Lipiec zaobfitował w puste opakowania. Nie spodziewałam się, że tyle tego będzie :)
Produkty, które zdobyły moje serce, zaznaczyłam na zielono, a te, które mnie szczególnie zawiodły - czerwono. Podkradłam ten sposób od Bogusi :)
Kosmetyki pełnowymiarowe:
- AA, płyn micelarny z serii Wrażliwa Natura; recenzja; jeden z moich ulubionych miceli :)
- szampon z serii Ultimate Volume Gliss Kur; recenzja; dobry, zwykły szampon
- krem do rąk Flos-Leku z serii hand CARE; recenzja; przyzwoity krem do rąk
- Alterra, krem do mycia twarzy z wyciągiem z dzikiej róży; recenzja; tę tubkę miałam zachomikowaną u rodziców - niestety ten rewelacyjny kosmetyk nie jest już dostępny
- Bielenda, kuracja parafinowa, maska na dłonie i stopy; recenzja; ze względu na brak satysfakcjonującego działania nie polubiłam tego kosmetyku
- Biochemia Urody, tonik na naczynka oparty o hydrolat oczarowy; bardzo dobry tonik - przywracał skórze naturalne pH po umyciu mydłem, działał łagodząco i chcę wierzyć, że wspierał pielęgnację cery naczynkowej, choć jego wkład w tym zakresie bardzo trudno określić
- organiczna pasta do zębów Agafii propolisowa - na jej temat i jej przeciw próchnicznej siostry powstanie osobny post. Teraz mogę jedynie powiedzieć, że produkt niestety nie jest wydajny...
- antyperspirant Dove; w ciąży dużo bardziej się pocę niż normalnie i tylko ten antyperspirant daje mi jako taki komfort (pachy pozostają suche o kilka godzin dłużej niż w przypadku innych antyperspirantów); odpowiadają mi też zapachy tych kulek
- szampon Garniera, to była chyba wersja żurawinowa; bardzo dobry szampon bez silikonów, byłam z niego zadowolona
- odżywka Isany z olejem babassu; czekała na mnie u rodziców, świetna tania odżywka i strasznie żałuję, że ją wycofano - moje włosy były po niej gładkie, błyszczące i sypkie
- oliwka Babydream fur mama; obecnie moje ulubione smarowidło do ciała. Na pewno napiszę pochwalnego posta :)
- płyn do higieny intymnej Femfresh; mój ulubieniec, czyli płyn Cadum, zniknął z Superdrug, więc musiałam się zadowolić tym zwyklakiem
- ZSK, hydrolatz z kwiatu chabra; chciałam go stosować jako tonik oraz rozdrabniacz do masek, ale niestety podrażniał mi buzię (skóra robiła się buraczkowa, była rozpalona) i do tego mdlił mnie jego intensywny, obrzydliwie słodki zapach; produkt ostatecznie zużyłam do odświeżania dekoltu
- Alterra, mydło lawendowe; tę kostkę dostałam od Eweliny; bardzo polubiłam to mydło - ślicznie pachniało (na szczęście nie czystą lawendą, której zapachu nie jestem wielbicielką), nie wysuszało mi skóry, było wydajne
- Biochemia Urody, olej z kocanki; kupiłam go z myślą o wzbogacaniu nim maseczek i kremów, aby wspierać pielęgnację naczynek, ale osatecznie jakoś nie polubiłam się z tym olejem. Niczym szczególnym (oprócz brzydkiego zapachu) mi nie podpadł, ale dobrego wrażenia na mnie też nie zrobił. Zanim się przeterminował zużyłam 2/3 butelki, więc nawet nie udało mi się go wyzerować.
Maseczki, saszetki, mydła:
- Marion SPA, maseczki głęboko oczyszczają, matująca i nawilżająco-odżywcza; prezent od JuicyBeige; moją zdecydowaną faworytką jest wersja oczyszczająca :)
- miodowy szampon i odżywka Herbal Essences; takie drogeryjne zwyklaki...
- Organique, mydło oliwkowe z Alepp; recenzja; odkrycie roku 2011; rewelacyjny produkt, który sprawdza się równie dobrze w myciu buzi, ciała jak i do higieny intymnej. Poza tym mydło jest nieziemsko wydajne.
- Lawendowa Farma, mydło Kawa z Cynamonem; recenzja; mój peelingowy ulubieniec: megazdzierak o cudownym, cynamonowym zapachu
- Organique, maska algowa borówka; recenzja; cudo, uwielbiam te algi i gorąco polecam
Kolorówka:
- róż Guerlan bubble blush w odcieniu peche grafitti 40; to był prezent od Urban; recenzja; bardzo dobrze mi służył, dopiero pod koniec zmienił konsystencję. Jego odcień bardzo do mnie pasował.
- puder kompaktowy Alverde; recenzja; służył mi do poprawek w ciągu dnia, sprawdzał się zadowalająco
- Essence, colour&go, 48 meet me now!
- Avon, extra lasting liquid foudation; recenzja; przeciętniak; cieszę się, że mam go z głowy
- P2, feel natural concealer; dostałam ten korektor od Hexxany; recenzja; bardzo lubiłam ten produkt, bo ładnie rozświetlał okolice oczu bez wysuszania skóry w tych rejonach (korektor nie ma dużego krycia, co mi akurat odpowiada)
- Soap&Glory, thick & fast super volume mascara; recenzja; mocno przeciętny tusz za mocno zawyżoną cenę
Uff. Było trochę pisania :)