Kiedy Benefit wyszedł z Galifornią, naoglądałam się mnóstwa cudownych zdjęć na Waszych blogach. I w pewnym momencie poczułam nieodpartą pokusę wypróbowania go na sobie. Ponieważ jednak nie narzekam na brak różów w kosmetyczce, kupiłam w Sephorze format podróżny (85 zł/4 g), który mieszka w równie cudnym pudełeczku, co standardowa wersja, ale nie ma na nim tego pięknego słonecznego tłoczenia.
Opakowanie, jak to u Benefitu, jest tekturowe, zawiera małe lusterko oraz moim zdaniem kompletnie bezużyteczny pędzelek. Albo tylko ja nie potrafię się nim umalować.
Pracuje się z tym różem wyśmienicie. Jest jedwabisty w dotyku, dobrze ale nie przesadnie napigmentowany, nie robi plam, pięknie się rozciera i jest naprawdę trwały. Na mojej tłustej cerze potrafi przetrwać w stanie "do ludzi" nawet przez dwanaście godzin, a to naprawdę spory wyczyn.
Odcień Galifornia to matowa brzoskwinia ze srebrnymi mikrodrobinkami, których nie widać na skórze.
I wszystko byłoby pięknie gdyby nie fakt, że nie jest to kolor dla mnie. Nie pasuje do mojego chłodnego odcienia skóry i włosów, i gryzie się z rumieniem i naczynkami. Niestety muszę temu pięknotkowi znaleźć inny dom. Mnie pasują bardziej różowe, różane i brązowawe blushery. Te wpadające w pomarańcz i brzoskwinię muszę sobie darować, bo nie wyglądam i nie czuję się w nich optymalnie.
myślę, że i u mnie tek kolor by się nie sprawdził ;)
OdpowiedzUsuńJa go najbardziej widze na rudowlosych :)
Usuńto też niebyły mój kolor :)
OdpowiedzUsuńRozumiem :)
UsuńJEst łądny jednak do tego różu trzeba dobrze kryjącego podkładu
OdpowiedzUsuńZa ktorymi ja nie przepadam...
UsuńPiękny kolor! Nie wiem jak wygląda "w realu" na Twojej buzi, ale na zdjęciach wyglądasz z takim rumieńcem kwitnąco :)
OdpowiedzUsuńW realu sie sobie w nim nie podobam i na pewno nie bede nosic...
UsuńJeszcze nigdy nic od Benefit nie miałam, jeśli już się skuszę, to też na wersję mini. No ale na pewno nie na ten kolor, też dla mnie za ciepły ;)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi sie fakt, że wiekszosc ich kosmetykow mozna kupic jako miniaturki :) swietna polityka marki !
Usuńa ja myślę, że ten kolor mi pasuje i bardzo się z nim polubiłam, chociaż przyznam, że mam dwa inne z Benefit, które wyglądają bardziej naturalnie - Rockatour czy Goldrush :)
OdpowiedzUsuńSuper ze Ci pasuje :) Ja mam jeszcze Dandelion i Dallas, i oba lubie :)
UsuńUwielbiam go, jeden z moich ulubieńców!
OdpowiedzUsuńSuper :)
UsuńMam na niego ochote juz od jakiegos czau, pieknie dodaje swiezosci makijazowi :D
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJa teraz mam róż Deborah, który w opakowaniu jest różowy, ale na policzku wypada brzoskwiniowo i jeszcze się z czasem ociepla. Też nie jest mi w nim dobrze... Sporadycznie mogłabym użyć, ale na co dzień też lepiej się czuję w innych.
OdpowiedzUsuńja nawet sporadycznie niezbyt chętnie po takie odcienie sięgam...
UsuńRaczej nie byłby to kolor dla mnie.
OdpowiedzUsuńrozumiem :)
Usuń