Pielęgnacja:
- krem na noc Olay; recenzowałam go TUTAJ; zdecydowanie wart uwagi
- żel do mycia twarzy L'Oreal; recenzowałam go TUTAJ; więcej się nie skuszę
- żele pod pryszcnic: limonkowy Original Source (polecam wielbicielkom orzeźwiających zapachów - pięknie pachnie limonką; myje; może trochę wysuszać skórę), Imperial Leather (myje; tani; wysusza skórę), Nivea happy time o zapachu pomarańczy (zapach raczej sztuczny; myje; nie wysusza skóry, ale też jej nie nawilża)
- szampon Alterry morela i pszenica; recenzowałam go TUTAJ; obecnie mój ulubiony szampon, szczerze polecam :)
- płyn micelarny Bourjois; recenzowałam go TUTAJ; świetny i tani produkt, polecam
- mleczko do ciała z masłem kakaowym Garniera z serii Nawilżająca Pielęgnacja 7 Dni; recenzowałam go TUTAJ; świetny nawilżacz o pięknym zapachu, polecam
- próbka kremu do mycia twarzy marki Benefit; próbkę dostałam od Marty; krem jest bardzo gęsty, przez co trudno go było wydobyć z tej tubeczki (która sama w sobie jest dość sztywna, co stanowiło dodatkowe utrudnienie); produkt jest biały i ma bardzo delikatny zapach; bardzo dobrze oczyszcza twarz - buzia aż skrzypi od czystości, ale mnie ten produkt niestety wysusza, więc raczej nie skuszę się na pełnowymiarowe opakowanie
Kolorówka:
- próbka błyszczyku Tease (nie wiem, czy to marka, czy nazwa błyszczyka, nic innego na opakowaniu nie ma); dostałam ją od Marty; błyszczyk pokazywałam chociażby w TYCH makijażach; jest dość kryjący, nie ma w sobie drobinek, nadaje ustom ładny połysk, ale niestety wysusza; na zdjęciu widać jeszcze trochę na dnie - na pewno zużyję dziś do końca, bo błyszczyk jest nietrwały, trzeba ponawiać aplikację mniej więcej co godzinę
- lip & cheek stain z The Body Shop; był bonusem do magazynu "In Style", służył mi rok; recenzowałam go TUTAJ; u mnie świetnie się sprawdzał jako róż, bardzo go lubiłam
- błyszczyk Barry M; to denko to mój wielki sukces, gdyż nienawidziłam tego błyszczyka; dwie zalety: pojemność (9 ml), cena (coś w okolicach 2 funtów); szereg wad: obrzydliwy chemiczny smak i zapach, brak błysku na ustach - usta wyglądały jakby były wilgotne (np. po przejechaniu po nich językiem), zupełny brak krycia - nie dawał ustom żadnego koloru, bardzo bardzo nietrwały; bubel jakich mało, nie polecam
- maskara Covergirl; recenzowałam ją TUTAJ; ją również dostałam od Marty; dawała świetny efekt na rzęsach, ale niestety wyschła po 2 miesiącach używania, co mnie bardzo zdziwiło, bo przy tej pojemności powinna mi spokojnie służyć przez pół roku; coś tam jeszcze da się z niej wydobyć, ale na dniach trafi do kosza niestety
Body care products:
- night enriched cream by Olay; I wrote about it HERE; product worth trying
- foaming gel wash by L'Oreal; I wrote about it HERE; I'm not going to buy it again, ever
- shower gels: lime Original Source (I recommend it to those of you who love fresh, energising fragrances, it really smells of lime), Imperial Leather (cheap), orange Nivea happy time (the fragrance is a bit artificial)
- Alterra apricot & wheat shampoo; I wrote about it HERE; right now it's my favourite shampoo; definitely worth trying
- micelar solution by Bourjois; a very good product, it gently but effectively removes all kinds of make-up; definitely worth recommending
- Garnier nourishing lotion with cocoa butter; I wrote about it HERE, good moisturiser + really nice chocolate scent; definitely worth buying
- sample Benefit face wash; I got it from Marta; the product was very thick so I had some problems with squeezing it out of the packaging (which itself was very hard ); the wash was white and had a very subtle scent; effective cleanser but it dried my skin
Make-up products:
- sample Tease lipgloss (unfortunately, I don't know if Tease is a brand or a name of this particular shade); I got it from Marta; I wore it in THOSE make-ups; it's pigmented, doean't contain any glitter; unfortunately, it dries my lips; in the picture you can see some of the product left at the bottom of the packaging - I'm sure I'll use it up by the evening as the lipgloss is very short-lasting and has to be reapplied more or less every hour
- TBS lip & cheek stain; I got it with the "In Style" magazine last year, I wrote about it HERE; I loved using it as a blush
- Barry M glossy tube lipgloss; I really hated this product; I can see only two good sides: volume (9 ml) and price; loads of drawbacks: awful smell and taste, no gloss on your lips - the lips just looked as if they were wet, no coverage at all, no colour on the lips, tended to disappear really quickly; NOT RECOMMENDED
- Covergirl mascara; I wrote about it HERE; I also got it from Marta, I really liked what it did with my lashes but it dried in just 2 months! I'm really surprised because, considering the volume, I thought I would use it for half a year
Cudowne rzeczy ;)
OdpowiedzUsuńnoo, troszkę się tego pozbyłaś ;d
OdpowiedzUsuńa ja zamiast pozbywać się kosmetyków, to tylko przybywają, ale powiedziałam sobie DOŚĆ, i mam nadzieję utrzymać się w tym postanowieniu, najpierw zużycia a potem potrzebne zakupy ;))
niezłe denko :) ja podziwiam każdą dziewczynę, która potrafi "wykończyć" błyszczyk. ja jeszcze nigdy takiego denka nie "zaliczyłam"... błyszczyk zawsze wykańcza mnie i oddaję lub wyrzucam, kiedy zaczyna śmierdzieć :) także gratuluje wytrwałości tym bardziej, jeśli błyszczyk jest niefajny.
OdpowiedzUsuńChyba nic tak nie cieszy jak zużycia w kolorówce. No może zakup nowej kolorówki :)
OdpowiedzUsuńMaggie, ja też chyba muszę przystopować z kupowaniem :)
OdpowiedzUsuńadrianno, mi łatwiej wykończyć błyszczyk niż szminkę :), a błystek barry m uparłam się wykończyć, bo naprawdę nie lubię marnotrawstwa
kosodrzewino, święta prawda :D
OdpowiedzUsuńGratulacje kochana! strasznie mnie kusisz tym micelem z Bourjois, ostatnio nawet go chciałam kupić ale nie było, jednak jak tylko rzuci mi się w oczy to go wezme :)
OdpowiedzUsuńLady, warto, jest świetny :)
OdpowiedzUsuńImponujace zuzycia! Nawet z kolorówki!
OdpowiedzUsuńJa w czerwcu źle sie spisałam jak chodzi o zużywanie:D. Skusiłaś mnie tym żelem z Orginal Source, musze kiedys kupic:)
kleo, dzięki :) a żel warto wypróbiwać :)
OdpowiedzUsuńSporo tego ;-)
OdpowiedzUsuńZużycia naprawdę spore:) Jak to fajnie jak kosmetyki się kończą a tu już się myśli co innego w zamian wypróbowac:)
OdpowiedzUsuńGratulacje :) chciałam ostatnio kupić żel Original Source ale nie wiedziałam który wybrać ;)
OdpowiedzUsuńdziękuję! :*
OdpowiedzUsuńTeraz chyba wyszła nowa edycja Summer z Original Source ;) pachnie ananasowo. Widziałam ostatnio w Asdzie i żałuję że nie kupiłam :(
OdpowiedzUsuńimponująca ilość :) ja chyba też muszę pozbierać klamoty i zrobić notkę :)
OdpowiedzUsuńGratuluję :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę przede wszystkim zużyć kolorówki :D
Kuszą mnie te żele pod prysznic z Original Source, ale jak piszesz, że może wysuszać..A ja mam suchą skórę i w dodatku wrażliwą i to bardzo..A żel z Bourjois miałam i dla mnie również był świetny ! :)
OdpowiedzUsuńI gratuluję zużyć ! ;)
I dziękuję za komplementy :**
F000U, :)
OdpowiedzUsuńkobiecewariacje, prawda! w końcu mogę się zabrać za żele pod prysznic TBS :D
SheWoman, moim zdaniem wszystkie ładnie pachną :)
Sylvia, hm, dzięki za info, nie wiedziałam.... ale jeśli chodzi o żele pod prysznic, mam spore zapasy
Abscysynka, tak wyszło :D
Greatdee, :)
_Alessandro, podejrzewam, że żele OS nie sprawdzą się przy suchej i wrażliwej skórze :( dzięki :)
Sporo tego. :) A ja bardzo lubię żele pod prysznic NIVEA. Ale chętnie spróbuję OS, jak tylko będę w Rossmannie. :)
OdpowiedzUsuńSonnaille, będzie jakaś odmiana :)
OdpowiedzUsuńU Ciebie jak zwykle masa zużyć :) Mówisz, że limonkowy żel OS tak ładnie pachnie? No to bęzie następnym zakupem :) Przymierzam się do kupienia kolejnego OS, ale zapachów jest tyle, że nie mogłam się zdecydować :)
OdpowiedzUsuńa., sama się dziwię, że tyle tego wyszło :) ja lubię świeże zapachy, i mi się limonka bardzo podobała :)
OdpowiedzUsuń