Z opakowania (nie dało się zrobić dobrego, wyraźnego zdjęcia, na którym widać by było wszystkie te informacje):
Preparat w formie lekkiego HYDROFILNEGO olejku przeznaczonego do OCZYSZCZANIA i MYCIA skóry twarzy, która w wyniku starzenia i czynników zewnętrznych traci swoją naturalną sprężystość, jędrność i elastyczność. Zawiera niezwykle efektywne połączenie łagodnych substancji myjących, szlachetnego olejku arganowego z bogactwem pro-retinolu, co sprzyja znacznej poprawie jakości naskórka, jego regeneracji i odbudowie. Wyjątkowa lekka olejowa formuła zamieniająca się pod wpływem wody w delikatną piankę, skutecznie rozpuszcza wszelkie zanieczyszczenia podatne na działanie tłuszczu i wody: zmywa makijaż, upłynnia sebum, oczyszcza skórę z zanieczyszczeń i odświeża ją. Olejek daje efekt satynowej miękkości naskórka, wygładzenia, nie obciąża skóry przy jednoczesnej natychmiastowej redukcji uczucia suchości i dyskomfortu.
Preparat w formie lekkiego HYDROFILNEGO olejku przeznaczonego do OCZYSZCZANIA i MYCIA skóry twarzy, która w wyniku starzenia i czynników zewnętrznych traci swoją naturalną sprężystość, jędrność i elastyczność. Zawiera niezwykle efektywne połączenie łagodnych substancji myjących, szlachetnego olejku arganowego z bogactwem pro-retinolu, co sprzyja znacznej poprawie jakości naskórka, jego regeneracji i odbudowie. Wyjątkowa lekka olejowa formuła zamieniająca się pod wpływem wody w delikatną piankę, skutecznie rozpuszcza wszelkie zanieczyszczenia podatne na działanie tłuszczu i wody: zmywa makijaż, upłynnia sebum, oczyszcza skórę z zanieczyszczeń i odświeża ją. Olejek daje efekt satynowej miękkości naskórka, wygładzenia, nie obciąża skóry przy jednoczesnej natychmiastowej redukcji uczucia suchości i dyskomfortu.
Olejek współgra z naturalnym odczynem naszej skóry, nie wysusza jej i nie narusza jej naturalnej bariery ochronnej.
STOSOWANIE: zwilżyć skórę twarzy i dłoni. Nanieść na dłonie niewielką ilość olejku (1 dozę), równomiernie rozprowadzić na skórze aż do powstania delikatnej pianki, dokładnie spłukać skórę letnią wodą. W razie dostania się produktu do oczu, obficie przemyć je wodą.
Paraffinum Liquidum (Mineral Oil), Glycine Soya (Soybean) Oil, PEG-20 Glyceryl Trisostearate. Argania Spinosa Kernel Oil, Retinyl Palmitate, Tocopherol, Tocopheryl Acetate Elaeis Guineensis (Palm) Oil, Parfum (Fragrance)
Olejek kupiłam w Rossmanie na promocji i zapłaciłam za niego około 14 zł. Normalnie kosztuje 17,99 zł/140 ml. Przed zakupem sprawdziłam skład i świadomie zdecydowałam się na kosmetyk oparty o parafinę. Jeśli jak ognia unikacie tej substancji, ostrzegam. Ja uwielbiam wstępnie rozpuszczać makijaż olejkiem hydrofilnym, a akurat nie miałam możliwości zamówienia sobie ulubieńców z Biochemii Urody czy E-naturalnie, więc postawiłam na propozycję drogeryjną.
I powiem Wam, że sprawdza się wcale nieźle. Wprawdzie olejek nie przebija wspomnianych wyżej zawodników, to nie ta liga, ale jeśli potrzebne nam jest coś od ręki, co dostępne jest normalnie w drogeriach, czemu nie.
Ponieważ produkt bazuje na parafinie, jest wyraźnie tłustszy i cięższy od naturalnych odpowiedników. Jest też dość mocno perfumowany, a aromat mogę opisać jako ciężki, słodki i kwiatowy. W połączeniu z wodą olejek zamienia się w białą emulsję.
Producent w pierwszej kolejności obiecuję poprawę jakości naskórka. Cóż, po wspólnych 3,5 miesiącach (cowieczorne stosowanie) takiego działania nie zauważyłam, ale też i na nie nie liczyłam. W końcu jest to głównie produkt myjący, który ma krótki kontakt ze skórą. Trzeba myśleć realistycznie. Mnie zależało na kosmetyku, który wstępnie rozpuści makijaż, po czym szybka poprawka micelem i demakijaż skończony. I tu olejek Bielendy sprawdza się przyzwoicie, skutecznie rozpuszczając makijaż twarzy i pozbywając się sebum. Producent nie zaleca go do mycia oczu, ale ja się do tego zalecenia nie zastosowałam i nie miałam z tego tytułu większych nieprzyjemności w postaci podrażnień. Niestety w przypadku makijażu oczu olejek nie dorównuje naturalnym kolegom i zawsze robi mi się panda,z którą szybko rozprawiam się micelem. Parafina zawarta w składzie nie spowodowała u mnie wysypu, ale zawsze dobrze spłukiwałam olejek wodą, po czym przecierałam twarz micelem. Warto dodać, że kosmetyk nie wysusza skóry i nie odczuwam żadnego ściągnięcia czy suchości po zastosowaniu produktu.
Cieszę się, że przetestowałam ten kosmetyk. Mam łatwo dostępną, drogeryjną alternatywę dla ukochanych naturalnych olejków hydrofilnych na czasy, kiedy z różnych powodów nie mogę ich sobie zamówić. Ba! Bielenda zadowoliła mnie na tyle, że kupiłam ich kolejny olejek hydrofilny, tym razem w wersji sebum control. Jestem ciekawa, jak sprawdzi się ten gagatek, bo składy dość znacząco się różnią...
Olejek kupiłam w Rossmanie na promocji i zapłaciłam za niego około 14 zł. Normalnie kosztuje 17,99 zł/140 ml. Przed zakupem sprawdziłam skład i świadomie zdecydowałam się na kosmetyk oparty o parafinę. Jeśli jak ognia unikacie tej substancji, ostrzegam. Ja uwielbiam wstępnie rozpuszczać makijaż olejkiem hydrofilnym, a akurat nie miałam możliwości zamówienia sobie ulubieńców z Biochemii Urody czy E-naturalnie, więc postawiłam na propozycję drogeryjną.
I powiem Wam, że sprawdza się wcale nieźle. Wprawdzie olejek nie przebija wspomnianych wyżej zawodników, to nie ta liga, ale jeśli potrzebne nam jest coś od ręki, co dostępne jest normalnie w drogeriach, czemu nie.
Ponieważ produkt bazuje na parafinie, jest wyraźnie tłustszy i cięższy od naturalnych odpowiedników. Jest też dość mocno perfumowany, a aromat mogę opisać jako ciężki, słodki i kwiatowy. W połączeniu z wodą olejek zamienia się w białą emulsję.
Producent w pierwszej kolejności obiecuję poprawę jakości naskórka. Cóż, po wspólnych 3,5 miesiącach (cowieczorne stosowanie) takiego działania nie zauważyłam, ale też i na nie nie liczyłam. W końcu jest to głównie produkt myjący, który ma krótki kontakt ze skórą. Trzeba myśleć realistycznie. Mnie zależało na kosmetyku, który wstępnie rozpuści makijaż, po czym szybka poprawka micelem i demakijaż skończony. I tu olejek Bielendy sprawdza się przyzwoicie, skutecznie rozpuszczając makijaż twarzy i pozbywając się sebum. Producent nie zaleca go do mycia oczu, ale ja się do tego zalecenia nie zastosowałam i nie miałam z tego tytułu większych nieprzyjemności w postaci podrażnień. Niestety w przypadku makijażu oczu olejek nie dorównuje naturalnym kolegom i zawsze robi mi się panda,z którą szybko rozprawiam się micelem. Parafina zawarta w składzie nie spowodowała u mnie wysypu, ale zawsze dobrze spłukiwałam olejek wodą, po czym przecierałam twarz micelem. Warto dodać, że kosmetyk nie wysusza skóry i nie odczuwam żadnego ściągnięcia czy suchości po zastosowaniu produktu.
Cieszę się, że przetestowałam ten kosmetyk. Mam łatwo dostępną, drogeryjną alternatywę dla ukochanych naturalnych olejków hydrofilnych na czasy, kiedy z różnych powodów nie mogę ich sobie zamówić. Ba! Bielenda zadowoliła mnie na tyle, że kupiłam ich kolejny olejek hydrofilny, tym razem w wersji sebum control. Jestem ciekawa, jak sprawdzi się ten gagatek, bo składy dość znacząco się różnią...