiedzieć, że to właśnie bronzer Laguna jest moim faworytem z tej dwójki. Nie jest ani za chłodny, ani za ciepły, więc nadaje się zarówno do konturowania jak i dodania swojej twarzy nieco koloru. Takie bronzery zdecydowanie lubię najbardziej. Zawiera mikroskopijne drobinki, których nie widać na twarzy. Ich zadaniem jest nadanie produktowi ładnego wykończenia. Na mojej skórze Laguna utrzymuje się do około ośmiu godzin i znika równomiernie, bez plam. Bardzo lubię ten kosmetyk.
a widoczny na zdjęciu rozświetlacz to Mary-Lou z The Balm
Róż Orgasm natomiast nieco mnie zawiódł. Jest to bardzo ładny, rozświetlający róż ze złotym shimmerem. Odcień pasuje do prawie każdego makijażu, ale produkt ten zupełnie nie chce przyklejać się do mojej twarzy bez względu na to jaki podkład (płynny, mineralny) czy puder (o ile w ogóle) użyłam wcześniej. Jeśli chcę, żeby róż był na mnie widoczny, muszę aplikować go zwilżonym Beauty Blenderem a potem delikatnie rozetrzeć pędzlem. Uskuteczniając takie kombinacje muszę jednak liczyć się z faktem, że i tak po 5-6 godzinach różu na mojej skórze nie będzie widać. Najpierw nie chce się do niej przykleić (mimo iż pigmentację ma w porządku), a po zaaplikowaniu sposobem, nie chce się na niej trzymać. Nie tego się po tym kultowym kosmetyku spodziewałam.... Czy ktoś jeszcze ma z tymi różami podobny problem?
Ładnie ten duet wygląda, szkoda, że jakościowo róż nie powala. Mnie jakoś te róże ze złotym shimmerem nie przekonują, nie widzę się w tym.
OdpowiedzUsuńjeśli mam wybierać, wolę matowe róże, ale te z shimmerem potrafią być urocze :)
UsuńLaguny nie używałam, ale mam wrażenie że byłaby za chłodna dla mojej karnacji. Ale róż idealnie wpisuje się w kategorię moich ulubieńców. Mam go w pełnowymiarowej wersji i zaliczyłam już w nim konkretne denko (albo i dno). Trwałością może nie powala, ale jak już go mam to zużyję z radością :) Potem pewnie wrócę do odpowiednika ze Sleek, bo chyba jest nawet lepszy.
OdpowiedzUsuńja nie odbieram tego koloru jako chłodny. musiałabyś pomacać ;)
Usuńtylko, że Sleek jest cieplejszy ;)
O, a niedawno ten duet trafił w moje ręce, jeszcze nie macałam. Jestem ciekawa, czy moje spostrzeżenia będą podobne :)
OdpowiedzUsuńbędę czekać na opinię ;)
Usuń"Przez Ciebie" :-) mam ochotę kupić Lagoonę ;-)
OdpowiedzUsuńmoim zdaniem to naprawdę fajny bronzer :)
UsuńTez go kupilam z ysla o podrozach i nawet zabieram, ale... ale chyba to juz ostatni raz. Rozmair fajny, ale co z tego jak gimnastyka jest obowiazkowa?
OdpowiedzUsuńmasz taki sam problem jak ja, czy coś innego?
Usuńuroczy makijaż, mam trio ze sleeka, które było inspirowane tą paletą, róż jest właściwie identyczny, też go dziś użyłam
OdpowiedzUsuńmam rose gold ze sleeka i nie jest identyczny; jest zdecydowanie cieplejszy od oryginału :)
Usuńnie pogardzilabym takim duo 😉 roz od dawna mi się marzy
OdpowiedzUsuńu mnie mocno blyszczace roze sie slabo trzymają. dlatego się pozbylam wszystkich mineralnych z Maca :/ a inne drobinkowe roze sie u Ciebie dobrze przyczepiaja do skory?
rose gold ze sleek ma na mnie taką sobie trwałość. innych błyszczących różów chyba nie mam :)
UsuńBardzo lubię Orgazm, ale muszę mieć na niego pomyśl w makijażu. Zero rozświetlacza, błysku na powiekach i jest znośny na codzień :) Laguny jeszcze nie miałam, ale nie po drodze mi ze wszelkimi bonzerami.
OdpowiedzUsuńrozumiem :)
Usuń