Za każdym razem, kiedy piszę o serach antycellulitowych, muszę podkreślić, iż wiem, że kosmetyki te nie usuną mojego cellulitu. Chcę od nich po prostu pomocy w ujędrnieniu skóry, małego wspomagania po godzince ćwiczeń. Bo, wbrew temu, co mi kiedyś zarzucono, ruszam tyłek z kanapy (na której rzadko przesiaduję, bo prowadząc pensjonat mam bardzo mało czasu na relaks) i ćwiczę kilka razy w tygodniu. Przy okazji polecam mój ulubiony kanał, Fitness Blender.
Przed nastaniem lata skusiłam się na dwa okazy spod szyldu Bielendy. Wydaje mi się, że w tej serii dostępne są trzy warianty. Każda dwustumililitrowa tuba wystarczyła mi na mniej więcej miesiąc cowieczornego smarowanka pupy, ud i boczków. Przy czym zupełnie nie żałowałam sobie nakładanych ilości.
Oba kosmetyki mają postać białej emulsji i potrzebują kilku minut na wchłonięcie. Pachną nienachalnie, delikatnie, jakby kwiatowo. Serum termoaktywne daje na skórze efekt rozgrzewający na granicy bólu (naprawdę daje popalić), a serum chłodzące mocno chłodzi.
Na skórze oba kosmetyki dają podobny efekt - widocznie ją ujędrniają i
uelastyczniają, a do tego dobrze nawilżają, więc nie musiałam sięgać
jeszcze po dodatkowe wspomaganie.
Notka krótka, ale też nie ma się o czym rozpisywać. Oba sera Bielendy okazały się skuteczne w kwestii ujędrniania skóry. Cellu nie ruszyły, ale bądźmy realistami - tego typu smarowidła nie mają większych szans na pozbycie się tego upartego zawodnika. Zresztą popełniam nadal dużo jedzeniowych grzeszków, więc jest jak jest. Akceptuję ten stan rzeczy, bo pomarańczową skórkę w zasadzie mam od kilkunastu lat; pojawiła się już te 10 kg temu...
Nie polecam jedynie osobom wrażliwym na rozgrzewanie/chłodzenie. Efekty termiczne są mocno odczuwalne.
mam podobne zdanie do Ciebie, kosmetyki często ujędrniają skórę i to rzeczywiście widać, z cellulitem rzadko, który sonie radzi
OdpowiedzUsuńja jeszcze nie spotkałam żadnego kosmetyku, który by sobie radził z cellu :D
UsuńNie lubię silnych efektów termicznych. A nazwa mnie powaliła na łopatki, jakbym o medycynie estetycznej czytała. I chyba nawet pamiętam ten zarzut z ruszeniem tyłka, ludziom się w głowach poprzewracało... Najważniejsze, że ogólnie produkt jest ok ;)
OdpowiedzUsuńteż mnie trochę śmieszą te "inspiracje" rodem z medycyny estetycznej... Eveline to samo ;)
Usuńprawda? wytykanie wyglądu, wagi, zaglądanie do portfela. brrr, niektórzy ludzie nie znają granic
Jak modno kdczuwalne to chyba jednak nie dla mnie..l
OdpowiedzUsuńrozumiem :)
UsuńWiadomo, że sam kosmetyk na cellulit nie zadziała. Fajnie jednak, że ujędrniają skórę :)
OdpowiedzUsuńi o to chodzi ;)
Usuńw ogole tego typu balsamow nie uzywam. nie mam cierpliwosci 😀 obecnie mam peeling Nacomi wyszczuplajacy bla bla bla i to byloby na tyle 😀
OdpowiedzUsuńrozumiem :)
UsuńNa chłody przydałoby mi się rozgrzewanie, z tym że tutaj akurat znów widzę unikane przeze mnie składniki, także raczej się nie skuszę ;)
OdpowiedzUsuńa olejek ujędrniający z Evree miałaś? ma ładny skład, ale rozgrzewa bardzo bardzo delikatnie :)
UsuńWiadomo, że krem cellulitu nie zlikwiduje, ale ujędrnić nie zaszkodzi ;)
OdpowiedzUsuńnigdy nie zaszkodzi, dlatego takie sera stosuję ;)
UsuńZawsze warto ;))
UsuńTeż mam dystans do tego typu produktów ale ogólnie je lubię. Oczywiście w lecie te chłodzące, a w zimie rozgrzewające :-D Faktycznie mają wpływ na ujędrnienie skóry.. trudno aby takie działania termiczne nie miały ;-D ale tak jak piszesz cellulitu nie ruszą ;-)
OdpowiedzUsuńmiałam już kilka produktów tego typu, które nie ujędrniały, więc to nie jest reguła ;)
UsuńBędę pamiętać o tej dwójce jak zużyję moje zapasy antycellulitowe :)
OdpowiedzUsuńjeśli się skusisz, mam nadzieję, że będziesz zadowolona :)
Usuńa mnie denerwuje w tych antycellulitowych produktach, że one tak często są chłodzące lub rozgrzewające, a ja niezbyt przepadam :/ a najgorzej jak nie zauważę, że taki efekt jest i nagle coś mnie tyłek parzy :D
OdpowiedzUsuńno to te dwa gagatki nie dla Ciebie ;)
UsuńHaha, a ja własnie bardzo cenię u tego typu produktów ich termoaktywne działanie! Mieszkam w domu z kamienia, więc zimą chętnie się rozgrzewam za pomocą takich kosmetyków, a znowuż latem sięgam po ich wersje chłodzące :) Tego roku Mmam za sobą właśnie wersję żółtą, o której piszesz :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńrobię podobnie :)
UsuńOj, to nie dla mnie. Próbowałam kiedyś Eveline w dwóch wariantach i obydwa doprowadziły mnie do szaleństwa mrożeniem lub paleniem ;)
OdpowiedzUsuńrozumiem :)
Usuńja genralnie nic nie mam przeciwko efektom termicznym, choć przy paleniu potrafię pocierpieć ;)