Uwielbiam maj, ale jestem dzieckiem czerwca, więc bardzo się cieszę z nadejścia ulubionego miesiąca. W kwestii zakupów w maju, zgodnie z założeniem, skromnie. Dostałam kartę podarunkową do Boots, więc nawet nie musiałam wydawać własnych pieniędzy, i postawiłam na jeden niezbędnik (filtr) oraz na jedną zachciankę (pomadka). Od bardzo dawna chciałam wypróbować niebieskość na swoich ustach.
***
Co do zużyć, to niepostrzeżenie skończyłam sporo opakowań kosmetyków. Większość z nich zużywałam oczywiście przez kilka miesięcy, nie w samym maju ;)
Kolorówka, czyli powód do dumy:
Matujący fluid Bielendy (klik) okazał się w porządku w swoim przedziale cenowym. Znam dużo gorsze, a droższe podkłady. Niestety najjaśniejszy kolor był dla mnie za ciemny, więc musiałam mieszać go z rozbielaczem, a to mnie bardzo do podkładów zniechęca. Korektor The Eraser Eye z Maybelline (klik) też był dla mnie nieco za ciemny i miał nieco za słabe krycie. Nie jest to zły produkt, ale nie spełnił wszystkich moich oczekiwań. Pomadkę Sexy Mother Pucker Gloss Crayon z Soap & Glory (klik) będę bardzo miło wspominać. Pięknie pachniała, ladnie wyglądała na ustach i przyjemnie je nawilżała. Niestety wycofano ją z produkcji. Szkoda, bo pomimo jej ogromnej niewydajności pewnie kiedyś bym wróciła. Teraz nie ma jednak takiej możliwości. Za pomadką Eliksir (No 07) z Wibo (klik) tęsknić nie będę. Była OK i tyle. Miniatura topa Good To Go od Essie nie była pierwszą i pewnie nie będzie ostatnią. Bardzo lubię ten wysuszacz.
Pielęgnacja twarzy:
Żółtego micela marki Garnier opisywałam tu bardzo niedawno (klik), więc może pamiętacie, że się z nim nie polubiłam. Po prostu był nadzwyczaj nieskuteczny i drażniło mnie to, jak długo trwał demakijaż z tym produktem. Pastę do zębów Dr Organic uwielbiam i kupuję regularnie. Nie zawiera fluoru, dobrze oczyszcza zęby i jest mocno miętowa, co mnie akurat odpowiada. Olejek do twarzy z granatem Alterry był w porządku. Stosowałam go po zmieszaniu z żelem hialuronowym jako szybkie serum lub olejowałam nim włosy. I skóra, i kłaki były zadowolone. Na podstawie próbek kosmetyków Norel Dr Wilsz stwierdzam, że wydają się ciekawe. Na pewno zapoznam się z wybranymi wersjami pełnowymiarowymi. Krem liftingujący Delici na noc mnie nie zachwycił, a jego zapach wręcz mnie dusił.
Pielęgnacja włosów:
O rozczarowaniu szamponem i odżywką z serii Intensive Hair Therapy Elfy Pharm (klik) pisałam w poprzednim poście. Moje włosy były po ich użyciu oklapnięte i bez życia. Szampon Isany (klik), który bardzo lubię i zużyłam wiele opakowań, oraz odżywkę Tołpy miałam u rodziców i zużywałam przez kilka ostatnich przyjazdów do kraju, po czym po ostatnim pobycie zabrałam ze sobą ich końcówki do wykończenia. Po tym duecie moje włosy były czyste, sypkie i bardzo lekkie, a odżywka ślicznie je nabłyszczała. Mam ochotę wypróbować ją w duecie z szamponem z tej linii.
Pielęgnacja ciała:
Antyperspirant Dove maximum protection okazał się zwyklakiem. Ładnie pachniał i nieco hamował pocenie (odkąd regularnie ćwiczę, zrobiłam się osobą bardzo potliwą), ale miałam wrażenie, że po około dziewięciu-dziesięciu godzinach nie działał już tak skutecznie. A już przy nocnym fitnessie (mogę ćwiczyć tylko kiedy córcia i klienci pensjonatu pójdą już spać) wyraźnie czułam zapach swojego potu. Wpis o białym kremie do rąk Evree właśnie się pisze, więc niedługo poznacie moją opinię o nim. Krem do stóp z lipidami marki Podopharm (klik) był super. Dobrze nawilżał i zwalniał proces rogowacenia skóry na stopach. Gruszkowy żel pod prysznic Dermacolu dostałam od Hexxany. Przyjemnie pachniał i spełniał swoją funkcję, ale opakowanie okazało się bardzo nieporęczne. Niby zwykła tuba, a wykonana z tak miękkiego tworzywa, że myślałam, iż porobią się w nim dziury od samego użytkowania. Na żel do higieny intymnej Perfecta mama skusiłam się po wielu rekomendacjach Agaty. Nie żałuję, okazał się bardzo dobry i nie podrażnił mi okolic intymnych. Zmywacz do paznokci z Tesco był w porządku; spełniał swoje zadanie bez zarzutu.
Znacie może szampon z granatem Tołpy? Warto zwrócić na niego uwagę?
Znacie może szampon z granatem Tołpy? Warto zwrócić na niego uwagę?
Właśnie używam tego micela od Gernier i u mnie całkiem dobrze się sprawdza.
OdpowiedzUsuńto super :)
UsuńRównież nie byłam zadowolona z korektora Maybelline i micela Garniera ;)
OdpowiedzUsuńpiąteczka :)
Usuńile zużyć! i wow, jak skromnie zakupowo 😉
OdpowiedzUsuńja muszę sie też troche opanowac z zakupami 😉 co miesiac sobie obiecuje ale zawsze cos... wymówki 🤗
Usuńpostanowiłam w tym roku nie szaleć z zakupami kosmetyków, ale za to szafa wymaga odświeżenia ;) tak więc nie jest tak, że nie kupuję. kupuję, ale odzież :P
UsuńNaprawdę dużo zużyłaś :)
OdpowiedzUsuńtak wyszło :)
UsuńTyle zużyć z kolorówki... Świetna robota :D
OdpowiedzUsuńa dziękować :)
Usuńmiałam kiedyś anthelios ale średnio się polubiliśmy,nie wiem już jaką wersje. terz mam fenomenalny krem synchroline z spf 50 i po przypudrowaniu jest zupełnie matowy, dziś np. mam ten krem i tylko odrobinę pudru bez podkładu. z tej linii Dermacolu mam gruszkowy balsam
OdpowiedzUsuńkusi mnie filtr synchroline :)
Usuńantheliosa miałam w latach poprzednich i byłam zadowolona, stąd powrót :)
Sporo zużyć i mało zakupów co jest godne pogratulowania:D
OdpowiedzUsuńmało zakupów - się rzadko zdarza ;) dzięki :D
UsuńGratuluję zużyć kolorówki ;)
OdpowiedzUsuńa dzięki, dzięki :D
Usuńwow, brawo, ile zużyć, a jak mało nowości :D
OdpowiedzUsuńmnie też zawsze cieszy, jak zużyję coś z kolorówki :D
a dzięki, dzięki :)
Usuńkolorówkę tak długo się denkuje!
Niebieska pomadka szaleństwo!:D
OdpowiedzUsuńDo fluidu Bielenda mam mieszane uczucia. Z jednej strony dobrze wygląda w ciągu dnia, ale odcień zupełnie mi nie odpowiada.
do mnie też odcień nie był dopasowany; musiałam go rozbielać...
UsuńZ tym korektorem Maybelline to najpierw była masa zachwytów, później masa narzekania, bardzo go chciałam, ale ostatecznie się nie skusiłam. Myślę, że nawet nie dobrałabym sobie właściwego odcienia...
OdpowiedzUsuńchyba że w USA - tam ponoć dostępny jest bardzo jasny odcień :P
UsuńOoo, cieszę się, że wypróbowałaś Perfectę. Szkoda, że nie ma zapachu, są inne wersje perfumowane, ale jakoś boję się próbować, bo u mnie takie zmiany grożą infekcją :/
OdpowiedzUsuńPodkład Bielendy mam i leży. Nie wiem, co te polskie marki sobie myślą, że w 2017 wciąż puszczają na rynek za ciemne podkłady dla jasnych polskich karnacji.
wypróbowałam i polubiłam, aczkolwiek teraz kupiłam Vianka i Sylveco, i zobaczymy, co z tego wyjdzie ;)
Usuńotóż to, otóż to... :/
W tym roku popłynęłam z nowościami jeżeli chodzi o kremy z filtrem (ciekawość zwyciężyła), ale nic nie przebiło mojego odkrycia z zeszłego roku (Lancome) i teraz ból, bo firma chyba go wycofała i została jedynie jego gorsza wersja (barwiona) buuu.
OdpowiedzUsuńbędąc teraz w Polsce sama zrobiłam spore filtrowe zapasy :)
Usuńbuuu z markami i ich wycofywaniem naszych hitów :(