W kwietniu przeszłam przez zalegające mi saszetki i próbki (nie lubię saszetek; jedno czy dwa użycia niewiele mi mówią o kosmetyku...):
Sól do kąpieli Wellness&Beauty zużyłam do stóp. Lubię ją w tym charakterze - ślicznie pachnie i dobrze zmiękcza skórę. Zachwyciło mnie serum nawilżające Caudalie, którego miniaturę dostałam od Hexxany. Skóra była po nim fantastyczna. Peeling rozgrzewający Pat&Rub, który miałam okazję poznać dzięki Agacie, był przyjemny, ale nie porwał mnie na tyle, żebym uważała, iż jest wart tyle, ile za niego wołają. To samo tyczy się serum do biustu tej marki. Bardzo podobało mi się mydło Bez Lipy z Lawendowej Farmy - pięknie pachniało, ładnie się pieniło i nie wysuszało skóry. Z innych produktów nic mnie specjalnie nie zainteresowało. Wiem jedynie, żeby trzymać się z dala od kremu przeciwzmarszczkowego Organique, bo jego zapach wybitnie mi się nie podobał.
Przejdźmy do pielęgnacji:
W kategorii włosowej zużyłam szampon Alterry (wersja migdał i jojoba), który należy do moich ulubieńców, bo oczyszcza włosy bez podrażniania skóry głowy, oraz fantastyczną odżywkę Alterry aloes i granat. Po tym duecie moje kłaki były oczyszczone, sypkie i błyszczące. Ciało nawilżałam swoją ukochaną oliwką Babydream fur mama (notka). Kocham, kocham, kocham, jest znakomita. Testowałam również micela Be Beauty z Biedronki. Jako "poprawiacz" demakijażu po olejku myjącym sprawował się dobrze, ale samodzielnie nie radził sobie z makijażem tak, jakbym chciała. Micela Bourjois zdecydowanie nie przebił. Serum pod oczy GAL (klik) służyło mi do wzbogacania maseczek glinkowych. Nie używałam go zgodnie z przeznaczeniem, ponieważ olejek wędrował mi do worka spojówkowego dając długotrwały efekt mgły na oczach... Pastę Oral-B zużyłam z braku laku. Nie miałam akurat możliwości kupienia czegoś bez fluoru; w Superdrugu nie było pasty bez tego składnika. Odtłuszczacz do paznokci Sensique, który przywiozła mi Słomka, okazał się prawdziwym hitem. Naprawdę działa i naprawdę sprawia, że lakier dłużej trzyma się na paznokciach. Przed poceniem chronił mnie antyperspirant Sure (w Polsce Rexona), do działania którego nie mam większych zastrzeżeń. O różanym kremie na dzień z Neal's Yard Remedies pisałam tutaj. Nie zachwycił. Tak samo, jak nie zachwycił, a wręcz zawiódł, krem pod oczy BioAlga Avy (kilk). Zapach Beyonce Midnight Heat (nuta głowy: śliwka, gwiezdny owoc (karambola); nuta serca: orchidea, czarny tulipan, fioletowa piwonia; nuta bazy: bursztyn, drzewo sandałowe, paczula) był słodki, otulający, owocowo-kwiatowy, dobry na późną zimę i wczesną wiosnę. Podobał mi się, ale niestety na mojej skórze miał beznadziejną trwałość, po 3 godzinach nawet nie zostawał ślad zapachu...
Reszta:
Maskara The Body Shop (klik) leci do kosza, bo nie chce mi się walczyć z pajęczymi nóżkami. Klejuchom rzęs mówię nie. Tusz Rituals (klik) nie był ani dobry, ani zły, ale swojej ceny zdecydowanie niewarty. Maskary Artdeco i Gosh (klik) wywołały we mnie pozytywne odczucia, ale już podeschły. Żegnam się też z wysuszaczem Poshe (klik), który mimo że nie jest pozbawiony wad, zostawił po sobie bardzo pozytywne wspomnienia.
Po marcowych szaleństwach zakupowych w kwietniu kupiłam tylko trzy potrzebne mi produkty:
Odtłuszczacz do paznokci Sensique opiera się właśnie na alkoholu izopropylowym, więc mam nadzieję, że rzeczony alkohol zastąpi mi produkt rodzimej marki. Raz, że nie muszę sprowadzać go z Polski, a dwa taka wielka butla z ebaya bardziej się kalkuluje. Mam dużo lakierów do paznokci, więc moim sprzymierzeńcem jest rozcieńczalnik. Mam jeszcze trochę podobnego produktu z Inglota, ale mam wrażenie, że on mi po prostu wyparowuje z zakręconej (?) buteleczki, bo znika, choć aż tak często go nie używam. Rozcieńczalnik z ebay jest większy i ma dużo wygodniejszy dozownik niż odpowiednik Inglota. No i w końcu kupiłam kredkę do ust w odcieniu zbliżonym do koloru moich warg. Mam kilka błyszczyków, które rozlewają mi się poza kontur ust i mam nadzieję, że (moja pierwsza w życiu, dodajmy) kredka pomoże mi opanować tę emigrację.
PS. Esku, mam nadzieję, że tym razem post się nie rozjechał :)