niedziela, 11 listopada 2018

Podsumowanie zużyć października. Zakupy października.


W październiku wielu denek nie odnotowałam. Do kosza poleciała węglowa gąbeczka Konjac z sephorowego zestawu podróżnego, który dostałam w prezencie od Agaty :* Towarzyszyła mi przez kilka miesięcy przy wieczornym myciu twarzy oraz zmywaniu maseczek; nie mam do niej większych zastrzeżeń (miękkość, delikatność, skuteczność w porządku), oprócz rozmiaru - takiego malucha czasem trudno utrzymać w rękach. Niemniej robi, co ma robić. Wymęczyłam też - dosłownie - peeling enzymatyczny Sylveco. Ależ mi z nim nie było po drodze! Ta tłustość, ta konieczność kilkuminutowego masażu przy braku efektu wow po zmyciu spowodowały, że skapitulowałam po kilku podejściach i zużyłam słoiczek do dekoltu i pośladków, które były po nim przyjemne w dotyku. Do zużyciowej torby trafiła również kolejna już pomadka ochronna Alterry. Lubię, bo skutecznie i na długo nawilża moje usta w ciągu dnia. Krem do biustu Naturativ, prezent od Hexxany :*, sprawdził się bardzo dobrze. Dzięki cowieczornemu stosowaniu skóra biustu była nawilżona i elastyczna. Pomarańczowy olejek do ciała Mokosh, też od Hexx, był cudowny. Przepieknie pachniał i bardzo dobrze nawilżał i uelastyczniał skórę ciała. Masło do ciała z shea i olejem migdałowym od Wellness & Beauty już kiedyś miałam (klik) i bardzo polubiłam. Zdania nie zmieniam - przyjemne mazidło! Nie było to też moje pierwsze spotkanie z odżywką do włosów marki Biovax w wersji bambus i olej awokado (klik). Uwielbiam ją! Genialnie wygładza i nabłyszcza moje włosy. Rumiankowy szampon dla dzieci Wieledy zdarzało mi się podbierać córeczce. Sprawdzał się zarówno na jej lokach (nie wysuszał i nie puszył ich), jak i na moich prostych włosach (nie obciążał i nie powodował przyklapu). Najważniejsze, że nie podrażniał mi skóry głowy, nie wywoływał swędzenia, słowem - nie pogłębiał problemu. Micelarny żel pod prysznic Dove zużyłam bez większego entuzjazmu, bo ta konkretna wersja zapachowa nie przypadła mi do gustu, ale ogólnie ich myjadła lubię.


Po powyższych zużyciach widać, że zaczął się sezon, w którym męczę się z suchą, szorstką, i samoistnie pękającą skórą dłoni. Isana 5% mocznika to mój KWC, hicior i must-have. Co ciekawe, wersja 5,5% mocznika to w moim odczuciu bubel, który nic nie robi. Huh. Krem SOS Eveline był o tyle dobry, że rzeczywiście po aplikacji przynosił moim dłoniom wyraźną ulgę. Podejrzewam, że  w mniej wymagającym dla nich okresie mocno bym go chwaliła. Będę musiała wrócić. Wróciłam do kremu do stóp Extra Soft z Eveline i dalej jestem zdania, że to porządny nawilżacz. Antyperspirant Sure (w Polsce Rexona) niestety niczym mnie do siebie nie przekonał. Zapewniał ochronę jedynie na kilka godzin. Kremowy pumeks do stóp Fusswohl bardzo, bardzo lubię; jest stałym gościem w mojej łazience.


To by było na tyle zużyć. Jeśli zaś chodzi o zakupy, uzupełniłam tylko to, co mi się wkrótce skończy:

30 komentarzy:

  1. Olejek pomarańczowy mnie kusi ♡ Niezłe denko! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak tylko uporam się z moim peelingiem to mam ochotę na peeling Sylveco. Miałam kiedyś próbki i bardzo mi się podobał :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cóż, znam dużo lepsze, skuteczniejsze i wygodniejsze w stosowaniu peelingi...

      Usuń
  3. Pomadka ochronna z Alterry to mój hit :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Krem do stóp Eveline również posiadam i jest bardzo dobry.Jeżeli chodzi o kremy do rąk isana to u mnie sie nie sprawdzają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u mnie inne Isany polegają. jedynie mocznikowa to mój ogromny hit <3

      Usuń
  5. Ten krem do stóp jest świetny. Zresztą w moim przypadku wszystko od Eveline sprawdza się fenomenalnie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. uwielbiam dove, zarówno te pianki jak i kemowe żele

    OdpowiedzUsuń
  7. To i tak dużo ;) Przynajmniej moimi standardami, bo sama dość wolno zużywam kosmetyki. Także ilościowo jest całkiem si :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wiem czy pamiętasz, ale kiedyś denka były u mnie duuużo większe. ale już się uspokoiłam z ilością używanych mazideł ;)

      Usuń
  8. Wow! Faktycznie zaczął się u Ciebie sezon kremów do rąk pełną parą. Ja w tym roku jeszcze aż tak nie cierpię - odnoszę wrażenie, że słabo grzeją (bo i temperatury jak dotąd dość wysokie na zewnątrz), ale też kupiliśmy do domu nawilżacz powietrza i faktycznie czuję różnicę :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Miałam te pianki myjące Dove - fajne i ładnie pachną, ale trochę mało wydajne ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mile wspominam linię mocznikową Isana :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Żele z Dove goszczą w mojej łazience regularnie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. żele Dove miło wspominam choć dawno nie stosowałam

    OdpowiedzUsuń
  13. Odpowiedzi
    1. chyba już skończyłam z kupowaniem szalonych ilości i stawiam na to, co mi akutalnie jest potrzebne...

      Usuń
  14. No powiem Ci, że nie wpadłam na to, żeby tego Sylveco użyć do tyłka, a to bardzo sensowny pomysł :D. Podobał mi się jego zapach, ale tłustość faktycznie e-e. I zachęciłaś mnie do wklepywania czegoś w biust. Grawitacja przestaje być dla mnie łaskawa ostatnimi czasy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. potrzeba matką wynalazku ;) inaczej bym Sylveco nie zużyła.

      dla mojego biustu grawitacja przestała być łaskawa dawno temu...

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli podzielisz się swoją opinią :)

Bardzo proszę o niepozostawiane komentarzy typu: "Fajny blog. Obserwuję i liczę na to samo". Nie reaguję na agresywną autopromocję, więc nie spamuj, a ja nie będę musiała cenzurować :)

UWAGA: komentarze w postach starszych niż 7 dni są moderowane. Zmusił mnie do tego zalew automatycznie generowanych komentarzy, mających na celu reklamowanie różnych stron internetowych.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...