Bardzo lubię podkłady mineralne w cieplejsze miesiące roku. Lubię też testować nieznane sobie produkty. Problem jednak w tym, że z minerałami czasem nie da się od razu wstrzelić w swój kolor, a wydawanie kilku dyszek na pełnowymiarowe opakowanie łączy się z ryzykiem, że odcień nie będzie trafiony, a my będziemy musiały kombinować. Dlatego bardzo doceniam, że marka Amilie prowadzi sprzedaż odsypek (za jedyne 2,90 zł, a ilość wystarcza na około 10 aplikacji), dzięki którym możemy przetestować na własnej skórze nie tylko różne odcienie (których marka ma naprawdę spory wybór), ale i formuły. Mała ściąga ze strony producenta:
Ze względu na fakt, iż mam cerę tłustą, która z upływem lat wcale nie chce produkować mnej sebum, wykończenie rozświetlające mnie nie interesowało. Kupiłam zatem dwa odcienie z formuły kryjącej (vanilla i olive fair) oraz dwa z formuły matującej (latte i ivory). Wszystkie podkłady aplikowałam pędzlem kabuki marki Lily Lolo. Wraz z próbkami otrzymałam bardzo klarowną "instrukcję obsługi" minerałów, ale i bez niej wiedziałam, co robić, bo nie jestem w tej dziedzinie nowicjuszką.
Odcieni podkładów do wyboru jest mnóstwo: 28 w formule kryjącej, 13 w formule matującej oraz 13 w formule rozświetlającej. Śmiem twierdzić, że każdy znajdzie coś dla siebie. Tym bardziej, że możemy wybierać spośród aż sześciu gam kolorystycznych:
Honey - odcienie ciepłe z brzoskwiniowymi/żółtymi tonami
Beige - odcienie chłodne z beżowymi/brązowymi tonami
Golden - odcienie ciepłe ze złotymi/żółtymi tonami
Olive - odcienie neutralne z oliwkowymi/zielonymi tonami
Natural - odcienie neutralne
Cool - odcienie chłodne z różowymi tonami
Na zdjęciach poniżej widzicie słocze czterech wybranych przeze mnie odcieni. Wydaje mi się, że udało mi się też uchwycić różnicę w wykończeniu. Widać, że dwa pierwsze kolory (formuła kryjąca) mają wykończenie satynowe i są jakby bardziej kremowe w konsystencji, a dwa kolejne (formuła matująca) są zdecydowanie suchsze, bardziej matowe.
Honey - odcienie ciepłe z brzoskwiniowymi/żółtymi tonami
Beige - odcienie chłodne z beżowymi/brązowymi tonami
Golden - odcienie ciepłe ze złotymi/żółtymi tonami
Olive - odcienie neutralne z oliwkowymi/zielonymi tonami
Natural - odcienie neutralne
Cool - odcienie chłodne z różowymi tonami
Na zdjęciach poniżej widzicie słocze czterech wybranych przeze mnie odcieni. Wydaje mi się, że udało mi się też uchwycić różnicę w wykończeniu. Widać, że dwa pierwsze kolory (formuła kryjąca) mają wykończenie satynowe i są jakby bardziej kremowe w konsystencji, a dwa kolejne (formuła matująca) są zdecydowanie suchsze, bardziej matowe.
od lewej: vanilla (coverage), olive fair (coverage), latte (matt), ivory (matt)
Moim zdaniem krycie można budować za pomocą obu formuł - od lekkiego po średnie poprzez dokładanie cienkich warstw (choć faktycznie formuła kryjąca kryje troszkę lepiej niż mat). Pełnego krycia nie starałam się uzyskać, bo wykończenie na twarzy robiło się coraz bardziej pudrowe, a chciałam uniknąć efektu ciasta. U mnie dwie-trzy cienkie warstwy podkładu to była ilość optymalna. Koloryt skóry był ujednolicony i choć niedoskonałości przebijały (co z powodzeniem można przykryć korektorem), całość wyglądała naturalnie.
Co do wykończenia, na mojej twarzy podobały mi się oba. Formuła matująca dawała efekt bardzo naturalnego, rozświetlonego matu, a kryjąca - ładnej satyny. Co do trzymania sebum w ryzach, w obu przypadkach zaczynałam się wyświecać i czułam potrzebę sięgnięcia po bibułki matujące po około pięciu godzinach po aplikacji. Po małych poprawkach cera wyglądała ładnie przez kolejne kilka godzin. W ostatecznym rozrachunku moja skóra po całym dniu z Amilie wyglądała lepiej i bardziej świeżo (na ile to możliwe) niż z większością podkładów drogeryjnych.
Przejdźmy do słoczy poszczególnych odcieni na twarzy. Zdjęcie środkowe bez makijażu, zdjęcie po lewej - z dwoma cienkimi warstwami podkładu.
Vanilla:
Vanilla to chłodnawy, bardzo jasny beż. Jak widać po kontraście z moją żółtawą szyją ten odcień jest dla mnie nieco za jasny i za chłodny (zbyt różowy).
Olive fair:
Olive fair ma w sobie bardzo dużo zielonkawych tonów. Byłam ciekawa tego odcienia ze względu na naczynka. Jak widać, nałożony na całą twarz dawał na mnie efekt topielicy, bo nie jestem oliwkowa, ale jedna cienka warstwa pod inny podkład, na same policzki i nos, naprawdę ładnie neutralizowała rumień i naczynka. Byłam bardzo zadowolona.
Latte:
Latte to najbrdziej neutralny, jasny kolor z wybranych przeze mnie. Myślałam, że to właśnie on będzie idealny, a o dziwo okazał się dla mnie troszkę za jasny i za mało żółty. Jednak nie jestem neutralna (a tak sądziłam, bo pasują mi zarówno jasne jak i chłodne cienie, róże i pomadki). Dzięki minerałom Amilie odkryłam, że mimo różowej skóry twarzy (cera płytkounaczyniona), tak naprawdę powinnam celować w ciepłe, żółte podkłady, bo taki mam odcień skóry na ciele. Człowiek się uczy przez całe życie...
Ivory:
Spośród czterech odcieni, które sobie wybrałam, Ivory - o jasnym, ciepłym kolorze z żółtymi tonami - okazał się najlepiej dobrany do mnie (choć kusi mnie jeszcze wypróbowanie najjaśniejszego odcienia z gamy golden; ivory jest z gamy miodowej).
Z obiema formułami pracowało mi się znakomicie. Proszki ładnie, bez smug i plam, aplikowały się na twarz pokrytą filtrem (Pharmaceris SPF 30 lub SPF 50), bez problemu rozcierały i stapiały się ze skórą. Ich wodoodporności nie testowałam, ale z demakijażem nie miałam najmniejszych problemów.
Jestem z tej przygody ogromnie zadowolona. Na razie podkładowa szuflada pęka u mnie w szwach, ale będę o Amilie pamiętać na przyszłość i nie wykluczam zakupu. Podkłady Amilie sprawdziły się u mnie nieco lepiej niż podkład Lily Lolo (który się na mnie szybciej wyświeca), Earthnicity (gdzie nie znalazłam idealnego dla siebie odcienia) i Pixie (gdzie nie znalazam idealnego dla siebie wykończenia), a przy tym są przyjemniejsze dla portfela od konkurencji.
ja największą stycznośc mam /miałam z minerałami Lily Lolo :)
OdpowiedzUsuńjakoś najbardziej mi podpasowały, ale też oczywiście wszystkich dostępnych na rynku nie testowałam ;)
a gdzie zamawialas te pudry Amilie?
ja sobie powoli testuję różne opcje i u mnie Amilie sprawdzają się lepiej niż Lily Lolo, a do tego są tańsze :)
Usuńswoje próbki zamówiłam u źródła - na stronie producenta :) 2,90 zł za odsypkę, bardzo dobry deal :)
tych nigdy nie probowałam, może i u mnie okazałyby się lepsze od Lily Lolo :)
Usuńmuszę spróbować, ale to następnego lata, bo teraz wracam do zwykłych podkładów :)
rozumiem :) latem proszki są super, ale kiedy robi się zimno, fajnie "otulić" skórę płynnym podkładem ;)
UsuńŁadne efekty, najbardziej pasują Ci odcienie Olive fair i ivory. Kryją drobne zaczerwienienia. Kocham kosmetyki mineralne od kilku miesięcy. Te podkłady też kiedyś poznam
OdpowiedzUsuńolive fair był na mnie zbyt zielony, ale nałożony pod inny podkład pięknie neutralizował zaczerwienienia :)
Usuńpolecam wypróbować.zwłaszcza, że można kupić próbki :)
Coraz częściej myślę o minerałach - są idealnie blade, fajnie że odsypka nie kosztuje dużo.
OdpowiedzUsuńw ogóle jest ogromny wybór odcieni! wśród zwykłych podkładów dorgeryjnych nie ma takiego wyboru :)
UsuńJa po minerały nie sięgam, ale wiem, że je lubisz i cieszę się, że trafiłaś na takie,które Ci się spodobały :)
OdpowiedzUsuńja też się cieszę. co nie oznacza, że z ciekawości nie testuję innych ;)
UsuńMiałam okazję ich używać i lubiliśmy się jednak wolę tradycyjne podkłady.
OdpowiedzUsuńja latem kocham proszki, a zimą - tradycyjne podkłady :)
UsuńPierwszy raz o nich słyszę, ale ładnie wyglądają na twarzy. Mnie za to najbardziej ciekawi wersja satynowa.
OdpowiedzUsuńrozumiem :)
Usuńnaturalnie :)
OdpowiedzUsuńi o to chodzi ;)
UsuńBardzo podoba mi się ich naturalny efekt na skórze. Na Twojej twarzy najbardziej podoba mi się ostatni, Ivory, kryje zaczerwienienia i sprawia, że cera wygląda wręcz porcelanowo. Osobiście wolę podkłady kremowe, nigdy nie opanowałam używania minerałów, pewnie głównie z powodu suchej cery.
OdpowiedzUsuńostatni zdecydowanie najlepszy :)
Usuńmożliwe. mojej tłustej cerze minerały bardzo służą :)
To prawda - lepiej kupować odsypki. Czasem producent określa jakiś odcień jako Vanilla i mi pasuje, a czasem jest zbyt żółty. Nie przekonam się co do jego tonacji, dopóki nie dotrze do mnie próbka. Kiedyś chciałam kupić bronzer z Annabelle Minerals, w tym celu zamówiłam ciemniejszy podkład i wyrzuciłam kilkadziesiąt złotych w błoto:(
OdpowiedzUsuńojej :( mam nadzieję, że udało Ci się chociaż go odsprzedać
UsuńDobrze, że mają w ofercie próbki, bo zazwyczaj ciężko dobrać odcień za pierwszym strzałem... co w sumie udowodniłaś ;)
OdpowiedzUsuńogromnie się cieszę, że kupiłam próbki, bo naprawdę nie spodziewałam się, że to akurat ivory okaże sie najlepszy :)
UsuńBardzo ładnie prezentuje się na twarzy!
OdpowiedzUsuńtak :)
UsuńLubię podkłady mineralne, tej marki jeszcze nie miałam, ale wygląda bardzo ładnie, naturalnie :)
OdpowiedzUsuńwarto spróbować ;)
Usuń