Nie wszystkie lubimy pigmenty czy sypkie cienie. Sięgając po nie można spodziewać się osypywania i bałaganu na twarzy, choć można oczywiście temu zaradzić zaczynając od makijażu oczu. Z drugiej strony kosmetyki w tej postaci mają tę zaletę, że zazwyczaj powalają pigmentacją i potrafią wyglądać na oczach efektownie. Zwłaszcza jeśli towarzyszą im efekty specjalne, np. przechodzenie z jednego koloru w drugi. O takich trzech koleżkach właśnie będzie dziś mowa. Jeśli mam nieco czasu, a chcę wyglądać naprawdę wystrzałowo, sięgam po któryś z nich:
Oczywiście na bazie trzymają się od aplikacji do demakijażu.
Inglot AMC 84
Dostałam to cudo w prezencie od Kasi. Pigment ten nie jest może wyraźnie duochromowy (choć czasem delikatnie mieni się na brąz), ale za to ma przepiękny, nieczęsto występujący w cieniowym świecie, odcień oliwkowego złota o metalicznym wykonczeniu. W połączeniu z matowym brązem w załamaniu wygląda naprawdę szałowo.
Inglot AMC 85
To w tym zestawieniu mój faworyt. Różowy brąz mieniący się na błękit. Nie potrzebuje też dodatkowego towarzysza, bo dobrze roztarty zamienia się w ciepły brąz. Kiedy go noszę, zawsze zbieram mnóstwo komplementów, bo pięknie się skrzy na oczach.
MAC Blue Brown
Bardzo hojną (pewnie wystarczy mi do końca życia) odsypkę tego pigmentu dostałam od Hexxany. Działa na podobnej zasadzie co Inglot 84, ale jest od niego ciemniejszy i cieplejszy. On również dobrze roztarty zmienia się w ciepły brąz, więc nie wymaga wspomagacza w załamaniu.
Przyznam, że nie sięgam po te pigmenty zbyt często, ale jak już mi się zdarzy, zawsze mam ochotę powiedzieć "wow". Sami przyznajcie, że jest czym się zachwycać ;)
jest sie czym zachwycac ☺ mam inglot 85 od Ciebie i swoj Mac blue brown. Kiedy mam Inglota wieczorami kiedy pracuję, zawsze się znajdzie jakaś kobieta, dziewczyna, która koniecznie sie musi dowiedzieć co mam na powiekach ☺ przy Macu się mnie nikt nie pyta wiec ten Inglotowy w restauracyjnym oswietleniu musi wygladac szalowo ☺
OdpowiedzUsuńjak bylam w Polsce ostatnio to chciałam sobie dokupic jeszcze ze dwa kolory ale sie nie moglam zdecydować i tak wybieralam, ze przez dwa tygodnie nie wybrałam i nie kupiłam ani jednego. Szkoda!
no właśnie... mnie o Maca też nikt się nie pyta, a o Inglota - zawsze :)
Usuńnastępnym razem :P ;)
Ja nie lubię za bardzo sypkich produktów do oczu, ale masz rację, niektóre wyglądają naprawdę pięknie. Te, które pokazujesz również :).
OdpowiedzUsuńdlatego czasem warto się przełamać ;)
UsuńWyglądają pięknie, ale częściej sięgam po maty :)
OdpowiedzUsuńrozumiem :)
Usuńładne, połyskujące cienie, a makijaże jeszcze ładniejsze
OdpowiedzUsuńdziękuję bardzo :* cieszę się, że się podobają :)
UsuńJa jednak po latach doszlam do wniosku, ze sypance nie dla mnue
OdpowiedzUsuńja muszę mieć na nie nastrój ;)
UsuńWyglądają wyjątkowo :)
OdpowiedzUsuńtak :)
Usuń85 mam i kocham, uważam że sypkie cienie Inglota są fenomenalne ♥ jeśli się nimi maluję najpierw robię oczy, pózniej twarz ;) wszystkie sypkie się osypują dlatego warto zaczynać od makijażu oczu :)
OdpowiedzUsuńpiąteczka!
UsuńMi się marzy, żeby jakaś firma wymyśliła dobry sposób na to, by sprasować takie pigmenty. Wówczas mielibyśmy to co najlepsze z obu światów :)
OdpowiedzUsuńoj tak :)
UsuńAleż one pięknie wyglądają :)
OdpowiedzUsuńtak ;)
Usuńpięknie się prezentują ;) szczególnie 84 :)
OdpowiedzUsuńwarto mieć coś takiego w kosmetyczce ;)
UsuńGdyby pojawiła się sprasowana wersja Inglota AMC 84 kupiłabym bez zastanowienia :) Coraz rzadziej sięgam po sypkie formuły, z lenistwa rzecz jasna :D
OdpowiedzUsuńrozumiem :) ja z kolei nie zawsze mam czas na czasochłonny makijaż ;)
UsuńPięknie wyglądają na oczach :)
OdpowiedzUsuńInglota 85 mam od dawna i raczej wystarczy mi na resztę życia :D.
OdpowiedzUsuńJak chcę efektownego makijażu, który nie wymaga wiele zabawy, robię na lekko zagruntowanej bazie kreskę czarną kredką, następnie ją rozcieram i kładę 85 na całą ruchomą powiekę wyciągając zewnętrzne kąciki, które czasem rozcieram ciemniejszym brązem. Metoda z kredką idealnie wydobywa wszystkie odcienie pigmentu, szczególnie kiedy dobrze się go wpracuje w kreskę :).
Dobrze, że mi przypomniałaś, bo zakochana w glam shadows zupełnie odstawiłam moje 3 inglotowe pyłki, a naprawdę są warte tego, żebym je odkurzyła :).
Ślicznaś!
Ściski :)
ja tak czasem robię na brązowej kresce. super efekt!
Usuńdziękuję :****
Dasz wiarę, że nie mam jeszcze ani jednego pigmentu z Inglota?:) Chociaż może to i lepiej, pewnie na 5 się nie kończy:D
OdpowiedzUsuńha ha ;)
UsuńAle piękne te Ingloty :)
OdpowiedzUsuńTAK <3
UsuńA ja się zawsze zastanawiam, czy tych cholernych pigmentów nie dałoby się jednak... sprasować? ;)
OdpowiedzUsuńspróbowałam z dark chocolate od MACa i niestetyu stracił na pigmentacji :/
Usuńi tak samo jest z pudrami :/
Usuńczyli chyba jednak się nie da :/
Usuń